Wspomnienie o przeszłości Ziemi. Cixin Liu. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Cixin Liu
Издательство: PDW
Серия: s-f
Жанр произведения: Научная фантастика
Год издания: 0
isbn: 9788380628427
Скачать книгу
mu na myśl pytanie, które kiedyś zadał jego nauczyciel fizyki w szkole średniej. Co zrobić, by kamienne łoże było tak miękkie jak materac Simmonsa? Odpowiedź brzmiała: Wykuj w kamieniu wgłębienie o wielkości i kształcie swego ciała. Potem możesz się położyć w tym wgłębieniu, a ponieważ ciężar twojego ciała będzie równo rozłożony, będzie ono niewiarygodnie miękkie. Zamknął oczy i wyobraził sobie, że ciepło jego ciała topi głaz pod nim i tworzy takie zagłębienie… To go stopniowo uspokoiło. Po pewnym czasie otworzył oczy i spojrzał na nagi sufit.

      Ów pokój został zaprojektowany przez Daga Hammarskjölda, drugiego sekretarza generalnego ONZ, który uważał, że w budynku powinno się znaleźć miejsce do medytacji, oddalone od gwaru sali Zgromadzenia Ogólnego, gdzie podejmowano historyczne decyzje. Luo Ji nie wiedział, czy jakaś głowa państwa albo ambasador jakiegoś kraju akredytowany przy ONZ rzeczywiście tam medytowali, ale Hammarskjöld przed swoją śmiercią w 1961 roku z pewnością nie wyobrażał sobie, że będzie tam śnił na jawie Wpatrujący się w Ścianę, taki jak Luo Ji.

      Ponownie poczuł się schwytany w logiczną pułapkę i ponownie był przekonany, że nie może się z niej uwolnić.

      W tej sytuacji zaczął się zastanawiać nad władzą, jaka znalazła się w jego rękach. Był najmniej ważny ze wszystkich Wpatrujących się w Ścianę, jak powiedziała Say, ale i tak na pewno będzie miał do dyspozycji oszałamiające zasoby. Przede wszystkim nie będzie musiał się przed nikim tłumaczyć z tego, jak je wykorzysta. Prawdę mówiąc, ważną częścią jego mandatu było działanie w taki sposób, by inni zgadywali, co robi, mało tego, powodowanie jak największej liczby nieporozumień. Coś takiego nie zdarzyło się jeszcze nigdy w dziejach ludzkości! Może dawni monarchowie mogli robić, co chcieli, ale w końcu nawet oni musieli się z tego rozliczyć.

      „Skoro pozostała mi tylko ta osobliwa władza, to dlaczego miałbym z niej nie skorzystać?” – pomyślał i usiadł. Po krótkim zastanowieniu zdecydował, jakie będzie jego następne posunięcie.

      Wstał z twardego kamiennego łoża, otworzył drzwi i poprosił o spotkanie z przewodniczącym Rady Obrony Planety.

      Piastujący obecnie ten urząd Rosjanin nazwiskiem Garanin był krzepkim starszym mężczyzną z siwą brodą. Jego gabinet znajdował się piętro niżej niż gabinet sekretarza generalnego. Kiedy wszedł tam Luo Ji, właśnie odprawiał kilku gości, z których połowa była w mundurach.

      – A, doktor Luo. Słyszałem, że miał pan jakieś drobne kłopoty, więc nie spieszyłem się, by się z panem skontaktować.

      – Co robią pozostali trzej Wpatrujący się w Ścianę?

      – Są zajęci tworzeniem swoich sztabów generalnych. Radzę, żeby pan też natychmiast się do tego zabrał. Przyślę kilku doradców, by pomogli panu w fazie początkowej.

      – Nie potrzebuję sztabu generalnego.

      – Ach, tak? Jeśli pan uważa, że tak będzie lepiej… Ale jeśli dojdzie pan do wniosku, że jest potrzebny, będzie można go utworzyć w każdej chwili.

      – Mogę dostać papier i pióro?

      – Oczywiście.

      Patrząc na papier, Luo Ji zapytał:

      – Panie przewodniczący, miał pan kiedyś jakieś marzenie?

      – Jakiego rodzaju?

      – Na przykład żeby mieszkać w jakimś idealnym miejscu?

      Garanin potrząsnął głową z cierpkim uśmiechem.

