Krótko mówiąc, los oszczędności wciąż pozostawał niejasny, pewne było jedno: pieniędzy nie ma i w najbliższym czasie nie będzie. Mieszkanie, przypominające raczej zrujnowane gniazdo niż miejsce do życia, przez długi czas pozostanie w takim stanie, a co się wydarzy po Nowym Roku – aż strach pomyśleć. Wyglądało na to, że strach ogarnął nie tylko Aleksieja, ale też Nastię. Żadne z małżonków nie podejmowało drażliwego tematu, teraz jednak, w drodze do domu, Nastia po raz pierwszy zadała pytanie i Czistiakow domyślał się, jaki będzie ciąg dalszy.
– Losza, dużo pieniędzy przelano ci zza granicy do tego cholernego Inkombanku? –ostrożnie zapytała Nastia, mimo że nigdy przedtem nie wtrącała się w finanse męża.
– Łącznie czterdzieści dwa tysiące, jeśli liczyć w dolarach.
– I zamierzasz pójść w styczniu do urzędu skarbowego, żeby wszystko zgłosić?
– No a jak to sobie wyobrażasz? – Czistiakow się uśmiechnął. – Wolę spać spokojnie.
– I będziemy musieli zapłacić jakieś trzydzieści procent od tej kwoty?
– Mniej więcej.
– A skąd weźmiemy pieniądze na podatek, Losza? To przecież czternaście tysięcy dolarów. Aż mi się w głowie kręci, gdy o tym pomyślę.
Aleksiej kątem oka zauważył, że Nastia się skuliła. Przez cały dzień padał deszcz, droga była mokra, więc odwrócił się do żony, dopiero gdy stanął na światłach.
– Aż tak się tym martwisz? – zapytał poważnie.
Nastia kiwnęła głową w milczeniu i wyjęła papierosa.
– Nie przejmuj się, Asieńko, to jeszcze nie tak prędko. W styczniu zgłoszę dochód, ale podatek od niego trzeba będzie zapłacić do połowy czerwca. Poza tym wiem z ubiegłorocznego doświadczenia, że gdy kwota jest duża, można ją rozłożyć na raty.
– Sądzisz, że do lata oszczędności zostaną odblokowane? Nie chce mi się w to wierzyć. – Nastia pokręciła głową. – Losza, czy nikt tam na górze nie wie, co się dzieje? Nie możemy korzystać z pieniędzy, ale musimy płacić podatki. Jak niby mamy je płacić? Z czego?
– Jedno z dwojga. Albo zostanie uruchomiony jakiś mechanizm na taką okoliczność, albo zaczniemy się wyprzedawać. Opchniemy na przykład samochód.
– Dużo za niego nie dostaniemy, jest stary – zaoponowała Nastia. – Są jeszcze prezenty od ciebie – kolczyki, naszyjnik, bransoletka ze szmaragdami. Ale to przecież prezenty, dostałam je na urodziny, z okazji rocznicy ślubu… Mam się ich pozbyć? Nie potrafię.
– Nie myśl o najgorszym, Asieńko, musimy jeszcze dożyć do następnego lata. W rządzie nie siedzą głupcy, nie mogą tego nie rozumieć.
– Nawet jeśli nie głupcy, to na pewno dranie! – rzuciła w uniesieniu.
Czistiakow po raz kolejny poczuł ukłucie winy. Pieniędzy odłożonych na remont i kupno nowych mebli wystarczyłoby akurat na zapłatę tego cholernego podatku, wtedy Aśka nie martwiłaby się i nie zadręczała czarnymi myślami. Boże, mieszkała w tej rozpadającej się kawalerce ponad dziesięć lat, pomieszkałaby jeszcze ze dwa. Kto jednak mógł wiedzieć?
