– A po ludzku? – zapytał komisarz.
– Chrząszcza z rodziny oleicowatych, hiszpańskiej muchy albo kantarydy.
6
STARA KUŹNIA
DIAGO VELA
Zima, rok Pański 1192
Odzyskałem zmysły. Jakiś dziób walił mnie właśnie w czoło.
– Przestańcie, błagam. Już wystarczy – krzyknąłem.
– Wasza miłość żyje! – usłyszałem głos Alix de Salcedo.
– Możecie zabrać tę bestię? – poprosiłem, zrzucając z siebie drewno, którym zostałem przywalony.
Rozejrzałem się wokół i moim oczom ukazał się rozpaczliwy obraz. Sąsiedzi ratowali się nawzajem wśród jęków i lamentów.
– Jak mnie znaleźliście?
– Pomógł nam Munio, moja sowa. Pamięta was z wczoraj – powiedziała zatroskana Alix. – Ale jesteście tak niebiescy jak zwykle, więc nic wam się nie stało.
– Jestem niebieski? Jak nieboszczyk? – Nic nie rozumiałem.
– Nie, nie o to chodzi – pospieszyła z wyjaśnieniem. – Tylko że… Nie mówcie o tym nikomu, bo zaczną na mnie patrzeć jak na wariatkę. Chodzi o to, że nie rozdzielam zmysłów: kolory dla mnie pachną, a dźwięki mają smak. A każda osoba emanuje innym kolorem, tak było zawsze.
– I ja jestem niebieski? – uśmiechnąłem się, macając guz na czole.
– Jakby wasza miłość miał kawałek morza w oczach. To was determinuje, jest ciężarem, ale niebieski to wasz kolor. Ciekawe, że wcale nie przyszliście na świat na wybrzeżu.
– A inni? Czy tylko ja jestem chodzącą tęczą?
– Gunnarr jest biały, wasz kuzyn Héctor, pan osady Castillo, ma kolor ziemi. Hrabia Nagorno jest czerwony… Mam mówić dalej?
– Słuchałbym bez końca – odrzekłem, kiedy pomagała mi wstać – ale na razie pomóżmy rannym i upewnijmy się, kto żyje, a kto umarł.
Byłem wciąż skołowany po wypadku, ale starałem się pomóc. Nie umknęły mojej uwagi złorzeczenia mieszkańców Nowej Victorii pod adresem tych z Villa de Suso.
– Tak jest na co dzień, senior – westchnęła Alix. – Każde nieszczęście sprawia, że skaczemy sobie do oczu.
Zginęły cztery osoby. Wieść o tragedii rozniosła się gościńcem do Pampeluny tak szybko, że mieszkańcy okolicznych osad przybyli następnego dnia na pogrzeb, niosąc gromnice.
Przez Bramę Północną wszedł orszak duchownych i zakonnic, który towarzyszył Garcíi z Pampeluny, protegowanemu hrabiego de Maestu i najmłodszemu biskupowi, jaki kiedykolwiek został wyświęcony. Kiedy to się stało, nie miał nawet siedemnastu lat, ale jego zdolności dyplomatyczne czyniły go pożądanym na każdym dworze. Ja poznałem go na dworze w Tudeli. Ceniłem go, byliśmy dla siebie jak kuzyni. Onneca też go kochała, wszyscy widzieliśmy, że kiedy tylko zsiadł z konia, rzuciła mu się na szyję. Spadł śnieg i zrobiło się jeszcze zimniej, ale on wdział tylko ornat. I wcale nie wyglądał na zziębniętego. Towarzyszące mu mniszki dosiadające osłów spoglądały nań z uwielbieniem.
– Tyle nieszczęść naraz, kuzynko! Kiedy tylko dowiedziałem się o wszystkim, wyruszyłem w drogę. Sam odprawię mszę żałobną za dusze waszego ojca i zmarłych victorczyków.
– Jestem ci niezmiernie wdzięczna, kuzynie – powiedziała, starając się zapanować nad rozpaczą.
Po pogrzebie, zanim udałem się do domu, zajrzałem do naszej rodzinnej kuźni przy ulicy Astería.
