Powtarzam sobie ciągle: „Ona należy do Nico, ona należy do Nico”.
– Jeszcze raz nazwij mnie idiotą, a nie ręczę za siebie – ostrzegam ją po raz ostatni.
– Serio, właśnie tak podrywasz laski? – drażni się ze mną. – Bijąc pokłony? – Wyśmiewa mnie, a to już jest dla mnie za wiele.
Jednym ruchem przypieram ją do ściany, dociskając do niej swoje ciało. Jej oddech owiewa moją szyję. Słyszę mały jęk wymykający się z jej ust.
– Lubisz sobie ze mną pogrywać, co nie? – szepczę jej do ucha.
– Puść mnie, nieokrzesańcu. – Wije się pode mną. Moje ciało nie pozostaje bez reakcji na to jej ocieranie. Czuje go, bo gwałtownie wciąga powietrze.
– Widzisz, co ze mną wyprawiasz? – Przygryzam jej ucho.
– Idź lepiej dalej kontynuować ten swój śmieszny flirt.
Mocniej na nią napieram.
– Zabieraj to swoje pieprzone krocze z mojego brzucha.
Czuję przyjemny cukierkowy zapach, zaciągam się nim.
– Naruszasz moją przestrzeń osobistą.
Wyczuwam, że jej mury zaczynają pękać.
Łapię mocno za jej ramiona, przerywając nasz kontakt cielesny. Muszę dać jej nauczkę, przez nią mogę być spalony u tamtej laski. Gra dopiero się rozpoczęła, a Knox nigdy nie przegrywa. Wbijam mocno palce w jej ramiona, przez co krzywi twarz z bólu. Jej oczy zaczynają świecić od napływających łez. Odwraca głowę w bok, a ja puszczam ją, cofając się o dwa kroki.
– Spieprzaj, zanim zrobię ci coś jeszcze gorszego. –Ona wyczerpuje już swoją liczbę ostrzeżeń.
Odbiega w przeciwnym kierunku, z którego przyszliśmy. Nico będzie miał trudny orzech do zgryzienia, aby trafić do niej.
Wracam w miejsce, gdzie zostawiłem Mię, ale jej już tam nie ma. Mam tylko nadzieję, że przez tę całą Lexi nie wypadnę z gry. Skończyłoby się to dla niej bardzo źle, ale na pewno tak tego nie zostawię. Upokorzyła mnie z premedytacją, a ja, Knox Black, nie pozwolę na takie traktowanie. Zwłaszcza ze strony jakiejś głupiutkiej panienki, która ma się za nie wiadomo kogo.
Wracam do naszego domu, gdzie moi kumple grają w UFC.
– Grasz z nami? – pyta Artem, gdy mnie zauważa.
Miałem zamiar udać się prosto do swojego pokoju, ale zostaję.
– Nico właśnie poszedł spotkać się z Lexi – zaskakuje mnie Cooper.
– Miałem z nią małe starcie, ośmieszyła mnie przed Mią. – Wszyscy kierują wzrok na mnie.
– Nie gadaj, że przerwała ci podczas gry? – pyta Noah.
– Nie inaczej. – Opadam na oparcie kanapy.
– Nie dość, że zajebista dupa, to i jeszcze ma charakterek, przez co nie boi się niczego i nikogo – stwierdza Cooper.
– Zamknąć się, głąby, i grać.
Wszyscy wybuchamy śmiechem.
Temat urywa się z chwilą, gdy powalam Artema na łopatki w grze.
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.