Langdon czuł, że odpowiedzi – jeśli w ogóle istnieją – znajdzie właśnie w Palazzo Vecchio.
Przypomniał sobie również stare porzekadło greckich poławiaczy, którzy nurkowali w koralowych grotach Wysp Egejskich w poszukiwaniu homarów.
Gdy wpłyniesz w mroczny tunel, dotrzesz po pewnym czasie do punktu bez powrotu, gdzie nie masz już dość powietrza na drogę w drugą stronę. Wtedy musisz płynąć dalej w nieznane i modlić się, aby było inne wyjście.
Langdon zastanawiał się, czy on i Sienna minęli już taki punkt.
Omiótł wzrokiem labirynt ścieżek. Jeśli zdołają dotrzeć do pałacu Pitti i wyjść z ogrodów, od starówki dzielić ich będzie jedynie najbardziej znana na świecie kładka dla pieszych – Ponte Vecchio. Zawsze pełno tam turystów, dzięki którym można zniknąć w tłumie. A Palazzo Vecchio znajduje się zaledwie kilka przecznic od rzeki.
Dron zabrzęczał gdzieś w pobliżu, a Langdona ogarnęło nagle potworne zmęczenie. Skoro nie musiał nikogo przepraszać, nie powinien też ukrywać się przed policją.
– W końcu i tak mnie złapią – stwierdził. – Może lepiej, żebym przestał uciekać.
Sienna spojrzała na niego z niepokojem.
– Robercie, za każdym razem gdy się zatrzymujesz, ktoś próbuje cię zastrzelić! Musisz się dowiedzieć, w co jesteś zamieszany. Powinieneś przyjrzeć się temu freskowi Vasariego, dzięki niemu możesz odzyskać pamięć. A wtedy przypomnisz sobie, skąd masz ten projektor i dlaczego go nosisz.
Langdon ujrzał oczyma wyobraźni kobietę z irokezem zabijającą z zimną krwią doktora Marconiego… strzelającego do niego żołnierza w czerni… karabinierów zgromadzonych pod Bramą Rzymską… i jeszcze tego drona tropiącego ich w Ogrodach Boboli.
W milczeniu przetarł oczy, zastanawiając się nad dostępnymi opcjami.
– Robercie? – usłyszał podniesiony głos Sienny. – Jest coś jeszcze. Sądziłam, że to nieistotne, lecz w obecnej sytuacji widzę, że może być inaczej.
Langdon natychmiast spojrzał na towarzyszącą mu kobietę, zaniepokojony jej poważnym tonem.
– Powinnam była ci to powiedzieć jeszcze w mieszkaniu, ale…
– O co chodzi?
Sienna przygryzła wargę, jakby nie wiedziała, jakich słów użyć.
– Gdy przyszedłeś do szpitala – zaczęła – bredziłeś w malignie i usiłowałeś coś przekazać.
– Wiem – przyznał. – Powtarzałem w kółko: Vasari, Vasari.
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.