Imperium chmur. Jacek Dukaj. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Jacek Dukaj
Издательство: PDW
Серия:
Жанр произведения: Историческая литература
Год издания: 0
isbn: 9788308071861
Скачать книгу
do Ōkamu.

      Kiyoko nie wie co. Kiyoko nie wie nawet, o co zapytać.

      Była wtedy tak mała, że matka jeszcze karmiła ją piersią.

      Matka obcięła sobie włosy po śmierci ojca; teraz odrosły, ale wtedy stanowiła obraz młodej wdowy owładniętej szlachetną rozpaczą.

      Ocaleni od ospy mieszkańcy Ōkamu przywitali swe nowe rodziny – z łaski cesarza – hartowaną nienawiścią. Kiyoko nie zna tej nienawiści.

      Z rozpękłego stolika-piecyka wysypują się czerwone węgielki, martwy żar przepala stare futony i deski. Wujek dusi dziadka, bo nie może zadusić matki Kiyoko.

      Kiyoko patrzy szeroko otwartymi oczyma.

      Coś się wtedy stało, lata temu, coś się tu stało. Matka Kiyoko była pięknością dworu daimyō, przyjmowaną w Edo i Kyōto, z długiej linii generałów i genrō. Jej dziadek służył shōgunatowi Tokugawa całe życie. Przyrodnia siostra jej dziadka założyła ryūhę parzenia herbaty Gai-ryū.

      Matka Kiyoko zapewne udałaby się do klasztoru, gdyby nie maleńka córka. Z powodu Kiyoko wybrała wygnanie na Hokkaidō.

      Coś się wtedy stało.

      Że nie widzą się, nie słyszą.

      Kiyoko tuli słomiane lalki.

      „Wujku? Babciu?”

      Serce rodziny pękło z hukiem dzwonu. Dziadek Kiyoko nie jest jej dziadkiem, babcia Kiyoko nie jest jej babcią. I nic też nie łączy dziadka i babki, poza przymusem życia pod tym samym dachem.

      Nie powinna już dłużej Kiyoko tak ich mówić, myśleć, widzieć, pisać.

      Wujek dusi dziadka, bo nie może zadusić matki Kiyoko. Zawalił się dziecięcy teatrzyk domu i rodziny.

      Koty zwykły zasypiać przytulone do ciepłego kotatsu. Piecyk pod stołowym nakryciem nawet mruczał im kocio, wielki rozgrzany brzuch kotki matki. Nie raz i Kiyoko zasnęła przy ciepłym kotatsu.

      Kotatsu leży w gruzach.

      Wystygły węgle.

      Rozeszli się domownicy, każdy do swojego kąta.

      Nie ma domu. Jest zimna chata z drewna i papieru, z wypaloną dziurą pośrodku.

      „Jakże upadliśmy!” Lecz to w domach samurajów żyje się bez serca. Domy samurajów nie mają serca kotatsu. W domach samurajów nie spożywa się wspólnych posiłków.

      Chłopi i biedota, oni tak, oni tłoczą się, przepychają, przegadują – zjednoczeni zwierzęco wokół gorącego stołu.

      Matka Kiyoko jada odwrócona bokiem, w swoim kącie przy koszu węglowym. Zasłaniając usta. Tanie kimono matki – zawsze ułożone i zawiązane z tą samą ceremonialną precyzją warstw i fałd.

      Uczyła kaligrafii i ikebany księżniczkę Sakako. Zarządzała domostwem o dochodzie stu dwudziestu ryō. Teraz ceruje obi wieśniaczek i pomaga łaziebnym w Domu Kąpieli Pana Żaby.

      Nigdy Kiyoko nie widziała, by matka pozwoliła swej spokojnej, łagodnie uśmiechniętej twarzy obrazić świat nagą emocją.

      Raz tylko w nocy Kiyoko dosłyszała jej spazmatyczny szept.

      „Jakże upadliśmy!”

      Teraz zasuń w głowie ściany z papieru. Tylko tak cywilizowany człowiek żyje wśród cywilizowanych ludzi.

      Słyszymy ich i widzimy, ale jakbyśmy nie słyszeli i nie widzieli.

      Zasunęłaś. Teraz pamiętaj: nie wchodź im nieproszona.

