– Cześć – powiedział Piotr i podał rękę Beacie, a potem Leszkowi. Lewą ręką obejmował Agatę w pasie i przytulał do siebie. Zapadła niezręczna cisza. Wreszcie odezwał się Leszek.
– To my już będziemy lecieć, cześć – podał rękę Piotrowi i pocałował Agatę w policzek.
Beata nie wykazywała samodzielnych funkcji życiowych, po prostu ją zamurowało. Leszek pociągnął ją za sobą, więc poszła jak automat.
– Zdzwonimy się, do zobaczenia – krzyknęła Agata.
– Jakaś małomówna ta twoja koleżanka – powiedział Piotr opierając się o samochód i przyciągając Agatę do siebie.
– Nie powiedziałam jej, że jesteśmy razem. Trochę się zszokowała.
– A co, wstydzisz się? – zapytał żartem, ale uważnie się jej przyglądał.
– Chyba zwariowałeś – oburzyła się. – Ostatnio rzadko się z nią widywałam i nie było okazji – tłumaczyła się.
– Aha.
– Kocham cię, ty wariacie – powiedziała Agata głaszcząc Piotra po włosach. – Czy masz dzisiaj dla mnie trochę czasu?
– Tyle ile chcesz – odpowiedział. – Agatko, czy to twoje koleżanki siedzą w oknie z nosami przyklejonymi do szyby? – zapytał ze śmiechem.
Agata obejrzała się i roześmiała.
– Jasne, pół mojej klasy – odpowiedziała i pomachała do nich. W jednej chwili w oknie zrobiło się pusto. – O, ta brzydka, co wyszła ze szkoły, to moja historyczka.
– Ta, której nie lubisz? – upewnił się Piotr.
– Nie, ta która mnie nie lubi – poprawiła go Agata. – Chociaż teraz to już nie ma znaczenia.
– To nie powiemy jej dzień dobry – zdecydował.
– Kochanie, trzeba być uprzejmym – upomniała go. – Szlag ją trafi jak powiemy jej dzień dobry – dodała i obróciła się opierając się o samochód. Piotr stanął tyłem do bramy.
Historyczka zauważyła Agatę Werner z jakimś chłopakiem i od razu się nastroszyła. Pozycja, w jakiej stali świadczyła o tym, że są ze sobą dość blisko. Bezczelnością było obściskiwanie się przed szkołą, zwłaszcza po maturze, kiedy już przestała mieć wpływ na wychowanie tej dziewuchy.
– Dzień dobry – zawołała wesoło Agata, gdy historyczka była już przy bramie.
Piotr obejrzał się na nią.
– Dzień dobry – powiedział swoim aksamitnym głosem.
Historyczka zaczerwieniła się.
– Bezczelność – fuknęła i ruszyła szybciej przed siebie.
– No dobrze – powiedział Piotr obejmując Agatę ramieniem – chcesz tu jeszcze stać i wkurzać ludzi, czy jedziemy?
– Jedziemy – Agata wzruszyła ramionami. – I tak już wszystkie koleżanki sobie ciebie obejrzały – uśmiechnęła się szeroko.
– Ty jesteś wariatka – roześmiał się i pocałował ją. – Do ciebie czy do mnie? – zapytał wsiadając do samochodu.
– Najpierw do mnie, muszę się przebrać w jakieś normalne ciuchy i udobruchać mojego brata.
– Proszę cię, nie przebieraj się, wyglądasz cudownie. – Piotr pogłaskał Agatę po ręce, jednocześnie wyjeżdżając z zatoczki.
– Jakbym się urwała z akademii w podstawówce. – Była zła, znów poczuła się jak gówniara.
– Co się dzieje? – Piotr spojrzał na nią z niepokojem.
– Nic. – Agata ukryła twarz w dłoniach. – Wszystko w porządku – westchnęła i popatrzyła na niego.
– Coś nie tak z Maćkiem? – dociekał.