Zarówno przed ślubem, jak i po nim, nie mieszkali stale razem. Instytut, w którym pracował Czistiakow, znajdował się pod Moskwą, tam też mieszkali jego rodzice, więc Aleksiej zostawał w Moskwie tylko wtedy, gdy nie musiał chodzić do pracy. Zdarzały się, oczywiście, wyjątki, gdy przez dwa, trzy tygodnie mieszkał z Nastią, codziennie jeżdżąc tam i z powrotem do Żukowskiego, ale były to tylko pojedyncze przypadki. Teraz jednak czuł się w obowiązku towarzyszyć żonie tam, gdzie mieszkanie było praktycznie niemożliwe, inaczej wyglądałoby to tak, jakby wpakował ją w remont, a gdy pojawiły się kłopoty, uciekł do ciepłego, przytulnego mieszkanka rodziców. Na propozycję przeniesienia się na jakiś czas do rodziców Czistiakowa, Nastia odpowiedziała natychmiastową, ale z góry przewidzianą odmową: „jakiś czas” potrwa nie wiadomo jak długo, a jeździć musiałaby daleko, zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę, że przeważnie późno wraca z pracy.
Teraz musieli chodzić po domu, wysoko podnosząc nogi, żeby nie wpaść na rolki tapet, worki z cementem, puszki farby, opakowania szpachlówki i kartony z płytkami. Ze wszystkich ścian zerwano tapety i skuto kafelki, więc widok nie był budujący. Jedynym miejscem, w którym nie ogarniała ich natychmiastowa zgroza, była kuchnia, udało się bowiem ją wykończyć i zabudować meblami na wymiar. Tam też spędzali cały czas, tylko na noc przenosili się do pokoju i za każdym razem było to jak przejście Suworowa przez Alpy. Szczupła Nastia dosyć zręcznie przeciskała się pomiędzy stosami materiałów budowlanych, masywniejszy Czistiakow ledwie pokonywał owe Alpy, nierzadko z okropnym łoskotem przewracając napotkane stosy. Najgorsze było to, że dwunastego sierpnia, gdy jak to mówią, nic nie zapowiadało katastrofy, a prezydent pewnym tonem oznajmiał, że trzyma rękę na pulsie i nie dopuści do zapaści… no więc w połowie sierpnia Czistiakow wpadł na pomysł, żeby zamówić i opłacić włoskie meble wypoczynkowe, które miały być gotowe w ciągu dwóch miesięcy. Termin właśnie minął i teraz, w połowie października, z dnia na dzień mógł się pojawić kolejny problem w postaci dostawy mebli. Skromne Alpy groziły, że zamienią się w Czomolungmę i nieprzebytą dżunglę. Wszystko to razem wzięte powodowało, że Aleksiej Czistiakow, lat trzydzieści osiem, czuł się okropnie winny.
OBRAZCOWA
Dla Tatiany występ w telewizji był czymś naturalnym. Nieraz udzielała wywiadów i jako pisarka, autorka popularnych kryminałów, i jako śledcza, gdy proszono ją o komentarz do jakiejś głośnej sprawy, nad którą pracowała. Tymczasem Nastia miała się znaleźć przed kamerami po raz pierwszy, więc bardzo się denerwowała.
Charakteryzatorki troskliwie się nimi zajęły i Nastia wyglądała wręcz olśniewająco.
– Aż trudno panią poznać! – Szefowa programu klasnęła w ręce na widok Kamieńskiej, gdy ta wstała od stołu do makijażu. – Gdybym sama pani tutaj nie przyprowadziła, uznałabym, że to ktoś inny.
– Cieszę się. – Nastia się uśmiechnęła. – Kobiet w wydziale kryminalnym jest niewiele, więc to raczej niewskazane, żeby cały kraj znał ich twarze.
Pracownica telewizji znieruchomiała na chwilę, po czym kiwnęła głową ze zrozumieniem i roześmiała się.
Ulokowano je w studiu na twardych, niewygodnych krzesłach umieszczonych wokół równie niewygodnego okrągłego stołu, na którym znajdowała się butelka jakiegoś bezalkoholowego napoju i trzy wysokie szklanki ozdobione reklamą sponsorów programu. Zręczni asystenci szybko owinęli Tatianę i Nastię kablami mikrofonowymi i poprosili, żeby nie wykonywały gwałtownych ruchów, bo mogą się zsunąć. Widzów w studiu było około setki, wszyscy bezceremonialnie gapili się na dwie bohaterki programu. Po lewej