Pisma wybrane. Wiek XX. Jerzy Łojek. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Jerzy Łojek
Издательство: PDW
Серия:
Жанр произведения: Документальная литература
Год издания: 0
isbn: 9788324225439
Скачать книгу
radziecką zamiarów eksterminacyjnych wobec Białorusinów i Ukraińców; przez kilka dni utrzymywały się w tej sprawie kontrowersje. 14 września Mołotow (który uprzednio bezpodstawnie już gratulował Niemcom zdobycia stolicy Polski) prosił usilnie Schulenburga, aby natychmiast powiadomić go, skoro tylko Warszawa padnie, gdyż może to być najlepszym sygnałem do rozpoczęcia akcji wojsk radzieckich. Niestety, Warszawa zawiodła oczekiwania rządu ZSRR i agresja przeciwko Polsce musiała zostać podjęta mimo trwającej jeszcze obrony stolicy.

      Brytyjska służba zagraniczna pojęła znaczenie nowej groźby, jaka zawisła nad Polską. Jeden z wyższych funkcjonariuszy Foreign Office, Laurence Collier notuje (10 IX 1939) na depeszy informującej o mobilizacji Armii Czerwonej: „Nie mogę powstrzymać się przed skojarzeniem tego faktu z obecnością generałów radzieckich w Berlinie, chociaż nie chcę ryzykować przypuszczeń, na czym polega dokładny związek”[141]. Ambasador brytyjski Seeds informuje z Moskwy swój rząd (10 IX 1939), że decyzje radzieckie nasuwają przypuszczenie, iż ZSRR zamierza zająć zbrojnie część ziem RP. Oczywiście, nikt nie wie w Londynie czy w Paryżu o nieustannych naleganiach Schulenburga, które skłaniają rząd ZSRR do przyspieszenia swoich przygotowań wojennych. Jednakże mobilizacja Armii Czerwonej odbywa się niejako na oczach całego świata. Jest tym bardziej niepojęte, że w Polsce nikt jej nie dostrzega i że nie wyciąga się z niej żadnych wniosków, nie podejmuje żadnych przygotowań, choćby tylko politycznych, na wypadek zbliżającej się bezspornie agresji ze wschodu. W jaki sposób np. dowódca obrony Lwowa gen. Władysław Langner mógł się dowiedzieć o mobilizacji Armii Czerwonej (przeprowadzonej – przypominamy – w dniach 7–9 września i ujawnionej od razu w audycjach radia ZSRR) dopiero w początkach października 1939 roku, w czasie przesłuchań w Moskwie[142], tego historyk wyjaśnić nie potrafi.

      Rozmiar mobilizacji radzieckiej oceniany był ówcześnie – jak można sądzić – bardzo przesadnie. Prasa brytyjska donosiła o mobilizacji w ZSRR około 80 dywizji, o powołaniu do Armii Czerwonej około 4 milionów ludzi. 14 września 1939 londyński „Daily Telegraph” jest już pewny, że tak wielka mobilizacja ma na celu zajęcie pasa ziem wschodnich Rzeczypospolitej – „które Hitler z pewnością ofiarował Moskwie w negocjacjach berlińskich” (sic). Dzisiaj wydaje się pewne, że zasięg mobilizacji radzieckiej był znacznie skromniejszy, chociaż Stalin nie miał nic przeciwko pogłoskom o powołaniu pod broń 4 milionów żołnierzy i zmobilizowaniu przeciwko Polsce aż 80 dywizji. W oczach Hitlera było to dowodem poważnego traktowania swoich zobowiązań przez partnera radzieckiego.

      9 września wiceminister Szembek informuje z Krzemieńca Józefa Becka, że ambasador Noël proponuje Rządowi RP przeniesienie się do Francji i tamże droit de résidence, zgodnie z precedensem rządu belgijskiego w 1914 roku. W dwa dni później, 11 września już w Krzemieńcu, Beck ustalił szczegóły tych przenosin z Leonem Noëlem, co prawda nie precyzując jeszcze daty tej translokacji[143].

      Kto w ogóle wpadł na pomysł opuszczenia przez Rząd RP terytorium kraju i kontynuowania jego działalności – w tym samym składzie personalnym – we Francji? Wszyscy autorzy związani z ówczesną ekipą rządową sugerują osoby spoza swego środowiska: Leona Noëla, szefa misji francuskiej w Polsce gen. Louisa Faury, w końcu nawet gen. Kazimierza Sosnkowskiego. Sosnkowski przybył podobno do Brześcia dnia 9 września; w rozmowach z Beckiem i Rydzem uznał kampanię za całkowicie przegraną i sugerował rzekomo przesunięcie rządu i wszystkich jednostek wojskowych, które mogły jeszcze „oderwać się” od nieprzyjaciela, w rejon Pokucia[144]… Jest charakterystyczne, że ujawnione 9 września obawy Noëla, dotyczące ewentualnej agresji radzieckiej (które Beck miał rzekomo zamiar przedyskutować z Rydzem w Kwaterze Głównej w Brześciu), nie zainteresowały nikogo spośród ludzi decydujących o obronie kraju. Nie zastanowiono się również, w jakim stopniu groźba radziecka powinna wpłynąć na plan ewakuacji rządu do Rumunii.

