Własna firma krok po kroku. Grzegorz Krzemień. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Grzegorz Krzemień
Издательство: OSDW Azymut
Серия:
Жанр произведения: О бизнесе популярно
Год издания: 0
isbn: 978-83-8087-783-2
Скачать книгу
wirtualna i rozszerzona rzeczywistość, gry mobilne, modelowanie 3D czy internet rzeczy. Poza tym, cyklicznie podważany jest status quo liderów, co robi miejsca nowym podmiotom. Kto jeszcze pamięta lata świetności Naszej klasy czy Yahoo?

      Z kolei w dobrze rozwiniętych i okrzepłych branżach łatwiej jest pozbyć się konkurencji. W dojrzałych branżach, aby wejść na konkurencyjny rynek i przebić się na czoło, trzeba mieć bardzo duże doświadczenie i wsparcie finansowe.

      Wróćmy do twojego autorskiego pomysłu. Aby ocenić, na ile idea będąca w twojej głowie może przerodzić się w realny biznes, spotykaj się z praktykami. Omawiaj z nimi ideę na tym etapie. Osobiście uśmierciłem kilka pomysłów na biznes, zadając kilka prostych pytań ich autorom. Nie są to przyjemne rozmowy, bo w oczach autorów pomysłów widać gasnący zapał. Ale dzięki temu część z nich wróciła z lepiej poukładanym planem.

      Zatem słuchaj mentorów, ekspertów od budowania firmy, przemyśl ich uwagi i wyciągnij wnioski. Pamiętaj jednak, że własna intuicja bywa bezcenna. Gdybym przed wystartowaniem bezrefleksyjnie słuchał doradców, zostałbym na uczelni i teraz pewnie byłbym jakimś panem doktorem od internetu. Decyzja zawsze i tak leży w twoich rękach. Słuchając uważnie opinii innych, unikniesz banalnych błędów i mniej rzeczy cię zaskoczy, kiedy już kości zostaną rzucone.

      Nie obawiaj się, że ktoś wykorzysta pomysł i wyprzedzi cię, mając znacznie większe możliwości i potencjał do budowania nowych podmiotów. Świetne pomysły są bardzo tanie, bo jest ich wiele. Liczy się realizacja. Dlatego też podkreślam po raz kolejny – żeby z czymś wystartować, naprawdę trzeba wiedzieć, jak fizycznie to zrobić.

      Firma to nie więzienie

      Istnieje niebezpieczeństwo, którego trzeba koniecznie uniknąć na początku. Załóżmy, że znasz się na tym, czego chcesz się podjąć biznesowo, masz doświadczenie z pracy na etacie w firmie branżowej. Teraz masz pomysł, kapitał w postaci kompetencji i pragniesz rozwinąć skrzydła. Zatem spełniłeś omówione wyżej założenia – nazwijmy je wstępnymi – niezbędne do rozpoczęcia własnego biznesu.

      Przez ostatnie miesiące przyglądałeś się, jak realizowana jest usługa albo jak powstaje produkt. Ba, sam w tym uczestniczyłeś. Masz pomysł, jak robić to inaczej, lepiej, efektywniej. Jesteś przekonany, że potrafisz. Ale – uważaj, nie wpadnij w pułapkę samozatrudnienia w swojej firmie.

      Jeśli nad tym nie zapanujesz, firma, którą założyłeś, o której marzyłeś, bardzo szybko stanie się twoim więzieniem. Nie dość, że będziesz robił to, na czym się znasz jako specjalista, to rychło okaże się, że musisz zajmować się dodatkowo rzeczami, o których nie miałeś i nadal nie masz zielonego pojęcia. Nie ma nic bardziej frustrującego.

      Moja rada: jak najszybciej zatrudnij człowieka, który odciąży cię od tych niechcianych, choć koniecznych zadań. Albo poszukaj wspólników! Zakładanie firmy tylko po to, żeby samemu zrobić coś szybciej lub taniej niż konkurencja, jest najzwyczajniej w świecie pozbawione sensu. Serio. Długo tak nie pociągniesz. Oto przykład z początków mojej branży, który powtarza się wraz z każdym kolejnym pokoleniem wchodzącym na rynek pracy.

      Graficy potrafiący zrobić dobry projekt serwisu WWW wpadali często na pomysł, że będą pracować na zlecenia w swoich jednoosobowych firmach. Przejdą na freelance. Myśleli, że będą w domu, w kapciach, pracować pół dnia, a jednocześnie będą zarabiać kilka razy więcej niż w czyjejś firmie. Niestety po roku, góra dwóch, większość zarzuca ten „pomysł na biznes”. Najczęściej przygniatają ich rzeczy, o których nie mieli pojęcia, pracując na etacie w firmie. Nie przejmowali się awarią komputera, fakturami, składkami i podatkami, brakiem decyzyjności klientów, niepłaceniem przez klientów na czas, niedogadywaniem zleceń albo ich brakiem. W agencji byli specjalistami od grafiki. Teraz musieli stać się także – choćby w niejszym zakresie – opiekunami klienta, sprzedawcami, supportem IT czy księgowymi.

