Bynajmniej. W czasach tradycyjnej poczty ludzie przeważnie pisali listy, kiedy mieli coś ważnego do opowiedzenia. Zamiast przelewać na papier, co tylko przychodziło im do głowy, uważnie zastanawiali się nad tym, co chcieli powiedzieć i jak to ubrać w słowa. Oczekiwali, że odpowiedź, którą otrzymają, także będzie starannie przemyślana. Większość ludzi pisała i otrzymywała nie więcej niż kilka listów na miesiąc i rzadko kiedy czuła się w obowiązku odpisywać natychmiast. Dziś każdego dnia otrzymujemy dziesiątki wiadomości, których nadawcy oczekują natychmiastowej odpowiedzi. Myśleliśmy, że oszczędzamy czas, a tymczasem dziesięciokrotnie przyspieszyliśmy tempo życia, sprawiając, że czas upływa nam na niepokoju, nerwach i roztargnieniu.
Od czasu do czasu jakiś luddystyczny kontestator odmawia założenia skrzynki mailowej. Nic nowego. Przed tysiącami lat niektóre gromady ludzkie odmawiały przyswojenia uprawy roli i w ten sposób unikały pułapki luksusu. Tyle że rewolucja agrarna nie wymagała, aby każda grupa ludzka w danym regionie przyłączyła się do sprawy. Wystarczyło, że uczyniła to jedna grupa. Z chwilą gdy społeczność ta przechodziła na osiadły tryb życia i zaczynała uprawiać rolę, czy to na Bliskim Wschodzie, czy w Ameryce Środkowej, rolnictwa nie dało się zatrzymać. A ponieważ uprawa ziemi stwarzała warunki do eksplozji demograficznej, rolnicy na ogół brali górę nad zbieraczami-łowcami samą swą liczebnością. Ci ostatni mogli albo salwować się ucieczką, pozwalając, by ich tereny łowieckie obróciły się w pola uprawne i pastwiska, albo chwycić za lemiesz. Tak czy owak, dawne życie nie miało racji bytu.
Opowieść o pułapce luksusu niesie ważką naukę. Poszukiwanie przez ludzkość lżejszego życia uwolniło potężne siły, które przemieniły świat w stopniu, jakiego nikt sobie nie wyobrażał ani nie życzył. Nikt nie ukartował rewolucji agrarnej ani nie chciał uzależnić człowieka od uprawy roślin zbożowych. Kolejne niewinne decyzje, nade wszystko podyktowane chęcią napełnienia paru żołądków bądź zapewnienia jako takiego bezpieczeństwa, złożyły się na sytuację, w której pradawni zbieracze-łowcy zmuszeni byli całymi dniami nosić wodę.
Teoria pułapki luksusu tłumaczy rewolucję agrarną pomyłką. Scenariusz ten wydaje się wiarygodny – historia pełna jest daleko bardziej idiotycznych pomyłek. Istnieje wszak inna możliwość. Być może to nie poszukiwanie łatwiejszego życia spowodowało ten przełom. Może homo sapiens miał na widoku inne cele i dla ich urzeczywistnienia świadomie starał się uczynić swoje życie cięższym?
Uczeni na ogół usiłują wyjaśniać procesy historyczne suchymi czynnikami ekonomicznymi i demograficznymi. Taka strategia lepiej przystaje do ich racjonalnych i matematycznych metod. W historii współczesnej uczeni nie mogą nie brać w rachubę czynników niematerialnych, jak ideologia czy kultura – zmuszają ich do tego źródła piśmienne. Dysponujemy na tyle bogatymi dokumentami, listami i wspomnieniami, by udowodnić, że II wojny światowej nie spowodowały niedobory żywności ani presja demograficzna. Nie mamy jednak żadnych źródeł dokumentalnych z kultury natufijskiej, toteż w badaniach nad prehistorią niepodzielnie panuje szkoła materialistyczna. Trudno dowieść, że przedpiśmienni ludzie w większym stopniu kierowali się wiarą aniżeli ekonomiczną koniecznością. Mimo to w niektórych rzadkich przypadkach mamy szczęście natrafić na wymowne wskazówki. W 1995 roku archeologowie przystąpili do prac wykopaliskowych na położonym w południowo-wschodniej Turcji stanowisku zwanym Göbekli Tepe. W najstarszej warstwie nie odkryli żadnych śladów osady, domostw czy codziennych zajęć. Natrafili natomiast na monumentalne megalityczne konstrukcje ozdobione spektakularnymi płaskorzeźbami. Każdy kamienny słup ważył do siedmiu ton i mierzył do pięciu metrów. W pobliskim kamieniołomie znaleźli niedokończony blok o wadze 50 ton. W sumie odkopali przeszło dziesięć monumentalnych struktur, z których największa miała blisko 30 metrów średnicy.
