– napisał w pamiętnikach Maciej Rataj, chłopski polityk spod Lwowa, przyszły marszałek Sejmu RP. Krytyczną opinię o postawie Żydów podczas walk polsko-ukraińskich opierał na upowszechnianych we Lwowie oskarżeniach.
Byłem na ulicy Krakowskiej w chwili, kiedy rozpoczęło się plądrowanie. Asumpt do niego dały, jak mówiono, strzały padające z okien mieszkań żydowskich. Trudno mi powiedzieć, czy żydzi istotnie strzelali. Że strzelanina była bezładna zewszystkich stron, to fakt, którego byłem świadkiem.
Musiałem się kryć z innymi przyciskając się do muru. Bodajże byłbym przysiągł w owej chwili, że strzały padają z góry z rozmaitych domów (ul. Krakowska był prawie wyłącznie przez żydów zamieszkała). Czy jednak nie uległem sugestii na równi z innymi. Nie wiem (…).
Do dziś widzę sceny ohydne. Rozmaite indywidua w mundurach żołnierskich (pamiętać trzeba, że byliśmy po 4 latach wojny, że mundur stał się czymś pospolitym, noszonym nie tylko przez tych, którzy brali udział w obronie Lwowa) i w ubraniach cywilnych wynosiły całe naręcza towarów ze sklepów zupełnie jawnie i bez żenady.
Do dziś pamiętam, jak na rynku jakiś oberwaniec, mający widocznie dość łupów, rozdarowywał sznurki do bucików, których miał cały stos – ofiarował i mnie. Inny znów raczył siebie i innych zrabowanym koniakiem czy wódką (…).
Zapewne, trudno było utrzymać w ryzach to pospolite ruszenie, jakiem było wojsko broniące Lwowa w listopadzie, wkradły się do niego męty miejskie, zdemoralizowane do końca długą wojną, bijące się z pogardą śmierci, jednak nie dla idei, lecz nadziei zysku (…)111.
23 listopada 1918 roku, w drugim dniu pogromu, o godz. 18.45 gen. Roja meldował w depeszy do gen. Rozwadowskiego: „Akcja uspokojenia miasta postępuje naprzód. (…)”112.
W niecałe dwie godziny później, o godz. 20.30, nadał do niego alarmistyczną depeszę: „Zupełne uspokojenie miasta i okolicy przez unieszkodliwienie band rabujących nie da się uskutecznić w pełnym stopniu bez oczekiwanych posiłków. Z powodu opóźnienia wysyłki 4 p.p. i kawalerii decydujące wkroczenie i uśmierzenie gwałtów wykluczone (…)”113.
Ten ostatni meldunek w sobotę wieczorem świadczy, że pogrom trwał w najlepsze i że brali w nim udział uzbrojeni sprawni polscy wojskowi.
To nie były bandy cywilów, z którymi łatwiej byłoby sobie poradzić. Zdaniem gen. Roji potrzebne były kawaleria i piechota, które musiały przybyć z zewnątrz, bo obecni we Lwowie żołnierze w dużej części właśnie uczestniczyli w pogromie w dzielnicy żydowskiej.
Pesymizm gen. Roji był na szczęście nadmierny. Pogrom wygasł niecałe 12 godzin po nadaniu przez niego tej depeszy. W niedzielę rano, ok. godz. 8, ustały strzelaniny, napady, rabunki i gwałty; dopalały się ciągle domy. Patrole oficerskie prowadziły aresztowania pogromczyków.
Pogrom ustał i dodatkowe oddziały nie były potrzebne, bowiem żołnierze po 48 godzinach uznali, że skończył się czas dany im przez dowódców na „pohulanie sobie” z Żydami.
Sędzia Rymowicz ustalił ponad wszelką wątpliwość, że żołnierze, którzy brali udział w pogromie, byli utrzymywani przez swoich dowódców w przekonaniu o bezkarności za to, co robili w dzielnicy żydowskiej w tych dniach114.
Zeznanie złożone dr. Ludwikowi Mundowi przez dwóch występujących tylko pod pierwszymi literami nazwiska panów M. i B. opisuje jedną z końcowych scen pogromu.
