Wicked Sexy Liar
ISBN 978-83-8116-738-3
Copyright © 2016 by Christina Hobbs and Lauren Billings
All rights reserved
Published by arrangement with Gallery Books, a division of Simon & Schuster, Inc., New York
Copyright © for the Polish translation by Zysk i S‐ka Wydawnictwo s.j., Poznań 2019
Redakcja
Marta Sobiecka
Projekt graficzny okładki
Tobiasz Zysk
Wydanie 1
Zysk i S-ka Wydawnictwo
ul. Wielka 10, 61-774 Poznań
tel. 61 853 27 51, 61 853 27 67
dział handlowy, tel./faks 61 855 06 90
Wszelkie prawa zastrzeżone. Niniejszy plik jest objęty ochroną prawa autorskiego i zabezpieczony znakiem wodnym (watermark).
Uzyskany dostęp upoważnia wyłącznie do prywatnego użytku. Rozpowszechnianie całości lub fragmentu niniejszej publikacji w jakiejkolwiek postaci bez zgody właściciela praw jest zabronione.
Konwersję do wersji elektronicznej wykonano w Zysk i S-ka Wydawnictwo.
Dla naszych kapitanów Hookerów, Alice i Niny
Oto jest.
Rozdział pierwszy
London
Kiedy przez pewien czas w twoim życiu nie ma seksu, zaczynają się dziać różne rzeczy: w czasie scen pocałunku na filmach romantycznych wydajesz z siebie dziwny dźwięk, coś pomiędzy parsknięciem a słyszalnym przewracaniem oczami, który niemal zawsze kończy się poduszką nadlatującą z przeciwnej strony kanapy; potrafisz wymienić z pamięci przynajmniej trzy sklepy internetowe z zabawkami dla dorosłych, podając dokładnie ich warunki wysyłki, rzetelność i szybkość obsługi; przynajmniej dwa z tych sklepów pojawiają się jako podpowiedzi po wpisaniu w wyszukiwarce pojedynczej litery, poza tym zawsze to od ciebie współlokatorka oczekuje wymiany baterii w pilocie, odkurzaczu i latarce. Co jest dość niedorzeczne, jak się nad tym zastanowić, bo przecież wiadomo, że seksgadżety zasilane są ładowarką albo prądem sieciowym. Amatorzy.
Poza tym dochodzisz do wprawy w masturbacji. Naprawdę do dużej wprawy, osiągasz poziom wręcz olimpijski. Na tym etapie uprawianie seksu z samą sobą to już jedyna opcja, bo jaki mężczyzna zdoła stanąć w szranki z twoją ręką albo wibratorem na 120 voltów i siedemnastoma opcjami prędkości?
Skutki uboczne mało towarzyskiej waginy zaczynają się rzucać w oczy w otoczeniu trzech najbardziej obrzydliwie szczęśliwych par. Moja współlokatorka Lola i jej dwie przyjaciółki, Harlow i Mia, poznały swoje drugie połówki w czasie totalnie wariackiego weekendu w Vegas; z rodzaju tych, jakie nigdy nie zdarzają się w prawdziwym życiu. Mia i Ansel są małżeństwem i rzadko wychodzą na zewnątrz, by zaczerpnąć powietrza. Harlow i Finn prawdopodobnie opanowali sztukę uprawiania seksu poprzez kontakt wzrokowy. Zaś Lola i jej nowy chłopak, Oliver, znajdują się na tym etapie związku, że muszą się ciągle dotykać, a do seksu dochodzi wręcz spontanicznie. Gotowanie prowadzi do seksu. Oglądanie Żywych trupów jest świetnym afrodyzjakiem – czas na seks. Czasami wchodzą do domu, rozmawiając o niczym, nagle zatrzymują się, spoglądają na siebie i… i znów się zaczyna.
Uwaga, będzie spojler! Oliver nie jest cichy. Nie miałam pojęcia, że w Australii tak często używa się słowa na „c”. Dobrze, że tak ich oboje kocham.
Boże, to prawda, Lolę poznałam na zajęciach artystycznych na uniwersytecie San Diego. Mimo że więcej czasu zaczęłyśmy spędzać dopiero wtedy, kiedy zeszłego lata zamieszkałyśmy razem, odnoszę wrażenie, że znam ją od urodzenia.
