CHŁOPIEC Z LASU. Harlan Coben. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Harlan Coben
Издательство: OSDW Azymut
Серия:
Жанр произведения: Крутой детектив
Год издания: 0
isbn: 978-83-8215-288-3
Скачать книгу
Hester nie miała na myśli nic złego, ale po prostu nie mogła się powstrzymać.

      Weszła do głównej sypialni.

      Wiedziała, że David spał po drugiej, dalszej, stronie łóżka. Laila od drzwi. Duże łóżko, rozmiar king size, było posłane. Nieskazitelnie.

      Zbyt nieskazitelnie, pomyślała.

      Poczuła, jak rośnie jej w gardle gula. Przeszła przez sypialnię i zajrzała do łazienki. Tam również panował idealny porządek. Nadal nie mogąc się powstrzymać, sprawdziła poduszkę po stronie Davida.

      Po stronie Davida? Twój syn nie żyje od dziesięciu lat, Hester. Odpuść sobie.

      Zajęło jej to kilka sekund, ale w końcu dostrzegła na poduszce jasnobrązowy włos.

      Długi jasnobrązowy włos.

      Odpuść sobie, Hester.

      Z okna sypialni widać było tylne podwórko, a w oddali górę. Za trawnikiem zaczynało się zbocze porośnięte drzewami, najpierw z rzadka, potem coraz gęściej, aż w końcu przechodziły w gęsty las. Jej chłopcy oczywiście się tam bawili. Ira pomógł im zbudować domek na drzewie, forty i Bóg wie co jeszcze. Patyki służyły im za strzelby i noże. Bawili się też w chowanego.

      Któregoś dnia, gdy David miał sześć lat i bawił się w lesie, Hester usłyszała, jak z kimś rozmawia. Kiedy go o to zapytała, cały stężał.

      „Bawiłem się sam ze sobą”, odparł.

      „Ale słyszałam, jak z kimś rozmawiasz”.

      „To mój niewidzialny przyjaciel”, oświadczył jej mały syn.

      Z tego, co wiedziała, był to jedyny raz, kiedy ją okłamał.

      Usłyszała teraz, jak na dole otwierają się frontowe drzwi.

      – Cześć, mamo – przywitał matkę Matthew.

      – Gdzie jest babcia?

      – Gdzieś tutaj. Babciu?

      – Już idę!

      Spanikowana Hester uciekła z sypialni i zaszyła się w łazience. Czując się jak kompletna idiotka, spuściła wodę i odkręciła nawet kran, żeby zachować pozory. Dopiero po chwili podeszła do schodów. Laila stała na dole, bacznie się jej przyglądając.

      – Cześć – powiedziała Hester.

      – Cześć.

      Laila była prześliczna. Nie dało się tego inaczej określić. Robiła piorunujące wrażenie w dopasowanym szarym biznesowym kostiumie, który opinał ją tam gdzie trzeba, czyli w jej wypadku wszędzie. Biała bluzka wspaniale kontrastowała z jej ciemną karnacją.

      – Dobrze się czujesz? – zapytała.

      – Tak, oczywiście.

      Hester zeszła ze schodów. Kobiety krótko się uścisnęły.

      – Co cię do nas sprowadza, Hester?

      – Babcia pomaga mi w szkolnym projekcie – powiedział Matthew, wychodząc z kuchni.

      – Tak? Na jaki temat?

      – Prawa karnego.

      Laila zrobiła zdziwioną minę.

      – Nie mogłeś mnie o to poprosić?

      – Babcia występuje w telewizji – dodał niezbyt zręcznie Matthew. Marny z niego kłamca, pomyślała Hester. Zupełnie jak jego ojciec. – No i bez obrazy, mamo, ale jest słynną adwokatką.

      – Naprawdę? – Laila popatrzyła na teściową, a ta wzruszyła ramionami. – Skoro tak, to dobrze.

