Przykłady: Wyuczone pary bodźców i reakcji
Oralna stymulacja i matczyna miłość są łączone tak długo, aż dziecko rzeczywiście zaczyna wierzyć, że smoczek w ustach je uspokoi i możliwe, że do końca życia będzie miało wrażenie, że w przypadku stresu związanego z samotnością lub bezsilnością musi coś zjeść, nawet jeśli ma już nadwagę. Wystarczy jedno użądlenie przez osę lub pszczołę albo widok nadmiernie zmartwionych rodziców pokrzykujących ze zdenerwowaniem i wachlujących w koło gazetą oraz ostrzegających niemające o niczym pojęcia dziecko – a już w mgnieniu oka boimy się zupełnie nieszkodliwych bzygów czy trzmieli. Strach przed obcymi u niemowląt, które zaczynają płakać, gdy zobaczą brodatego mężczyznę, da się często wyprowadzić z tego, że maseczka na twarz osoby odbierającej poród, która została zinterpretowana przez dziecko jako wywołująca stres, przypomina brodę. Gdy kilka tygodni później pojawia się brodata twarz, dziecko obawia się, ze znowu nastąpią poporodowe badania, bolesne pobieranie krwi i niekomfortowe procedury.
Już na początku ostatniego stulecia ogromna zdolność łączenia bodźców przez mózg była badana przez rosyjskiego przyrodnika i zdobywcę Nagrody Nobla Iwana Pawłowa (1849 – 1936). Zauważył on, że zawsze wtedy, gdy chciał nakarmić psy laboratoryjne, zwierzęta zrywały się z miejsca w radosnym oczekiwaniu jeszcze zanim zdążył napełnić ich miski. Zbadał tę obserwację naukowo. W tym celu potrząsał małym dzwonkiem, krótko przed podaniem zwierzętom jedzenia. Robił to codziennie przez trzy tygodnie i kontrolował przy tym cielesne reakcje psów na ten dźwięk. Mierzył za pomocą małej rurki poziom śliny wydzielanej przez zwierzęta, reakcję oczekiwania na pożywienie. Na początku psy nie reagowały na dźwięk dzwonka ślinieniem się. Nie wiązały jeszcze z nim innych rzeczy. Jednak już po trzech tygodniach Pawłow mógł zaobserwować, że reagują ślinieniem się już na sam dźwięk dzwonka. Organizm psów pokazał reakcję. Następnie Pawłow uderzał tylko w dzwonek, nie podawał żadnego jedzenia, a mimo to psy się śliniły – zostało nawiązane połączenie pomiędzy dzwonkiem a pożywieniem. Zwierzętom napływała ślina do pysków, ponieważ oczekiwały, że zaraz zostanie im podane jedzenie.
W nauce nazywa się to odruchem warunkowym – zachowanie zostaje wywołane przez bodziec nie stojący z nim w relacji przyczynowo-skutkowej. Dla psów przez stałe spotykanie dwóch bodźców (jedzenie i dźwięk dzwonka) powstaje symbol. Reagują ślinieniem się nie na dźwięk, ale ze względu na związane z nim oczekiwanie, że otrzymają pożywienie.
Czy to nie bezczelność? Wiedza o warunkowaniu jest znana już od lat dwudziestych ostatniego stulecia i zdobyła nawet uznanie w postaci Nagrody Nobla. Mimo to klasyczne wzory bodźca i reakcji, jak palenie tytoniu, alergie i kompulsywne podjadanie, są określane przez WHO jako choroby czy nałogi – a konsekwencją jest, że wymagają długotrwałego leczenia medykamentami. Jest to moim zdaniem celowe ogłupianie ludzi uwzględniające ryzykowanie ich śmiercią. Praktyka pokazuje jednoznacznie: warunkowanie odgrywa centralną rolę w psychosomatyce. Jeśli chce się odkryć początek, trzeba zajrzeć bardzo głęboko w biografię pacjenta.
