A dziś jestem tym uczuciem pijany.
Lustruję tłum wzrokiem, szukając jej, i znajduję ją w tym samym miejscu, w którym ją zostawiłem. Patrzy na mnie z otwartymi ustami. Kurwa, chyba nigdy niczego nie chciałem tak bardzo, jak wycałować te wargi z całej siły. Dzisiaj ona jest moją nagrodą.
Zatrzymuję na niej spojrzenie i czuję, jak pożądanie skręca mi trzewia. Uśmiecham się do niej, a ona lekko wytrzeszcza oczy, a potem mruga.
– Przygotowaliśmy dla ciebie nagrodę… Pokażemy ci, jak mistrzowie… – słyszę głos Henleya.
Idę w jej stronę. Mam wrażenie, że zwariowałem tak jak nigdy w życiu. Moje oczy, ręce, umysł, nawet gorąca, nasycona adrenaliną krew, która buzuje mi w żyłach – to wszystko jest dzisiaj dla niej.
★ CHOLERNY TATE ★
Wciąż nie mogę się pozbierać. Podchodzą do niego różni ludzie, ale on kieruje się prosto w moją stronę. Jego spojrzenie skupia się tylko na mnie i przeszywa na wylot, przez co mam ochotę dać nogę.
Kąciki jego ust unoszą się w ten charakterystyczny seksowny sposób i przez sekundę mam wrażenie, że zaraz zemdleję. Wciągam haust powietrza do płuc, a potem ogarnia mnie złość na samą siebie, bo zachowuję się jak jakaś pieprzona idiotka. W tym czasie ten cholerny, iście szatański wyścigowiec staje przy mnie, pada na siedzenie obok i z najcudowniejszym uśmiechem na świecie odwraca głowę, aby na mnie spojrzeć.
Nie wiem, co powiedzieć.
Ten facet sprawił, że poniekąd odebrało mi mowę.
– A więc… – zaczynam, patrząc na jego poobijane auto w oddali, a potem na niego.
– A więc… – powtarza i uśmiecha się trochę bardziej szelmowsko niż dwie sekundy wcześniej. Rzuca okiem na moje usta.
„O Boże”.
Dlaczego oblizuję wargi?
W odpowiedzi jego oczy zwężają się i ciemnieją.
Otwieram usta, aby się odezwać, ale nie potrafię znaleźć słów. Wionie od niego potem, mydłem i szamponem. Czuję, że moje zdradzieckie sutki znów zaczynają napierać na bluzkę. Dlaczego robią to, gdy on jest w pobliżu?
– To nielegalne – oznajmiam.
– I dlatego sprawia taką frajdę. – Ochrypł z wyczerpania, a w jego oczach pobłyskuje rozbawienie.
Odwracam wzrok, starając się oczyścić umysł, a on nachyla się ku mnie i patrzy mi prosto w oczy. Jego pokrytą lekkim zarostem twarz spowija cień księżyca.
– Zgadzamy się co do tego? – pyta.
– Nie. – Jego pyszałkowate spojrzenie sprawia, że piorunuję go wzrokiem i potrząsam głową.
– Jesteś lekkomyślny.
– Ty też, Alano.
– Nie Alano, tylko… Lano.
Unosi brwi w wyrazie zdumienia.
– Lekkomyślna i trochę kłamliwa.
Zaciskam usta i mój gniewny wzrok wędruje w stronę jego auta. Fanki ocierają się o nie, jakby to był on sam, co wydaje mi się obrzydliwe. Dlaczego w towarzystwie kierowców wyścigowych i złych chłopców dziewczyny zawsze zachowują się jak dziwki?
– Uszkodziłeś swój samochód – mówię lekceważąco.
– To ty uszkodziłaś mój samochód – ripostuje Racer z rozbawieniem.
Śmieję się, a potem marszczę brwi.
