Królestwo nędzników. Paullina Simons. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Paullina Simons
Издательство: PDW
Серия:
Жанр произведения: Контркультура
Год издания: 0
isbn: 9788381395380
Скачать книгу
się na drugi brzeg rzeki, by połączyć się z córką. Niosła w rękach wiązki piołunu, najbardziej gorzkiego zioła.

      – Matka słyszała, że to może mnie ochronić. Kazała mi pić wywar z piołunu z octem. Ależ był gorzki i paskudny!

      – Oznaczyli wam drzwi?

      – Czerwonym krzyżem? Tak. Śmierć podróżuje na białym koniu, ale nie zbliży się do ciebie, matka tak się nade mną modliła. Potem pękły jej pęcherze i wykrwawiła się na śmierć.

      Mallory pokazuje Julianowi kawałek pożółkłego pergaminu z parafii Clerkenwell. To spis zmarłych. Co tydzień parafia informuje o przyczynach śmierci i liczbie zmarłych. Uciekając, Anna zerwała pergamin ze ściany klasztoru.

      Choroby i ofiary tego tygodnia:

      Apopleksja 1

      Śmierć w łóżku w pożarze wywołanym od zapalonej świecy 1

      Rak 1

      Kaszel 2

      Przerażenie 3

      Rozpacz 3

      Upadek z dzwonnicy 1

      Letarg 1

      Nagła śmierć 1

      Puchlina 1

      Zaraza 7165

      Siedem tysięcy ludzi zmarło w jednej parafii! Z ilu?

      – Z ośmiu tysięcy – odpowiada Mallory. Julian drży. Wychodząc do pracy, Mallory zostawia spis u niego.

      – Powierzam wam w opiekę – mówi.

      Chodzi jej o spis czy o siebie?

      Co się z tobą stało, Mallory?, pyta Julian, gdy leżą razem w gorącej kąpieli.

      Nie wiem, o co wam chodzi.

      Kiedyś byłaś taka zbuntowana.

      Kiedy?

      Gdy znałem cię ostatni raz, szepcze Julian.

      Kto ma czas na bunt, panie, mówi Mallory, odwracając twarz. Nie mam czasu na takie zbytki.

      Para z wanny wypełnia pokój i ucieka przez otwarte okno. Mallory sugeruje, że może też chciałaby uciec. Dokąd, pyta Julian, a ona odpowiada, co was to obchodzi. Sama jest jak dym, jej skóra przypomina przezroczysty papier, kiedyś prawdziwy, teraz wygląda jak ziemiste opary.

      *

      Carling i Ivy, sprzątaczki, z którymi Mallory dzieli pokój, zapytały ją o tajemnicze nocne nieobecności. Domagają się, żeby im zapłaciła albo powiedzą Baronowej, że coś knuje. Julian płaci, ale szantaż go uwiera, bo wie, że to tylko tymczasowe rozwiązanie. Teraz, gdy te ulicznice wiedzą, że zapłaci, będą stale podnosić cenę. Jaki ma wybór? Baronowa nie spojrzy łaskawym okiem na jego podstępne zaloty do osieroconej siostrzenicy, którą dwie zmarłe siostry powierzyły jej opiece.

      Drugim powodem, dla którego Julian płaci Carling i Ivy, jest lord Fabian. Bo sytuacja w pokoju numer dwa zmieniła się i to nie na lepsze. Tydzień wcześniej, gdy Julian zbliżał się do spełnienia, poczuł między łopatkami uderzenie pięści. To był Fabian. Wstał z krzesła, podszedł do łóżka i uderzył Juliana.

      – Przestań! – syknął. – Sprawiasz jej ból. Dręczysz ją.

      – Nie, panie – zaprotestowała Mallory pod Julianem. Wystawiła głowę, próbując zapanować nad oddechem. – Nie sprawia mi bólu.

      – Krzyczałaś.

      – Nie z bólu, panie.

      Po tamtej nocy Fabian przestał żądać obecności Juliana w pokoju numer dwa. Dlatego Julian płaci chciwym sprzątaczkom – by Mallory mogła pojawiać się w jego łóżku.

      Czasami, gdy leżą spełnieni, próbuje opowiadać jej o przyszłości bez Silver Cross, dziewcząt panny Tilly czy lorda Fabiana, lecz Mallory zawsze zasypia, a następnego ranka wychodzi, zanim on się przebudzi.

