Imperium chmur. Jacek Dukaj. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Jacek Dukaj
Издательство: PDW
Серия:
Жанр произведения: Историческая литература
Год издания: 0
isbn: 9788308071861
Скачать книгу
ku większej hańbie zamordowanego. Którego ojca aresztują i wieszają. Którego brata, żonę i jedyną córkę aresztują i więżą. Wszystko to opisywane jest w Nihonie z pasją i detalami, w coraz bardziej masowo czytanych gazetach. Nawet na prowincję Hokkaidō docierają tsunami narodowych emocji. Nie czekając na formalną notę rządową, trzy krążowniki Cesarskiej Marynarki atakują parę chińskich okrętów powracających z Korei. W pościgu za uszkodzoną jednostką natrafiają z kolei na idący w przeciwnym kierunku „Kowshing” z tysiącem i stoma żołnierzami chińskimi na pokładzie. Zatapiają go. Giną wszyscy Chińczycy; tylko Europejczyków Cesarska Marynarka wyławia. Nihon, Korea i Chiny znalazły się w stanie wojny.

      „Polityka”. „Tss, tss, polityka”. O Ho Kyi ssał końcówkę cygara. Minister chrząkał porozumiewawczo.

      Kiyoko-cień zapisuje politykę i inżynierię Ducha, bez różnicy.

      W Trzech Dolinach dżentelmeni palą tytoń i sączą wino; na świecie poza Trzema Dolinami rosną i upadają mocarstwa.

      Twierdza Lüshun strzeże Morza Żółtego, szlaku wodnego do Pekinu i najbezpieczniejszego portu w tej części Azji. Chińczycy pobudowali tam imponujące fortyfikacje, wynająwszy niemieckich inżynierów koncernu Kruppa. Trzymali w Lüshun większość swej nowoczesnej floty. Mieli przewagę w liczbie wojsk, zaopatrzeniu, pozycji taktycznej. Nawet ich okręty nie ustępowały konstrukcją i mocą okrętom Nihonu – takoż kupowanym drogo w stoczniach europejskich. Chińczycy nie mieli wszakże woli walki, dalekosiężnego planu ni bezwzględnej przemyślności wyrosłej na przekonaniu o absolutnej konieczności zwycięstwa. Nawet owych europejskiego projektu i uzbrojenia okrętów nie pomyśleli wyposażyć w eksplodujące pociski; wypełniali metalowe tuleje cementem, że co najwyżej punktowo przebijały pancerz. Bitwę morską pod Yalu przegrali brakiem wyszkolenia do walki w szyku liniowym. I bynajmniej nie uczyli się na porażkach. Nie mieli nawet jednego dowództwa, podzieleni na wojska mandżurskie, wojska prowincji i wojska jedynie formalnie głównodowodzącego Li Hongzhanga. Sztab Nihonu wszystko to wiedział, albowiem Kakubutsu złamało szyfry Shina i czytało całą korespondencję Li Hongzhanga i jego żołnierzy. Ledwo co drugi miał broń palną; stawali na murach z pikami, mieczami, łukami. Jeśli stawali w ogóle. Albowiem piechur chiński szedł na front może bez amunicji, lecz na pewno z zapasem opium w plecaku. Pomimo to – niemal w każdej z kolejnych bitew lądowych Chiny mogły i powinny były zwyciężyć, gdyby ich dowódcy wykazali się zdecydowaniem i inicjatywą, a żołnierze odwagą i wiarą we własne siły. Ileż razy Nihon ryzykował zdziesiątkowaniem desantu, przechodząc rzeki w zasięgu szybkiego wypadu z chińskiej twierdzy! Nigdy takie wypady nie następowały. Chińczycy uciekali, pozostawiając za sobą zapasy prowiantu i amunicji, całe linie umocnień niezniszczone i zdatne do zajęcia przez wroga. Nihon nie dysponował ciężką artylerią wymaganą do szturmu twierdz takich jak Lüshun. Lecz zdobywał jeden po drugim mniejsze forty na przedpolu, po czym obracał ich armaty na samą twierdzę. Tak wyglądała cała kampania na półwyspie Liaotung, od lądowania na nim Drugiej Armii Cesarskiej. Dzień po dniu: upadł Jinzhou, upadł Dalian, Lüshun został odcięty od kontynentu. Chińczycy tak szybko uciekali z Dalian, że zgubili tam mapy pól minowych w zatoce, plany aktualnych ufortyfikowań Lüshun. Armia japońska nie darzyła wroga wielkim respektem. Zdolny jeno do bezproduktywnego okrucieństwa, uchodząc, pozostawiał za sobą okaleczone, zbezczeszczone, storturowane zwłoki pochwyconych żołnierzy Nihonu. Gdy Lüshun się poddał (niemal bez walki) i armia japońska wkroczyła do miasta, zdobywcy ujrzeli poodcinane głowy swych towarzyszy zatknięte wysoko na tyczkach. Czyż można się dziwić furii wojowników cesarza? Opisy zachodnich dziennikarzy towarzyszących Drugiej Armii z pewnością są przesadzone. Nie wymordowaliśmy stu tysięcy cywilów. Mogło oczywiście podejść pod ogień dziecko czy kobieta, ale przecież nie rozstrzeliwaliśmy ich masowo, nie palili żywcem, nie ćwiartowali. Duma jest drugim imieniem skromności. Ci, którzy w wieloletnim rygorze samodyscypliny nagięli się do czynów nadludzkich, spoglądają na tych, co nigdy się nie oddali w tyranię Ambicji, jak z wielkiego oddalenia, jak z wielkiej obcości. Odsunięci poza ludzkość owym brutalnym wysiłkiem ducha.

