Christine Watkins, która wcześniej była ateistką żyjącą w grzechu, rozpoczęła służbę w Kościele katolickim po cudownym uzdrowieniu otrzymanym od Jezusa przez Maryję, które ocaliło ją od śmierci. Z jej historią można się zapoznać na kartach książki Historie cudownych uzdrowień i nawróceń. Przed swoim nawróceniem autorka tańczyła zawodowo w zespole baletowym w San Francisco. Dzisiaj prowadzi rekolekcje, jest mówczynią, duchową kierowniczką oraz doradczynią z dwudziestoletnim doświadczeniem; od dziesięciu lat pracuje w hospicjum oraz opiekuje się duchowo kobietami, które dokonały aborcji. Mieszka w Sacramento w Kalifornii z mężem i trzema synami.
PODZIĘKOWANIA
Szczególne podziękowania należą się tym, którzy podzielili się swoimi niezwykłymi historiami o doświadczeniu oświecenia sumienia, a także Williamowi Underwoodowi, Danowi Osannie, Anne Manyak, Lindzie Kline i Judy Dayton za czujne oczy i złote serca w trakcie powstawania tej książki.
SŁOWO DO NIECHRZEŚCIJAN
Chciałbym przede wszystkim zwrócić się do tych czytelników, którzy być może niechętnie zgodzili się przejrzeć tę książkę – i tylko po to, by uciec od narzucającego się „religijnego” znajomego albo krewnego, który przypuszczalnie ma dobre zamiary, ale gdy tylko zaczyna swoją „gadkę o Bogu”, wy przewracacie oczami. Jeżeli macie niewielką tolerancję dla takiej pobożności, to najpewniej odechce się wam lektury po samym przejrzeniu spisu treści. Być może zauważyliście rekomendacje księży i zdecydowanie „katolickie” formułki, które mogą się wam wydać równie zrozumiałe co język Marsjan. Krótko mówiąc: chcecie zrezygnować, zanim w ogóle zaczniecie.
Ponieważ żyjemy w coraz bardziej zsekularyzowanych czasach, w których wiele zachodnich, zindustrializowanych krajów zraziło się do religii instytucjonalnej, jestem w stanie zrozumieć taką reakcję, ale będę was usilnie namawiać do tego, żebyście nie porzucali tej lektury – przynajmniej do momentu, w którym traficie na historię życia Marina Restrepa… i otworzycie szeroko usta ze zdumienia. Jego historia sama w sobie powinna być wystarczającym powodem do wydania tej książki. Z punktu widzenia czystej logiki, główne twierdzenie tej książki nie jest ostatecznie religijne (mimo że z całą pewnością prowokuje ona pytania o religię). Mówimy tu natomiast o czymś, czego w rzeczywistości pragnie każdy człowiek: dzięki tej książce my wszyscy doświadczymy czegoś, co pokaże nam prawdę o naszym życiu od A do Z, bez możliwości samousprawiedliwienia – bez tej całej gry, w której, bądźmy szczerzy, wszyscy jesteśmy zawodowcami. Nasze zwykłe opcje, które mamy do dyspozycji, gdy stajemy twarzą w twarz z poczuciem winy – usprawiedliwianie się, wymówki i wskazywanie na winę innych – tym razem nie będą dostępne. Nasze sumienie zostanie „oświecone”, żebyśmy dostrzegli te strategie jako moralne zasłony dymne, bo tym są w rzeczywistości.
Być może doświadczymy czegoś w rodzaju „przeglądu życia”, jaki dokonuje się w chwili śmierci (o czym mówi wielu ludzi, którzy „wrócili do świata żywych”) – doświadczenia z pogranicza śmierci są obecnie przedmiotem intensywnych badań naukowych (dialog pomiędzy nauką a religią jest również moją sferą badań zawodowych)1. Lub, jak argumentowano to w książce, może się to wydarzyć podczas naszego życia, w czasie jakiegoś dramatycznego światowego wydarzenia czy „oświecenia sumienia”, którego celem jest zmiana na lepsze w wyniku tego, co na swój temat odkryjemy.
