Co się stało z Iwoną Wieczorek. Janusz Szostak. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Janusz Szostak
Издательство: PDW
Серия:
Жанр произведения: Биографии и Мемуары
Год издания: 0
isbn: 9788366252585
Скачать книгу
na plażę. Miał on na celu ustalenie, czy gdyby Iwona Wieczorek nie skręciła w stronę plaży lub ulicy Piastowskiej, to obracająca się kamera zarejestrowałby ją, jak idzie alejką prosto, w stronę domu. Z eksperymentu wynika, iż Iwona mogła się przemieścić w dowolnym kierunku, nie będąc ponownie uchwycona przez tę kamerę. Mogła zatem również pójść prosto.

      „Przesłuchano osoby, ustalane w oparciu o nagranie z monitoringu, które znajdowały się koło wejścia nr 63, w czasie gdy Iwona samotnie wracała w stronę domu” – dodaje prokurator.

      Od domu dzielił ją tylko kawałek promenady oraz pas parku Reagana. Dziewczyna idzie boso. Buty trzyma w ręku, ma na sobie dwukolorowe ubranie i bransoletkę na prawym nadgarstku, niesie torebkę. Jej chód jest dynamiczny.

      – Monitoring z okolicy wejścia na plażę numer 63 to ostatni ślad po Iwonie. Z ujęcia z kamery nie wynika, w którą stronę poszła i dokąd dotarła. Mogła się udać w dowolnym kierunku, co potwierdził eksperyment przeprowadzony na podstawie cyklu obrotowego kamery. Natomiast monitoring z klubu Banana Beach nie zarejestrował zaginionej – mówi prokurator Grażyna Wawryniuk, rzecznik prasowa Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.

      Idąc deptakiem, nastolatka mogła spotkać kogoś znajomego, na przykład osoby wracające z urodzinowej imprezy odbywającej się nad stawem w parku. Wydaje się to bardzo możliwe, gdyż z analizy Marka Siewerta wynika, że Iwona, idąc z Sopotu do wejścia numer 63, prawdopodobnie zatrzymała się gdzieś po drodze. Wskazuje na to ocena czasu pokonania tego odcinka przez dziewczynę. Według analityka KGP o tej godzinie powinna być już co najmniej kilometr dalej.

      Rozdział 2. Patrol na bulwarze

      ROZDZIAŁ 2

      PATROL NA BULWARZE

      Analizując ujęcia z kamer monitoringu, policjanci szukali osób, które w tym czasie pojawiły się na trasie Iwony nad ranem 17 lipca 2010 roku. Było ich bardzo wiele. Większość z nich przesłuchano. Oto fragmenty niektórych zeznań:

      „Około dwa tygodnie temu ktoś ze znajomych zadzwonił do mnie i powiedział, żebym obejrzał film z monitoringu, z nocy, kiedy zaginęła Iwona Wieczorek, bo chyba na nim jestem. Ja obejrzałem ten film i faktycznie rozpoznałem się na nim. Wychodziłem akurat z knajpki Chilly Willy, czyli Bacówki, z dziewczyną, którą wówczas poznałem. (…) Nie kojarzę żadnej samotnie idącej dziewczyny w rejonie Chilly Willy (…). Nie kojarzę, abym ją kiedykolwiek widział. (…) Nie słyszałem o taksówkarzu, który proponuje podwiezienie dziewczynom za darmo” – zeznał mężczyzna, który sam zgłosił się na policję.

      Podobnie kolejny przesłuchany:

      „Kolega zadzwonił do mnie i powiedział, że jesteśmy widoczni na zapisie monitoringu koło Bacówki w dniu zaginięcia Iwony Wieczorek, (…) nie przypominam sobie, abym widział ją tego dnia – zaznacza i dodaje, że on także nie słyszał o taksówkarzu, który poluje na samotne dziewczyny.

      O natrętnym taryfiarzu, którego wątek stale powraca w pytaniach śledczych, nie słyszał także kolejny przesłuchiwany:

      „Wracaliśmy deptakiem równoległym do plaży, do wejścia 63, gdzie złapał nas monitoring. Nie przypominam sobie żadnej samotnie idącej dziewczyny ani żadnych poszczególnych osób, które mijaliśmy. Deptak nie był pusty, chodziły tam osoby. (…) Nie wiem nic na temat tego, aby dziewczyny były zaczepiane w rejonie Bacówki przez taksówkarza”.

      Kolejne zeznanie mężczyzny, który został uwieczniony na nagraniu z bratem i kuzynem, też nic nie wnosi do sprawy:

      „Widziałem zapis z monitoringu lokalu Sanatorium, na tym nagraniu jest cała nasza trójka. Na tym nagraniu widać przechodzącą obok nas Iwonę Wieczorek. Ale wówczas ja jej nawet nie zauważyłem. (…) Nie widziałem, aby ktoś za kimś szedł, kogoś gonił. Nikt nie wzywał pomocy” – stwierdza zdecydowanie świadek.

