Anioły w czerni. Evan Currie. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Evan Currie
Издательство: OSDW Azymut
Серия: Archangel One
Жанр произведения: Космическая фантастика
Год издания: 0
isbn: 978-83-66375-15-4
Скачать книгу

      – Admiralicja może się sprzeciwić włączaniu do zespołu osób spoza sił zbrojnych – zwróciła uwagę Alex.

      – Mogą się pocałować w swoją zbiorową dupę – odparł Steph. – Czytałem parametry misji i wojskowi to ostatnie, czego nam trzeba. Hej-ho, hejże-ha, kapitan Czarno…broda?

      – Boże, przez ciebie naprawdę będę żałować, że się zgłosiłam, prawda?

      Rozdział 4

      „Arbiter Morow”

      Okręt dowodzenia Ósmej Floty Imperialnej

      – Baczność, dowódca na pokładzie!

      – Spocznij – rozkazała Helena, wkraczając energicznie do centrum dowodzenia okrętu i od razu kierując wzrok na ekrany przedstawiające komunikaty z podlegających jej eskadr.

      – Tak jest, pani. Wszyscy wracać do zadań!

      Helena zignorowała panujący na pokładzie harmider i zajęła swoje stanowisko ze starannie wyćwiczoną swobodą. Jej Ósma Flota była najmniej liczna i najmniej potężna ze wszystkich flot Imperium, jednak nigdy szczególnie jej to nie przeszkadzało. Floty takie jak Trzecia były niczym miecz – z pewnością użyteczne jako narzędzie, ale czasami zbyt nieporęczne, by osiągnąć najlepsze rezultaty.

      Zwykle nie miało to znaczenia z uwagi na fakt, że floty Imperium dysponowały siłą znacznie większą, niż trzeba, aby całkowicie zetrzeć w proch jakikolwiek opór. Tym razem jednak było jasne, że sama siła nie wystarczy.

      – Komputery nawigacyjne otrzymały nowy kurs – oświadczyła Helena. – Rozkaż wszystkim okrętom przygotować się do odlotu.

      – Tak jest, pani – potwierdził natychmiast komandor Steppen, mimo że był już zajęty przekazywaniem rozkazów.

      Helena przestała zwracać na niego uwagę. Skupiła się na wprowadzaniu kolejnych parametrów misji do serwerów obsługujących wszystkie eskadry. Chciała, by z chwilą osiągnięcia gotowości do odlotu oficerowie dowodzący floty mieli pełną świadomość czekającej ich misji, łącznie ze wszystkimi znanymi problemami.

      Znane problemy, rzecz jasna, nigdy nie stanowiły faktycznej przeszkody.

      „Okręty anomalii i rasa, do której należą, stanowią większy problem, niż Imperium może podejrzewać” – pomyślała, wciąż zajęta pracą.

      Co gorsza, anomalia zdawała się nawet pogłębiać, mimo że tamci wyraźnie zaczęli korzystać z technologii Imperium, bez wątpienia pozyskanej od Przysiężnych. Było to zupełnie nielogiczne. Powinni poddać się rygorom imperialnej myśli i taktyki, ponieważ weszli teraz w ramy wyznaczone możliwościami imperialnej technologii.

      Zamiast tego zdawało się, że wykorzystywali tę technologię tak, by walka z nimi stała się jeszcze bardziej nieprzewidywalna.

      Na twarzy Heleny pojawił się uśmiech.

      „Będę się dobrze bawić”.

      – Wszystkie eskadry zgłaszają gotowość do odlotu. Na twój rozkaz, pani.

      Helena krótko skinęła głową.

      – Zabezpieczyć stanowiska na czas manewru i przekazać Ósmej rozkaz opuszczenia orbity.

      Rozejrzała się dookoła ze spokojem.

      – Pora zacząć polowanie.

      Okręt dowodzenia Trzeciej Floty Imperialnej

      – Witamy z powrotem, dowódco.

      Jesan odpowiedział nieznacznym skinieniem, słysząc w słowach swego zastępcy subtelną nutę krytyki, zdecydował się ją jednak zignorować. Powitanie i tak wyrażało większy szacunek niż to, czego wysłuchiwał od niemal wszystkich, z którymi miał do czynienia.