– Ty uszkodziłeś go bardziej. W głowie mi się nie mieści, że zrobiłeś taką aferę z powodu tamtej stłuczki, skoro było to ledwie cmoknięcie w zderzak…
Racer pochyla się do przodu i całuje mnie w usta. Robi to szybko, ale zdecydowanie.
– To jest cmoknięcie.
Mam trudności ze złapaniem tchu.
I wielkie oczy.
Przystojniak odchyla się do tyłu i wstaje z uśmiechem, wyciągając rękę, aby złapać mnie za łokieć i pomóc mi podnieść się z siedzenia.
– Wynośmy się stąd. – Zaczyna iść, torując nam drogę.
– Dokąd?
– Dokądkolwiek, bylebym mógł wziąć cię w swoje ręce – odpowiada poważnym tonem. Kładzie mi dłoń na karku i prowadzi ze sobą, a ja czuję się przy nim taka malutka.
– Nie wiem, co z tobą zrobić. – Wzdycham i odwracam się, by spojrzeć na jego profil.
Uśmiecha się, zerkając na mnie z ukosa.
– A ja wiem dokładnie, co z tobą zrobić.
Łapię haust powietrza.
Racer przygląda mi się z coraz większym uśmiechem. Jego oczy wydają się dzikie i rozpalone, kiedy przyciąga mnie do siebie za kark. Prowadzi mnie na parking. W stronę mojego samochodu.
– Masz kluczyki?
Nieprzytomnie kiwam głową i otwieram auto.
Sadza mnie na tylnym siedzeniu, a potem sam wchodzi do samochodu i zamyka drzwi. Nagle czuję zapach potu i ciepłego faceta, który znajduje się zdecydowanie zbyt blisko mnie.
Racer przyciąga mnie do siebie, trochę za mocno przyciskając do swojego twardego, muskularnego boku, i przebiega spojrzeniem po mojej szyi i szczęce.
– Miałem ochotę sprawdzić, jak smakujesz, odkąd tylko cię zobaczyłem – mruczy zachrypniętym głosem, przesuwając wielką dłonią po moim ramieniu.
– Dlaczego…
Nachyla swoją ciemną głowę i delikatnie rozwiera moje wargi językiem, po czym zanurza go w moich ustach, a ja mam zamiar go powstrzymać, tylko… „O kurwa! O mój Boże!”
Całuje mnie przez dziesięć sekund, a kiedy na chwilę odrywamy się od siebie, aby zaczerpnąć powietrza, bardzo, bardzo staram się złapać oddech.
Jego oczy są naprawdę intensywnie niebieskie, naprawdę ciemne i naprawdę piękne. Patrzy na mnie tak, jak nikt nigdy na mnie nie patrzył: jego spojrzenie wędruje po mojej twarzy i przez sekundę mam ochotę udawać, że jestem zwyczajną dziewczyną. Ominęły mnie imprezy, obściskiwanie się, faceci, a tu nagle pojawia się mężczyzna, który tak mnie pociąga, że aż cała drżę.
Sadza mnie sobie na kolanach. Jest taki twardy, że w jego dłoniach zmieniam się w plastelinę.
Nachyla się ku mnie, bierze w dłoń pasmo moich włosów, po czym przysuwa się jeszcze bliżej, by obdarzyć mnie… Najbardziej ognistym pocałunkiem w całym moim życiu.
– Kim ty, kurwa, jesteś? – Przykrywa moją twarz dłonią i patrzy na mnie z uśmiechem, nie odrywając się od moich warg i oddychając ciężko.
– Kim ty, kurwa, jesteś? – pytam szeptem.
Moim mokrym snem czy najgorszym koszmarem?
Przyciska wargi do moich warg – tym razem czulej – wsuwa palce w moje włosy i znów zaczyna mnie całować. Robi to z taką żądzą, jakby potrzebował mnie, aby żyć.
Czuję, jak się rozpływam. Całe moje ciało reaguje i drży w najprzyjemniejszy na świecie sposób.
Ktoś puka w szybę.
– Ej, stary! Nagroda jest… Ekhm…