Chociaż wizja przedstawiona na obrazie była niezwykle poruszająca, Robert bardziej się przejął pochodzeniem dzieła niż jego treścią. Doskonale wiedział, że inspiracja zrodziła się nie w umyśle Botticellego, lecz człowieka, który żył dwa wieki wcześniej.
Jedno arcydzieło zainspirowało kolejne.
Mapa Piekieł Botticellego była hołdem złożonym czternastowiecznej księdze, którą obecnie zalicza się do największych osiągnięć literatury. Wizja piekła w niej przedstawiona porusza ludzi do dzisiaj.
Mowa o Piekle Dantego.
Po drugiej stronie ulicy Vayentha wspięła się cicho po schodach technicznych i ukryła na tarasie dachu uśpionego wciąż Pensione la Fiorentina. Langdon podał pracownikowi konsulatu nieistniejący numer pokoju i fałszywy adres – „lustrzane spotkanie”, jak je nazywano w branży, było typową techniką wywiadowczą pozwalającą na ocenę sytuacji przed ujawnieniem swojego położenia. Problem polegał na tym, że wskazane miejsce musiało być widoczne z prawdziwej kryjówki.
Vayentha znalazła dobrze osłonięty punkt obserwacyjny na dachu, skąd miała doskonały widok na okolicę. Uważnie zlustrowała kamienicę naprzeciwko.
Pański ruch, panie Langdon.
W tym samym momencie Zarządca wyszedł na mahoniowy pokład Mendacium i odetchnął głęboko, rozkoszując się słonawą atmosferą Adriatyku. Jacht był jego domem od wielu lat, tymczasem seria niefortunnych zdarzeń we Florencji zagroziła wszystkiemu, co posiadał.
Sprawczynią tych kłopotów była jego agentka polowa, Vayentha, i chociaż po zakończeniu misji spotka ją zasłużona kara, na razie wciąż potrzebował jej na miejscu.
Lepiej, żeby odzyskała kontrolę nad tym bajzlem.
Za jego plecami rozległy się odgłosy szybkich kroków. Zarządca odwrócił się i dostrzegł jedną ze swoich analityczek.
– Sir? – odezwała się zdyszana kobieta. – Mamy nowe informacje. – Jej głos był znakomicie słyszalny w chłodnym porannym powietrzu. – Wygląda na to, że Robert Langdon sprawdzał przed chwilą swoje konto pocztowe na Harvardzie. Robił to z niezamaskowanego adresu IP… – przerwała, spoglądając prosto w oczy szefa. – Możemy namierzyć jego obecną kryjówkę.
Zarządca nie potrafił uwierzyć, że ktoś może być aż tak głupi.
To zmienia obraz rzeczy…
Splótł dłonie za plecami i wbiwszy spojrzenie w odległą linię brzegową, zaczął się zastanawiać.
– Znamy pozycję zespołu Inwigilacji i Wsparcia Operacyjnego?
– Tak, sir. Zespół IWO znajduje się trzy kilometry od Langdona.
Zarządca potrzebował tylko chwili, by podjąć decyzję.
Rozdział 15
– L’Inferno di Dante – wyszeptała Sienna z zachwyconą miną, podchodząc bliżej do obrazu wyświetlonego na ścianie jej kuchni.
Piekło – arcydzieło światowej literatury – było jedną z trzech ksiąg składających się na Boską komedię Dantego Alighieri: liczący 14 233 wersy poemat opisujący zstąpienie autora w zaświaty, jego wędrówkę przez czyściec i ostateczne wejście do raju. Jednakże to właśnie Piekło było najpoczytniejszą z tych trzech części – i najbardziej zapadającą w pamięć.
Napisane przez Dantego w początkach czternastego stulecia Inferno zdefiniowało średniowieczne pojęcie piekła. Nigdy wcześniej nie opisano piekła w tak przystępny, a zarazem zajmujący sposób. Dzięki Dantemu abstrakcyjny koncept stał się w krótkim czasie jasną, przerażającą i niezapomnianą wizją. Nic więc dziwnego, że po opublikowaniu tego poematu kościoły zapełniły się wystraszonymi grzesznikami pragnącymi uniknąć opisywanych przez autora mąk.
