Drgnęła jak wyrwana z letargu, kiedy muzyka ucichła, a dziewczyna, która podczas tańca została w samych majteczkach, zniknęła ze sceny.
– Możemy? – odezwał się Leon, wyprowadzając Oliwię z sali.
Tym razem nie zaprotestowała.
Mijając bar po raz drugi, skręcili na schody, prowadzące na górę.
– Masz problem – odezwała się, kiedy muzyka nie zakłócała swobodnej rozmowy. Leon zaskoczony uniósł jedną brew. Nie spodziewał się, że z jej ust padną takie słowa. – Twoje dziewczyny – znacząco zaakcentowała dwa ostatnie słowa – nie potrafią tańczyć – stwierdziła bez ogródek. – Przydałoby im się kilka lekcji z pole dance.
Znaleźli się na korytarzu na piętrze, gdzie znajdowało się kilkanaście pomieszczeń. Leon omiótł wzrokiem to najbliższe. W zamku wisiały klucze, co oznaczało, że pokój w tej chwili jest pusty. Złapał ją za łokieć, wciągając do środka i zamknął za nimi drzwi.
Oliwia w popłochu spojrzała na Leona, a w jego oczach dostrzegła błysk. Nie była pewna, czy oznaczał złość, czy rozbawienie, a wcale nie zdziwiłaby się, gdyby jedno i drugie.
Mimowolnie cofnęła się o krok, co on, tym razem była tego pewna, przyjął z rozbawieniem.
– Nic ci tu nie grozi – zapewnił ją, podnosząc obie ręce w geście obronnym. – Nie chcę tylko, żeby nam ktoś przeszkadzał. Rozluźnij się – obrócił ją plecami do siebie, kładąc ręce na spiętych barkach.
Jeśli Oliwia była zaskoczona jego spoufałym zachowaniem, nie dała po sobie tego poznać. Karty zostały odkryte, więc wszelkie konwenanse mogli odłożyć na bok. Zignorowała też dzikie łomotanie serca, gdy palce Leona dotknęły gołej skóry na jej ramionach. Nie rozumiała, dlaczego tak intensywnie reagowała na tego mężczyznę. Ale wiedziała jedno – ten wieczór ją odmieni.
Rozejrzała się wokół. Pomieszczenie nie wyglądało jak pokój na szybkie tête-à-tête. Bardziej przypominało te, które widywała na folderach biur podróży z trzy- a nawet czterogwiazdkowych hoteli.
Tonacja była utrzymana w ciepłej barwie écru. Pod ścianą stało duże wygodne łóżko z podświetlanym ledami wezgłowiem, a na przeciwległej ścianie była duża szafa, gdzie jedną połowę zajmowało duże lustro, obejmujące całe łóżko. Tuż za nią dostrzegła drzwi, była pewna, że za nimi była łazienka. W oknach wisiały ładne tiulowe zasłonki, pod nimi stała komoda, a na niej ktoś postawił lampkę, która roztaczała wokół siebie delikatne światło. Była też taca z zapachowymi świecami i potpourri.
Oliwia była tak pochłonięta lustrowaniem pokoju, że nie zauważyła, jak Leon zbliżył się do niej niebezpiecznie blisko. Drgnęła wystraszona, czując jego ciało i oddech na włosach.
– Pięknie pachniesz – wymruczał. – Od godziny marzę, żeby coś sprawdzić – rękami powoli obrysował kształt jej piersi. – Pozwolisz? – wyszeptał lekko ochrypłym głosem.
Ten niespodziewany dotyk sprawił, że fala ciepłych dreszczy rozeszła się po ciele Oliwii. Była oszołomiona reakcją swojego ciała, ale z drugiej strony Leon był bardzo podniecającym i charyzmatycznym mężczyzną. A to była mieszanka wybuchowa, szczególnie w jej przypadku. Sama już zapomniała, jakie to jest uczucie kogoś pragnąć lub być pożądaną.
Zazwyczaj kiedy nawiązywała bliższą znajomość z chłopakiem, potrzebowała czasu, żeby go poznać i w jakimś stopniu mu zaufać. Dopiero potem mogła pójść z nim do łóżka. Obecna sytuacja nijak się miała do typowego schematu.
