Zamknął drzwi, skrzyżował ręce na piersi i oparł plecy o ścianę, przyglądając mi się w milczeniu. Zawsze tak robił, gdy coś mu się nie podobało. Mierzył mnie wzrokiem tak uporczywie, że w końcu zaczynałam się wiercić, zanim jeszcze otworzył usta, żeby wyrazić swoje niezadowolenie.
– Czy to właśnie zamierzasz zrobić ze swoją przyszłością, Liv?
Aha, w dodatku nigdy nie używał mojego pełnego imienia. Uważał je za śmieszne.
– Co masz na myśli?
– Char powiedziała, że nie byłaś dziś na zajęciach.
– Tak – odpowiedziałam powoli, zastanawiając się, do czego zmierza. – Miałam spotkanie.
– Czy to jest teraz twoim priorytetem? Szwendanie się z gwiazdami filmowymi i piszczenie z Lucy?
– Znam tylko jedną gwiazdę filmową, Marcus, tylko jedną, a Jason sam się uparł, żeby mnie podwieźć. Naprawdę trudno to nazwać szwendaniem się z gwiazdami filmowymi. Jak już wyjaśniłam na dole, miałam siedem lat, kiedy pojawił się w życiu mojej rodziny. On sam miał wtedy zaledwie jedenaście czy dwanaście. Był dla mnie jak drugi brat.
Nie wiedziałam, ile jeszcze razy będę musiała kłamać z kamienną twarzą przed nadejściem nocy. Ale to nie było do końca kłamstwo, prawda? Przecież Jason naprawdę traktował mnie jak siostrę. To tylko moje serce mieszało mi w głowie. Poza tym wciąż obchodziło mnie, co Marcus o mnie myśli.
Wbrew temu, co sądziły Lucy i Char, przez ten krótki rok, kiedy byliśmy razem, bardzo mi na nim zależało. Był inteligentny i pewny siebie. Wykazywał zainteresowanie moją osobą i mówił o swojej wizji przyszłości w taki sposób, że pragnęłam ją z nim dzielić. Związek z kimś, z kim już i tak mieszkałam, wydawał mi się osobliwie ekscytujący. A seks? Też był dobry, zwłaszcza gdy ukrywaliśmy się przed dziewczynami.
Myślałam, że jesteśmy dobraną parą, dopóki nie zaczął mnie niszczyć. Próbował stopniowo zmieniać mnie w kogoś, kim i tak nigdy bym się nie stała.
Uniósł brew.
– Jesteś pewna? Nie wyglądasz jak ktoś, kto spotkał się ze swoim dawno niewidzianym bratem.
– Dlaczego mi to robisz? – zapytałam szczerze zaciekawiona.
Przechylił głowę.
– Co masz na myśli?
– Kwestionujesz każdy mój ruch. Podważasz moje decyzje. Sprawiasz, że czuję się tak, jakbym nie mogła niczego zrobić dobrze. Wydałam książkę, Marcusie. Ludzie naprawdę ją czytają. Wielu ludzi. Cholerne studio filmowe chce nakręcić jej adaptację. Dlaczego nie możesz cieszyć się moim szczęściem? Dlaczego wciąż ciągniesz mnie w dół?
– Niczego takiego nie robię, Liv – zaprotestował i podszedł bliżej, żeby usiąść obok mnie. Wykonał gest, jakby chciał chwycić mnie za udo, ale potem położył rękę na łóżku obok mojego kolana. – Bardzo schudłaś podczas pisania tej książki. Do diabła, czasami nawet nie miałaś chwili, żeby wziąć prysznic przed zajęciami, nie mówiąc już o spędzaniu czasu ze mną. Nasz związek zakończył się właśnie przez tę książkę. Byłaś bardziej zakochana w swoich fikcyjnych postaciach niż we mnie. Nawet gdy nie piszesz, gubisz się w swoich fantazjach.
– To wcale nie dlatego zakończył się nasz związek, Marcusie. Pisałam tę książkę od lat, na długo przed tym, jak cię poznałam, co zresztą wiesz. Jeszcze zanim zbliżyliśmy się do siebie, powiedziałam ci, ile dla mnie znaczy skończenie tej powieści.