Uwieczniona pędzlem Botticellego wizja wyglądała jak podziemny lej cierpienia – kręte jaskinie pełne ognia, siarki, ścieków, potworów i samego Szatana czekającego na dnie czeluści. Otchłań składała się z dziewięciu segmentów zwanych Kręgami Piekieł, do których trafiali grzesznicy posegregowani wedle ciężaru popełnionych przewin. Na najwyższy poziom trafiali lubieżnicy, zwani także „cielesnymi złoczyńcami”, którymi miotał wieczny wicher będący symbolem niemożności zapanowania nad żądzami. Niżej trafiali żarłocy, leżący z twarzami zanurzonymi w strumieniach odrażających ścieków, z ustami wypełnionymi efektami swoich ekscesów. Jeszcze niżej trafiali heretycy, których zamykano w płonących trumnach, skazując na wieczne całopalenie. I tak to szło… im niżej zstępowałeś w otchłań, tym gorsze męki cię czekały.
W ciągu siedmiu wieków, które minęły od premiery dzieła Dantego, doczekało się ono wielu hołdów, tłumaczeń i wariacji tworzonych przez najwybitniejszych twórców. Longfellow, Chaucer, Marks, Milton, Balzac, Borges, a nawet niektórzy papieże napisali teksty bazujące na Piekle. Monteverdi, Liszt, Wagner, Czajkowski i Puccini skomponowali utwory nim inspirowane, podobnie jak jedna z ulubionych piosenkarek Langdona, Loreena McKennitt. Nawet w nowoczesnym światku gier elektronicznych i aplikacji na iPada nie brakowało odniesień do twórczości Dantego.
Robert również nie stronił od dzielenia się ze studentami wiedzą na temat niezwykle żywotnej symboliki dantejskich wizji, często porównując oryginał z zainspirowanymi nim wariacjami.
– Robercie – powiedziała Sienna, przysuwając się jeszcze bliżej – spójrz tutaj! – Wskazała palcem na miejsce obok dna lejowatych piekieł.
Obszar ten określano mianem Malebolge, czyli Złe Doły. Był to ósmy z kręgów piekielnych, podzielony na dziesięć czeluści – do każdej z nich trafiali ludzie winni konkretnych grzechów.
– Patrz! – Sienna ekscytowała się coraz bardziej. – Czy nie to widziałeś w swoich wizjach?
Langdon zbliżył twarz do wskazywanego przez nią miejsca, ale nie dostrzegł tam niczego znajomego. Maleńki projektor zaczynał tracić moc i obraz powoli ciemniał. Robert potrząsnął pieczęcią, sprawiając, że jej koniec znów się rozjarzył. Potem odsunął się, by położyć wskaźnik na komodzie pod drugą ścianą, dzięki czemu rzucany obraz był znacznie większy. Na koniec wrócił do Sienny i stanął obok niej, by przyjrzeć się lśniącej mapie.
Doktor Brooks raz jeszcze wskazała ósmy krąg piekieł.
– Wspominałeś, że w swoich halucynacjach widzisz wystającą z ziemi parę nóg, na których widnieje litera R. – Dotknęła konkretnego miejsca na wyświetlanym obrazie. – Tu je masz!
Langdon oglądał ten obraz wystarczająco wiele razy, by zapamiętać, że dziesiąta czeluść pełna jest ciał zakopanych do pasa, rzecz jasna do góry nogami. Jednakże o dziwo na tej wersji udo jednej z ofiar nosiło wypisaną mułem literę R, zupełnie jak w wizjach, którego go prześladowały.
Mój Boże!
Robert przyjrzał się uważniej temu detalowi.
– Ta litera… To na pewno nie jest oryginał Botticellego!
– Tu masz kolejną literę – rzuciła Sienna, wyciągając rękę.
Langdon przeniósł wzrok na kolejną z czeluści i zobaczył literę E na postaci fałszywego proroka, który miał twarz z tyłu głowy.
Cóż to ma znaczyć? Ktoś tu coś podomalowywał…
Kolejne litery wypatrzył sam wśród grzeszników zapełniających wszystkie dziesięć czeluści. Na postaci uwodziciela biczowanego przez demony było wyraźne C… i jeszcze jedno R na złodzieju kąsanym w nieskończoność przez węże…