– Znaczy konkretnie mam zaprosić koleżanki – zaśmiała się.
– Im więcej nas będzie, tym lepiej. – Maciek odzyskał humor, Agata nie była już na niego zła za ten telefon. – Nie przeszkadzam wam już, wracam do pracy. – Poszedł do swojego pokoju i włączył muzykę.
Agata pokręciła głową z dezaprobatą.
– Zachowuje się jakby miał napięcie przedmiesiączkowe – westchnęła. – Najpierw się wścieka, a potem mu głupio.
– Boi się – odpowiedział Piotr.
– Czego?
– Że cię straci.
– Najprędzej to chyba straci słuch. Kupił sobie dodatkowe kolumny i słucha tego non stop.
– To Rammstein, doskonały zagłuszacz myśli – stwierdził
Piotr.
Agata popatrzyła na niego z niedowierzaniem.
– Słuchałeś tego?
– Jasne – odpowiedział. – Też uciekałem od siebie, swoich myśli i lęków.
– Nie przeszkadza mi taka muzyka, chociaż wolę inną, ale w życiu bym nie siedziała w pokoju w takim hałasie. Wiesz, co innego na koncercie, to super, cała oprawa, mogłabym iść na taką imprezę, ale w domu muszę słyszeć chociaż własne myśli.
Chodźmy stąd, bo zwariuję.
Rozdział 2
Pojechali z powrotem do domu Piotra. Po drodze wstąpili jeszcze do cukierni, Agata pobiegła po pączki i po drodze zjadła dwa. Piotr patrzył na nią ze zdumieniem.
– Jeśli jesteś głodna, to zatrzymamy się na jakąś kanapkę – zaproponował.
Agata machnęła ręką.
– Nie ma potrzeby, nie będę się obżerać jak idziemy na kolację – stwierdziła sięgając po kolejnego pączka. – Może jednak gryza? – Podsunęła Piotrowi nadgryzionego pączka.
– Nie, dziękuję, zjem w domu. . . jeśli coś zostanie – zaśmiał się.
– Już więcej nie będę jadła, ten jest ostatni – obiecała. – Od rana nic nie jadłam i trochę zgłodniałam, no i się zestresowałam. Nic tak nie odstresowuje jak świeży pączek. – Uśmiechnęła się. Piotr pokręcił głową i popatrzył na nią z miłością.
W domu zrobili sobie kawę i zjedli resztę pączków. Do Agaty zadzwoniła Mirella.
– Cześć, jak tam egzamin? – zapytała.
– Zdałam, teraz czekam na wyniki pisemnych, będą dopiero za miesiąc, ale nie były trudne więc już świętuję zdanie matury – odpowiedziała.
– Z Piotrem?
– Jasne. – Uśmiechnęła się Agata i puściła oko do Piotra. Spojrzał na nią z zaciekawieniem. – Mirka, w piątek jest impreza w Avocado, Maciek będzie grał, może przyjdziesz, my będziemy.
– Nie mogę, wyjeżdżam na weekend.
– Ale nie jutro, tylko za tydzień – sprostowała Agata.
– A to co innego, przyjedzie do mnie Mirek, więc chętnie przyjdziemy. Wreszcie go poznacie – ucieszyła się.
– To super, jesteśmy umówieni. Koncert jest o dwudziestej.
– OK, to buziaki.
Agata odłożyła telefon i popatrzyła na zegarek.
– Piotruś, o której chcesz jechać na tę kolację?
– Stolik mamy na dziewiętnastą.
– A dokąd jedziemy?
– Na Starówkę.
– Ekstra. – Agata usiadła mu na kolanach i pocałowała go. – Muszę zaraz iść się szykować, żeby zdążyć.
– Dobrze. – Piotr głaskał ją po brzuszku. – A zmieści ci się ta kolacja po tylu pączkach?
