Isaac tylko wzruszył ramionami.
– Dawaj, Grancie, Isaacu Grancie. Opowiedz, jak rodził się twój nietypowy styl ubierania się – zachęcałam go.
Zastanawiał się przez dłuższą chwilę.
– W szkole nie wolno mi było samemu wybierać sobie ciuchów. Kiedy zarobiłem swoje pierwsze pieniądze, skompletowałem własną garderobę.
Powiedział to od niechcenia, jakby to nie było nic wielkiego, ale wyraźnie wyczuwałam, że chodzi o coś więcej.
– Stary, opowiedz jej o szkole – zachęcił Gian.
Isaac wyprostował się gwałtownie.
– Nie ma o czym opowiadać.
– Nie byłabym tego taka pewna – zauważyłam. Odwzajemnił moje spojrzenie i po chwili westchnął cicho.
– W szkole nie było mi łatwo. Wszyscy się ze mnie nabijali, bo nosiłem stare ciuchy i do tego dzieliłem je z siostrą. Po maturze postanowiłem, że będę się ubierał tak, że to ja będę miał kontrolę, czy i z czego się śmieją. Mało kto w naszym wieku nosi muchy, ale jeżeli już się na to decyduje, jest to świadomy wybór. I właśnie dlatego je noszę. Dobrze się w nich czuję. Jak mężczyzna, a nie jak mały chłopiec. A jeżeli ktoś się ze mnie nabija… – Urwał i zacisnął usta w wąską linię.
– Nie dzieje się to dlatego, że nie masz innego wyboru – dokończył za niego Gian.
Przez dłuższą chwilę wodziłam wzrokiem od jednego do drugiego. Zapanowała cisza. W końcu Isaac odezwał się z wymuszoną nonszalancją:
– Jakby nie było, szkoła średnia to dla większości z nas istny horror.
Zesztywniałam, gdy nagle zalała mnie fala wspomnień. Wspomnień, których zazwyczaj do siebie nie dopuszczam i za wszelką cenę staram się odepchnąć. Słyszałam ich głosy, jakby stały tuż obok mnie.
Szmata. Taka sama jak matka.
A także głos mojej siostry: Morgan mi się oświadczył.
Przez cały wieczór udawało mi się nie myśleć o Riley. Nie zacznę teraz.
Dolałam sobie amaretto i wychyliłam jednym haustem.
– Bardzo się przyjaźnicie, prawda?
– Można tak powiedzieć. Kiedy Isaac się wprowadził, byłem w fatalnym stanie. Pomógł mi z tego wyjść. To jeden z najlepszych ludzi, jakich znam.
Isaac podniósł głowę i spojrzał na Giana ze zdumieniem, jakby nie wierzył, że ktoś powiedział o nim coś takiego.
Gian wygodniej usadowił się na kanapie.
– No dobra, ale jeżeli mamy dalej rozmawiać o emocjach, muszę się napić. Isaac opowiedział mi o waszej umowie. Jaka będzie pierwsza lekcja?
Zmiana tematu przyprawiła mnie o zawrót głowy, w której już szumiał alkohol. Zwłaszcza że w ogóle się nie zastanawiałam, co dalej po opróżnieniu szafy Isaaca.
Nie musiałam jednak specjalnie długo nad tym myśleć. Było dla mnie jasne, gdzie moja pomoc jest najbardziej potrzebna.
– Flirtuj ze mną – zwróciłam się do Isaaca.
Z jego twarzy zniknął ślad uśmiechu. Szeroko otworzył oczy.
– Słucham? – wychrypiał.
– Chciałabym, żebyś ze mną poflirtował – powtórzyłam. – Oboje jesteśmy pijani, ja mam na sobie tweedową marynarkę, a na głowie szpiczastą czapeczkę – czyli nie zrobisz z siebie większego idioty niż ja teraz. – Pomachałam w jego stronę frędzlami zwisającymi z czapeczki.
