Stalin osobiście przeglądał wiele list osób do stracenia – i odrzucał wściekle prośby o łaskę. „Gnida i prostytutka”, napisał na apelacji komandarma Iony Jakira30. Kompani szli za przykładem wodza. Członek Politbiura Łazar Kaganowicz dodał: „Dla Tajdala, bydlaka i kurwy jedna kara, kara śmierci”. Dla rodzin ofiar wyroki śmierci i egzekucje ich mężów i ojców często stanowiły dopiero początek gehenny. Niektóre „żony wrogów ludu” zostały następnie postawione przed sądem, skazane, a niekiedy także rozstrzelane31.
Nie dziwi fakt, że Stalin z podziwem przyjął wieści z Niemiec o „nocy długich noży”. „Hitler, co za wielki człowiek!”, oświadczył. „Oto jak należy postępować z przeciwnikami politycznymi”32. Hitler był pod równie wielkim wrażeniem zaprowadzonego przez Stalina terroru; już w czasie wojny powiedział: „Po zwycięstwie nad Rosją dobrze byłoby powierzyć rządy nad nią Stalinowi, oczywiście pod niemieckim nadzorem. Stalin lepiej niż ktokolwiek wie, jak radzić sobie z Rosjanami”33. Był to, rzecz jasna, bardziej żart niż rzeczywista rekomendacja, ukazuje jednak ambiwalentny stosunek Hitlera do jego rywala. Gdy Niemcy zaczęły ponosić klęski na froncie wschodnim, Hitler rozwodził się nad tym, że powinien był pójść za przykładem Stalina i dokonać czystki wśród najwyższych dowódców wojskowych.
Obaj dyktatorzy byli do siebie podobni także pod wieloma innymi względami. Mieli rzekomo stanowić ideologiczne przeciwieństwa, jednakże nie było zbiegiem okoliczności, że obaj budowali swój wizerunek wszechwiedzącego, wszechpotężnego przywódcy godnego publicznego kultu. Walentin Bierieżkow, który był tłumaczem Stalina podczas spotkań z niemieckimi, a później alianckimi przywódcami w czasie wojny, tuż po niemieckim zwycięstwie we Francji w czerwcu 1940 r. odwiedził Berlin z radziecką misją handlową. Widział Hitlera przyjeżdżającego do opery, gdzie rozentuzjazmowany tłum witał go okrzykami „Sieg Heil!”, „Heil Hitler!” i „Heil Führer!”. Wywołało to niezwykłą refleksję: „Gdy przyglądam się temu, myślę – i myśl ta mnie przeraża – jak bardzo wiele jest wspólnego pomiędzy tym a naszymi zjazdami i plenami, gdy na salę wchodzi Stalin. Ta sama gromka, niekończąca się owacja, owacja na stojąco. Niemal te same histeryczne okrzyki »Chwała Stalinowi!«, »Chwała naszemu przywódcy!«”34.
Dla tych, którzy skrycie żywili wątpliwości co do własnego przywódcy, podobieństwa były uderzające, jednak dostrzegali oni także różnice. Waleria Prochorowa była studentką w Moskwie w czasie niełatwego nazistowsko-radzieckiego sojuszu i późniejszego niemieckiego najazdu na jej kraj. Do tego czasu wielu jej krewnych i przyjaciół znikło podczas kolejnych fal stalinowskiego terroru. W jej oczach obaj dyktatorzy byli „duchowymi braćmi”, których odróżniał głównie styl. „Stalin przypomina mi mordercę przychodzącego z kwiatami i czekoladkami, podczas gdy Hitler czeka z nożem i pistoletem”, mówiła35.
Zdaniem Hansa von Herwartha, niemieckiego dyplomaty służącego w Moskwie w latach trzydziestych, podejście Stalina „z kwiatami i czekoladkami” bywało bardzo skuteczne. „Nie można mu było odmówić pewnego uroku i poczucia humoru”, pisał. „W przeciwieństwie do Hitlera zachowywał się swobodnie i naturalnie”. Von Herwarth mógł wyolbrzymić tę różnicę ze względu na swą niechęć do Hitlera. Ale jak stwierdził: „przypominał mi – ze względu na bacznie obserwujące, chłodne oczy i sposób poruszania się – wielkiego kota”36. Był to obraz pięknego, lecz niebezpiecznego zwierzęcia.
Wielkie koty, choć mogą być podobne z wyglądu i zachowania, potrafią w jednej chwili rzucić się na siebie. Dla Hitlera nie była to jedynie teoretyczna możliwość – od początku planował podbój wielkiego sąsiada na wschodzie, odkąd tylko nakreślił swój Weltanschauung – pogląd na świat – w autobiograficznym elaboracie Mein Kampf.