      Конец ознакомительного фрагмента.

      Текст предоставлен ООО «ЛитРес».

      Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.

      Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.

/9j/4QAYRXhpZgAASUkqAAgAAAAAAAAAAAAAAP/sABFEdWNreQABAAQAAABkAAD/4QN4aHR0cDovL25zLmFkb2JlLmNvbS94YXAvMS4wLwA8P3hwYWNrZXQgYmVnaW49Iu+7vyIgaWQ9Ilc1TTBNcENlaGlIenJlU3pOVGN6a2M5ZCI/PiA8eDp4bXBtZXRhIHhtbG5zOng9ImFkb2JlOm5zOm1ldGEvIiB4OnhtcHRrPSJBZG9iZSBYTVAgQ29yZSA1LjAtYzA2MSA2NC4xNDA5NDksIDIwMTAvMTIvMDctMTA6NTc6MDEgICAgICAgICI+IDxyZGY6UkRGIHhtbG5zOnJkZj0iaHR0cDovL3d3dy53My5vcmcvMTk5OS8wMi8yMi1yZGYtc3ludGF4LW5zIyI+IDxyZGY6RGVzY3JpcHRpb24gcmRmOmFib3V0PSIiIHhtbG5zOnhtcE1NPSJodHRwOi8vbnMuYWRvYmUuY29tL3hhcC8xLjAvbW0vIiB4bWxuczpzdFJlZj0iaHR0cDovL25zLmFkb2JlLmNvbS94YXAvMS4wL3NUeXBlL1Jlc291cmNlUmVmIyIgeG1sbnM6eG1wPSJodHRwOi8vbnMuYWRvYmUuY29tL3hhcC8xLjAvIiB4bXBNTTpPcmlnaW5hbERvY3VtZW50SUQ9ImFkb2JlOmRvY2lkOmluZGQ6YTU1ZDJiMjEtY2Q0MS0xMWRkLTlmMzEtOTcxYjU1NWUyZmQ4IiB4bXBNTTpEb2N1bWVudElEPSJ4bXAuZGlkOjI1MDJEOUQ4Q0NDMjExRUE4NzM2QTE5RTIyMEM1MDQ3IiB4bXBNTTpJbnN0YW5jZUlEPSJ4bXAuaWlkOjkzNEU2MTA0Q0NCRTExRUE4NzM2QTE5RTIyMEM1MDQ3IiB4bXA6Q3JlYXRvclRvb2w9IkFkb2JlIEluRGVzaWduIENTNSAoNy4wKSI+IDx4bXBNTTpEZXJpdmVkRnJvbSBzdFJlZjppbnN0YW5jZUlEPSJ1dWlkOjczMjM3ZDM1LTA5ZjYtNGJkMC1hMjMzLTg0ZmQ5YWNhZjIxYSIgc3RSZWY6ZG9jdW1lbnRJRD0ieG1wLmRpZDo5NEJDRUY1RTM0RDZFQTExOUU0ODg5QTE3M0Q3NTY2MiIvPiA8L3JkZjpEZXNjcmlwdGlvbj4gPC9yZGY6UkRGPiA8L3g6eG1wbWV0YT4gPD94cGFja2V0IGVuZD0iciI/Pv/uAA5BZG9iZQBkwAAAAAH/2wCEAAEBAQEBAQEBAQEBAQEBAQEBAQEBAQEBAQEBAQEBAQEBAQEBAQEBAQEBAQECAgICAgICAgICAgMDAwMDAwMDAwMBAQEBAQEBAgEBAgICAQICAwMDAwMDAwMDAwMDAwMDAwMDAwMDAwMDAwMDAwMDAwMDAwMDAwMDAwMDAwMDAwMDA//AABEIBHsDIAMBEQACEQEDEQH/xADaAAEAAgMBAQEBAQEAAAAAAAAACQoHCAsGBQQDAQIBAQABBQEBAQEAAAAAAAAAAAABAgMEBwgGCQUKEAEAAAYCAQIEAwMGBwcPDQAAAQIDBAUGBwgREgkhExQKMSIVQRY5I7W2F3d4UWEyJHa3OtEzlxg4WBlxQrKzNHR11TaWNyi4WRqBoVJi0lNz0yU1VZXWEQEAAgEDAwIDBgMEBQkGBwAAAQIDEQQFEgYHITFBEwhRYXGBIjIjMxSRQmIJ8KGiFRaxwVKSY6MkNBeCU2QlNRjRcoOEtJUm/9oADAMBAAIRAxEAPwC/wAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA