– Nie. Wyjechałam. Okazało się, że Jeffery jest żonaty.
Usłyszałam, jak gwałtownie wciąga powietrze, kiedy dotarło do niej, co powiedziałam.
– Och, nie! – szepnęła. – Dello, to okropne! Tak mi przykro. Gdzie teraz jesteś? Chcesz, żebym po ciebie przyjechała? Wszystko u ciebie w porządku, prawda? Nic dziwnego nie chodzi ci po głowie…
Zamilkła. Wiedziałam, że nie cierpi mnie o to pytać, ale gdyby nie ona, nikt by tego nie zrobił. Wiedziała o wszystkim. No, prawie. Bo nikt nie wiedział wszystkiego. Po prostu niektórych rzeczy nie potrafiłam opowiedzieć. Są sprawy, które lepiej pozostawić w tajemnicy.
– Wszystko w porządku. Właściwie to wróciłam na Florydę i zatrzymałam się w mieszkaniu należącym do Trippa. Wiesz, tego weekendowego barmana, o którym ci opowiadałam. Tak czy inaczej, załatwił mi pracę w swoim rodzinnym mieście i metę z oknami wychodzącymi na zatokę. Siedzę właśnie na balkonie i patrzę na piękną białą plażę.
– Och! To brzmi fantastycznie. Szczęściara! Sama chętnie wybrałabym się kiedyś znowu nad zatokę. A ten Tripp wydaje się naprawdę miły. Może kiedy znów połkniesz podróżnego bakcyla, wrócisz do Dallas i mu podziękujesz – zażartowała.
– Tripp to tylko przyjaciel. Nikt więcej. To znaczy, oczywiście podziękuję mu, ale raczej wyślę widokówkę i pieniądze albo coś w tym stylu. Pocztą.
– Masz rację. Naciskałam, żebyś zaczęła umawiać się z facetami, i zobacz, co się stało. To twoja szansa, żeby żyć naprawdę. Nie warto czepiać się jednego kolesia. Masz przed sobą cały świat.
– To prawda. I zamierzam z tego korzystać, kiedy już nacieszę się słońcem i piaskiem.
– Jaka jest ta nowa praca?
– Jeszcze nie wiem. Muszę wybrać się na spotkanie z szefem. Spodziewa się mnie. To klub golfowy, więc pewnie będzie zabawnie. Zupełnie inaczej niż w barze – wyjaśniłam.
– Tak. Załatw tę pracę, a potem zadzwoń do mnie i opowiedz mi o wszystkim. Nie mogę się doczekać.
Pożegnałyśmy się i skończyłam rozmowę. Pogawędka z Braden zawsze pozwalała mi znaleźć grunt pod nogami. Przypomnieć sobie o wszystkim. O tym, przez co przeszłam i co przezwyciężyłam.
Noc, kiedy poznałam Braden, zmieniła moje życie. Jedyną osobą, jaką znałam przedtem, była moja mama. Nie pozwalała mi otwierać drzwi, żeby odebrać paczkę albo zakupy. Musiałam chować się w szafie i siedzieć cicho do momentu, kiedy osoba, która dzwoniła, sobie poszła. Braden była tak samo zafascynowana mną jak ja nią. Zadawała mi pytania, na które przez długi czas nie potrafiłam odpowiedzieć. Nie mogłam nikomu wyjawić, co jest nie tak z moją mamą. Nawet jako dziecko to rozumiałam.
Otrząsając się ze wspomnień – nie chciałam do nich w tym momencie wracać – wstałam i ruszyłam do pokoju, który uznałam za swój. W mieszkaniu znajdowały się dwie sypialnie. W jednej stało olbrzymie łóżko z baldachimem i odlotowe jacuzzi. Ten pokój zajęłam. Wyciągnęłam kupioną ostatnio spódnicę – krótką, w różowe zygzaki – i biały dziergany top bez ramiączek, do kompletu. Uczesałam włosy i zrobiłam makijaż, wsunęłam stopy w różowe klapki na obcasach i ruszyłam do drzwi. Pora załatwić sobie pracę.
Woods
Nienawidziłem bycia menedżerem. Dając mi tę pracę, ojciec próbował mnie złamać. Wiedział, że nie cierpię zarządzania i że stać mnie na więcej. Torturował mnie w ten sposób, zmuszając do ożenku z Angeliną. I to działało, do cholery.