Partia nazistowska wciąż jeszcze była w powijakach, gdy Hitler podjął nieudaną próbę puczu w Monachium. 9 listopada 1923 r. wraz z bohaterem I wojny światowej generałem Erichem Ludendorffem poprowadził bojówki SA do próby obalenia rządu Bawarii, planując następnie pomaszerować na Berlin i położyć kres Republice Weimarskiej. Wszystko to okazało się ulotną fantazją, gdy policja państwowa zatrzymała nazistów serią z broni maszynowej. Uznany za winnego zdrady, w początkach 1924 r. Hitler został wysłany do więzienia w Landsbergu, gdzie traktowano go łagodnie jako miejscową atrakcję, po czym zwolniono, gdy odsiedział niespełna dziewięć miesięcy z pięcioletniego wyroku. W ciągu krótkiego okresu spędzonego za kratami Hitler pracował nad swą autobiografią, która miała się okazać bezcennym narzędziem podczas odbudowywania jego ruchu.
Po dziś dzień wielu z tych, którzy uważają się za znawców sposobu myślenia Hitlera, czytało tylko fragmenty Mein Kampf. Nie ma w tym nic dziwnego. W końcu znaczna część tej książki jest tak napuszona, że nawet zwolennicy autora mieli kłopoty z przebrnięciem przez nią.
Otto Strasser był jednym z pierwszych zwolenników Hitlera, miał jednak dość rozsądku, by z nim zerwać i uciec z Niemiec, nim spotkał go ten sam los co jego brata Gregora podczas „nocy długich noży”. Jak wspominał, podczas zjazdu partii w 1927 r. w Norymberdze był na kolacji z szeregiem czołowych nazistów. Gdy okazało się, że żaden z nich nie przeczytał Mein Kampf w całości, uzgodnili, że każdą nową osobę przy stole będą o to pytali – jeśli czytała, to zapłaci rachunek. „Nikt nie przeczytał Mein Kampf, więc każdy musiał zapłacić za siebie” – wspominał Strasser37.
Najbardziej znane fragmenty ukazują obsesyjny antysemityzm Hitlera i jego determinację w dążeniu do „wytępienia szkodników”, „robactwa w gnijącym ciele”, jak określał Żydów. „Wszyscy, którzy nie są dobrej rasy na świecie, to mierzwa”, pisał. Żyd jest „wiecznym krwiopijcą”, a „syczenie żydowskiej światowej hydry” stanowi największe zagrożenie dla rasy aryjskiej. Dlatego, jak dowodził, „Państwo, które w tych czasach rasowego zatrucia poświęci się trosce o najlepsze elementy rasowe, musi pewnego dnia zostać panem świata”38.
Warto też jednak przyjrzeć się dokładniej tym fragmentom, które odzwierciedlały rozumowanie Hitlera stojące za jego głównymi decyzjami w roku 1941 i dotyczyły miejsca Niemiec w świecie, a zwłaszcza jego zamiaru podboju i kolonizacji Rosji. Mimo zawarcia małżeństwa z rozsądku ze Stalinem na początku wojny i paru uwag o podziwie dla bezlitosnych metod radzieckiego przywódcy fragmenty te wyjaśniają, dlaczego Hitler nigdy nie zamierzał zrezygnować z tego celu. Pakt ze Stalinem był jedynie posunięciem taktycznym. Światopogląd Führera oznaczał, że żywot paktu musiał być krótki.
Jak wyjaśniał Hitler, „Dzisiejsze Niemcy nie są mocarstwem światowym [kursywa jego]”, a „Niemcy będą albo mocarstwem światowym, albo ich nie będzie”39. Zazdrościł Wielkiej Brytanii rozległych posiadłości kolonialnych, rozumiał jednak, że Niemcy mogą szukać nowych ziem jedynie w Europie. Rzekomym powodem jego dążenia do ekspansji Niemiec była potrzeba zdobycia Lebensraum – przestrzeni życiowej – dla osiedlenia „nadwyżki populacji” i powiększenia zasobów naturalnych. Sięgając po maltuzjanizm, dodawał: „Jeśli na tej ziemi nie ma dość miejsca dla wszystkich, musimy zabrać sobie przestrzeń potrzebną nam do życia”. Przewidując, że inne kraje raczej na to nie przystaną, twierdził, iż „chodzi tu o prawo do życia; czego nie zechcą dać środkami pokojowymi, zdobędziemy pięścią”40.
Dla Niemiec jedynym logicznym kierunkiem rozwoju był wschód – „ogólnie jedynie kosztem Rosji”. Granic politycznych nie należało traktować poważnie. Jak utrzymywał, ważne są „granice wiecznej sprawiedliwości”. Wizja ta wiązała się z jego