      Z perspektywy pracownika są to obszary, mechanizmy i reguły zupełnie niewidoczne. Firma działa dobrze i tyle. To wszystko pojawia się i mocno doskwiera, kiedy decydujemy się pójść na swoje.

      Nie zostań takim samotnym freelancerem robiącym w jednoosobowej firmie wszystko.

      Cel

      Bardzo ważne, aby powstała firma miała konkretny cel. To on może determinować misję spółki i – co ważne – pomoże innym pracującym z tobą, dokonywać wyborów. Zapamiętaj: firma pozbawiona celu prowadzi donikąd.

      Czym jest cel? Wyobraź sobie, że siedzisz za kierownicą auta. Spójrz na rysunek 3. Stajesz na czerwonym świetle, jesteś pierwszy na swoim pasie (rys. A). Na sąsiednim (lewym) stoi inny samochód, a przed tobą, na kolejnych światłach, autobus sygnalizujący skręt. Jeśli zostaniesz na obecnym pasie, musisz liczyć się z tym, że za chwilę autobus zablokuje ci przejazd. Utkniesz w miejscu, czekając aż autobus skręci. Jaki masz zatem cel? Oczywiście zmianę pasa.

      Zapala się zielone światło, ruszasz (rys. B). Ale okazuje się, że kierowca na pasie obok ma duszę sportowca i dodaje gazu. Nie możesz go bezpiecznie wyprzedzić i przejechać przed nim. Nie ma co udawać, fajnie jest się pościgać. Coraz większa prędkość, a miejsca na manewr coraz mniej. No właśnie. Czy jednak celem nie była zmiana pasa, a nie ściganie się? Więc puszczasz rajdowca przodem, hamujesz i wjeżdżasz w miejsce, które kierowca z pasa obok zrobił między sobą a sznurem innych aut (rys. C).

      Cel osiągnięty, jedziesz pasem, który płynnie prowadzi cię naprzód. Nie dałeś się ponieść emocjom i wkręcić w niebezpieczny wyścig. Nie wjechałeś też w tył autobusu. Zachowałeś zimną krew, rozsądek wziął górę i osiągnąłeś cel, choć po drodze pojawiło się coś niespodziewanego.

      Ta prosta historia ma zilustrować mechanizm, jaki powinien tobą kierować, jeżeli naprawdę chcesz realizować ważne cele firmy. Warto przy tym zastrzec, że równie istotne, jak określenie celu, jest mierzenie postępu: czy i jak zbliżasz się do wyznaczonego sobie celu.

      Rysunek 3

      Realizacja celu na przykładzie zmiany pasa, aby uniknąć postoju za autobusem

      Jak duży ma to być cel? Myślę, że taki w sam raz. Ambitny, a jednocześnie realny. Dekadę temu na zebraniu świątecznym ogłosiłem, że chcemy być najlepszą agencją interaktywną w kraju. W sali słychać było szmer niedowierzania, na niektórych twarzach pojawiły się złośliwe uśmieszki. Dziś na to, że jesteśmy najlepsi w swojej dziedzinie mam twarde dowody w postaci nagród. Jednak wtedy deklaracja tak śmiałego celu wymagała odwagi.

      Jeszcze w kwestii odważnego celu. Modne są dziś startupy mające na celu zmienianie świata. Globalizacja sprawia, że wielu z nas chciałoby wdrożyć produkt bądź usługę rewolucjonizującą otaczającą nas rzeczywistość, choćby i mały jej fragment. Takie idee są chwytliwe, głośne i dają poczucie ważności albo i odrobinę sławy. Muszę jednak ostudzić twoje ambicje: to w większości przypadków naprawdę za wiele jak na nasze biznesowe realia. Zabierz się za cel o mniejszej skali. Chcesz coś zmieniać, zacznij od Polski. Nie ma w tym żadnej złośliwości. Ot, po prostu zdrowy rozsądek i kalkulacja, za którymi stoi wieloletnie doświadczenie.

      Przy tej okazji warto zwrócić uwagę na różnice między taktyką a podejściem strategicznym i kreśleniem planów na przyszłość. Najprościej rzecz ujmując, strategia to cel bądź cele rozpisane na lata. Wraz z możliwie dokładnie wskazanymi wynikami, które w tej perspektywie czasu chcemy osiągnąć. W strategii rozwoju należy zawrzeć konkretne wskaźniki, np. wyniki finansowe.

      Taktyka to perspektywa znacznie krótsza. To działania doraźne, będące reakcją na zdarzenie