Anioły w czerni. Evan Currie. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Evan Currie
Издательство: OSDW Azymut
Серия: Archangel One
Жанр произведения: Космическая фантастика
Год издания: 0
isbn: 978-83-66375-15-4
Скачать книгу
tego zwrócił wzrok ku cesarzowej, próbując odgadnąć jej nastrój. Było to z góry skazane na porażkę. Jej Wysokość nie przetrwałaby tak długo na najwyższych szczeblach imperialnego dworu, gdyby zdradzała choć najmniejsze oznaki emocji bez naprawdę dobrego powodu.

      Wyglądało na to, że teraz nie znalazła takich powodów.

      Słuchał więc, jak domagają się jego głowy, wytężając wolę, by zachować stoicką postawę i nie zdradzać niepokoju, podczas gdy jego wnętrzności skręcały się niczym wąż pożerający go od środka.

      – Dość.

      Jesan wzdrygnął się, podobnie jak większość osób na sali, gdy cesarzowa objawiła swą wolę, ucinając debatę. Ujrzał, jak skupia na nim swoją uwagę, i zastygł w bezruchu. Głęboki, świdrujący niepokój zgasł w nim natychmiast, ustępując miejsca mroźnej otchłani.

      – Były lord Jesan nie zostanie stracony – rzekła, sprawiając, że poczuł zarazem ulgę oraz ucisk w żołądku. – Dokonaliśmy przeglądu zapisów z misji i nikt z was nie zaoferował rozwiązania lepszego niż to, na które przystał obecny tu były lord. Domaganie się jego egzekucji w sytuacji, gdy sami byście zawiedli, przynajmniej w równym stopniu jak on, stanowi przejaw słabości.

      Jesan skrzywił się nieznacznie, czując niemal litość wobec mężczyzn i kobiet tak zaciekle żądających jego krwi.

      Na innych szczeblach społeczeństwa Imperium słowa takie jak te wypowiedziane przez cesarzową mog­łyby zostać zignorowane, jednak na imperialnym dworze zarzucanie arystokracji słabości było zniewagą godną odwetu. Nie zazdrościł jednak nikomu, kto zamierzał rzucić wyzwanie cesarzowej. Nie bez powodu udało się jej tak długo utrzymać tytuł wbrew wszelkim pretendentom, a płynąca w jej żyłach ojcowska krew miała tu najmniejsze znaczenie.

      Wokół zapadła grobowa cisza, gdy utkwił wzrok w tronie znajdującym się za Jej Wysokością, oczekując na nieunikniony wyrok.

      – Były lord Jesan zostaje niniejszym pozbawiony swych szlacheckich przywilejów – oznajmiła cesarzowa – zachowuje jednak swój stopień.

      Oczy Jesana rozszerzyły się odrobinę, a wokół znów rozległy się ściszone szepty. Jej Wysokość zignorowała to i kontynuowała.

      – Ta dyskusja jest zakończona – zarządziła, powstając – a obrady zostały zamknięte. Były lord Jesan pozostanie. Otrzyma nowy przydział.

      Jesan skłonił głowę.

      Imperialny dwór

      Komnaty wewnętrzne

      Jesan wstąpił do wewnętrznej komnaty na dworze Jej Wysokości i odruchowo opadł na jedno kolano pośrodku pomieszczenia. Czekał tak dłuższą chwilę, nim wreszcie otwarły się drzwi, ukazując straż przyboczną cesarzowej.

      Zachował niezmienną pozę, gdy starannie sprawdzali komnatę. W końcu strażnicy zasygnalizowali cesarzowej, że jest bezpiecznie.

      – Były lord Jesan – rzekła cicho. – Jakże nisko można upaść.

      – Zawiodłem, Wasza Cesarska Mość – odparł Jesan, chyląc czoła. – Nie mog­łem się spodziewać łaskawszego losu.

      – Wciąż pamiętam tego młodego byczka, który powiedział memu ojcu z całym przekonaniem, że zwycięży tam, gdzie zawiedli wszyscy inni… Po to, aby spotkał go ten sam los w walce przeciw piermańskim watażkom. Ojciec zamierzał cię stracić, gdy wówczas zawiodłeś, wiedziałeś o tym?

      Jesan pokręcił głową.

      – Nie, nie miałem pojęcia, z perspektywy czasu nie jest to jednak dla mnie zaskoczeniem.