Depresja i introwertyzm mają swój początek już w czasie przed narodzinami i są ukształtowane przez tworzącą się intensywnie umiejętność przystosowywania się, zwaną inteligencją. Jeśli więc jesteś kobietą w ciąży, powinnaś jako matka być ostrożna wobec tego, co czujesz do dziecka i generalnie wobec wszystkiego co czujesz. Najlepiej byłoby, gdybyś przez całą ciążę unikała sytuacji wywołujących lęk. Już obawy niedoświadczonego lekarza mogą wprawić młodą matkę w taki stres, że dziecko wywoła przedwcześnie bóle porodowe. W latach wojny 1944/1945 często po alarmach lotniczych dzieci przychodziły na świat przedwcześnie. Dla wyjaśnienia trzeba wiedzieć, że poród w rzeczywistości wywoływany jest przez chemiczne sygnały od płodu, a nie przez organizm matki. Dziecko rejestruje, kiedy możliwości rozwojowe w jego dotychczasowym otoczeniu wyczerpują się. Wyobraź sobie, że robi się coraz ciaśniej, a dziecko potrzebuje ruchu i tlenu. W którymś momencie stres w łonie matki przybiera ogromnie na sile i dziecko „decyduje”, że trzeba kontynuować życie w innym miejscu. Określam to wywołanie narodzin przez embrion jako pewien rodzaj samobójstwa. Oczywiście, płód nie ma się zabić, ale samobójca również nie. Chce tylko zmienić teraźniejsze warunki i po to ryzykuje wszystko. Narodziny są zatem, tak okazuje się w codziennej praktyce przez pytania zadawane w stanie hipnozy, złem koniecznym, którego nie należy jeszcze pogarszać. Tak właśnie dzieje się zazwyczaj w cywilizowanych krajach. Często samo przybycie do naszego społeczeństwa dostarcza już traumy, którą można wykazać za pomocą analizy psychologicznej jeszcze do zaawansowanego wieku. Charakter oraz cały jego potencjał do konfliktów pochodzi z naszego najwcześniejszego dzieciństwa. Większość naszych wzorów zachowania jest projektowanych podświadomie w tym czasie – a wraz z nimi nasze potencjalne objawy.
Wielu ludzi jest zaskoczonych, gdy tłumaczę im, że jako dzieci w pierwszych trzech latach życia, licząc od zapłodnienia, odbierali czysto emocjonalnie to, co przeżywali i dlatego nie są w stanie uporządkować tego czasowo. W konsekwencji zagrożenia są zmagazynowane jako wiecznie trwające sytuacje i przez to może wytworzyć się wzór lękowy. Wielu to zaskakuje, chociaż znacznej części klientów przynosi to oświecenie. Ponieważ ta pierwotna trauma z dzieciństwa jest odbierana jako zagrażająca egzystencji i całkowicie podświadomie z czymś łączona, może przez całe życie, przy obecności odpowiedniego wyzwalacza, to znaczy wspomnienia, wywoływać takie same sytuacje fizycznego stresu jak podczas pierwotnego przeżycia. „Właśnie to jest powodem bezradności członków rodziny, gdy widzą, jak u dorosłego człowieka, przez nieszkodliwą jazdę windą, nadchodzącą podróż samolotem czy terminem wizyty u dentysty, powstaje nadmierna paniczna reakcja”, tłumaczę wtedy. Dorosła osoba odbiera sytuację w zupełnie innym kontekstowym zrozumieniu niż małe dziecko – wie, że rzeczy po prostu przemijają oraz, że można je wytrzymać. Dziecko tego nie wie. Rzeczy, na które dorosły po prostu spokojnie wzrusza ramionami, wydają się dziecku zagrażającymi życiu katastrofami – i odwrotnie. Sytuacje, w których wierzy ono, że jego życie zaraz się skończy, dorosły odbiera jako dające się przewidzieć drobnostki.
Ponieważ jednak logika objawów opiera się na dojrzałości i mocy niemowlęcia czy małego dziecka, które chce się ochronić przed powtórzeniem traumy i w następstwie wbudowuje ten wzór ochrony w podświadomość, objaw staje się tym wyraźniejszy i silniejszy, im częściej występuje unikane zagrożenie. Im częściej człowiek przeżywa ponownie traumę, tym gorsza staje się choroba. Jeśli po prostu zwalczasz tylko objawy, podświadomie boisz się utraty swojego mechanizmu ochronnego – i symbol potęguje.
Myślenie zaczyna się zatem długo przed narodzinami (co w naszym społeczeństwie jest jeszcze zupełnie niedoceniane). Ponadto mózg nie może nic zapomnieć i w każdej chwili potrafi przywołać wszystkie dane (przypomnieć sobie), zakładając, że wykorzystujemy to doświadczając (pasywnie). To, co oznacza ta zdolność naszego własnego biologicznego superkomputera dla naszej jakości życia, zobaczysz na fenomenie, który jak dotąd został zauważony tylko u nas, ludzi.
Koszmar medycyny: efekt placebo
„Wszystko to tylko urojenia, symulacje i przesądy”, określenie efektu placebo jest ci z pewnością znane i kojarzy się z takim zastrzeżeniem. Co jednak dokładnie się za nim kryje? Gdy podasz ludziom morfinę, jeden z najsilniejszych i najskuteczniejszych środków przeciwbólowych, który jest stosowany też jako analgetyk przy operacjach, ale powiesz osobom badanym, że to tylko nie mający żadnego działania roztwór, w przypadku obecności bodźców bólowych będą