      10 września Beck przeprowadził w Brześciu z Rydzem-Śmigłym rozmowę na temat sytuacji militarnej na froncie i możliwości kontynuowania obrony[145]. Wydaje się pewne, że tego dnia Naczelny Wódz był już w posiadaniu depeszy amb. Grzybowskiego i płk. Brzeszczyńskiego z 8 września, ujawniającej groźbę radziecką wiszącą nad Polską. W czasie tej rozmowy – jeżeli możemy ufać relacji Becka – nie padło jednak na ten temat ani jedno słowo. Rydz przedstawił ministrowi spraw zagranicznych swoją koncepcję dalszej obrony, która wydaje się zresztą spóźniona co najmniej o 3 dni, w porównaniu z położeniem militarnym Polski dnia 10 września. Zapowiedział przeniesienie Kwatery Głównej do Kowla (przeniesiono ją faktycznie na krótko do Młynowa pod Dubnem). Beck zrezygnował z dyskusji z Naczelnym Wodzem na temat jego koncepcji obronnej, najwyraźniej nie nalegał też na wzięcie pod uwagę niebezpieczeństwa ze strony ZSRR. To go właśnie obciąża najbardziej, gdyż podstawowym obowiązkiem ministra spraw zagranicznych (jeżeli w ogóle wiedział o depeszy Grzybowskiego i Brzeszczyńskiego) było przebicie się za wszelką cenę przez warstwę zadufania Naczelnego Wodza i wyjaśnienie mu, co nastąpi w ciągu najbliższego tygodnia. Być może zresztą (co jest supozycją dla Becka bardzo niekorzystną) minister osobiście nie był przeświadczony o realności niebezpieczeństwa ze strony ZSRR.

      Dnia 11 września Beck znalazł się w Krzemieńcu, gdzie przebywał cały ewakuowany z Warszawy korpus dyplomatyczny. Spośród 10 ambasadorów i 23 ministrów pełnomocnych, akredytowanych w Warszawie dnia 1 września, udało mu się zaprosić na konferencję w Krzemieńcu 7 ambasadorów i 17 ministrów pełnomocnych lub chargés d’affaires. Beck w swoim przemówieniu wyraził ogromne rozczarowanie Rządu RP z powodu braku efektywnej pomocy ze strony Aliantów Polski, zwracając jednocześnie uwagę, że przewidywanie wojny trzyletniej jest bezsensowne, gdyż wojna roku 1939 musi skończyć się prędko. Akurat w tej kwestii Beck mylił się całkowicie, jak dowiodły wydarzenia następnych pięciu lat, a można sądzić, że jego krzemienieckie wystąpienie nie przyczyniło się bynajmniej do umocnienia wiary sojuszników zachodnich w polską trzeźwość polityczną, a także polską znajomość realiów militarnych i politycznych. W czasie swego wystąpienia Beck dowodził, że sytuacja wewnętrzna Niemiec wyklucza dłuższą wojnę, a zasoby ludzkie i materiałowe Rzeszy są bez porównania mniejsze niż w roku 1914. Był zdania, iż intensywne naloty bombowe na zbrojeniowe zakłady przemysłowe Niemiec załamałyby niemiecką opinię publiczną[146]. Oczywiście się mylił, jak dowiodły wydarzenia lat 1942–1945, kiedy to naloty bombowe anglo-amerykańskie na Rzeszę Niemiecką, o natężeniu niewyobrażalnym w roku 1939, wcale nie załamały niemieckiej opinii publicznej, która wspierała desperacki opór wobec Aliantów (co prawda po utracie nadziei na osobny pokój lub choćby zawieszenie broni na froncie zachodnim) nawet w momencie wdarcia się wojsk nieprzyjacielskich na ziemie niemieckie w 1945 roku. Wszystko to miało zresztą w dziedzinie militarnej minimalne znaczenie rzeczywiste. Militarnie Polsce nic już pomóc nie mogło. Ważne mogło być jedynie podjęcie starań, aby atak radziecki został odpowiednio zrozumiany i oceniony przez cały świat. Niestety, w tej kwestii Beck nie zakomunikował korpusowi dyplomatycznemu w ogóle nic.

      Tego samego dnia 11 września ambasador francuski Noël doniósł swojemu rządowi: „Na terenach ukraińskich, gdzie obecnie przebywamy, rozmaici agenci rozpowszechniają pogłoski o tajnym porozumieniu między Niemcami a ZSRR, na mocy którego oddziały niemieckie nie przekroczą Bugu, pozostawiając wojskom radzieckim całą resztę Polski”. Ambasador radziecki pogłosek tych nie zdementował, stwierdzając poza tym: „mieszkańcy tego rejonu są naszymi rodakami”. Trudno wątpić, że oświadczenie to dotarło do Rządu RP[147]. W pogłoskach tych najważniejsze były wzmianki o tajnym porozumieniu radziecko-niemieckim, jak dzisiaj wiemy – całkowicie odpowiadające prawdzie, a ówcześnie bardzo prawdopodobne. Zdumiewa fakt, że ówczesna ekipa rządowa RP nie wyciągnęła z tych pogłosek żadnych wniosków ani konsekwencji.

      Ten


<p>141</p>

PRO, F.O. 371, file 23699, s. 207.

<p>142</p>

Władysław Langner, Ostatnie dni obrony Lwowa (1939), „Niepodległość”, tom XI, Londyn–Nowy York 1978, s. 198.

<p>143</p>

Beck, Dernier rapport, s. 288.

<p>144</p>

Ibidem, s. 228–229.

<p>145</p>

Ibidem, s. 230.

<p>146</p>

Ibidem, s. 231–232.

<p>147</p>

L. Noël, 11 septembre 1939, godzina 14.15. AAE, Z. 619-16. Por. Aneks – dokument nr 2.