Co się stało z Iwoną Wieczorek. Janusz Szostak. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Janusz Szostak
Издательство: PDW
Серия:
Жанр произведения: Биографии и Мемуары
Год издания: 0
isbn: 9788366252585
Скачать книгу
uprowadzenie nastolatki. Zeznał, że mieszka w tym samym bloku, co Adria S., a Iwona mieszkała w bloku obok:

      „Często je razem widywałem. Pamiętam nawet ten dzień, jak wychodziły na imprezę razem, ładnie ubrane, szły pod rękę chodnikiem w stronę Biedronki. Nie pamiętam dokładnie godziny, ale tej nocy Iwona zaginęła. O tym jednak dowiedziałem się dopiero kilka dni później z plakatów na osiedlu i z mediów. Ja o tej sprawie jednak nic więcej nie wiem. Widziałem tylko, jak Iwona z Adrią często imprezowały między blokami. Nie widziałem, aby ktoś ją wciągał do samochodu. Gdybym widział, jak ktoś porywa Iwonę Wieczorek, to powiadomiłbym natychmiast policję. Pamiętam tylko, jak Adria stała pod blokiem i płakała, to było wtedy, jak już wszyscy szukali tej Iwony. Wokół niej było kilka osób. Iwona była spokojną dziewczyną, całe to towarzystwo było pod wpływem Adrii – stwierdził, odżegnując się od opowieści znajomej swojej szwagierki: – Nic nie wiadomo mi o tym, jak Iwona zaginęła. Nic nie widziałem, by wsiadała do jakiegoś ciemnego auta czy też została do niego wciągnięta. Nie mam pojęcia, jak zaginęła – zastrzegał sąsiad nastolatki. – Wykluczone, bym widział, jak ktoś ją porywa. Na pewno powiedziałbym o tym i zgłosił się na policję. To tak, jakby mi dziecko porwali. Z całą pewnością zgłosiłbym się na policję”.

      Czy mężczyzna mówi prawdę, czy też – w obawie o swoje bezpieczeństwo – nie chciał powiedzieć policji, co widział nad ranem 17 lipca 2010 roku?

      Pytań i wątpliwości przybywa wraz z lekturą akt, poznawaniem materiału dowodowego i opowieściami następnych rozmówców.

      Kolejnym świadkiem, który twierdził, że widział Iwonę Wieczorek, jest sąsiad mieszkania, gdzie w niedzielę 18 lipca 2010 roku – zatem dzień po zaginięciu – miała się odbywać impreza. Jest to lokal często wynajmowany studentom:

      – Początkowo było spokojnie. Po godzinie 22 na balkon wyszła grupka osób. Zachowywali się bardzo głośno, sąsiadka zaczęła ich uspokajać. Wyjrzałem i zobaczyłem na balkonie młodą kobietę oraz dwóch mężczyzn. Gdy w telewizji zobaczyłem jej zdjęcia, od razu byłem pewny, że wtedy na balkonie widziałem właśnie Iwonę Wieczorek. Jestem pewny, że na balkonie padło imię Iwona. Miała chyba jakąś sukienkę, a na szyi łańcuszek albo korale – relacjonuje świadek.

      Słyszał też rozmowę młodych ludzi.

      – Jedziemy do Berlina – miała powiedzieć kobieta.

      – A co na to mama? – zapytał jeden z mężczyzn.

      – Mam wyrozumiałą mamę – odpowiedziała rzekomo dziewczyna.

      Świadek poszedł wtedy zgłosić to dzielnicowemu, ale go nie zastał.

      Potem sprawa przycichła i pomyślał, że dziewczyna odnalazła się. Dopiero później w telewizji znowu usłyszał o poszukiwaniach i ponownie udał się na policję. Ludzie, których wtedy widział, mieszkali tam około pięciu, sześciu dni. Później już ich nie spotkał.

      Z kolei jeden z policjantów zajmujących się tą sprawą wspomina zdarzenie ze stycznia 2012 roku:

      – Kolega zapytał mnie: „A ty nie myślałeś, że ona wróciła do domu?”. To było zaraz po sprawie matki Madzi z Sosnowca, która opowiadała, że rzekomo dziecko jej ukradli, a sama je zabiła.

      – I co, jeśli wróciła? – staram się rozwinąć temat. – Coś tam się mogło stać? Czy ponownie wyszła z domu?

      O to, czy Iwona mogła tego ranka wrócić do domu i ponownie stamtąd wyjść, pytam Iwonę Kindę.

      – Nie ma możliwości, żeby ona wtedy po cichu weszła do domu. Zamek w mieszkaniu był taki, że słyszelibyśmy hałas.

      – Ponadto mieliście psa. Szczekałby zapewne?

