Czy mogę mówić ci mamo. Agata Komorowska. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Agata Komorowska
Издательство: PDW
Серия:
Жанр произведения: Современная зарубежная литература
Год издания: 0
isbn: 9788381775281
Скачать книгу
nie weźmie. Ja mam postawę nieugiętą. Nie zgodzę się, bo ja nie mogę wystawić opinii pozytywnej. O pani to tak, ale on wchodzi potem w kontakt z Aleksem. Bo pani będzie chciała go cały czas zabierać.

      – No tak. Mam już zarezerwowane wczasy nad morzem. Po naszej poprzedniej rozmowie wpłaciłam zaliczkę.

      – Ale nie ma pani jeszcze statusu rodziny zaprzyjaźnionej. Nie ma zgody sądu.

      – Podczas naszej ostatniej rozmowy siostra mówiła, że to jest sprawa, którą się dosyć szybko załatwia, więc uznałam, że do sierpnia się wyrobimy.

      – Ale wstrzymałam procedury. Nie dałam opinii i nie dałam dokumentów. Bo to od placówki zależy. Placówka wystawia rodzinę jako kandydata na rodzinę zaprzyjaźnioną. I tamta rodzina jest nadal naszą rodziną zaprzyjaźnioną, ale tak się na Michale przejechała, że pod byle pretekstem go zbyła.

      – A to była rodzina zaprzyjaźniona czy zastępcza?

      – Nie tam zastępcza. Matka by się nie zgodziła na zastępczą. Na zastępczą musi być zgoda rodzica, a matka nie ma zabranych praw, więc ona się nigdy na coś takiego nie zgodzi.

      – Bo ja zrozumiałam, że tamta rodzina go zwróciła.

      – Nie, on był z nimi na wakacjach, ale po tych wszystkich rzeczach, co on zaczął robić, to go zwrócili.

      – Rozumiem, że siostra próbuje mnie chronić przed takim rozczarowaniem.

      – Tak, bo niech pani nawet porozmawia z wychowawcami.

      – Bardzo chętnie porozmawiam. Kiedy takie spotkanie można zorganizować?

      – Nie jesteśmy w stanie, bo wychowawczynie mają różne dyżury.

      – Siostro, Michał ma lepsze oceny w szkole, mniej wagaruje. Wydaje mi się, że kontakt z naszą rodziną wpływa na niego pozytywnie.

      – No właśnie, „wydaje się” – odparła siostra z przekąsem.

      – Siostro, przeszłam bardzo szczegółową weryfikację przy adopcji córki, potem podczas rozwodu i mam pozytywną opinię co do moich umiejętności wychowawczych.

      – Ale to nie o panią chodzi.

      – To, że Aleks i Michał się zaprzyjaźnili, wynika w dużej mierze z tego, że obaj mają problemy, żaden z nich nie jest idealny i dzięki temu też znaleźli wspólny język. Było mi niezmiernie miło, że Aleks tutaj przychodzi, że jest pozytywnie odbierany, że pojechał z grupą na wycieczkę do sanktuarium. Bardzo fajnie mi o tej wycieczce obaj z Michałem opowiadali.

      – Ale Michał postawił warunek, że jeżeli Aleks nie pojedzie, to i on nie pojedzie. Widzi pani, to jest cały czas. Szantaż.

      – A to chyba świadczy o bardzo dużej więzi między nimi.

      – A teraz jak się zachował?! Był tutaj urodzinowy grill. Michał przyszedł do mnie zapytać, czy Aleks może przyjść. Powiedziałam: nie, bo nie na wszystkie rodzinne uroczystości zaprasza się gości.

      – Z tego, co mi chłopcy opowiadali, to poprzedniego dnia pani Ola zgodziła się na to, żeby Aleks przyszedł.

      – Pani Ola powiedziała wczoraj, że absolutnie takiej rozmowy nie było.

      – Ja mam informacje, że była, i dopiero następnego dnia, jak Aleks stanął pod bramą, okazało się, że nie może wejść. Czyby nie było dobrze dla Michała, żebyśmy zrobili konfrontację?

      – Nie, to nie ten poziom.

      – Nie rozumiem, jak to nie ten poziom?

      – Ja nie będę się zniżać do tego stopnia, żeby konfrontować z wychowankiem to, co ktoś powiedział. Nie, Michał kłamie! Ja mam dowody na to, że Michał kłamie. Tak jak teraz. Pani Ola wcale Aleksowi nie pozwoliła przyjść. Wcale takiej rozmowy nie było.

