Przypadkowe szczęście. Abbi Glines. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Abbi Glines
Издательство: OSDW Azymut
Серия:
Жанр произведения: Любовно-фантастические романы
Год издания: 0
isbn: 978-83-7642-455-2
Скачать книгу
to o mnie chodzi – odparłem. Istniało mnóstwo powodów, dla których to był naprawdę zły pomysł. Nie potrzebowałem tego rodzaju rozterek. Musiałem wymyślić, jak poradzić sobie z ojcem i Angeliną. Jeśli codziennie będę patrzył na Dellę, pomiesza mi się we łbie.

      – Mam nadzieję, że wszystko w porządku. To znaczy, on nigdy nie mówił o tobie „Woods”. Zawsze tylko „pan Kerrington”. – Zdenerwowany głos przerwał moją wewnętrzną walkę.

      – Uch, tak… Hm, chodź do mnie do biura, wypełnisz papiery, a potem porozmawiamy o tym, gdzie najlepiej się sprawdzisz.

      Gdzieś daleko ode mnie. Bardzo, bardzo daleko. Powinienem wysłać ten jej seksowny tyłeczek na inny kontynent. Tymczasem właśnie zamierzałem dać jej robotę. Tutaj, w moim klubie. Dzięki czemu będę przeżywał tortury, wspominając noc niesamowitego, odjazdowego seksu. Cholera.

      Nie czekałem, aż do mnie podejdzie. Nie chciałem, żeby szła obok. Bałem się, że gdybym poczuł jej zapach, przed upływem pięciu minut przygniótłbym ją do ściany, nie mogąc oderwać od niej rąk. Ruszyłem szybko do przodu, nie odwracałem się. Wiedziałem, że idzie za mną, tylko dlatego że słyszałem stukot jej obcasów.

      Kiedy wreszcie dotarłem do drzwi swojego biura, otworzyłem je i odsunąłem się, żeby mogła wejść do środka. Wstrzymywałem oddech do momentu, kiedy znalazłem się w bezpiecznej odległości.

      – Woods, mam wrażenie, że nie jesteś zadowolony z mojego przyjazdu. Przepraszam. Nie wiedziałam. Nie miałam nawet pojęcia, że Tripp wysyła mnie właśnie do tego miasta. Dał mi wskazówki, ale nie skojarzyłam nazwy. Bardzo chciałam wyjechać, więc ruszyłam w drogę. Mogę znaleźć sobie pracę gdziekolwiek indziej, jeśli to dla ciebie niezręczna sytuacja.

      Zmarszczyła nosek ze zmartwienia i wtedy się złamałem. Nie potrafiłem być dla niej nieprzyjemny ani oziębły. Dam jej tę cholerną pracę, jakąkolwiek zapragnie, a potem będę trzymał się od niej z daleka. Może powinienem jednak oświadczyć się Angelinie. To by mnie powstrzymało od błędu, jakim byłoby ganianie za Dellą przy każdej możliwej okazji.

      – Przepraszam. Wszystko w porządku. Moi pracownicy właśnie urządzili awanturę w kuchni i musiałem rozwiązać ten problem. Zaskoczyłaś mnie. Ale jeśli chcesz tu zostać, to nie ma problemu. Po prostu powiedz mi, w czym jesteś dobra. – „Poza seksem ze mną”, dodałem w myślach.

      Della usiadła prosto, a moje oczy powędrowały w stronę jej cycków. Zarys twardych sutków sprawił, że mój sztywniejący wcześniej penis stanął na baczność. Fuck, ona też była podniecona. Najwyraźniej również przypomniała sobie tamtą noc.

      – Pracowałam w barze w Dallas jako kelnerka. Zazwyczaj taką pracę właśnie dostaję. Jest łatwa, a napiwki są dobre, więc nie muszę zbyt długo zostawać w jednym miejscu.

      Skinąłem głową. Rzeczywiście. Podróżowała. Nie zamierzała zapuścić korzeni w Rosemary. Nie chciała związku. Pragnęła przygody.

      – Chcesz pracować jako kelnerka? Klienci są milsi niż w barach, a ja właśnie straciłem pracownicę tuż przed tym, jak się zjawiłaś.

      Nie starałem się jej od siebie odsunąć. Nie, umieszczałem ją tuż po samym cholernym nosem. Byłem pieprzonym kretynem.

      – Dziękuję. To byłoby idealnie. Czy mam zacząć od razu, skoro ta dziewczyna zrezygnowała? Szybko się uczę – zapewniła.

      Nie, powinna wrócić do mieszkania Trippa, żebym mógł się uspokoić.