      Mężczyzna, który wracał z siostrą z Sopotu, zeznał:

      „My wówczas zmierzaliśmy w stronę naszego domu – nie zauważyłem podczas naszego przejścia niczego niepokojącego, nikt nie uciekał, nikt nie wzywał pomocy, nikt z nikim się nie szarpał”.

      Śledczym nie pomogła także relacja człowieka zbierającego w tej okolicy butelki i puszki po piwie:

      „Kiedy szedłem ulicą Piastowską w kierunku wejścia na plażę numer 63, około godziny 4.00 spotkałem znajomą, (…) chwilę rozmawialiśmy. Ja miałem przy sobie wycinek z gazety z ciekawym artykułem o zabójstwie przy ul. Jagiellońskiej w Gdańsku. Ona go przeczytała, staliśmy tak około 10 minut. (…) Nie widziałem samotnie idącej młodej blondynki. (…) Tej nocy znalazłem tylko puszki i butelki. Nie znalazłem żadnych elementów ubioru damskiego, torebki czy biżuterii. (…) Nie słyszałem o żadnym taksówkarzu, który proponowałby kobietom darmowe podwiezienie”.

      Kolejny świadek stwierdził:

      „Chyba żona powiedziała mi, że jestem z kolegami na monitoringu. (…) Na plaży i na deptaku nie widziałem jakichś osób, które zaczepiałyby kobiety, dziwnie i agresywnie zachowywały się”.

      Przesłuchiwano też pracowników okolicznych barów i smażalni, taksówkarzy, obsługę dmuchańców na plaży czy załogę karetki pogotowia, która tankowała na pobliskiej stacji paliw. Wszyscy oni powtarzają niezmiennie: „Nie widziałem, nie słyszałem, nie znałem”.

      O ile zeznania przesłuchanych osób nic nie wniosły do sprawy, to warta uwagi jest analiza monitoringu dokonana przez specjalistę z Komendy Głównej Policji.

      – Mieliśmy sporo szczęścia, że kamera przy wejściu na plażę numer 63 uchwyciła Iwonę Wieczorek – mówi mi Marek Siewert. – To kamera obrotowa i mogła nie trafić w moment przejścia Iwony Wieczorek. Niewykluczone, że tak stało się na dalszej trasie jej marszu. Tam też są kamery obrotowe, które jednak nie zarejestrowały przejścia Iwony Wieczorek. Co nie oznacza, że nie mogła obok nich przejść.

      Zajrzyjmy zatem do analizy nagrań z kamer monitoringu opracowanej przez Marka Siewerta. Została sporządzona 30 września 2013 roku:

      „Po zapoznaniu się z zapisem nagrania pochodzącego z kamery usytuowanej przy wejściu na plażę nr 63 Bacówka stwierdziłem, że o godzinie 04.04.12 deptakiem w kierunku molo na Zaspie idzie dwóch mężczyzn. Zarejestrowani oni zostali także przy molo na Zaspie o godzinie 4.24.50. A zatem przebyli oni odległość ok. 1500 m w czasie 20 min 38 sek. W chwili, gdy Iwona Wieczorek przechodziła deptakiem obok kamery, o godzinie 04.12.17, za nią w odległości 20 m szedł również mężczyzna, określany jako »pan z ręcznikiem«. W tym czasie dwaj mężczyźni przeszli już około 500 m. Po przejściu Iwony Wieczorek i »Pana Ręcznika« kamera monitoringu odnotowała kolejne przemieszczające się w tym samym kierunku osoby, (…) biorąc pod uwagę, że Iwona Wieczorek szła już w tym czasie z prędkością 4 km/h, a odcinek deptaka równoległego do plaży wynosił około 800 m – od kamery do ścieżki alejki prostopadłej do morza i ciągnącej się przez park Reagana, która dalej kończy się ulicą Dąbrowszczaków”.

      Od kolejnej kamery i alejki prowadzącej w kierunku ulicy Czarny Dwór Iwonę dzieliło około 100 metrów. Powinna tam być po 16 minutach marszu.

      „Bez względu na to, czy skręciłaby w ścieżkę – deptak nr 1 czy 2, to powinna być w kontakcie wzrokowym osób, które podążały za nią na piechotę, a tym bardziej z osobami jadącymi rowerami. Kobieta idąca deptakiem, która pojawiła się w obiektywie kamery o godzinie 04.22.22, idąca z kierunku, w którym szła Iwona Wieczorek, powinna się z nią mijać. (…) Natomiast rowerzyści dogonili ją, zanim doszła ona do alejki prowadzącej w kierunku ul. Dąbrowszczaków (przyjęto, że rowerzyści poruszali się 15 km/h). O godzinie 04.24.08 w nagraniu pojawia się oznakowany radiowóz policyjny załogi patrolowej, który przyjechał deptakiem w kierunku, w którym szła Iwona Wieczorek i inne osoby. Policjanci odcinek w kierunku