Uśmiecham się, słysząc, jak wlecze się korytarzem. Wchodzi do pokoju, rozczochrana i wciąż zarumieniona.
– Oliver właśnie pojechał – mówię do niej, przełykając łyżkę muesli z rodzynkami. Faktycznie wytoczył się z pokoju dziesięć minut temu, oszołomiony, z uśmiechem na twarzy i równie rozczochrany.
– Przybiłam z nim piątkę i dałam butelkę gatorady na drogę, bo po takich wyczynach na pewno jest odwodniony. Lola, naprawdę podziwiam.
Nie sądziłam, że policzki Loli mogą się zaczerwienić jeszcze bardziej. A jednak przegrałabym zakład.
– Przepraszam – mówi Lola, rzucając mi zawstydzony uśmiech zza drzwi szafki. – Chyba masz nas zupełnie dość, ale niedługo wyjeżdżam do L.A. i…
– Nie próbuj przepraszać za to, że masz świetnego, słodkiego Australijczyka, który posuwa cię do nieprzytomności – odpowiadam, po czym wstaję, by umyć miseczkę. – Raczej bym cię zjechała, gdybyś nie robiła tego codziennie.
– Czasami za długo byłoby jechać do niego. – Lola zamyka drzwi szafki i wpatruje się w przestrzeń. – To szaleństwo. Oszaleliśmy.
– Próbowałam go przekonać, żeby został – mówię jej. – Wybywam na cały dzień, wieczorem pracuję, mielibyście dom dla siebie.
– Znów pracujesz wieczorem? – Lola napełnia szklankę i opiera się biodrem o blat. – W tym tygodniu nie miałaś chyba wolnego wieczoru.
Wzruszam ramionami.
– Fred kogoś potrzebował, a nadgodziny mnie nie bolą. – Wycieram miseczkę i odkładam ją. – A czy ty przypadkiem nie masz jakichś kadrów do wykończenia?
– Mam, ale chciałabym pogadać… Wciąż jesteś na plaży albo w pracy…
– A ty masz odjazdowego faceta i olśniewającą karierę – odpowiadam. Lola to chyba najbardziej zajęta ze znanych mi osób. Jeśli nie siedzi nad swoim nowym komiksem pod tytułem Junebug i nie jest na planie filmowym adaptacji swojej pierwszej książki Razor Fish, to leci do Los Angeles lub Nowego Jorku, czy gdzie tam ją wyśle studio albo wydawca. – Miałaś dzisiaj pracować i zapewne spędzić noc z Oliverem – mówię i ściskając jej ramię, dodaję: – poza tym co można robić w tak piękny dzień? Tylko surfować.
Lola uśmiecha się do mnie znad kubka.
– Nie wiem… Może iść na randkę?
Z parsknięciem zamykam drzwi szafki.
– Jesteś słodka.
– London – odzywa się Lola, poważniejąc nagle.
– Lola… – Natychmiast odbijam piłeczkę.
– Oliver wspomniał o jakimś znajomym, który ma niedługo przyjechać. Może spotkamy się wszyscy? – Przyjaciółka spogląda na swój paznokieć, udając, że coś ją nagle w nim zainteresowało. – Obejrzymy film albo coś…?
– Żadnego swatania – zastrzegam. – Kochana, co najmniej dziesięć razy odbywałam już taką rozmowę.
Lola znów uśmiecha się zawstydzona, a ja ze śmiechem kieruję się do wyjścia. Ale ona podchodzi do mnie i staje tuż za plecami.
– Nie możesz mieć pretensji, że trochę się o ciebie martwię – mówi. – Wciąż jesteś sama i…
Niedbale macham ręką.
– Sama to nie znaczy samotna. – Owszem, nęci mnie pomysł seksu z żywym człowiekiem, ale towarzyszące temu nieuniknione dramaty już nie. Na razie życie towarzyskie urozmaicają mi usiłowania, by nadążyć za Lolą i jej ścisłym, wciąż powiększającym się kółkiem przyjaciółek oraz ich połówek. Ledwie nauczyłam się ich nazwisk. – Nie próbuj wcielać się w Harlow.
Lola marszczy brwi, a ja cmokam ją w policzek.
– Nie musisz się o mnie martwić – mówię i sprawdzam godzinę. – Lecę, za dwadzieścia minut najlepsza fala.