      – Dopiero wczoraj przyleciałem z Londynu. Przez całą drogę pracowałem, a po lądowaniu spałem niecałe dwie godziny, bo zaraz musiałem spieszyć do pracy. Po dzisiejszym regularnie zwoływanym zebraniu ROP muszę w nocy lecieć do Tokio… Całe moje życie upływa w stałym pośpiechu, w domu spędzam najwyżej trzy miesiące rocznie. Jaki sens miałoby dla mnie takie marzenie?

      – Ja mam w marzeniach wiele takich miejsc. Wybrałem najpiękniejsze. – Luo Ji wziął ołówek i zaczął rysować coś na papierze. – Rysunek nie jest kolorowy, więc musi pan to sobie wyobrazić. Widzi pan te pokryte śniegiem szczyty? Są strome i ostre jak miecze bogów albo jak kły ziemi i na tle błękitnego nieba błyszczą jak srebro. Olśniewające…

      – Ach – powiedział Garanin, przyglądając się z uwagą – musi tam być bardzo zimno.

      – Skądże! Ziemia poniżej tych lodowych czap wcale nie musi być zamarznięta. Panuje tam klimat podzwrotnikowy. To ważne! Przed górami rozciąga się szerokie jezioro, a woda w nim jest bardziej błękitna niż niebo, niebieska jak oczy pańskiej żony…

      – Moja żona ma czarne oczy.

      – Ale woda w jeziorze jest tak ciemnoniebieska, że wydaje się czarna. To nawet lepsze. Jezioro otaczają lasy i łąki, ale proszę pamiętać, że muszą być i jedne, i drugie, a nie tylko lasy lub łąki. Oto to miejsce: ośnieżone szczyty górskie, jezioro, lasy i łąki. A wszystko to nietknięte ręką człowieka, dziewicze. Gdy zobaczy pan to miejsce, będzie pan mógł sobie wyobrazić, że człowiek nigdy nie postawił stopy na Ziemi. Tutaj, na tej łące nad jeziorem, postawcie dom. Nie musi być duży, ale powinien być w pełni wyposażony w udogodnienia zapewniające nowoczesny standard życia. Nie może być zbudowany w stylu klasycznym ani nowoczesnym, lecz powinien się wtapiać w otoczenie. No i trzeba dodać niezbędne urządzenia – fontanny, basen – żeby pan domu mógł prowadzić wygodne życie arystokraty.

      – A kto będzie tym panem domu?

      – Ja.

      – I co pan zamierza tam robić?

      – Doczekać w spokoju końca moich dni.

      Luo Ji czekał, aż Garanin wypowie jakieś nieprzyzwoite słowo, ale przewodniczący kiwnął poważnie głową i rzekł:

      – Po przeprowadzeniu przez komisję kontroli natychmiast się do tego zabierzemy.

      – Pan i ta pańska komisja nie będziecie mieli żadnych pytań co do moich motywów ani żadnych zastrzeżeń?

      Garanin wzruszył ramionami.

      – Komisja może kwestionować żądania Wpatrujących się w Ścianę w dwóch przypadkach: wykorzystania zasobów wykraczającego poza ustalony zakres i zagrożenia dla życia ludzi. Wszystkie inne pytania są pogwałceniem ducha programu Wpatrujących się w Ścianę. I prawdę mówiąc, Tyler, Rey Diaz i Hines mnie rozczarowali. Po ich działaniach w ciągu minionych dwóch dni można od razu się zorientować, jakie będą ich wielkie plany strategiczne. Pan jest inny. Pana zachowanie jest zaskakujące. Taki właśnie powinien być Wpatrujący się w Ścianę.

      – Uważa pan, że takie miejsce, jak opisałem, naprawdę istnieje?

      Garanin uśmiechnął się, puścił do niego oko i zrobił palcami znak „w porządku”.

      – Świat jest tak duży, że na pewno jest gdzieś takie miejsce. Poza tym, prawdę mówiąc, sam już takie widziałem.

      – Wspaniale. I niech pan dołoży starań, żebym prowadził wygodne życie arystokraty. To część programu Wpatrujących się w Ścianę.

      Garanin skinął poważnie głową.

      – Aha, jeszcze jedno. Kiedy już znajdziecie odpowiednie miejsce, nie mówcie mi, gdzie ono jest – dodał Luo i pomyślał: „Nie możecie mi tego powiedzieć! Kiedy się dowiem, gdzie to jest, świat skurczy się do rozmiarów mapy. Jeśli nie będę wiedział, świat będzie mi się wydawał nieskończony”.

      Garanin znowu kiwnął głową, tym razem wyraźnie zadowolony.

      – Doktorze Luo, ma pan jeszcze jedną cechę,