      Hester cofnęła się myślami do pogrzebu Davida. Laila stała, trzymając małego Matthew za rękę. Miała suche oczy. Nie płakała. Tamtego dnia ani razu. Ani razu w obecności Hester czy kogokolwiek innego. Wieczorem Hester i Ira zabrali Matthew na hamburgera do Allendale. W pewnym momencie Hester zostawiła wnuka i męża i wróciła do Westville. Wyszła na tylne podwórko, na polanę przed lasem, gdzie tyle razy widziała, jak David znika, by spotykać się z Wilde’em. I nawet stamtąd, ze sporej odległości, przy wyjącym wietrze, słyszała gardłowy szloch synowej w sypialni. Był tak bolesny i rozdzierający, że wydawało się jej, że Laila zaraz się złamie i nikt nie zdoła jej naprawić.

      Laila nie wyszła ponownie za mąż. Jeśli w ciągu ubiegłych dziesięciu lat byli jacyś mężczyźni – a musiała mieć wiele, wiele propozycji – nigdy o nich nie wspomniała.

      Ale teraz był ten wysprzątany aż za bardzo dom i długi jasnobrązowy włos na poduszce.

      Odpuść sobie, Hester.

      Wyciągnęła nagle ręce i przytuliła synową.

      – Co jest? – spytała zaskoczona Laila.

      Odpuść sobie.

      – Kocham cię – szepnęła Hester.

      – Ja też cię kocham.

      Hester zacisnęła mocno oczy. Nie była w stanie powstrzymać łez.

      – Dobrze się czujesz? – zapytała Laila.

      Hester wzięła się w garść, cofnęła się o krok i wygładziła spódnicę.

      – Nic mi nie jest. – Sięgnęła do torebki i wyjęła chusteczkę. – Po prostu…

      – Wiem – powiedziała cicho Laila.

      Ponad jej ramieniem Hester spostrzegła, że Matthew kręci głową, przypominając, co mu obiecała.

      – Lepiej już pójdę. – Ucałowała oboje i wyszła z domu.

      Tim czekał na nią przy otwartych drzwiach samochodu. Bez względu na pogodę i porę roku, zawsze miał na sobie czarny garnitur i czapkę szofera. Hester powtarzała mu, że nie musi się tak ubierać i ani garnitur, ani czapka do niego nie pasują. Być może dlatego, że był taki zwalisty. Albo dlatego, że nosił broń.

      Siadając z tyłu, Hester po raz ostatni spojrzała na dom. Matthew stał w progu i na nią patrzył. Znów to sobie uświadomiła.

      Jej wnuk poprosił ją o pomoc.

      Nigdy wcześniej tego nie robił. Nie powiedział jej wszystkiego. Jeszcze nie. Ale nurzając się we własnym nieszczęściu, opłakując tę dziurę w swoim życiu, zapomniała, że ta dziura była o wiele gorsza dla Matthew, dorastającego bez ojca, zwłaszcza bez takiego ojca: bez tego dobrego i serdecznego człowieka, który odziedziczył wszystko, co najlepsze, po niej, a jeszcze bardziej po Irze. A Ira – była o tym przekonana – zmarł na atak serca, bo nie mógł się pogodzić ze stratą syna w wypadku.

      Tim usiadł na miejscu kierowcy.

      – Słyszałeś, co mówił Matthew? – zapytała.

      – Tak.

      – I co myślisz?

      Tim wzruszył ramionami.

      – On coś ukrywa – stwierdził.

      Hester nic na to nie odpowiedziała.

      – Wracamy do miasta? – zapytał Tim.

      – Nie – odparła. – Najpierw wpadniemy na posterunek policji w Westville.

      Rozdział 4

      – No, no, niech mnie kule biją. Hester Crimstein na moim skromnym posterunku.

      Siedziała w gabinecie szefa policji Westville, Orena Carmichaela, który choć wkrótce, w wieku siedemdziesięciu lat, miał przejść na emeryturę, pozostał tym, kim był zawsze –