      Oni żyją w twojej głowie, ty żyjesz w ich głowach. I tylko te cieniutkie przegrody papieru chronią was od pomieszania: od szaleństwa. Od rzezi bezlitosnej; odciętych członków, rozprutych brzuchów, deszczu krwi. Tak żyjecie.

      Tak żyjemy. Udając grzeczną samotność, odwzajemnianą grzecznością innych. Chociaż przecież słyszymy się i widzimy się.

      Pomiędzy – tylko te cieniutkie akari shōji, tylko one. Papier przeciwko obłędowi.

      Wystarczy – nieostrożny płomień. Ulecimy szarym dymem do królestwa Buddy Amidy, zjednoczeni w orgii wielkiego ognia.

      .

      無

      我

      .

      Pewnego dnia spaliła sobie włosy i wygryzła pół dłoni i mówi, że nie wie dlaczego.

      Tak Kagaku-san ćwiczy się do łuku, tak Kagaku-san znika i się rozwiewa i tak mistrzostwo łuku Kagaku-sana trafia do celu w górskiej ciszy.

      Chmury na ziemi – domy na niebie – świat przewraca się na drugi bok.

      .

      Pewnego dnia spaliła sobie włosy i wygryzła pół dłoni i mówi, że nie wie dlaczego. Wszyscy trochę się boją babki Reiny i trochę się z niej śmieją. Babka Reina wędruje po wiosce, w której żyje od sześćdziesięciu lat, i gubi się za pierwszym zakrętem.

      Popołudniami, wieczorami Hibiki, Takumi, Kiyoko i Sakurako chodzili za babką Reiną, udając, że ją śledzą, i kryli się, udając, że babka Reina nie wie, że za nią chodzą.

      Babka Reina chodziła także do lasu, i także w lesie się gubiła.

      Babka Reina przechodziła na drugą stronę dopływu rzeki przez południowy mostek, a wracała w bród, po uda w wodzie.

      Trzydzieści trzy lata temu, kiedy Ōkamu nawiedził wędrowny mistrz Yoshō, babka Reina wyszła w góry i w górach pozostawała przez następne pięć lat. Mistrz Yoshō sprowadził ją z powrotem nagą, brudną, z robakami żyjącymi w skórze i włosach i z wielką blizną na plecach.

      Odwiedził ją jeszcze dwa razy. „Znajduję mądrość w życiu niewypełnionym poszukiwaniem mądrości”.

      Po śmierci Yoshō jego uczniowie przywieźli babce Reinie ulubioną laskę mistrza. Miesiąc, i zapomniała gdzieś laski.

      Babka Reina wędruje po wiosce, w której żyje od sześćdziesięciu lat, i gubi się za pierwszym zakrętem.

      Pewnego wieczoru przysiadła na skarpie nad młynem wodnym i zaczęła się jeść.

      Owego dnia chodzili za nią Kiyoko i Hibiki. Hibiki stanął i patrzył. Kiyoko pobiegła po dziadka. Zanim go przyprowadziła, babka Reina zjadła sobie dwa palce, napoczęła trzeci i przeżuwała mięso wygryzione z boku dłoni.

      „Dlaczego? Dlaczego? Dlaczego?” „Nie wiem”.

      I Kiyoko widzi, że babka Reina naprawdę nie wie.

      Dlaczego chodzi tak po wiosce i górach, plącze się w tę i we w tę, zawraca i zawraca, traci dni, gapiąc się w pustkę nad dolinami, zatrzymuje się kilka kroków od domu, zamiast wejść do domu. Dlaczego?

      Wreszcie w Kiyoko rodzi się pewność, że babka Reina wcale się nie gubi.

      Wujek wymyśla jej godzinami od starych wariatek i kłamczuch.

      „Babcia Reina mówi prawdę”.

      Pochylona nad koszem węglowym (kotatsu leży zimne, rozłamane) włożyła w ogień włosy i zapaliła się. Dom napuchł cierpkim swędem popielonej staruchy.

      „Nie wiem”.

      Reina to imię z Nihonu. Prawdziwe imię babki jest inne. Nie wypowiada go na głos.

      Nie pochodzi z wysp południowych. Jej ród nie przybył tu z imperium Amaterasu. Nie jest dzieckiem geografii Izanami.

      Zanim poddani cesarza wzięli je w posiadanie, te góry i lasy i rzeki i chmury chowały lud Aynu.

      Zanim oświeciła