      Cesarzowa westchnęła, po czym zasiadła naprzeciw niego.

      – Znajduję się teraz w kłopotliwym położeniu. Darzę cię pewną sympatią, Jesanie. Zawsze tak było. W końcu każdy, kto miał czelność… lub był może wystarczająco pozbawiony inteligencji, by rzucać wyzwanie memu ojcu, z pewnością był źródłem dobrej rozrywki. Pod tym względem, muszę przyznać, nigdy mnie nie zawiodłeś. Jednak trudno uznać tę zabawę za wartą kosztów, jakie poniosło Imperium.

      – Nie, Wasza Wysokość, zdaję sobie sprawę. Ta stocznia…

      – Phi! – żachnęła się, ze zniecierpliwieniem wymachując dłonią, by go uciszyć. – W najgorszym razie to niewielka strata. Przestarzała ruina, której koszt utrzymania przekraczał niemal obecną wartość. Straty w produkcji może i stanowią pewien problem dla bezpieczeństwa sektora, jako że przez jakiś czas trudniej będzie uzupełnić straty w okrętach, jednak prawdziwy koszt to reputacja Imperium. Szpiedzy już zanieśli wieści o twojej klęsce i sposobie, w jaki ją zadano, każdemu z naszych wrogów we wszystkich zakątkach Galaktyki. Drapieżniki zwęszyły świeżą krew, Jesanie. Nie tak wiele, by uwierzyli w naszą słabość, lecz dość, by odważyli się o tym pomyśleć.

      – Imperium jest dziś równie silne, jak zawsze. Osiąg­nęliśmy szczyt naszej potęgi.

      – Otóż to. – Jej głos zamienił się niemal w szept. – Gdy jesteś na szczycie, wszystkie drogi prowadzą jedynie w dół… Wielu naszych wrogów wie o tym i wypatruje oznak nadchodzącego upadku.

      – Trzeba ich więc wyprowadzić z błędu.

      Na twarzy cesarzowej powoli zarysował się uśmiech.

      – Nie inaczej. Twoja flota nie zostanie wzmocniona, Jesanie, jednak zachowasz dowództwo. Wyprowadź ją i zademonstruj co bardziej napastliwym sąsiadom, jak kosztowne są takie błędy.

      Jesan przytaknął.

      – Czy w tym także… Priminae?

      – Nie. Oni i ich sojusznicy to już nie twoja sprawa. – Głos cesarzowej przybrał ostry ton, nie pozostawiając miejsca na żadne interpretacje. – Do tego zadania zostały skierowane inne zasoby, a konkretnie Ósma Flota.

      Jesan spojrzał nagle w górę, zapominając się w swym zaskoczeniu, nim znów schylił głowę.

      Ósma Flota była jedyną jednostką organizacyjną imperialnej marynarki, która nie stanowiła grupy ściśle bojowej. Zapędzona w kozi róg z pewnością mog­ła prowadzić działania wojenne, jednak jej zasadniczym zadaniem było gromadzenie szczegółowych danych wywiadowczych w zakresie rzadko wymaganym na potrzeby Imperium.

      W rezultacie Ósma musiała znosić reputację jednostki niemal bezwartościowej, a ze swojego doświadczenia Jesan wiedział, że odbijało się to na jakości jej wyposażenia. Jeśli cesarzowa kierowała ich do akcji, zamierzała coś udowodnić dworzanom i gubernatorom. Jesan podejrzewał, że już niebawem na Ósmą będzie się spoglądać zupełnie inaczej, o ile zasiadający na wpływowych stanowiskach mieli choć trochę oleju w głowie.

      Czuł, że nadchodzi wielka zmiana.

      Ciekawe, ilu okaże się tak głupimi, by nie dostrzec intencji cesarzowej? I ilu z nich będzie później żałować tego błędu?

      – Odmaszerować – rzuciła cesarzowa z błyskiem w oku, gdy zauważyła wyraz twarzy Jesana, oczekując, że dostrzegł to, co może umknąć innym. – Zanim jednak odejdziesz…

      – Tak, Wasza Wysokość? – Jesan nie ruszył się ani o włos.

      – Zapewnij wsparcie Ósmej, gdy zgłoszą się do ciebie.

      – Bez chwili wahania, Wasza Wysokość.

      Rozdział 1

      Okręt Sojuszu Ziemskiego „Odyseusz”

      Orbita okołoziemska