Archeologowie znają podobne monumentalne konstrukcje ze stanowisk na całym świecie – ich najbardziej znanym przykładem jest Stonehenge w Wielkiej Brytanii. Badając jednak Göbekli Tepe, ustalili zdumiewający fakt. Stonehenge pochodzi z 2500 roku p.n.e. i został zbudowany przez zaawansowane społeczeństwo rolnicze. Budowle z Göbekli Tepe datują się na 9500 rok p.n.e., a wszystkie znaleziska wskazują, że wznieśli je zbieracze-łowcy! Z początku środowisko archeologiczne nie dawało wiary tym ustaleniom, lecz kolejne testy potwierdziły zarówno dawność tych konstrukcji, jak i przedrolniczy charakter ich budowniczych. Zdolności prehistorycznych zbieraczy-łowców oraz złożoność ich społeczeństw i kultura wydają się daleko bardziej imponujące, niż uprzednio przypuszczano.
Po co społeczeństwo zbieracko-łowieckie miałoby wznosić takie budowle? Nie miały żadnego utylitarnego celu. Nie były ani rzeźniami mamutów, ani schroniskami przed deszczem czy lwami. Co przemawia za tezą, że stawiano je w jakimś tajemniczym celu kulturowym, którego odgadnięcie nastręcza archeologom trudności. Czymkolwiek były, zbieracze-łowcy uważali, że warte są ogromnego nakładu sił i czasu. Göbekli Tepe mogło powstać jedynie dzięki długotrwałej współpracy tysięcy zbieraczy-łowców należących do różnych gromad i plemion. Tylko wysoko ukształtowany system religijny bądź ideologiczny mógł udźwignąć takie przedsięwzięcie.
Göbekli Tepe skrywało w głębi ziemi jeszcze jedną sensacyjną tajemnicę. Od wielu lat genetycy odtwarzają genezę udomowionej pszenicy. Najnowsze odkrycia wskazują, że co najmniej jedna jej udomowiona odmiana – pszenica samopsza – pochodzi ze zboczy góry Karaca Dağ, oddalonej nieco ponad 30 kilometrów od Göbekli Tepe29.
To nie może być zbieg okoliczności. Jest wielce prawdopodobne, że ośrodek kultury Göbekli Tepe miał jakiś związek z pierwszym udomowieniem pszenicy przez człowieka i człowieka przez pszenicę. Do wykarmienia ludzi, którzy zbudowali i używali tych monumentalnych konstrukcji, potrzeba było szczególnie dużych ilości pożywienia. Bardzo możliwe, że zbieracze-łowcy przerzucili się ze zbierania dzikiej pszenicy na intensywną uprawę tej rośliny nie po to, żeby poprawić codzienne zaopatrzenie w żywność, ale żeby wspomóc budowę i bieżące użytkowanie świątyni. Ludzie byli skłonni ponieść tak ogromne koszty uprawy pszenicy, ponieważ tak dyktowały im przekonania religijne. W potocznym przekonaniu pionierzy najpierw budowali wioskę, a kiedy ta pomyślnie się rozwijała, wznosili w jej środku świątynię. Tymczasem stanowisko w Göbekli Tepe sugeruje, że najpierw stanęła świątynia, a dopiero potem wokół niej wyrosła wioska.
Faustowski układ między ludźmi i roślinami zbożowymi nie wyczerpuje przykładów paktu z diabłem. Kolejny taki pakt zawarto w sprawie losu owiec, kóz, świń i kur. Gromady koczowników podchodzących dzikie owce stopniowo zmieniły cechy osobnicze swoich stad. Proces ten mógł się zacząć od selektywnego polowania. Ludzie nauczyli się, że z ich punktu widzenia korzystne jest odławianie tylko dorosłych baranów oraz starych bądź chorych owiec. Aby zapewnić miejscowemu stadu długofalową zdolność przetrwania, oszczędzali płodne samice i jagnięta. Drugim krokiem mogła być aktywna ochrona stada przed drapieżnikami przez przepędzanie lwów, wilków i wrogich gromad ludzkich. Następnie ludzie mogli zapędzać stado do ciasnego, wygrodzonego parowu, dzięki czemu było łatwiej nad nim panować i je bronić. Na końcu zaczęli staranniej selekcjonować owce pod kątem określonych potrzeb. Pierwsze pod nóż szły najbardziej agresywne barany, które były wyjątkowo oporne wobec prób oswojenia. Podobnie było z najchudszymi i najśmielszymi samicami (pasterze nie lubią owiec, które wiedzione ciekawością często oddalają się od stada). Z każdym kolejnym pokoleniem owce przybierały na wadze i stawały