– Dzięki – szepnęłam.
Zadrżałam na całym ciele, kiedy rozpinał suwak. Zsunął sukienkę z ramion, a ja wyjęłam ramiona z krótkich rękawków i pozwoliłam jej opaść na podłogę u moich stóp. Chwiejąc się lekko na wysokich szpilkach, zrobiłam krok naprzód, by zostawić sukienkę za sobą.
Czułam na szyi oddech Caleba, kiedy wierzchem dłoni przesunął mi po kręgosłupie.
– Doskonale – wymamrotał.
Zrobiło mi się gorąco – zdecydowanie zbyt gorąco – więc odwróciłam się do niego, by go objąć, ale nagle znów chwycił mnie w talii, podniósł jak piórko i rzucił na łóżko. Pisnęłam cicho, zaskoczona.
Zobaczyłam go nad sobą. Mięśnie miał naprężone, rysy twarzy – napięte, rozpalonym wzrokiem wodził po moim ciele. Miałam na sobie czarną koronkową bieliznę. W jego oczach zobaczyłam błysk, który mi się nie spodobał. Nagle cofnął się, a ja spojrzałam na niego zdezorientowana.
– Dokąd się wybierasz?
Nie odpowiedział, tylko na podbródku zadrgał mu jakiś drobny mięsień.
Poczułam się całkiem bezbronna, więc znów przyjęłam zaczepną postawę.
– Siedzę na twoim łóżku w samej bieliźnie. Nie bądź dupkiem. Mam się z powrotem ubrać?
A on po prostu się do mnie uśmiechnął. Najwyraźniej był mistrzem świata w szybkich zmianach nastroju.
– Wyskakuj z bielizny, skarbie.
– Poproszę?
Potrząsnął głową.
– Nie.
Przewróciłam oczami, ale sięgnęłam do zapięcia stanika. Zdjęłam go i rzuciłam na podłogę u jego stóp. Wiedziałam, że mam świetne cycki. Teraz na dodatek nabrzmiały z podniecenia. Oparłam się na dłoniach i wygięłam w łuk, by podkreślić swoje walory.
Szkot pożerał mnie wzrokiem.
– Chryste – wymamrotał.
Dreszczyk między udami przybrał na sile.
– Czyżby podobał ci się ten widok?
– Co mnie zdradziło? Może erekcja?
Szybko spojrzałam na wypukłość w kroku jego dżinsów. Pożądanie zalało mnie niczym gwałtowna fala. Miałam nadzieję, że facet wie, co robi, bo zapowiadało się nieźle.
Zwinnymi palcami rozpiął koszulę, a mnie zaschło w gardle, kiedy ją z siebie zerwał. Całe lewe ramię miał pokryte tatuażami, które wchodziły aż na umięśnioną klatkę piersiową. Na prawym ramieniu widniał pojedynczy rysunek. Teraz zobaczyłam, że nad współczesnym żołnierzem na lewym ramieniu znajduje się wojownik w kilcie, podobny do tych z serialu Outlander. Ponad unoszącym się nad nim dymem znajdował się Spartanin wśród starożytnych ruin i zwalonych kolumn. Kłęby dymu, zgliszcza i postrzępione wstęgi schodziły od ramienia i obojczyka w dół po klatce piersiowej. Na dwóch wstęgach, umieszczonych jedna nad drugą, wytatuowano słowa: „Nie wiem, czy wygram. Wiem tylko, że nie przegram”.
Obrzuciłam spojrzeniem kaloryfer na brzuchu i wspaniałe szerokie barki. Przyjrzałam się drugiemu tatuażowi. Była to czaszka leżąca na wielkiej czarnej róży.
Bicepsy zadrgały na jego ramieniu, kiedy rozpiął guzik dżinsów. Oblizałam wargi i znów przeniosłam wzrok na umięśniony brzuch.
– Dobry Boże – jęknęłam podniecona.
Caleb uśmiechnął się, zadowolony z siebie.
– Czyżby właśnie twoje modlitwy zostały wysłuchane?