Isaac otwierał i zamykał usta. Przechyliłam głowę na bok i odczekałam chwilę. Widząc przerażenie w jego oczach, westchnęłam głośno.
– Jeżeli chcesz, poćwiczę na Gianie.
– Nie – odparł zdecydowanie.
– Dobra, więc zaczynamy. Jesteśmy w klubie. Gian, jesteś jego skrzydłowym. – Wstałam z kanapy i pokazałam zwolnione przez siebie miejsce. Dolałam sobie amaretto i ze szklanką w dłoni poszłam na drugi koniec pokoju, gdzie stanęłam obok Dartha Vadera i Bilbo Bagginsa. – Stoję sobie tutaj z przyjaciółkami, przy barze. Co zrobisz, żebym zwróciła na ciebie uwagę?
Isaac bezradnie przyglądał mi się z kanapy.
– Kontakt wzrokowy – podpowiedziałam. – Jeżeli chcesz zwrócić na siebie uwagę dziewczyny, musisz nawiązać z nią kontakt wzrokowy. Ale nie możesz gapić się na nią bez przerwy, to trochę straszne.
Isaac natychmiast uciekł wzrokiem.
– Nie możesz też ciągle gapić się w podłogę. Od samego widoku człowiek się denerwuje. Co chwilę zerkaj w tamtą stronę, jednocześnie rozmawiając z przyjacielem. Kiedy cię zauważy, uśmiechnij się do niej. Jeżeli odpowie uśmiechem, możesz zebrać się na odwagę i do niej zagadać.
Isaac kiwał głową z takim przejęciem, że mało brakowało, a bym się roześmiała.
– Jasne.
– No dobra, więc flirtuj ze mną.
Z daleka było po nim widać, jak nieswojo czuje się w tej sytuacji. Gian nalał amaretto do dwóch szklanek, wcisnął mu jedną i powiedział przesadnie głośno:
– Jezu, stary, spójrz, tam przy barze!
Isaac komicznie przewrócił oczami, ale przelotnie zerknął w moją stronę. I jeszcze raz. Za trzecim razem uśmiechnął się nieśmiało.
Odpowiedziałam tym samym – chyba trochę zbyt ochoczo, bo Isaac zaczerwienił się po korzonki włosów i upuścił szklankę z alkoholem. Jezu, co za koleś.
– Cholera – sapnął i gorączkowo zaczął szukać serwetki, żeby zetrzeć plamę ze spodni.
Gian zwijał się ze śmiechu na kanapie.
– Jezu, Grant, beznadziejny z ciebie przypadek.
– Nieprawda – rzuciłam i wcisnęłam się między nich na kanapę. – Ma na to cały wieczór.
– Muszę się więcej napić – stwierdził Isaac zrezygnowany.
Pokręciłam przecząco głową.
– Nie, na trzeźwo też musisz być w stanie to zrobić.
Głośno zaczerpnął tchu.
– No dobrze. Pokaż mi, jak mam się seksownie uśmiechać.
W tym momencie z głośników zaczęła płynąć wolna piosenka pełna niskich, basowych dźwięków. Spojrzałam na Giana. Z niewinnym uśmieszkiem bawił się telefonem.
Wróciłam wzrokiem do Isaaca. A potem przechyliłam głowę na bok i spojrzałam na niego zza na wpół opuszczonych rzęs. Uśmiechnęłam się powoli.
Zadziałało. Powędrował wzrokiem do moich ust i z trudem przełknął ślinę.
– Teraz ty – poleciłam.
Odchrząknął.
Przechylił głowę na bok i uśmiechnął się szeroko. Wyglądał makabrycznie.
Za moimi plecami Gian parsknął śmiechem.
– Mówiłam, że masz się uśmiechać seksownie, a nie jak wariat.
– To megaupokarzające. – Isaac westchnął głośno.
– Nie przesadzaj. Spróbuj