Przesunęła palce niżej i zaczęła liczyć pod nosem kolejne wypukłości jego kaloryfera:
– Pięć, sześć, siedem, osiem.
Wreszcie natrafiła na pasek spodni. Michael wziął głęboki wdech, tak że mięśnie brzucha ładnie się naprężyły.
– Nie możesz mieć normalnego sześciopaku? Po co ci aż ośmiopak?
Zrobił zawiedzioną minę.
– Chciałaś zgłosić jakąś reklamację?
– Nie, jestem w pełni usatysfakcjonowana. Do tej pory nie wiedziałam, że lubię tatuaże.
– No to teraz już wiesz.
Wydawało jej się to oczywiste, więc na chwilę zamilkła. Poza tym coraz trudniej było jej się skupić. Rozpraszał ją widok doskonale zbudowanego męskiego ciała ozdobionego ogromnym tatuażem. Jej zmysły były również pobudzone cudownym zapachem i obezwładniającym dotykiem gorącej skóry.
– Mogę ci zdjąć okulary? Będziesz wtedy w stanie cokolwiek zobaczyć?
Stella przełknęła ślinę i skinęła głową.
– Jestem krótkowidzem, więc mam problem z widzeniem rzeczy, które są daleko. W tej sytuacji nie ma to jednak większego znaczenia, bo…
Zdecydowanym ruchem ściągnął okulary i z cichym brzęknięciem odłożył je na półkę. W jednej chwili wszystko, co znajdowało się dookoła, lekko się rozmyło. Michael stał jednak na tyle blisko, że nie zamienił się w niewyraźną plamę. Poza tym ciągle mocno się o niego opierała i stanowił dla niej solidny punkt odniesienia.
– Obejmij mnie za szyję. Łatwiej będzie się całować – zaproponował.
Zadrżała, po czym zaczęła przesuwać dłonie w górę po jego brzuchu i twardym torsie. Kiedy splotła palce na jego karku, szepnęła:
– Zrobione.
– Bliżej.
Przysunęła się do niego o kilka centymetrów.
– Jeszcze trochę.
Zrobiła kolejny ruch w jego stronę, ale w ostatniej chwili się zatrzymała.
– Jeszcze.
Wreszcie zrozumiała, o co mu chodzi i przywarła do niego całym ciałem. Byli bardzo blisko siebie i oddzielała ich tylko cienka warstwa ubrań. Znowu się spięła i zaczęła myśleć, że za chwilę spanikuje, ale na szczęście Michael stał bez ruchu i patrzył na nią cierpliwie i z sympatią. Choć trudno w to uwierzyć, poczuła, że się odpręża.
– Nadal ze mną jesteś? – zapytał.
Stanęła na czubkach palców, starając się idealnie do niego dopasować. Serce biło jej jak oszalałe, lecz ciągle nad sobą panowała. Wiedziała, że to w dużej mierze jego zasługa. Wykazał się mądrością i dawał jej oparcie.
– W porządku, jest okay.
Delikatnie ją objął. Poczuła bijące od niego ciepło, które zaczęło przyjemnie ogrzewać jej skórę. W jego zachowaniu nie było nic nachalnego. Ogarnął ją spokój i miała wrażenie, że w jej ciele rozluźniają się mięśnie, o których istnieniu nawet nie miała pojęcia. Chyba było lepiej niż „okay”.
Z chęcią zapłaciłaby jeszcze raz, żeby mieć okazję ponownie znaleźć się w jego ramionach. Było jej naprawdę nieziemsko dobrze. Wtuliła twarz w jego szyję i wzięła głęboki wdech, żeby znowu poczuć ten niesamowity zapach. Przesunęła dłonie po nagiej skórze Michaela i próbowała jeszcze bardziej się do niego przytulić. Gdyby tylko trochę mocniej ją złapał…
Nagle w jej brzuch zaczęło się wbijać coś twardego. Odsunęła głowę i podniosła wzrok.
– Nie zwracaj na to uwagi – powiedział.
– Ale nawet się jeszcze nie pocałowaliśmy. Jak to możliwe?
Spojrzał jej prosto w oczy, po czym przesunął ręce w dół i objął ją w pasie. Bijące od niego ciepło przenikało przez ubranie i Stella poczuła, że wszystkie drobne włoski na jej ciele stają dęba.
– To działa w obie strony. Podoba ci się mój dotyk, a ja w ten sam sposób reaguję na ciebie.
Trzeba przyznać, że to była dla niej nowość. Z jej dotychczasowych doświadczeń wynikało, że intymność jest czymś bardzo jednostronnym. Faceci czerpali z tego jakąś przyjemność, a ona nie.
Tym razem było jednak inaczej. Nabrała odwagi i miała wrażenie, że jest gotowa na znacznie więcej.
Znowu spojrzała na jego usta i aż zadrżała w oczekiwaniu, co się za chwilę wydarzy.
– Pokażesz mi, jak się należy całować?
– A sama tego nie potrafisz?
– Nie wydaje mi się.
Jego wargi były blisko, ale nie mogła się przemóc, żeby zrobić pierwszy krok, chociaż naprawdę miała na to ochotę. W takich sytuacjach nigdy nie wychodziła z inicjatywą. Jak do tej pory, to faceci zawsze dosłownie się na nią rzucali.
– Mogę ci powiedzieć, od którego miejsca masz zacząć? – szepnęła.
Szeroko się uśmiechnął.
– Tak.
– Od skroni.
Poczuła jego oddech i przebiegł ją dreszcz. Kiedy delikatnie pocałował ją w lewą skroń, dostała gęsiej skórki.
– A teraz gdzie? – zapytał, nie odsuwając się od niej nawet na centymetr. Każde jego słowo pieściło jej skórę.
– W policzek.
Schylił głowę, muskając Stellę czubkiem nosa, i pocałował ją tuż pod kością policzkową.
– A teraz? – zapytał, nie zmieniając pozycji.
Był naprawdę blisko. Z trudem złapała kolejny oddech.
– W kącik ust.
– Jesteś pewna? To niemal prawdziwy pocałunek.
Przeszły ją ciarki. Naprawdę miała na to ochotę. Wczepiła się palcami w jego włosy, przytrzymała głowę i przycisnęła zamknięte usta do jego warg. Poczuła, jakby uderzył w nią piorun i ciepła fala rozeszła się zygzakiem w stronę piersi. Przez chwilę się zawahała i jeszcze raz pocałowała go w taki sam sposób, po czym Michael przejął inicjatywę i pokazał jej, jak się to robi.
A więc tak wyglądało całowanie. Coś niesamowitego.
Jednak kiedy wsunął język między jej wargi, zamarła z przerażenia.
Teraz nie było już tak fajnie. Michael włożył język do jej ust. Oderwała się od niego jak oparzona.
– Czy to naprawdę konieczne?
Głośno westchnął i zdziwiony zmarszczył czoło.
– Nie lubisz francuskich pocałunków?
– Czuję się jak rekin, któremu jakaś mała rybka czyści zęby. – To było naprawdę dziwne i zbyt intymne.
W jego oczach pojawił się figlarny błysk i chociaż zagryzł usta, wiedziała, że ma ochotę się uśmiechnąć.
– Uważasz,