Może się to wydawać wysoce niewiarygodnym twierdzeniem, a na pewno nie takim, które można wypowiadać bez twardych dowodów i poddania go uprzednio najbardziej rygorystycznej analizie. Jeśli jest prawdziwe, to po wnikliwym badaniu utrzyma swoją wiarygodność. Jeśli nie, to w najlepszym wypadku powinno zostać zaliczone do kategorii (pobożnej) fikcji, w najgorszym zaś należy je uznać za religijne panaceum.
Jaki zatem mamy dowód na potwierdzenie owego założenia? Zasadniczo taki: na przestrzeni kilku wieków i dość niezależnie od siebie wiele kobiet, mężczyzn i dzieci – nawet dzieci – mówiło, że w sposób ponadnaturalny powiedziano im o realności oświecenia sumienia, czasami bardzo szczegółowo. Sama idea, że ktoś może być odbiorcą ponadnaturalnego przekazu, może się wydawać całkowicie dziwaczna umysłom skupionym wokół redukcjonistycznej nauki (co nie znaczy, że nauka koniecznie musi być redukcjonistyczna), ale należy powiedzieć, że sporo światowej literatury religijnej opiera się na poglądzie, że „prorocy” istnieją. W przypadku judaizmu i chrześcijaństwa jest to główna zasada wiary, a komunikacja profetyczna jest postrzegana jako jeden ze sposobów, w jakie Bóg przemawiał do ludzi2.
Bez względu na to, pod jakim kątem spojrzymy na te świadectwa, można je opisać jako podwójnie zbieżne. Po pierwsze, zgadzają się ze sobą w sposób osobliwy, którego nie można wyjaśnić zwykłym kopiowaniem czy pochodzeniem od „wspólnego przodka” (używając języka biologii ewolucyjnej). Pozwólcie, że omówię tę ostatnią myśl w trochę mniej naukowy sposób. Mamy tutaj kilka źródeł, z których każde zapowiada, że wszyscy ludzie na świecie doświadczą doniosłego przeżycia – i może stanie się to prędzej niż później. Jednak to proroctwo nie ma oczywistego literackiego pochodzenia. Nie można go znaleźć w Piśmie Świętym i wszystko wskazuje na to, że źródła nie mogły nabyć tej wiedzy od siebie nawzajem. Skąd zatem dokładnie wzięły swoje informacje? Twierdzenie, że zostały im one zakomunikowane w sposób ponadnaturalny, może brzmieć niedorzecznie, ale jako „hipoteza wyjaśniająca” nie może być odrzucone z powodu braku lepszego wyjaśnienia3.
Istnieje jednak drugie rozwiązanie, dzięki któremu te relacje można opisać mianem zbieżnych. W uderzający sposób są one zgodne ze świadectwami ludzi, którzy mówią, że ich własne życie zostało radykalnie zmienione przez takie doświadczenie – oświecenie sumienia – które już przeżyli. A relacje zebrane i opisane w tej książce przez Christine Watkins są bez wątpienia wyczerpujące4.
Można by się kłócić, mówiąc, że świadectwo to nic więcej jak historia jednej osoby. Jednak jeśli zaczniemy gromadzić i porównywać te historie, szybko zdamy sobie sprawę, że występują w nich pewne zjawiska, które wymagają wyjaśnień. Dlaczego ludzie z tak różnych środowisk, czasami wiodący życie zupełnie odległe od jakiegokolwiek religijnego ideału, mają w zasadzie te same, niezwykłe i zmieniające życie oświecenia, niezależnie od siebie nawzajem? I dlaczego doświadczają czegoś, o co nie prosili i czego w żaden sposób nie wywołali?
Być może najlepszy powód, dla którego sceptyk powinien w ogóle sięgnąć po tę książkę, został wyrażony w formie uaktualnionej wersji zakładu Pascala, argumentacji na korzyść religijnej wiary, którą w XVII wieku sformułował szanowany francuski matematyk i filozof5. Jeśli uwierzę, że treść tej książki jest prawdziwa, i postanowię zgodnie z nią zmienić swoją optykę (światopogląd), to co w zasadzie stracę, jeśli cała idea oświecenia sumienia okaże się błędna? Niczego nie stracę. Najwyżej wyrzeknę się hedonistycznego i egoistycznego stylu życia, jak kilku bohaterów tej książki, co w zasadzie nie jest niczym złym, i nie ma tu znaczenia ani religia, jaką wyznajemy, ani nasze poglądy