Homo deus. Yuval Noah Harari. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Yuval Noah Harari
Издательство: PDW
Серия:
Жанр произведения: Документальная литература
Год издания: 0
isbn: 9788308066584
Скачать книгу
wartości danej waluty zapobiegnie kryzysowi gospodarczemu, czy go przyspieszy; dobrzy lekarze określą z góry, czy w leczeniu raka płuc skuteczniejsza będzie chemioterapia czy radioterapia. Podobnie od historyków domagamy się analizowania czynów naszych przodków po to, byśmy mogli powtarzać ich mądre decyzje i unikać ich błędów. Ale prawie nigdy tak się nie dzieje, ponieważ teraźniejszość zwyczajnie za bardzo różni się od przeszłości. Studiowanie taktyki, którą zastosował Hannibal w drugiej wojnie punickiej, z zamiarem skopiowania jej podczas trzeciej wojny światowej, jest stratą czasu. Coś, co sprawdzało się świetnie w starciach konnicy, niekoniecznie zda się na wiele w wojnie cybernetycznej.

      Nauka jednak nie zajmuje się wyłącznie przewidywaniem przyszłości. Uczeni w każdej dziedzinie często starają się poszerzać nasze horyzonty, otwierając tym samym przed nami nowe i nieznane drogi ku przyszłości. W szczególny sposób dotyczy to historii. Wprawdzie historycy bardzo rzadko próbują swych sił w prorokowaniu, ale zgłębianie historii ma przede wszystkim na celu uświadomienie nam możliwości, których normalnie nie bierzemy pod uwagę. Historycy studiują przeszłość nie po to, by ją powtarzać, ale po to, by się z niej wyzwolić.

      Każdy z nas bez wyjątku urodził się w określonej historycznej rzeczywistości z obowiązującymi w niej konkretnymi normami i wartościami, z jedynym w swoim rodzaju systemem ekonomicznym i politycznym. Uważamy tę rzeczywistość za coś oczywistego, traktując ją jako naturalną, nieuniknioną i niezmienną. Zapominamy, że do powstania naszego świata doprowadził przypadkowy łańcuch wydarzeń i że historia ukształtowała nie tylko naszą technikę, politykę i społeczeństwo, lecz również nasze myśli, lęki i marzenia. Z grobu naszych przodków wysuwa się zimna ręka przeszłości, która chwyta nas za kark i kieruje nasze spojrzenie ku jednej określonej przyszłości. Czujemy ten uścisk od chwili narodzin, dlatego zakładamy, że jest naturalną i nieuniknioną częścią nas samych. Rzadko próbujemy się z niego uwolnić i wyobrazić sobie alternatywne drogi ku przyszłości.

      Badanie historii ma na celu rozluźnienie tego uścisku. Pozwala nam pokręcić głową na boki i zacząć dostrzegać możliwości, których nasi przodkowie nie potrafili sobie wyobrazić albo nie chcieli, żebyśmy my je sobie wyobrażali. Analizując ten przypadkowy łańcuch wydarzeń, który nas tu doprowadził, zdajemy sobie sprawę, w jaki sposób ukształtowały się nasze myśli oraz marzenia – i możemy zacząć myśleć oraz marzyć inaczej. Badanie historii nie powie nam, jak żyć, ale przynajmniej da nam więcej możliwości wyboru.

      Ruchy starające się zmienić świat zaczynają się często od napisania historii na nowo, dzięki czemu ludzie mogą sobie wyobrazić na nowo przyszłość. Niezależnie od tego, czy chce się zachęcić robotników do strajku generalnego, czy kobiety do zawalczenia o prawo do własnego ciała, czy ciemiężone mniejszości do domagania się praw politycznych – pierwszym krokiem jest opowiedzenie na nowo ich historii. Ta nowa historia powie im: „Nasza obecna sytuacja nie jest ani naturalna, ani wieczna. Kiedyś wyglądało to inaczej. Jedynie szereg przypadkowych wydarzeń stworzył ten niesprawiedliwy świat, który znamy dzisiaj. Jeśli będziemy postępowali mądrze, możemy ten świat zmienić i stworzyć znacznie lepszy”. To dlatego marksiści opisują historię kapitalizmu, dlatego feministki badają powstawanie społeczeństwa patriarchalnego, a Afroamerykanie czczą pamięć przerażających wydarzeń z okresu handlu niewolnikami. Ich celem nie jest utrwalanie przeszłości, lecz raczej wyzwolenie się od niej.

      To samo, co dotyczy wielkich przewrotów społecznych, odnosi się w równym stopniu do poziomu mikro – codziennego życia. Na przykład młodzi budujący sobie nowy dom mogą poprosić architekta o zaplanowanie przed budynkiem ślicznego trawniczka. Dlaczego ma tam być trawnik? Młoda para odpowie zapewne: „Bo trawniki są takie piękne”. Ale dlaczego tak uważają? Nawet trawnik ma swoją historię.