– To zależy od tego, co masz w spodniach.
Trudno powiedzieć, kto był bardziej zaskoczony jego nagłym wybuchem śmiechu, ja czy on. Jednak również się uśmiechnęłam i pomyślałam, że powinien się częściej śmiać. Było mu z tym do twarzy. Coraz bardziej podniecałam się na myśl, że całe to męskie piękno wkrótce będzie moje. Co prawda z nikim się ostatnio nie umawiałam, ale jeśli ktoś wpadał mi w oko, zwykle był to facet umięśniony, ale szczupły, a nie taki krzepki okaz jak ten.
Oczywiście nawet nie przyszło mi do głowy, żeby narzekać na posturę Szkota.
Mimowolnie spojrzałam tam, gdzie rozpięte dżinsy zsunęły się z wąskich bioder, ukazując skośne mięśnie. Miałam wrażenie, że zaraz stanę w płomieniach.
– Zdejmij spodnie, proszę.
– Jak zawsze pamiętasz o dobrych manierach.
– No ściągnij je!
Przyklęknął i rozsznurował buty. Patrząc na mnie arogancko, co wydało mi się bardzo pociągające, szybko zdjął buty i odrzucił na bok.
Zadrżałam, a nawet gwałtownie zadygotałam na dźwięk rozsuwanego rozporka. Caleb wsunął kciuki za materiał dżinsów i bokserek (oczywiście czarnych) i zsunął je nisko, a potem kopnął na bok.
– Ojej! – jęknęłam na widok jego erekcji. – To jest… no… to jest…
– Może ci podpowiem? Imponujące?
– Właściwie to jest wręcz niesprawiedliwe dla wszystkich innych penisów.
Tym razem uśmiechnął się z czystym chłopięcym rozbawieniem. Zdecydowałam, że z dotychczasowych ten uśmiech jest moim ulubionym. Podszedł do mnie, chwycił za obcasy butów i ściągnął mi je ze stóp.
Każdy centymetr mojego ciała był jak naładowany elektrycznością, niespokojny, rozgrzany, wrażliwy. Nie sądziłam, że można czuć tak wielkie pragnienie. Doświadczyłam bardzo udanego seksu, ale nigdy jeszcze nie czułam się tak, jakbym miała wybuchnąć po pierwszym dotyku.
– Kochajmy się. Teraz.
Położył mi ręce na kolanach, opierając kciuki o ich wewnętrzną stronę, i wolno przesuwał je w górę.
– O kurczę.
Usta mu zadrżały, ale był zbyt skupiony na swoim celu, żeby się uśmiechnąć. Dotarł do szczytu ud i posuwał się dalej, aż jego kciuki spotkały się na koronce majtek. Głośno chwyciłam powietrze, kiedy mocniej przycisnął je do mojego ciała.
Natychmiast opadłam na plecy i rozchyliłam nogi.
– O Boże, tak.
– Jeszcze raz powiesz do mnie „Boże”, a moje ego rozrośnie się do nadnaturalnych rozmiarów – zamruczał.
– Twoje ego i tak ma już rozmiar Marsa. Cokolwiek powiem, nie będzie gorzej. – Uniosłam biodra, ale on tylko raz przesunął kciukiem po mojej bieliźnie i przestał.
Uniosłam głowę i spojrzałam na niego gniewnie.
– Dlaczego przestałeś?
Nie odpowiedział. Nie musiał. Widziałam, że opuściły go resztki cierpliwości. Położył dłonie na moim brzuchu i wsunął palce pod koronkowe majtki. Przesunął je w dół moich ud, a ja cicho jęknęłam z podniecenia.
Jego oczy pociemniały. Przykrył mnie ciałem, opierając dłonie po obu stronach głowy. Zalało mnie jego ciepło, kiedy patrząc mi w oczy, zaczął wodzić palcami po moim nagim udzie.
– Caleb – wyszeptałam.
Nie czułam się bezbronna ani przytłoczona jego ciężarem, pragnęłam tylko jego ciała.
Sięgnął dłonią między moje uda, przyglądając