Otworzyłem drzwi do kuchni, żeby zająć się najnowszym dramatem. Mój główny kelner, Jimmy, rzucał mordercze spojrzenia świeżo przyjętej kelnerce – Jackie, Frankie czy coś podobnego. Nie mogłem zapamiętać. Dziewczyna trzymała ręce skrzyżowane na klatce piersiowej i wpatrywała się groźnie w Jimmy’ego.
– Co tu się, do cholery, dzieje? Macie być na sali i obsługiwać gości, a kłócicie się tak, że słychać was na korytarzu. Ktoś zechce mi wytłumaczyć, o co chodzi, czy mam was wszystkich po prostu wylać? – odezwałem się ostrym tonem, bo wiedziałem, że nie było mnie słychać poza kuchnią.
– Powiem ci, co się stało. Zatrudniłeś ją. Jest leniwa. Co dziesięć minut robi przerwę na papierosa i jeśli będę musiał obsłużyć jeszcze jeden z jej stolików, bo zamówienie stoi dłużej niż pięć minut, nogi jej z dupy powyrywam. Słyszysz? Albo ona, albo ja.
Nie zamierzałem zwalniać Jimmy’ego. Zarządzał dla mnie kuchnią. No i panie go uwielbiały. Nie miały pojęcia, że wolał facetów. To była tajemnica, której nie zdradzaliśmy, żeby mógł dostawać okrągłe napiwki.
Zwróciłem się do nowej.
– Myślałem, że jasno się wyraziłem, kiedy cię zatrudniałem. Żadnych przerw na papierosa. Jimmy decyduje, kiedy możesz odpocząć. On tu rządzi.
Dziewczyna westchnęła, po czym zerwała fartuszek i cisnęła go na ziemię.
– Nie mogę pracować w takich niewolniczych warunkach. Każdy potrzebuje przerwy, a on wścieka się tylko dlatego, że nie jestem tak samo szybka. Pieprzyć go. Spadam stąd. – Odwróciła się na pięcie i wyszła z kuchni.
Dobrze. Nie musiałem jej zwalniać ani oglądać jej łez. Jedynym problemem było to, że potrzebowałem nowej kelnerki. Natychmiast.
– Cieszę się, że jej nie ma, ale musimy wezwać posiłki. – Jimmy stwierdził rzecz oczywistą.
– Musisz jakoś dać sobie radę, dopóki nie znajdę kogoś do pomocy.
Wyszedłem z kuchni i ruszyłem w stronę biura, kiedy usłyszałem stukot obcasów. Ktoś za mną szedł. „Proszę, niech to nie będzie Angelina” – pomyślałem. Nie byłem w nastroju. Mógłbym ją ścierpieć tylko w wypadku, gdyby zgodziła się obsługiwać klientów. Odwróciłem się, żeby jej to powiedzieć, ale słowa zamarły mi w gardle.
To nie była Angelina. Przede mną stała Della. Wyglądała jeszcze lepiej, niż zapamiętałem, a nie cierpiałem na zaniki pamięci. Niemal każdego dnia wspominałem ją ze szczegółami. Zazwyczaj pod prysznicem.
Jej ciemne włosy wydawały się dłuższe. Były ściągnięte w kucyk z jednej strony i opadały luźno na ramię. Miała na sobie obcisły biały top, który przy takich piersiach nie zostawiał zbyt wiele miejsca dla wyobraźni. Do tego krótka spódniczka i buty na obcasach, sprawiające, że jej opalone szczupłe nogi wyglądały jeszcze bardziej seksownie. Co ona tu robiła?
– Woods? – spytała, a ja przestałem przyglądać się szczegółom jej ciała i podniosłem wzrok. Patrzyła na mnie zaskoczona i zmieszana.
– Della – odparłem. Czyżby przyjechała mnie szukać? Dlaczego wydawała się taka zaskoczona?
– Co ty tutaj robisz? – spytała, a na jej ustach pojawił się przyjemny uśmieszek. Nigdy jej nie mówiłem, jak mam na nazwisko. Specjalnie. Nie chciałem, żeby ten jednorazowy numerek zmienił się w coś więcej. Ale przez ostatnie cztery miesiące kopałem się w dupę, że nie dałem jej swojego numeru telefonu. Zastanawiałem się, gdzie jest i czy pojawi się w okolicy w najbliższym czasie. Teraz stała tutaj. W moim klubie.
– To klub mojego ojca – odparłem, patrząc na jej twarz.