      – Nadal go mamy, to jest york. Nazywa się Kika i ma już 13 lat. Bardzo tęskniła za Iwoną, ona z nią spała, bardzo to przeżyła.

      – Policja sprawdzała także panią i pani rodzinę.

      – W tej sprawie byłam jedną z głównych podejrzanych, zresztą cała moja rodzina została przesłuchana. Ludzie gadali takie rzeczy, że niby ją trzymam w piwnicy i temu podobne. Wówczas moim mężem był Piotr Kinda, żyliśmy razem ponad 20 lat. Ale, niestety, ta sytuacja go przerosła.

      – Po raz kolejny wyszła pani za mąż i zmieniła nazwisko. Jednak w mediach i w tej książce używa pani nazwiska byłego męża. Dlaczego?

      – Pod tym nazwiskiem występowałam w sprawie zaginięcia Iwony i nie chcę teraz mieszać ludziom w głowach. Poza tym chcę chronić moich bliskich od szumu medialnego związanego z tą sprawą.

      – Zapytam wprost: czy pani były mąż mógł cokolwiek zrobić Iwonie?

      – On nie mógł jej nic zrobić, bał się nawet myszy czy pająka. Jeśli czytał pan akta, to wie doskonale, że bardzo prosiłam, by sprawdzono każdego członka mojej rodziny, w tym Piotra. Chciałam, żeby sprawa była jasna. Chciałam wiedzieć, czy mógł się do tego przyczynić.

      – Nie wiemy naprawdę, czy Iwona wróciła do domu, czy choćby tylko pod dom. I co ewentualnie tam się stało. Pytań jest zbyt dużo, a poszczególne wersje nie są eliminowane – stwierdza tajemniczo mój policyjny rozmówca.

      Rozdział 4. Urodziny na skraju parku

      ROZDZIAŁ 4

      URODZINY NA SKRAJU PARKU

      Tego samego wieczoru, gdy Iwona wracała z Sopotu nadmorskim bulwarem, w parku Reagana, czyli w rejonie trasy, jaką miała do pokonania, odbywała się impreza urodzinowa jednego z jej kolegów. Chłopak był wspólnym znajomym Iwony i jej przyjaciółki Kasi.

      – Niewykluczone, że dziewczyna chciała dołączyć do tego towarzystwa. Była przecież zaproszona na tę imprezę – stwierdza Marek Siewert.

      Nieopodal stawów znajdujących się na skraju parku Reagana solenizant i jego znajomi – w sumie 17 osób – spotkali się przy ognisku.

      W aktach sprawy impreza nad stawami jest opisana w następujący sposób:

      „W dniu 16.07.2010 roku (…) kolega Iwony Wieczorek wyprawiał swoje urodziny. Na urodziny nikogo szczególnie nie zapraszał. Powiedział znajomym, że z tej okazji organizuje ognisko z piwem i kiełbasą, w parku im. R. Regana, koło stawów, w wyznaczonym do tego celu miejscu, (…) zapraszał też Iwonę Wieczorek, ale ona powiedziała, że idzie na imprezę do Sopotu. W dniu 16.07.2010 r. przysłała mu sms-a z życzeniami urodzinowymi. Podziękował jej, wysyłając do niej sms. Tego dnia już z nią nie rozmawiał. Iwona do Sopotu miała iść ze swoją koleżanką Adrią, której nie znał. Nie było mu przykro, że Iwona nie przyszła do niego na urodziny. Impreza rozpoczęła się 16.07.2010 o godz. 21.00, a zakończyła się po północy. Nie było na niej agresywnie zachowujących się osób. Wszyscy byli do końca i po imprezie ugasili ognisko”.

      Na urodzinach był między innymi chłopak, którego Iwona poznała w nocy z 10 na 11 lipca 2010 roku. Miało to miejsce właśnie w klubie Banana Beach. Co prawda wymienili się wówczas numerami telefonów i kontaktowali ze sobą, jednak do spotkania nie doszło. Chłopak po raz ostatni widział Iwonę 16 lipca w czasie turnieju piłki plażowej w Gdańsku-Stogach, ale nie rozmawiał wtedy z 19-latką. Po zawodach wybrał się do klubu Banana Beach, gdzie przebywał do 4.00.

      Zatrzymajmy się na moment przy turnieju siatkówki plażowej. Jak się okazuje, brali w nim udział znani im obojgu bracia. Jednym z nich był Marcin O. – policjant, z którym Iwona spotykała się od czasu do czasu.

      Matka nastolatki zeznała, że widywała tego mężczyznę w towarzystwie jej córki, jednak nigdy nie wchodził do ich domu. Podjeżdżał samochodem pod blok, telefonował do Iwony, a ona schodziła na dół. Rzekomo ta znajomość