W niedzielę rano o godz. ½ 7 (24. listop. 18) zaszli pp. M… i B… na ulicę i zauważyli, iż dom p. Dominika przy pl. Krakowskim 27 się pali, nikt nie gasi, schody już spalone, a z okna I. p. palącego się domu wołała bez skutku o pomoc kobieta. Wtedy p. B. wyszukał gruby sznur i chciał rzucić ten sznur kobiecie do okna, aby się sznurem opuścić na ulicę. Temu jednak przeszkodziły patrole wojskowe, które zaczęły na p. M i B. strzelać. Oni wobec tego uciekli, pozostawiając kobietę swemu losowi115.
Nie jest znany dalszy los Żydówki w płonącym domu w niedzielę rano 24 listopada 1918 roku przy pl. Krakowskim 27.
Rozdział VIII
W sobotę, 23 listopada w godzinach porannych u kom. Czesława Mączyńskiego zjawił się dyr. Władysław Feldstein.
Inżynier, przemysłowiec, finansista. Jeden z czołowych obywateli Lwowa. Żyd, płomienny zwolennik asymilacji polskiej społeczności żydowskiej. Działacz na rzecz niepodległości Polski116. Jego starszy syn Tadeusz walczył w legionach Piłsudskiego. W listopadzie 1918 roku Tadeusz i młodszy syn Roman walczyli w oddziałach obrońców Lwowa, nad którymi komendę sprawował Mączyński. Mówi o tym w swoich relacjach sam komendant117.
Willa Feldsteina mieściła się przy ul. Herburtów, jednej z najbardziej ekskluzywnych uliczek Lwowa. Do dzisiaj ogromne wrażenie sprawiają wszystkie zachowane tam rezydencje. Jedna z nich, należąca do Feldsteina, była miejscem cotygodniowych sobotnich zebrań i szkoleń „młodzieżówki” POW w latach 1916–1918, w której prym wiodło jego dwóch synów118.
Feldstein poszedł do Mączyńskiego, by prosić go o interwencję w dzielnicy żydowskiej, gdzie żołnierze podpalili synagogę Tempel na Starym Rynku przylegającym do ul. Żółkiewskiej.
W tych dniach pogromczycy zbezcześcili i podpalili także inne synagogi, w tym jedną wraz z ludźmi, którzy się w niej schronili; na szczęście udało się im wydostać z płonącego budynku.
6. Wnętrze Wielkiej Synagogi Przedmiejskiej przy ul. Bóżni-czej 16 po pogromie, J. Bendow, Der Lemberger Judenpogrom (Novemeber 1918 – Jänner 1919), dz. cyt., s. 41. (Synagoga została całkowicie zniszczona przez Niemców podczas II wojny światowej).
W piątek lub w sobotę przedpoł. (22–23 listopada b.r.) dowiedział się p. dyr. Feldstein, iż tempel się pali, udał się więc do komendanta miasta p. Mączyńskiego z prośbą o pomoc.
Na to otrzymał odpowiedź: „Wiem o tym, wysłałem tam patrol wojskową, która jednak wróciła z tym, iż do templu dostać się nie może, gdyż z templa strzelają karabiny maszynowe”, gdy p. Feldstein powołując się na swoje stanowisko w społeczeństwie polskim i na fakt, iż synowie jego walczą przy legionach, poręczył, iż w templu żadnych karabinów maszynowych nie ma, otrzymał odpowiedź od p. Mączyńskiego „trudno, takie sprawozdanie otrzymałem od moich ludzi, a ja na sprawozdaniach moich ludzi polegać muszę”.
To zajście opowiedział mnie spisującemu to zeznanie osobiście p. dyr. Feldstein (…)119.
Zeznanie spisał dr Ludwik Mund.
Co mógł podczas tej rozmowy myśleć i czuć Feldstein, gorący polski patriota, który swoich dwóch synów, Romana i Tadeusza, wychował na żarliwych bojowników o polską niepodległość? Tadeusz poszedł do polskich legionów na samym początku Wielkiej Wojny.
Feldstein