Duchowe przyczyny chorób chronicznych. Andreas Winter. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Andreas Winter
Издательство: Автор
Серия:
Жанр произведения: Учебная литература
Год издания: 0
isbn: 978-83-8171-169-2
Скачать книгу
akademicka nie jest w stanie wyjaśnić, jakie dokładnie będzie działanie placebo. Z reguły mówi się o aktywowaniu sił autoleczniczych, wywołanych przez wiarę w lek.

      Czy to oznacza, że wszystkie choroby są urojone? Czy wszyscy, u których występuje efekt placebo są hipochondrykami? Nie, jest zupełnie inaczej. Przypomnij sobie. Psychika reaguje wprawdzie na działania substancji, ale sama w sobie jest całkowicie niezależna od substancji. Oto przykład: twojej psychice jest absolutnie obojętne czy właśnie tylko myślisz, że ktoś powiedział twoje imię czy rzeczywiście ktoś to zrobił. W obu przypadkach subiektywnie odczuwany skutek jest taki sam. Gdy się przy tym przestraszysz, twoje ciało będzie wydzielać adrenalinę, hormon stresu. Podniesiony poziom adrenaliny nie jest urojony, da się go wykazać we krwi za pomocą technik laboratoryjnych. Jedna myśl posterowała zatem funkcjami twojego ciała.

      Aby móc ocenić skuteczność nowego leku, porównuje się jego działanie z dotychczasową standardową terapią. Tam, gdzie nie ma jej, testuje się nowy preparat porównując go do placebo. Jednej grupie pacjentów podaje się prawdziwy medykament, drugiej pozorny lek. Medykament zostaje uznany za skuteczny dopiero wtedy, gdy jego działanie wyraźnie przewyższa placebo, które powinno mieć taki sam kształt, kolor i smak co prawdziwy lek.

      Teraz możesz sobie też wytłumaczyć, dlaczego bardzo małe i bardzo duże tabletki działają lepiej niż średniej wielkości. Czerwone tabletki pomagają bardziej niż białe, droższe lepiej niż tanie, a zastrzyki działają lepiej niż tabletki. Gdy zastrzyki są podawane przez lekarza, wykazują ponadto silniejsze działanie niż te, które są robione przez pielęgniarki. To wynika z tego, że wielu pacjentów rejestruje formę podawania medykamentów i ocenia je, a lekarze są uznawani za bardziej kompetentnych niż pielęgniarki. Ponadto pacjent odczuwa również tysiące podświadomych sygnałów wysyłanych przez doktora. Jeśli lekarze wiedzą, jacy chorzy otrzymują placebo, w tej grupie jest ono mniej skuteczne. Dlatego badania są przeprowadzane zazwyczaj na próbie podwójnie ślepej. W tym przypadku ani pacjenci ani lekarze nie wiedzą, kto otrzymuje prawdziwy medykament. Robi się to, by wykluczyć ewentualne oddziaływanie sugestii. Przy tym łatwo przeocza się w badaniach placebo, że efekt opiera się nie tylko na sugestii, ale też na autosugestii. To, że pacjent uważa coś za lecznicze, zapewnia wydzielanie wewnątrzpochodnych substancji semiochemicznych i w związku z tym oddziałuje na ciało. Przy tym organizmowi jest zupełnie obojętne czy przyjmujesz placebo, czy aspirynę, czy poddajesz się hipnozie, czy chodzi o voodoo.

      Aby zbadać czysto farmakologiczne działanie leków, trzeba wyłączyć wszystkie bodźce, które pacjent łączy z terapeutycznym działaniem. Poza tym chorzy przyjmujący placebo mogą mieć też niepożądane efekty uboczne.

      Naukowo udowodniony amerykański przypadek z lat pięćdziesiątych XX w. dotyczył kalifornijskiego pacjenta z nowotworem, nazywanego panem Wright (opisany między innymi w książkach Howarda i Daralyn Brody „The Placebo Response: How You Can Release the Body’s Inner Pharmacy for Better Health” oraz „Miłość, medycyna i cuda” Berniego Siegela).

      Pan Wright miał nowotwór węzłów limfatycznych w końcowym stadium. Guzy osiągnęły już wielkość pomarańczy i zajmujący się nim lekarz liczył się z bliskim końcem swojego pacjenta. Kiedy Wright dowiedział się o sensacyjnych wynikach testów nad lekiem na raka o nazwie Krebiozen pozyskiwanym z surowicy konia, błagał swojego lekarza, by natychmiast postarał się o niego. Ten spełnił jego życzenie i krótko potem zaczął wstrzykiwać Wrightowi eksperymentalną surowicę konia. Gdy lekarz wrócił po weekendzie do kliniki zastał swojego pacjenta na chodzie, w doskonałym humorze, żartującego z pielęgniarkami. Jego guzy zniknęły w ciągu kilku dni, „rozpuściły się jak kule śniegowe na słońcu”. Wright dziesięć tygodni później był w stanie wzbić się swoim prywatnym samolotem na wysokość 4000 metrów, chociaż wcześniej oddychała za niego aparatura i uchodził za śmiertelnie chorego.