Agata potrząsnęła głową. Nie chciała teraz o tym gadać. Piotr był taki cudowny, zrobił jej tak fantastyczną niespodziankę, a ona ma jakieś fochy. Na skrzyżowaniu zawrócił i zamiast jechać do niej, jechał do siebie.
– Ej, dokąd jedziesz? – zaprotestowała.
– Chcę najpierw porozmawiać, a potem zawiozę cię do domu.
Całą drogę jechali w milczeniu. Kilka minut później dotarli na miejsce. Agata bez słowa weszła do domu. Stanęła w przedpokoju i nie wiedziała dokąd iść. Była na siebie wściekła, że nie potrafiła się opanować i naprawdę miło spędzić ten dzień z Piotrem. Bała się, że jak mu powie prawdę, to będzie mu przykro albo się obrazi. Cała ta sytuacja była beznadziejna.
– Chodź. – Piotr pociągnął ją do pokoju wróżb, posadził na kanapie i przytulił. – Co się dzieje? – zapytał głaszcząc ją po włosach.
Agata wtuliła się w niego i nic nie powiedziała. Uwielbiała to mieszkanie, czuła się w nim taka szczęśliwa i bezpieczna. Najchętniej w ogóle by z niego nie wychodziła. To był jej dom, jej i Piotra. Tu byli razem i byli tylko dla siebie. Za drzwiami wejściowymi czekały na nich same przeciwności; jego rodzina, jej rodzina.
– Agatko, co się dzieje, kochanie? – powtórzył pytanie Piotr.
– Kocham ciebie najbardziej na świecie – powiedziała patrząc mu w oczy. – Boję się, że nie pasuję do ciebie i do twojego świata – wtuliła się w niego opierając głowę na jego ramieniu.
– Agatko, co ty mówisz!? – wykrzyknął. – Jak w ogóle możesz tak myśleć!? – Przytulił ją mocno i całował jej włosy. – Kocham cię, jesteś moją miłością. Dlaczego mówisz takie rzeczy?!
Agata westchnęła i odsunęła się troszkę od niego. Spojrzała mu w oczy i zobaczyła w nich niepokój i zrozumiała, że bał się, że chce go zostawić, a więc znowu wszystko nie tak. To przecież ona bała się, że to on ją zostawi, że znajdzie sobie dojrzałą kobietę, z którą będzie mu lepiej niż z taką smarkulą jak ona.
– Czy ty chcesz się ze mną rozstać? – zapytał Piotr drżącym głosem. Nie miał odwagi spojrzeć jej w oczy.
– Nie! – krzyknęła i spojrzała na niego przerażona. Musiała mu wszystko wytłumaczyć, wszystko odkręcić. – Tak bardzo się boję – szepnęła i przylgnęła do niego całym ciałem.
– Już dobrze – powiedział tuląc ją do siebie. – Powiedz mi co się dzieje. Powoli, od początku. Jeżeli jest jakiś problem, to z pewnością go rozwiążemy, tylko musisz mi wszystko opowiedzieć. – Głaskał ją po włosach próbując w ten sposób uspokoić. Agata odetchnęła głęboko.
– Popatrz na mnie – powiedziała po chwili odsuwając się od niego. – Popatrz jak ja wyglądam.
Piotr uśmiechnął się.
– Oprócz tego, że masz smutne oczy, to wyglądasz fantastycznie.
– Jestem uczennicą! – krzyknęła. – Ty jesteś dojrzałym facetem, który ma pozycję, świetną pracę, kasę, mieszkanie, samochód, a ja jestem uczennicą na utrzymaniu rodziców!
Piotr spojrzał na nią zdumiony, wreszcie nie wytrzymał i roześmiał się.
– To o to tyle krzyku? – zapytał.
– I z czego się śmiejesz? – Agata była zrozpaczona. Właśnie takie jego zachowanie dobijało ją. Dla niej to był problem, a on się z tego śmiał.
– Przepraszam