Ostrożnie z miÅ‚oÅ›ciÄ…. Samantha Young. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Samantha Young
Издательство: PDW
Серия:
Жанр произведения: Современные любовные романы
Год издания: 0
isbn: 9788380534513
Скачать книгу
żałuję, że wyświadczyłem ci przysługę.

      Choć jedna pozytywna cecha? Avo, czy ty oszalałaś?

      – Drogi Calebie, ani nie prosiłam o tę grzeczność, ani jej nie potrzebowałam. Świetnie dawałam sobie radę.

      – Widziałem. Chciałaś wyjść.

      Biznesmeni zajęli się sobą i swoją kolacją. Wzruszyłam ramionami.

      – Gdyby chodziło o jednego faceta, wytrzymałabym do końca. Ale ta grupa wyraźnie miała ochotę zrobić sobie z tego zawody, a ja po prostu chciałam zjeść w spokoju.

      – W takim razie dlaczego przyjęłaś moją pomoc? Dlaczego nie wstałaś i nie wyszłaś? – Wydawał się prawdziwie zainteresowany odpowiedzią.

      – Nie wszyscy faceci to dupki. Wiem o tym. Ale ci, którzy nimi są, dzielą się na różne kategorie. Ty jesteś dupkiem, ale innym niż oni… – Wskazałam na mężczyzn, którzy mnie zaczepiali. – Czyli jesteś mniejszym dupkiem niż ci tutaj i chętnie zniosę twoje towarzystwo, żeby móc w spokoju zjeść swój średnio wysmażony stek, a nie twardą podeszwę, jaką zwykle się dostaje, kiedy zamawia się filet mignon do pokoju.

      – Zgoda, rozumiem. – Znów pociągnął łyk whisky.

      – A zatem, gdzie pracujesz, Calebie?

      Uniósł brew.

      – Towarzyskie pogaduszki?

      – Wolałbyś, żebym cię nadal obrażała? Proszę bardzo.

      Usta znów mu lekko zadrżały, ale uśmiech się nie pojawił. Hm.

      – Jestem dyrektorem finansowym w brytyjskim oddziale Koto.

      Zaszokowana tą informacją musiałam się upewnić.

      – Chodzi o firmę zajmującą się nowymi technologiami i ich sprzedażą?

      – Właśnie tak. – Uśmiechnął się arogancko. – Nie tego oczekiwałaś, co?

      – Szczerze mówiąc, nie tego. Zajmujesz tam całkiem poważne stanowisko. Słyszałam, że Koto wyrasta na silną konkurencję dla o wiele większych firm technologicznych.

      W oczach Caleba pojawił się bojowy błysk, który zrozumiałam po chwili.

      – Już jesteśmy dla nich konkurencją. I zamierzamy ich przerosnąć.

      – Pewnie lubisz pracować z liczbami?

      – Umiem to robić.

      Zmarszczyłam czoło. Właściwie nie była to odpowiedź na moje pytanie, ale zanim zdążyłam coś dodać, zapytał:

      – A czym ty się zajmujesz? Jesteś osobistą stylistką?

      – Prawie trafiłeś – odparłam, nie zwracając uwagi na jego uszczypliwy ton. – Jestem projektantką wnętrz.

      – Cóż, albo robisz to bardzo dobrze, albo jesteś na czyimś utrzymaniu.

      Moje postanowienie, że nie pozwolę mu wyprowadzić się z równowagi, szybko wyparowało. Czy w ogóle istniała taka możliwość? Naprawdę powiedziałam, że jest inny niż te pajace przy pobliskim stole? Pomyłka.

      – Ponieważ leciałam pierwszą klasą?

      Nawet nie drgnął, słysząc mój zgryźliwy ton.

      – Owszem. To plus drogie ciuchy, brylanty w uszach i na nadgarstku.

      – Jasne, że jestem utrzymanką. I doję nie jednego faceta, ale kilku podtatusiałych sponsorów. Szczęściara ze mnie, prawda?

      Caleb wywrócił oczami.