      Zanim zdążyłem odpowiedzieć, rozległo się pukanie. Jimmy wsadził głowę w szparę w drzwiach.

      – Robi się coraz gorzej. – Zobaczył Dellę i uśmiechnął się do niej. – Hej, ale z ciebie seksowna ślicznotka. Proszę, powiedz, że jesteś tu w sprawie pracy.

      Della uśmiechnęła się do niego ciepło i skinęła głową.

      – Idealnie. Czy mogę ją zabrać? – spytał Jimmy, otwierając szerzej drzwi.

      Chciałem odmówić, powiedzieć, że jeszcze z nią nie skończyłem. Wciąż wyobrażałem sobie, że kładę ją na biurku, podciągam jej spódnicę i sprawdzam, co ma pod spodem.

      – Jasne. Może iść z tobą. Ma doświadczenie, więc nie powinno być trudno ją rozruszać.

      Della wstała i uśmiechnęła się do mnie ostatni raz.

      – Dzięki.

      Potem przeszła obok Jimmy’ego, który zamknął za nimi drzwi.

      Oparłem głowę o skórzane siedzenie krzesła i westchnąłem, pokonany.

      Musiałem pamiętać, że Della niedługo wyjedzie. Nie była z tych, które zostają. Nie mogłem stracić wszystkiego, na co pracowałem, ponieważ chciałem zatopić się ponownie w jej małej, ciasnej cipce. Przyszedł czas, żebym skupił się na Angelinie. Może jeśli między mną a Dellą stanie taka przeszkoda, zdołam powstrzymać się od popełnienia błędu. Della Sloane mogła sprawić, że wszystko stracę. A potem mnie zostawi.

      Smakowała słodko, a jej ciało doskonale pasowało do mojego, ale starałem się nie pozwolić, żeby pożądanie zmieniło moje życie. Angelina uszczęśliwi mojego ojca. Ja zostanę wiceprezesem i nie będę musiał zajmować się gównianym zarządzaniem. To był mój jedyny wybór. Innego nie miałem.

      Della

      Nie dotykaj tego jedzenia, Dello. To dla twojego brata. Jego ulubione. Wiesz o tym. Dlaczego zawsze próbujesz je wyrzucić, córeczko? Czemu to robisz? Bądź dobrą dziewczynką, Dello. Słodką i dobrą.

      – Ale mamo, to śmierdzi. Jest już stare i pełno tu much…

      – Zamknij się! Ani słowa więcej! Idź do swojego pokoju. Nie chcemy cię tutaj. Ciągle tylko narzekasz. No już, zmykaj stąd.

      – Mamo, proszę, po prostu… Zróbmy dla niego nowe jedzenie. To już się zepsuło. W całym domu śmierdzi.

      – On chce, żebyś zostawiła je w spokoju. Zaraz przyjdzie zjeść. Po prostu idź do swojego pokoju, Dello. Idź, zaśpiewaj ładną piosenkę. Taką, która wszystkim się spodoba.

      Nie chciałam śpiewać piosenki. Chciałam wyrzucić zepsute jedzenie. Potrząsnęłam głową i próbowałam protestować, kiedy złapała mnie za szyję i zaczęła mną potrząsać.

      – Kazałam ci śpiewać, Dello! Zostaw jedzenie brata w spokoju. To jego. Do diabła, dziewczyno! Jesteś rozpuszczonym bachorem – krzyczała wysokim tonem. Wiedziałam, że trzeba się go bać.

      Szarpnęłam za jej ręce. Walczyłam o oddech. Nie mogłam oddychać. Zaraz mnie udusi… Na policzku poczułam coś mokrego. Spojrzałam w dół. Płynęła po mnie krew. Jej krew. Krew mojej mamusi. Spojrzałam na jej dłonie – były całe czerwone. Odwróciłam się, żeby krzyczeć o pomoc, ale nikogo nie było. Zostałam sama. Jak zawsze.

* * *

      Usiadłam prosto na łóżku, a krzyk rozrywał moją klatkę piersiową. Otworzyłam oczy i rozejrzałam się po nieznanym otoczeniu. Przez wielkie okna naprzeciwko wpadało blade poranne światło tańczące na falach oceanu. Zacisnęłam dłonie na kołdrze i wzięłam kilka głębokich wdechów. Nie wróciłam do domu. Nic mi nie groziło. Wszystko było w porządku. Moje ciało drżało, kiedy siedziałam w ciszy i patrzyłam na piękne otoczenie, w którym się znalazłam.

      Nie wiedziałam, czy moje wspomnienia w końcu znikną, czy pewnego dnia pożrą