– Rozumiem, że tak sobie wmawiasz, ale było inaczej, Liv. Myślałem, że po opublikowaniu książki trochę wyluzujesz i naprawimy sprawy między nami, ale teraz widzę, że zmieniasz się na gorsze.
– Opuściłam tylko jedne zajęcia – odpowiedziałam zszokowana. – Jak miałoby mnie to zmienić, Marcusie? I nawet jeśli zdarzało mi się pomijać jakieś zajęcia wcześniej, to doskonale wiesz, że świetnie sobie radzę. Skończę uczelnię wcześniej niż inni.
Milczeliśmy przez jakiś czas.
– Dlaczego wyciągasz takie wnioski? – zapytałam po chwili, nieco łagodniejszym już tonem. – Jeśli zrobiłam lub powiedziałam coś, co cię zraniło, to przepraszam. Bez względu na to, co zaszło między nami, wiesz, że mi na tobie zależy.
– Mnie też na tobie zależało, Livy.
Czas przeszły.
Wstał i stanął przy drzwiach.
– Mam nadzieję, że nie będzie za późno, gdy zdecydujesz się wrócić na ziemię.
– Przykro mi, że tak myślisz, Marcusie. Naprawdę.
Najwyraźniej nie powiedziałam tego, czego oczekiwał. Kiwnął głową i zostawił mnie samą.
Byłam na niego wściekła, że w jakiś sposób udało mu się zepsuć mi humor, gdy miałam pełne prawo cieszyć się swoim sukcesem. Wyskoczyłam z łóżka, zaciągnęłam zasłony i zgasiłam światło.
Otuliłam się szczelnie kołdrą, zamknęłam oczy i starałam się zapomnieć o tym, że Marcus wciąż potrafi zaleźć mi za skórę.
Wkrótce zapadłam w niespokojny sen. Śniło mi się, że byłam małą dziewczynką, która marzyła i pragnęła rzeczy niemożliwych.
Obudziłam się przestraszona, gdy ktoś trzasnął drzwiami tak głośno, że mógłby obudzić zmarłego. Łapiąc oddech, zamrugałam kilka razy. Przypomniałam sobie, że jestem w Los Angeles, a nie w swoim rodzinnym domu. Zaczęłam szukać w łóżku telefonu, ale nie mogłam go znaleźć i w końcu się poddałam. Wstałam, żeby sprawdzić, co robi Lucy.
– Lucy – wyszeptałam i zapukałam cicho do jej drzwi. Nie usłyszałam odpowiedzi, więc zajrzałam do środka i zobaczyłam, że śpi głęboko. Ruszyłam do kuchni, żeby wziąć sobie trochę wody i jak najszybciej wrócić do swojego pokoju. Nie chciałam natknąć się na Marcusa. Podejrzewałam, że to on mógł trzasnąć drzwiami, i obawiałam się, że zaraz wróci.
Kiedy przemknęłam bezpiecznie do swojej sypialni, zapaliłam światło i znalazłam komórkę na podłodze przy łóżku.
Zobaczyłam powiadomienie o dwóch nowych SMS-ach od Jasona i najwyraźniej moje serce zdecydowało, że nadszedł czas na zawał. Przytuliłam komórkę do piersi, usiłując się uspokoić. Wzięłam głęboki wdech i wypuściłam powietrze. Chciałam być sama w ciemności, więc zgasiłam światło i wróciłam do łóżka. Wciąż kurczowo ściskałam telefon w rękach. Tak jak kiedyś.
Po raz pierwszy tego dnia byłam sama ze swoimi myślami. Wszystko, co się wcześniej wydarzyło, wydało mi się snem. Ale na widok imienia Jasona na ekranie moje serce szalało.
Odczytałam SMS-y, zanim zdążyłam popracować nad hiperwentylacją.
JASON: Teraz rozumiem, dlaczego nie chciałaś, żebym to przeczytał.
O cholera!
JASON: Śpisz?
Moje serce prawie się zatrzymało.
„Nie podoba mu się moja książka?” – zaczęłam rozmyślać gorączkowo. „Nie cierpi jej!”
Ostatni SMS został wysłany piętnaście minut temu.
Rozważałam, czy nie odpisać: „Nie śpię”, ale ostatecznie zrezygnowałam z tego pomysłu. Wystarczyło mi, że się widzieliśmy i ze sobą rozmawialiśmy. To było i tak