      – Ciągle się obrażasz.

      – Bo wszystko, co mówisz, jest obraźliwe.

      – A, tu pan jest! – Przy naszym boksie nagle pojawiła się Emily i trochę zdezorientowana spojrzała na Caleba. – Zmienił pan miejsce.

      – Tak. – Wyciągnął rękę, żeby odebrać od niej talerz, na którym, jak zauważyłam, również leżał filet mignon.

      – Proszę bardzo. Czy życzy pan sobie coś jeszcze?

      – Nie. – Bez słowa podziękowania zabrał się do jedzenia.

      Spojrzałam na Emily, a ta odwróciła się do mnie z lekko zbolałym uśmiechem.

      – Zaraz wracam z pani zamówieniem.

      – Bardzo dziękuję.

      Kiedy odeszła, spojrzałam na Caleba z mieszaniną niechęci i pragnienia. Do niego czułam niechęć, pragnęłam jego steku.

      Głośno zaburczało mi w żołądku, więc szybko wypiłam ostatnie łyki szampana. Rozbawiony Caleb zerknął na mnie znad talerza. Ten błysk w oku sprawił, że wydawał mi się teraz o wiele bardziej atrakcyjny, niż kiedy przybierał chłodną i wyniosłą minę.

      – Głodna?

      – Umieram z głodu. Dobry ten stek?

      – Tak. – Popatrzył na mnie prowokacyjnie i włożył do ust wielki kęs mięsa.

      Na szczęście Emily wróciła z moim zamówieniem, zanim zdecydowałam się ukraść talerz Calebowi.

      – O Boże! Dziękuję! – Właściwie wyrwałam posiłek z jej rąk.

      Roześmiała się.

      – Bardzo proszę. Czy coś jeszcze?

      – Poproszę szampana. – Stuknęłam widelcem w swój kieliszek.

      – Może wolałaby pani zamówić butelkę?

      Skoro miałam przetrwać tę kolację w towarzystwie aroganckiego Szkota, to z pewnością potrzebowałam więcej szampana.

      – O, tak. Poproszę. – Rzuciłam jej szybki uśmiech i odkroiłam kawałek steku.

      Na wierzch nałożyłam trochę purée z ziemniaków, wszystko zanurzyłam w sosie i wsunęłam sobie do ust.

      Przymknęłam oczy i aż jęknęłam z zachwytu nad smakiem wołowiny. Kiedy przełknęłam, już miałam przygotować sobie następny kęs, ale mój wzrok zatrzymał się na Calebie.

      Szkot zamarł w pół gestu, kierując widelec do ust, i patrzył na mnie jak urzeczony, a w jego oczach płonął ogień. Oddech uwiązł mi w gardle.

      – Co? – wyszeptałam.

      Oczy mu się zwęziły.

      – Zawsze jesz tak, jakbyś miała orgazm, czy to tylko przedstawienie dla mnie?

      Poczułam, że się czerwienię.

      – Słucham?

      – W samolocie tak piłaś kawę. Teraz tak samo jesz stek.

      Policzki paliły mnie żywym ogniem. Naprawdę tak się zachowywałam?

      – Ja… po prostu lubię kawę. I steki.

      To, co następnie zrobił, bardziej wbiło mnie w podłogę niż insynuacja, że z jedzenia i picia kawy czerpię przyjemność porównywalną do rozkoszy z seksu.

      Caleb Scott się uśmiechnął.

      I nie był to złośliwy uśmieszek ani arogancki grymas. Zwykły szeroki, pełen rozbawienia uśmiech, który wywołał we mnie dziwne drżenie.

      – Ty naprawdę jesteś całkiem zabawnym okazem, skarbie.

      Wcześniej chciałam doszukać się w nim jakiejś pozytywnej cechy, żeby usprawiedliwić swój pociąg do niego, ale teraz poczułam nagły ucisk w piersi, który pamiętałam z czasów pierwszego zauroczenia Nickiem, i na chwilę zamarłam oszołomiona.

      Wystraszyłam