      Po kilku tygodniach w gazetach pojawiły się sprzeczne doniesienia na temat skuteczności Krebiozenu. Prawie w mgnieniu oka stan Wrighta się pogorszył, nowotwór powrócił. Lekarz wytłumaczył mu, że nie powinien wierzyć w bzdury pojawiające się w mediach i podał mu, jak twierdził, „supersilną nową wersję” środka. Sukces był tym razem jeszcze bardziej zadziwiający. Wright mógł nawet opuścić szpital. Przez dwa miesiące cieszył się lepszym zdrowiem. Aż przeczytał druzgocące ostateczne wyniki American Medical Association z badań nad Krebiozenem. Oceniono środek jako zupełnie nieskuteczny i zakwalifikowano jako całkowite niepowodzenie. Na wiadomość o tym u Wrighta nastąpił nowy nawrót i mężczyzna zmarł w ciągu dwóch dni.

      Te doniesienia uchodzą za pewne. Również dziś istnieją liczne robiące wrażenie opisy działania efektu placebo, które ponadto nie ma nic wspólnego ze spontanicznym uzdrowieniem, ale z działaniem informacji na organizm. Współczesny heidelberski etnolog medycyny dr med. Gerhard Heller donosił w roku 2000 o przypadku z kliniki we Freiburgu, gdzie pacjent gromadził tabletki nasenne, by popełnić samobójstwo. Pielęgniarze liczyli się z czymś takim i podawali mu cukrowe tabletki. Rzeczywiście, pacjent połknął wszystkie placebo na raz. Po cichu bawiło to lekarzy i pielęgniarzy, ale następnego dnia pacjent został znaleziony martwy. Rosyjska lekarka Tatjana Lackmann prowadzi klinikę nad Jeziorem Bodeńskim, w której w ciągu tygodnia tylko za pomocą sugestii zabiegów chirurgicznych skutecznie i w sprawdzony sposób leczy ciężko chorych ludzi. Nie używa przy tym żadnych skalpeli, ale mówi po prostu, że będzie kroić i usuwać tkanki w czasie, gdy majstruje palcami w leczonym miejscu. Sam w trakcie studiów w Dortmundzie chodziłem na wykłady z psychologii, na których filipiński uzdrowiciel za pomocą podobnych zabiegów osiągał zadziwiające sukcesy.

      Nie powinno się zatem lekceważyć efektu placebo. Ma on wiele twarzy.

      Im donioślej brzmi nazwa preparatu i im bardziej skomplikowane są wskazania, tym większe są postępy w leczeniu. Wskaźnik odpowiedzi da się w ten sposób zwiększyć o 20-70 procent. Zasadniczo placebo może pokazać działanie w przypadku wszystkich chorób. Już z czysto statystycznego punktu widzenia większość placebo wykazuje tę samą skuteczność co prawdziwe medykamenty. W ten sposób da się wyjaśnić, że przy jego przyjmowaniu występują również skutki uboczne, na przykład bóle głowy, zmęczenie, oszołomienie, zaparcia, wymioty i wysypki skórne.

      Uspokajające w dyskusji nad placebo jest, że prawdopodobnie większość lekarzy jest absolutnie przekonana, iż myśli i emocje pacjenta mają wpływ na jego biochemię i przemianę komórkową, a zatem na jego cały organizm, ale wydaje się, jakby ta wiedza była niedostępna. Pytam przede wszystkim: jeśli tradycyjna chirurgia wiąże się z pewnym poziomem ryzyka utraty życia, z drugiej strony powoduje ogromne koszty, a wynik operacji nie da się przewidzieć, nie mówiąc już o zagwarantowaniu, dlaczego badania placebo nie są oczywistością? Dlaczego psychologia nie jest nauczana w szkole średniej? Czy mamy nie wiedzieć, jak łatwo jest być zdrowym?

      Medykamenty są testowane przez koncerny farmaceutyczne przy ogromnych nakładach finansowych, zanim zostaną dopuszczone do stosowania przez odpowiednie agencje. Zanim lek przejdzie fazę testów klinicznych, najpierw trzeba dokonać testów komputerowych i badań na zwierzętach, by sprawdzić, czy preparat jest nieszkodliwy dla ludzi. Zastanów się proszę. Wiele osób poddawanych testom medycznym otrzymuje do 1000 euro wynagrodzenia i przechodzi podczas badań kilka faz testów klinicznych. Do tego dochodzą koszty związane z wynagrodzeniami lekarzy i pielęgniarek oraz testy laboratoryjne. To wszystko razem daje kwoty wynoszące setki tysięcy euro. Aby te wysokie inwestycje opłacały się koncernom, muszą one zadbać o to, by dystrybutorzy nie wpadli na pomysł, że istnieją bardziej opłacalne alternatywy dla medykamentów. Lekarze mogą leczyć, kiedy chcą – jednakże nie otrzymaliby za to żadnych pieniędzy, ponieważ redukujący stres wpływ, jaki mają, gdy dodają pacjentowi odwagi i nadziei, nie da się zaklasyfikować pod żadnym kodem ICD-10, a więc nie da się go umieścić w systemie opieki zdrowotnej.

      Efekt