      Przekazał oficerowi zabezpieczony kryształ holograficzny.

      – Nasze rozkazy. Przygotować flotę do odlotu.

      – Jak rozkażesz.

      Odpowiedź była podręcznikowa, jednak ton szorstki, przez co Jesan zaczął rozważać, czy zawieszenie egzekucji przez cesarzową było bardziej aktem okrucieństwa czy miłosierdzia. Jeśli jego zdolność dowodzenia flotą została ograniczona tym, że popadł w niełaskę, jego śmierć może i tak okazać się pewnikiem – a wraz z nią śmierć załogi.

      „Czy ona zamierza doszczętnie wytrzebić całą Trzecią?” – rozmyślał. „Wymazać plamę porażki krwią i ogniem?”

      Wiedział, że dla Jej Cesarskiej Mości taka opcja wcale nie jest niewyobrażalna. Pod tym względem bardzo przypominała ojca. Spokojna i rozważna nawet wtedy, gdy przychodziło wbić sztylet.

      Wahał się jednak, ponieważ potrafiła też być pragmatyczna i miłosierna, kierując poddanymi tak, by odkupili winy, i witając ich znów pod swymi skrzydłami. Panująca wśród możnych niepewność stanowiła jedną z najbardziej imponujących metod sprawowania nad nimi kontroli.

      Co gorsza, miał tego pełną świadomość, a mimo to nie był w stanie uniknąć tej pułapki.

      – Wszystkie okręty zgłaszają gotowość, dowódco.

      Jesan przytaknął, skupiając się na wyznaczonym zadaniu.

      – Przyjąłem – odparł. – Wydać rozkaz do odlotu dla wszystkich okrętów.

      – Nie możemy. Ósma Flota rezerwuje okoliczną przestrzeń i opuszcza orbitę – wyjaśnił zastępca.

      Jesan zmarszczył brwi.

      – Niech będzie. Wyruszyć, gdy tylko będzie można.

      – Jak rozkażesz, dowódco.

      Jesan machnął niedbale ręką, a potem otworzył dokumentację systemów przydzielonych mu przez cesarzową.

      „Kieszonkowe imperia” – pomyślał, gdy zaczął przeglądać dane.

      W większości były to wczesne kolonie Imperium, założone na długo przed rozłamem Przysiężnych. Niewielkie samorządy kolonialne ogłosiły niepodległość i zanim Imperium zdołało uzyskać stabilną kontrolę, zgromadziły wystarczające siły, by odzyskanie tych terytoriów stało się kosztowne. Dla Imperium zwykle korzystne też było posiadanie widocznego „zagrożenia”, którym mog­ło czasem postraszyć ludność, aby skutecznie odciągnąć uwagę od problemów wewnętrznych.

      A jednak te kieszonkowe imperia miały swoje ambicje, podobnie jak każde inne ugrupowanie, i od czasu do czasu należało przypomnieć, kto jest prawdziwą siłą w regionie.

      Tym razem misja przypadła właśnie jemu. Robota brudna, ale konieczna.

      Zadanie można by uznać wręcz za rutynowe, gdyby jego eskadry nie odbyły niedawno serii zażartych bitew, które kosztowały przeszło trzydzieści procent stanu i pozbawiły resztę okrętów pełnej sprawności bojowej.

      Szczęśliwie cesarzowa raczyła dać im czas na dokonanie napraw, choć podejrzewał, że w równym stopniu miało to służyć trzymaniu go pod ręką, podczas gdy dwór deliberował nad jego losem. Mimo to większa część jego kohorty skorzysta na naprawach w porządnej stoczni, zyskując chociaż pewną przewagę w walce.

      Jesan obserwował, jak Ósma Flota zaczyna opuszczać pozycje na orbicie, wciąż mniej liczna od jego własnej eskadry pomimo poniesionych przez niego strat. Jak wielu z tych, którzy patrzyli na starannie przeprowadzony odlot najmniejszej floty Imperium, miało świadomość, że są właśnie świadkami znaczącej zmiany w układzie sił politycznych samego