– Ależ kochanie, nie znasz moich możliwości. Jak już zaczynam jeść, to nie ma końca. – Zaśmiała się. – Dobra, wstaję i idę się wykąpać. Jak się ogarnę to wyjdę, nie podglądaj. Możesz się położyć i odpocząć, wcześniej niż za godzinę się mnie nie spodziewaj. – Dała mu buziaka i poszła.
Piotr podszedł do barku, nalał sobie whisky i na półce odnalazł mp3. Od dłuższego czasu leżała nieużywana. Sprawdził, że działa i przejrzał playlistę. Znalazł na niej między innymi utwory Rammsteina i Behemotha, spodziewał się, że tam będą. Wsadził w uszy słuchawki i zatopił się w muzyce. Usiadł na fotelu, sączył whisky i starał się zrozumieć o czym są te piosenki. Wcześniej, tak jak mówił Agacie, traktował je wyłącznie jako zagłuszacz myśli, teraz chciał znać ich treść.
Godzinę później Agata kończyła się szykować. Ułożyła włosy, umalowała się, wyperfumowała zabranym specjalnie na tę okazję Jungle, Kenzo i ubrała w „małą czarną”, którą kiedyś kupiła, a nie miała jeszcze okazji założyć. Sukienka była bardzo krótka i w dodatku bez ramiączek. Uznała, że wygląda w niej sexy. Po przemyśleniu założyła pończochy samonośne, bo pas odznaczałby się przez sukienkę. Całkiem zapomniała o majteczkach. Do tej kiecki musiały być stringi. Na szczęście przywiozła do Piotra część swojej garderoby, wybrała czarne, koronkowe stringi, założyła swoje dwunastocentymetrowe szpilki na specjalne okazje i weszła do pokoju. Piotr siedział w fotelu z zamkniętymi oczami i słuchawkami w uszach. Przed nim stała pusta szklanka po whisky. Agata zdziwiła się. Pił pomimo tego, że mieli jechać na kolację? Stanęła za nim i delikatnie pogłaskała go po włosach. Otworzył oczy i wyciągnął słuchawki. Odwrócił się i aż mu dech zaparło. Agata wyglądała cudownie. Zerwał się z fotela i wziął ją za ręce. Odsunął od siebie tak, żeby lepiej się jej przyjrzeć.
– Jesteś prześliczna i pachniesz tak zmysłowo – powiedział i przyciągnął ją do siebie. Delikatnie musnął jej pomalowane na czerwono usta swoimi wargami.
– A ty śmierdzisz wódą – powiedziała Agata zarzucając mu ręce na szyję.
– Przepraszam. – Chciał się odsunąć, ale nie pozwoliła mu na to.
– Nie przepraszaj, to bardzo podniecające. – Oblizała języczkiem jego usta.
Piotr czuł jak ogarnia go pożądanie.
– Kolacja odwołana, zostajemy w domu – powiedział i objął ją w pasie. Zaczął pieścić jej szyję i nagie ramiona.
Poddała się mu przez chwilę, ale w końcu odsunęła się.
– Nie, nie, nie, mój kochany. Wystroiłam się jak szczur na otwarcie kanałów, bo obiecałeś mi superelegancką kolację, więc nie rób mi się tutaj jak kisiel, tylko idź się szykuj, poczekam.
– Co ty sobie wyobrażasz, że w tym stroju wyjdziesz z domu?
– Tak właśnie sobie wyobrażam – stwierdziła. – A coś nie tak z moim strojem? Nie podobam ci się? – zapytała zalotnie.
Dobrze wiedziała, że zrobiła na nim piorunujące wrażenie.
– Jesteś taka piękna, że po prostu brak mi słów. – Piotr znowu ją objął i zaczął całować. – Jestem zazdrosny na samą myśl, że wszyscy się będą na ciebie gapić.
– Dobra, dobra – zaśmiała się. – Przebieraj się raz, dwa pieszczochu, bo już jest po szóstej.
– Dobrze,