Leon rozpalił w niej iskrę, która chciała zapłonąć i rozbłysnąć, lecz zdawała sobie sprawę, że może się w najlepszym razie sparzyć, o ile nie spłonąć w jej zgliszczach. Postanowiła jednak odsunąć na bok przyzwoite zachowanie dziewczyny z dobrego domu. Z wyrzutami sumienia, które kiedyś spadną na nią niczym grom z jasnego nieba, upora się później.
Leon wykorzystał przedłużające się milczenie Oliwii. Jedną ręka objął ją w pasie, przyciągając bliżej siebie, a drugą odsunął długie włosy, odsłaniając szyję i wciągając głęboko w płuca jej zapach.
Zadrżała.
Podobało mu się, że tak na niego reaguje. Nie potrafił już dłużej hamować swojego pożądania, tym bardziej że dawno już nie spotkał dziewczyny, która by go tak zafascynowała, a jednocześnie podniecała.
Przekładając rękę przez jej ramię, zanurkował dłonią w jej dekolt. Oparła o niego głowę, najwyraźniej zadowolona z pieszczoty. Reakcja Oliwii upewniła go, że ma jej przyzwolenie, a ta świadomość odurzyła go niczym narkotyk.
– Boże, one są prawdziwe – zawołał zduszonym głosem. – Gdyby zaszła taka konieczność, postawiłbym w klubie zakład, że to dzieło dobrego chirurga…
Oliwia go nie słuchała. Była zbyt pochłonięta rozgrywką własnego ciała. Zrobiło się jej gorąco. Nie raz sobie wyobrażała, jakby to było przeżyć choć raz coś tak spontanicznego i zmysłowego, co spowodowałoby, że cały system jej zakończeń nerwowych rozpadłby się na milion kawałków. Ale czy ona jest na to gotowa?
Leon sięgnął dłonią pod sukienkę, zanurzając palce w najdelikatniejszej i najwrażliwszej części jej ciała. Jęknął głucho, czując, jaka jest gorąca i wilgotna.
Jednym ruchem ściągnął z niej sukienkę. Stała przed nim w samej koronkowej bieliźnie. Stojąc za nią, obsypywał pocałunkami jej gładką skórę. Powoli schodził po kręgosłupie w dół, a potem delikatnie musnął wargami wgłębienia tuż nad kształtnymi pośladkami. Jednym ruchem obrócił ją twarzą do siebie. Oparł się czołem o jej głowę, zaskoczony, jak działała na jego zmysły. Delikatnie przesuwał dłońmi po jej ciele, zaczynając od ramion, poprzez ręce, talię, a zatrzymując się na pośladkach. Rozkoszując się aksamitem jej skóry, zamruczał zachwycony jej kształtami. Przyciągnął ją za biodra ku swojej twardej męskości.
Oddech Oliwii przyśpieszył, tak jak bicie serca, które tłukło się w jej piersi niczym ptak, który szukał wyjścia na zewnątrz.
– Masz ostatnią szansę – odezwał się napiętym głosem. – Potem już nie będzie odwrotu – na podkreślenie swoich słów gwałtownym ruchem zdarł narzutę z łóżka.
Chociaż przed jedną noc chcę poczuć się jak kobieta, pomyślała, podchodząc do Leona, drżącymi rękami rozpinając guziki w jego koszuli. Kiedy na moment ich spojrzenia się skrzyżowały, dostrzegła w jego oczach błysk triumfu. Między nimi toczyła się gra, która ich fascynowała i popychała ku sobie, po to żeby mogli zaspokoić narastającą w nich żądzę.
Nim Oliwia zdała sobie sprawę, co się tak naprawdę dzieje, leżała już naga na łóżku, a Leon pochylał się nad jej piersiami, całując jej twarde sutki. Wygięła plecy w łuk, zaplatając ręce w jego miękkie włosy i burząc misternie ułożoną fryzurę. Już nie przypominał poważnego biznesmena, a zwyczajnie napalonego samca.
Uśmiechnął się pod nosem, łapiąc Oliwię za nadgarstki, które unieruchomił tuż nad jej głową. Przez chwilę wpatrywali się w siebie, tocząc walkę na spojrzenia, aż w końcu to Oliwia nieznacznie uniosła głowę, na co Leon zrobił lekki unik w tył. Cmoknął, wskazującym palcem machając jej przed twarzą.
– Mała, ja się nie całuję… z nikim – oświadczył słodkim głosem.
Prychnęła.
– Bardzo dobrze. Mnie to pasuje – odpowiedziała przekornie. – Ludzie nie dbają o swój oddech – zakończyła.
Leon cicho