      – Mamy teraz taką sytuację, że każdy z każdym rozmawia o Michale, a może by było dobrze, żeby wspólnie wszystko wyjaśnić. I jeżeli on kłamie, to wtedy wszystko wyjdzie.

      – Nie, on kłamie, a ja się na żadne rozmowy nie zgodzę. I z tym grillem było tak, że jak Aleks już przyjechał, to pani Ewa, która miała wtedy dyżur, powiedziała mu, że musi przyjść do mnie zapytać. On przyszedł, a ja powiedziałam, że nie. To co Michał zrobił? Przebrał się i samowolnie oddalił. Poszedł do Aleksa. To była ucieczka! Powinnam to na policję zgłosić. On nie dostał zgody, że może wyjść, a poszedł i nie pokazał się potem, że jest. I jak zorientowaliśmy się, że nie ma Michała, to mogłam zadzwonić na policję i pokazać adres, gdzie chodzi. Bo to jest ucieczka. I on tak robi. Wystarczy mu powiedzieć, że nie, wcale nie ze złośliwości. I jak on zrobił. On po trupach! Tak jak tyle razy przychodził z Aleksem i pytał, czy może iść na noc do Aleksa. I myślał, że jak Aleks tam stoi, to ja powiem, że tak, ale nie, nie może.

      – Siostro, ja myślę, że on chce po prostu mieć normalną rodzinę. To wszystko.

      – Dobrze, że chce mieć, ale nie w ten sposób. Wszystkie dzieci w placówkach chcą mieć normalną rodzinę. I one tęsknią za tym, i jestem o tym przekonana na sto dwadzieścia procent. Mogłabym się czuć tak samo ja, bo każdy chce mieć rodzinę. Ale nie w ten sposób.

      – Siostra dokonała swojego wyboru, Michał takiej możliwości nie miał.

      – Pani Agato, myślę, że zakończymy rozmowę, bo ja nie będę ciągnęła takich rozmów. Jeśli on opuszcza samowolnie placówkę i wraca, kiedy chce, bo tam ktoś nie spełnił jego oczekiwań, no to o czym to świadczy? Wyzywa wychowawców! O czym to świadczy?!

      – Siostro, a gdyby zrobić na odwrót, czyli dać mu szansę…

      – Nie przekona mnie pani niczym!

      – …przez miesiąc czy dwa, żebyśmy mieli swobodę kontaktów…

      – Nie, nie, nie, nie!

      – …i wtedy byśmy zobaczyli, jaki to ma wpływ na Michała.

      – Michał nie jest sam w grupie. Jest tyle innych dzieci i co później ja zrobię z pozostałymi? Każdy dostanie taką swobodę? A my mamy pewne rygory.

      – Chodzi o swobodę kontaktów z rodziną, na której mu zależy.

      – A on nie ma swobody? Chodzi przecież do pani. I w weekendy jest tam u pani, i nikt mu nie zabrania.

      – Ale zbliżają się wakacje i chciałam zabrać chłopców nad morze…

      – On już był nad morzem. I w Poznaniu, i we Wrocławiu. Nie są to warunki, które by przemawiały za tym. Bo on był.

      – Nie twierdzę, że nie był, ale chciałam, żeby to był wyjazd rodzinny.

      – Nie, nie, nie. Jako osoba decydująca ja nie zgadzam się na to! I nawet jeżeliby sąd się zgodził, to placówka decyduje, a ja się nie zgadzam! Za te doświadczenia, które wypływają z jego zachowania. Przecież wtedy, gdy policja przyjechała, bo dzwonił na policję, że zabił trzech ludzi, to z Aleksa telefonu dzwonił. Aleks był przy tym.

      – To ja o tym nic nie wiem.

      – A jak to: „nie wiem”? Z Aleksa telefonu dzwonił. Policja tutaj była i Michał płakał, i bał się, jak zobaczył policjanta.

      – Dlaczego te informacje do mnie nie dotarły? Jeśli coś takiego się dzieje, to powinnam zostać poinformowana.

      – Ja wtedy nic nie wiedziałam o pani ani o Aleksie. Nie wiedziałam, co to jest za kolega. W klasie jest dużo kolegów. On to ukrywał. Dopiero, jak przyszła tutaj policja i przesłuchanie tutaj było, to wszystko się okazało, że to taka sprawa. Po Aleksa telefonie doszli, kto to jest.

      – To ja to z Aleksem skonfrontuję.

      – Tak mi mówili, że to był Aleksa telefon.