Lyra żelazną ręką zarządzała swoimi kowalami. Alix komenderowała czeladnikami, którzy rozładowywali rudę z naszych kopalni w Bagoecie.
– Jeszcze nie powiedziałaś mi, co tu się dzieje, Lyro. Znajduję gród zupełnie odmienionym, widzę, że mieszkańcy dwóch dzielnic są skłóceni.
Pokiwała głową i poprosiła Alix, żeby do nas podeszła. Spojrzałem z niepokojem na Munia, jej sowę, patrzył na mnie wyzywająco, ale wciąż siedział na dachu nad patio.
– Mój brat chce się dowiedzieć, co zaszło w grodzie, Alix. Zdaj sprawę z tego, co trapi nas, mieszkańców Villa de Suso.
– Pod waszą nieobecność bogate rodziny z otaczających nas osad przejęły kontrolę nad bramami – odpowiedziała, odkładając młotek na kowadło. – Mendozowie, którzy zawsze mieszkali na północy, w wieży w Martiodzie, zdołali uzyskać przywilej pobierania dziesięciny za owoce, choć sprzeciwiał się temu świętej pamięci hrabia de Maestu. Ale głos waszego brata Nagorna, kiedy stał się hrabią Velą, był dla rady ważniejszy. A mieszkańców Villa de Suso rozsierdziła wieść o tym, że na ulicy Pescaderías wolno sprzedawać tylko ryby morskie, więc przekupki handlują teraz rybami z rzeki poza murami, na cmentarzu Najświętszej Marii Panny, żeby nie płacić myta. Wiem, że zostawiliście gród w pokoju i dobrobycie, ale boję się, że ów gród, za którym tak tęskniliście, już nie istnieje.
7
ARMENTIA
UNAI
Wrzesień 2019
– I co to znaczy? – zapytał komisarz Medina.
– Że przedsiębiorca zażył śmiertelną dawkę afrodyzjaku, którego skuteczność sprawdzono już w średniowieczu – odparła Alba. – To może być ważny wątek w naszym śledztwie. Coś jeszcze, Milán?
– Szefowo, w recepcji stawiło się dwóch synów wczorajszej ofiary. Strasznie im się spieszy, żeby porozmawiać, jak sami powiedzieli, z „inspektorem Krakenem”.
Westchnąłem. Na swoje nieszczęście wciąż byłem znaną twarzą Wydziału Kryminalnego. Sławę zyskałem trzy lata temu, kiedy to Tasio Ortiz de Zárate ujawnił moją tożsamość w internecie. Od tamtej pory każdy, kto miał jakiś problem z prawem czy chciał złożyć doniesienie, udawał się na komisariat przy ulicy Portal de Foronda i pytał o „inspektora Krakena”. Esti uśmiechnęła się lekko, niech ją diabli!
– Macie przed sobą wiele pracy. Bardzo was proszę, żebyście szybko znaleźli rozwiązanie – powiedział komisarz i zniknął z komórką w ręku.
– Niech wejdą, zobaczymy, czy mają coś ciekawego do powiedzenia. Esti, Milán, chodźcie ze mną – poprosiłem i ruszyliśmy schodami w dół.
– Więc mamy trupa z erekcją – zauważyła Estíbaliz po drodze.
– Nie miał erekcji. Erekcję post mortem mają tylko wisielcy – zauważyłem.
– No ale próbował, zażył średniowieczną viagrę.
– To właśnie musimy sprawdzić, bo wcale nie jestem tego taki pewny.
– Co cię martwi?
– Statystyki. Zabójstwa kobiet często są następstwem napaści seksualnych albo przemocy domowej. Zabójstwa mężczyzn natomiast są wynikiem przemocy fizycznej, wyrównywania rachunków albo… Aż boję się wymawiać to głośno: są dziełem społecznych drapieżców.
– Nikt nie chce drapieżców w Vitorii. Jeśli okaże się, że Antón Lasaga jest przypadkową ofiarą, i tak znajdziemy powiązanie między nim a sprawcą.
– Bardzo dobrze zrozumiałaś moje obawy.