Kiedy skończyła, odwróciła się i nie przyjmując pytań od rozgorączkowanych dziennikarzy, ruszyła w kierunku sejmowego gabinetu prezydenta. Zazwyczaj był chyba najrzadziej używanym pomieszczeniem przy Wiejskiej, ale teraz to właśnie w nim miało skoncentrować się całe życie polityczne kraju.
Kitlińska machinalnie ruszyła za Swobodą, ale musiała zatrzymać się, kiedy drogę zastąpił jej Hauer. Pozostali uczestnicy spotkania z ciemnego saloniku minęli ich razem z żoną posła.
– Coś nie tak? – zapytała Kitlińska, wodząc wzrokiem za oddalającą się Teresą.
Patryk wskazał na jej żakiet i bluzkę.
– Jest pani cała we krwi.
– W tej chwili można to powiedzieć o każdym.
– Ale nie w sensie dosłownym.
Skinęła głową i dopiero teraz zorientowała się, że Hauer zatrzymał ją nie ze względu na zakrwawione ubranie. Politycy już robili to, do czego zostali stworzeni – starali się przejąć jak najwięcej władzy.
Owszem, Kitlińska odpowiadała bezpośrednio za bezpieczeństwo głowy państwa, a zatem także osoby, która teraz wykonywała te obowiązki, ale nie była zaufaną osobą obozu Unii Republikańskiej.
Przeciwnie, nieraz wykraczała poza służbową neutralność i nie kryła się z sympatią ani wobec Seydy, ani Pedepu. I kto jak kto, ale Patryk doskonale o tym wiedział.
Teresa Swoboda z pewnością miała zamiar natychmiast zająć się problemem na granicy z Rosją, ale jednocześnie już zaczynało się czyszczenie przedpola w kraju. Hubert Korodecki, a także przedstawiciele WiL-u i PDP zostali na korytarzu, podczas gdy politycy UR i JON-u podążyli za wicemarszałek sejmu.
Kitlińska uzmysłowiła sobie, że odsunięcie jej będzie tylko kroplą w morzu.
– Jak pani ma na imię? – odezwał się Hauer, wyrywając ją z zamyślenia.
Obejrzał się nerwowo, jakby poirytowany tym, że musi czekać na odpowiedź, kiedy mogą ważyć się losy państwa.
– Anita.
– W takim razie posłuchaj…
– To, że zna pan moje imię, nie znaczy, że przeszliśmy na ty.
Patryk uniósł brwi, a Kitlińska wskazała na niknącą w korytarzu Swobodę.
– Dlaczego nie wspomniała o Rosjanach? – rzuciła.
– Tak jest lepiej. Przynajmniej w tej chwili.
– Świat powinien wiedzieć, co się dzieje.
– Nie – zaoponował stanowczo Patryk.
– Obowiązują przecież umowy międzynarodowe, wciąż możemy liczyć na naszych partnerów.
– Tak jak w trzydziestym dziewiątym?
– Porównuje pan tamtą sytuację do tej?
Hauer znów zerknął w głąb korytarza. Z pewnością wolał być tam, gdzie za moment miały zapadać najważniejsze decyzje, ale najwyraźniej dostał od Swobody inne zadanie. Podobnie musiało być z Mileną, której Kitlińska nigdzie nie dostrzegała.
– Media jeszcze nie wiedzą o przekroczeniu granicy – powiedział cicho Patryk. – Jeśli uda nam się przekonać Trojanowa, by wycofał wojsko, a wszystko pozostanie w tajemnicy, możemy jeszcze uniknąć tragedii.
– Chyba pan żartuje.
– Nie.
– Świat powinien się dowiedzieć jak najszybciej, NATO musi zareagować, a ONZ…
– Chce pani konfliktu?
Nie musiała odpowiadać.
– Zapewniam, że by do niego doszło, gdybyśmy poinformowali o interwencji.
Kitlińska zbliżyła się do Patryka i pochyliła nieco.
– Nie byłoby żadnej interwencji, gdyby państwo tak długo się między sobą nie kłócili. Właściwie gdyby nie ona, to z pewnością do teraz trwałyby jeszcze…
Anita urwała i zastygła w bezruchu z otwartymi ustami. Dopiero teraz dotarło do niej, że Hauer zachowywał się zbyt spokojnie. Fakt, że nie udał się ze Swobodą do gabinetu, mogła tłumaczyć tym, że dostał inne zadanie, ale jego opanowanie było zbyt daleko idące.
Powinien być znacznie bardziej przejęty. Wejście rosyjskich wojsk to właściwie wypowiedzenie wojny. Konsekwencje były przemożne, nie tylko dla Polski, ale także dla całego świata. Ta jedna decyzja Trojanowa była przewracającą się kostką domina, która wprawi w ruch wszystkie inne.
Chyba że…
Kitlińska spojrzała na stojących na korytarzu polityków spoza Unii Republikańskiej. Teraz dostrzegła, że otaczają Milenę, która najwyraźniej coś im tłumaczyła.
Funkcjonariuszka BOR-u nie potrzebowała dodatkowego potwierdzenia.
– Na Boga… – jęknęła. – Nie doszło do żadnej interwencji, prawda?
Hauer zmusił się do bladego uśmiechu, a Anita przypomniała sobie, że Chmal opuszczał zebranie z telefonem w ręku. Zaraz potem Milena ostentacyjnie ignorowała uwagi Korodeckiego, skupiając się na pisaniu esemesa.
Nie miała już wątpliwości, że tych dwoje było ze sobą w kontakcie.
– To… to jest…
– Czym to jest, oceni już historia – dokończył za nią Hauer. – Ja natomiast wiem, czym było. Absolutną koniecznością.
Anita spojrzała na polityków rozmawiających z Mileną. Zdawali się nie mniej zagubieni niż ona.
– Chyba nie sądzi pani, że rosyjski prezydent wysłałby wojsko do kraju NATO, narażając się na reakcję sojuszu?
– Nie. Chyba nie.
W jej głosie zabrakło przekonania, ale bynajmniej jej to nie dziwiło. Była kompletnie zbita z tropu. Samym wybuchem na Wiejskiej, śmiercią prezydent i członków prezydium sejmu, a także tym, co działo się później.
Na Milenę i Hauera najwyraźniej jednak nie podziałało to tak jak na resztę. Przeciwnie, natychmiast odnaleźli się w sytuacji i wykorzystali ją tak, by postawić na swoim.
Najwyraźniej opinie o ich wyrachowaniu i bezwzględności nie były przesadzone.
– Oczywiście wszystko było możliwe – dodał Patryk. – Wielu szaleńców zmieniało losy świata swoją jedną decyzją, a Trojanow z pewnością do zrównoważonych nie należy.
Kitlińska patrzyła mu prosto w oczy, szukając w nich czegoś, co pozwoliłoby jej sądzić, że rozmawia z człowiekiem, a nie maszyną stworzoną do zbijania politycznego kapitału i wykorzystywania wszystkich okazji, by zyskać więcej władzy.
W końcu to dostrzegła. Niewyraźny, ale zauważalny ślad, który zdawał się potwierdzać, że Hauer ma sumienie i nieco empatii. Przebłysk emocji mógł być spowodowany zarówno wstrząsem po śmierci prezydent, zamieszaniem, jakie po tym nastąpiło, chwilową bezsilnością Patryka, jak i w końcu tym, że stracił bliską osobę. Być może bliższą, niż sam był gotów przyznać, bo podczas ich spotkania w domu Swobody Kitlińska odniosła nawet wrażenie, że między dwójką polityków coś iskrzy.
Teraz jednak nie