      Zbieracze-łowcy z epoki kamienia nie uprawiali trawy przed wejściem do jaskini. Zielone łąki nie witały przybyszów odwiedzających ateński Akropol, rzymski Kapitol, żydowską Świątynię Jerozolimską ani Zakazane Miasto w Pekinie. Pomysł pielęgnowania trawnika przed wejściem do prywatnych rezydencji i budynków użyteczności publicznej zrodził się w późnym średniowieczu w zamkach francuskich i angielskich arystokratów. Na początku epoki nowożytnej ten zwyczaj głęboko się zakorzenił i stał się znakiem firmowym arystokracji.

      Dobrze utrzymane trawniki wymagały ziemi i mnóstwa pracy, zwłaszcza w okresie przed wynalezieniem kosiarek do trawy i automatycznych zraszaczy. W zamian za tę inwestycję ludzie nie zyskiwali niczego wartościowego. Nie mogli nawet wypasać tam zwierząt, ponieważ zjadłyby i stratowały trawę. Biednych chłopów nie było stać na marnowanie cennej ziemi ani czasu na trawniki. A zatem starannie utrzymana darń przed wejściem do zamków była symbolem statusu, znakiem, którego nie dało się podrobić. Ten symbol wyraźnie mówił wszystkim przechodniom: „Jestem tak bogaty i potężny, mam tyle akrów i chłopów pańszczyźnianych, że stać mnie na tę zieloną ekstrawagancję”. Im większy i im staranniej wypielęgnowany trawnik, tym potężniejsza dynastia. Z kolei gdy podczas wizyty u jakiegoś księcia zastało się trawnik w opłakanym stanie, wiadomo było, że jego właściciel ma kłopoty51.

      Drogocenny trawnik często zapewniał godną scenerię ważnym uroczystościom i przyjęciom, dlatego też poza tymi okazjami wstęp na jego teren był absolutnie wzbroniony. Po dziś dzień w niezliczonych pałacach, budynkach rządowych i miejscach publicznych widnieją znaki z surowo brzmiącym zakazem: „Nie deptać trawników”. W kolegium Uniwersytetu w Oksfordzie, w którym studiowałem, cały czworokątny dziedziniec zajmował wielki, śliczny trawnik. Wolno nam było po nim chodzić albo siadać na nim tylko w jednym dniu w roku. Biada nieszczęsnemu studentowi, którego stopa sprofanowałaby świętą darń w jakikolwiek inny dzień.

F 83a

      6. Trawniki wokół zamku w Chambord w dolinie Loary. Zbudował go na początku XVI stulecia król Franciszek I. Tam to wszystko się zaczęło.

F 83b

      7. Uroczystość powitalna ku czci królowej Elżbiety II – na trawniku przed Białym Domem.

F 84a

      8. Mario Götze zdobywa decydującego gola, który dał Niemcom mistrzostwo świata w 2014 roku – na trawniku stadionu Maracanã.

F 84b

      9. Raj niższej klasy średniej.

      Królewskie pałace i książęce zamki uczyniły z trawnika symbol władzy. Kiedy z końcem okresu nowożytnego obalono królów i zgilotynowano książąt, nowi władcy – prezydenci i premierzy – zachowali trawniki. Parlamenty, sądy najwyższe, rezydencje prezydentów i inne budynki publiczne coraz częściej podkreślały własną władzę za pośrednictwem starannie utrzymanych rządków zielonych źdźbeł. Równocześnie trawniki podbiły świat sportu. Przez całe tysiąclecia ludzie prowadzili rozgrywki na prawie każdym możliwym rodzaju podłoża, od lodu po pustynię. Jednak w minionych dwóch stuleciach naprawdę ważne dyscypliny sportowe – na przykład piłkę nożną i tenis – uprawia się na trawnikach. Oczywiście, pod warunkiem że ma się pieniądze. Przyszłe pokolenie brazylijskich piłkarzy gra w fawelach Rio de Janeiro na piasku i w błocie, kopiąc byle jaką piłkę. Ale w bogatych podmiejskich dzielnicach synowie bogaczy bawią się na starannie pielęgnowanej murawie.

      W ten sposób ludzie zaczęli utożsamiać trawniki z władzą polityczną, statusem społecznym i bogactwem. Nic dziwnego, że w XIX wieku rodzące się mieszczaństwo dbało o swoje trawniki. Początkowo tylko bankierów, adwokatów i przemysłowców było stać na takie luksusy w prywatnych rezydencjach. Jednak kiedy rewolucja przemysłowa poszerzyła klasę średnią i przyniosła najpierw kosiarki


<p>51</p>

Lionel S. Smith, Mark D.E. Fellowes, Towards a Lawn without Grass. The Journey of the Imperfect Lawn and Its Analogues, „Studies in the History of Gardens & Designed Landscape” 33:3 (2013), s. 158–159; The Genius of the Place. The English Landscape Garden 1620–1820, red. John Dixon Hunt, Peter Willis, wyd. 5, Cambridge, MA 2000, s. 1–45; Anne Helmreich, The English Garden and National Identity. The Competing Styles of Garden Design 1870–1914, Cambridge 2002, s. 1–6.