      Dzwonią dzwony, bawią się dzieci, atramentowe kropki na jego przedramieniu mnożą się jak letnie owady.

      Spacerują z Mallory wzdłuż Tamizy, po parkach, przez zielone łąki. Zatrzymują się, by oglądać fajerwerki i wyścigi powozów. Pałac Whitehall jest otwarty dla zwiedzających. Chodzą po królewskich ogrodach, a kiedy nie rozmawiają o niezwykłych roślinach, Julian próbuje nawiązać rozmowę o życiu tylko we dwoje, w którym może się pojawić małżeństwo, a nawet dzieci. Mówi o tym w cudowny sposób, językiem marzycieli, a nie realistów, nie rzuca hasła: „Pobierzmy się”, lecz snuje opowieść: „A gdybyśmy byli księciem i księżniczką, pobrali się i mieszkali w białym marmurowym pałacu takim jak ten? To byłoby coś, prawda?”. Mallory przeważnie kiwa głową.

      Tatuaże sprawiają, że Julian czuje się trochę śmiesznie. Odliczaj dni, radził Devi, lecz kilka razy Julian rezygnuje z obowiązkowej kropki – umyślnie, nieumyślnie.

      Nie rozmawiali jeszcze z Mallory o przyszłości językiem realistów. On nie chce niczego przyspieszać, popędzać jak wcześniej w L.A., gdy zniszczył wszystko swoim pośpiechem, jakby czuł podświadomie, że jej czas się kończy. Tutaj, w wyludnionym przez zarazę Londynie, chce z nią żyć – i żyje – jak większość ludzi. Jakby mieli żyć wiecznie.

      7

       Zmarła królowa, ujęcie drugie

      Pod koniec sierpnia w nocy umiera jeden z klientów Silver Cross.

      Poirytowana Baronowa Tilly wali do drzwi Juliana. Obudził ją jednooki Ilbert, który zauważył, że krew nieboszczyka kapie przez sufit do jego komórki.

      – To ostatnia rzecz, jakiej nam trzeba – zwraca się Baronowa do Juliana. – Dziś jest sobota, najbardziej ruchliwy dzień w tygodniu. Nic nie jest gorsze dla interesów od śmierci. Julianie, szybko, zajmijmy się tym, zanim smród wszystko zdradzi.

      To lord Fabian.

      Ubrany w aksamitne szaty leży twarzą do podłogi. Upadł i rozbił sobie głowę o żelazną nogę od stołu. Możliwe, że wykrwawił się na śmierć, ale trudno to stwierdzić. Czemu w ogóle miałby upaść? Julian i Baronowa przez kilka chwil stoją wstrząśnięci.

      – Serce musiało mu w końcu odmówić posłuszeństwa, biedny grubas – stwierdza Baronowa. Pewnie ma rację. Wszystko jest na swoim miejscu, z wyjątkiem wywróconego stolika, przewróconej karafki, rozbitych kryształowych kielichów i olbrzymiego cielska.

      – Przez takie rzeczy zamyka się domy! – wykrzykuje Baronowa. – Ludzie są tacy przesądni. A to jeden z naszych najlepszych pokoi. Do jasnej cholery!

      Głowa Fabiana jest odwrócona na bok. Oczy wychodzą z orbit, jakby przed śmiercią się dusił, a nie tylko stracił przytomność po uderzeniu w głowę. W przypadku ataku serca uduszenie wydaje się dziwne. Krew sączy mu się z ust. Na wargach widać pianę – jakby przed śmiercią rozpaczliwie chwytał powietrze. Patrząc na bałagan wokół krzesła i wywrócony stolik, Julian wnioskuje, że mężczyzna mógł mieć konwulsje. Śmierdząca masa pod opuchniętym ciałem wskazuje na poważne problemy żołądkowe.

      Julian i Baronowa oddychają przez aksamitne rękawy, by powstrzymać wymioty. Julian otwiera okno, żeby wpuścić trochę powietrza. Choć słońce dopiero wstało, jest już okropnie gorąco.

      Lord Fabian jest szlachcicem, świeckim lordem, parem w parlamencie. Jest znaną postacią w Londynie i wybuchnie skandal, jeśli jego wykrwawione ciało zostanie znalezione w burdelu. Kogoś oskarżą o morderstwo. Nie że mogą oskarżyć. Oskarżą. Ktoś zostanie poćwiartowany. W 1666 roku najpierw pozbawiają cię kończyn, a potem zadają pytania.

      Kiedy Baronowa