Przyjaciel. Sigrid Nunez. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Sigrid Nunez
Издательство: OSDW Azymut
Серия:
Жанр произведения: Поэзия
Год издания: 0
isbn: 978-83-953523-1-7
Скачать книгу
a8-7aa2f92ed44e.jpg" alt="rysunek"/>

      Tytuł oryginału The Friend

      Przekład Dobromiła Jankowska

      Redakcja Ewa Pawłowska

      Korekta Marcin Grabski, Grzegorz Krzymianowski

      Projekt okładki i stron tytułowych Tomasz Majewski

      THE FRIEND by Sigrid Nunez

      Copyright © 2018 by Sigrid Nunez

      By arrangement with the author. All rights reserved.

      Original title The Friend

      All rights reserved.

      Copyright © for the Polish translation by Dobromiła Jankowska, 2019

      Copyright © for the Polish edition by Wydawnictwo Pauza, 2019

      Zdjęcie autorki na okładce Copyright © Nancy Crampton

      Skład i łamanie Dariusz Ziach

      ISBN 978-83-953523-1-7 (EPUB); 978-83-953523-1-7 (MOBI)

      Wydawnictwo Pauza

      Warszawa 2019

      Wydanie pierwsze

      Wydawnictwo Pauza

      ul. Meksykańska 8 m. 151,

      03-948 Warszawa

      Konwersja publikacji do wersji elektronicznej

      

      Spis treści

       Motto

       Część pierwsza

       Część druga

       Część trzecia

       Część czwarta

       Część piąta

       Część szósta

       Część siódma

       Część ósma

       Część dziewiąta

       Część dziesiąta

       Część jedenasta

       Część dwunasta

       Podziękowania

       Przypisy

      Człowiek nie powinien liczyć na to,

      że pisanie ukoi jego smutek.

      Natalia Ginzburg, Il mio mestiere (Mój fach[1])

      Tam, na środku izby, na skrzyni, siedzi pies,

      ma on oczy jak filiżanki, ale nic się nie bój.

      Hans Christian Andersen, Krzesiwo[2]

      Każda powieść próbuje tak naprawdę

      odpowiedzieć na pytanie: „Czy warto żyć?”.

      Nicholson Baker, The Art of Fiction No 212,

      „The Paris Review”

      Część pierwsza

      W latach osiemdziesiątych XX wieku w Kalifornii wiele pochodzących z Kambodży kobiet zaczęło zgłaszać się do lekarzy z tym samym problemem: nie widziały. Wszystkie chore okazały się uchodźczyniami. Zanim zdołały uciec z ojczyzny, były świadkami potworności dokonywanych przez rządzących od 1975 do 1979 roku Czerwonych Khmerów. Wiele z tych kobiet zostało zgwałconych, torturowano je lub doświadczyły innych okrucieństw. Większość na własne oczy widziała śmierć członków swoich rodzin. Jedna straciła wzrok, ponieważ codziennie przez cztery lata płakała po tym, jak żołnierze zabrali jej męża i troje dzieci – nigdy więcej ich już nie zobaczyła. Nie tylko ona zapłakała się na śmierć. Inne cierpiały z powodu nieostrego widzenia lub częściowej utraty wzroku, ich oczy dręczyły cienie i boleści.

      Lekarze badający te kobiety – łącznie około stu pięćdziesięciu – odkryli, że z ich oczami wszystko jest w porządku. Dalsze badania wykazały, że nie doszło również do uszkodzeń mózgu. Jeśli kobiety mówiły prawdę – niektórzy w to wątpili, uważali bowiem, że chore symulują, pragnąc zwrócić na siebie uwagę lub wyłudzić zasiłek – to jedynym wyjaśnieniem była ślepota psychosomatyczna. Innymi słowy, umysły tych kobiet, zmuszone do przyjęcia tak ogromnej dawki okrucieństwa i niemające siły na więcej, postanowiły zgasić światło.

      To ostatnia rzecz, o której rozmawialiśmy, kiedy jeszcze żyłeś. Później już tylko e-mail od ciebie z listą książek, które, jak uznałeś, mogą przydać mi się w badaniach. A także – były przecież święta – najlepsze życzenia na Nowy Rok.

      W twoim nekrologu znalazłam dwa błędy. Data przeprowadzki z Londynu do Nowego Jorku – pomylona o jeden rok. Literówka w panieńskim nazwisku Żony Pierwszej. Drobiazgi, wkrótce poprawione, ale wiedzieliśmy wszyscy, że niemiłosiernie by cię wkurzyły.

      Po twoim pogrzebie usłyszałam coś, co by cię rozbawiło:

      – Szkoda, że nie mogę się pomodlić.

      – Co cię powstrzymuje?

      – On.

      „Byłby”, „zrobiłby”. Martwi spoczywają w okresie warunkowym, czasie nieprawdziwym. Ale pojawia się też niezwykłe wrażenie, że stałeś się wszechwiedzący, że nic, co robimy, myślimy i czujemy, nie ukryje się przed tobą. Wrażenie, że czytasz te słowa i wiesz, jakie będą następne, jeszcze zanim je napiszę.

      To prawda, że jeśli płaczesz wystarczająco intensywnie i wystarczająco długo, twój wzrok może stać się nieostry.

      Leżałam w łóżku, był środek dnia, to jednak nie miało znaczenia. Od płaczu dostałam migreny, od wielu dni męczył mnie pulsujący ból głowy. Wstałam, wyjrzałam przez okno. Zima jeszcze trwała, spod okna wyczuwało się chłód i przeciąg. Ale było dobrze – dobrze przycisnąć czoło do lodowatej szyby. Wciąż mrugałam, lecz wszystko stawało się zamazane. Pomyślałam o kobietach, które płakały, aż oślepły. Mrugałam i mrugałam, wystraszyłam się nie na żarty. Później cię zobaczyłam. Miałeś na sobie starą brązową kurtkę bomberkę, tę za ciasną – dzięki czemu lepiej w niej wyglądałeś – a twoje włosy były ciemne, gęste i długie. Stąd wiedziałam, że najwidoczniej cofnęliśmy się w czasie. Bardzo daleko wstecz. Niemal trzydzieści lat.

      Dokąd szedłeś? Bez konkretnego celu. Żadnego sprawunku, żadnego spotkania. Po prostu się przechadzałeś, z rękami w kieszeniach, ciesząc się ulicą. Typowe