Po krótkim czasie przedsiębiorstwo dysponujące stosunkowo dużym kapitałem i rozmachem działania gaśnie w ciągu jednej nocy. Wcześniej założyciele wyprzedają dyskretnie wszystkie pozyskane z różnych źródeł ruchomości, po czym opuszczają na zawsze daną miejscowość. Kontrahenci i klienci zastaną już tylko puste, zamknięte na głucho pomieszczenia. Prawdopodobieństwo namierzenia sprawców jest niezwykle małe, jeśli tylko nie pozostawili oni żadnych śladów prowadzących do miejscowości rzeczywistego pochodzenia, takich jak np. połączenia telefoniczne na numery stacjonarne do krewnych albo numery rejestracyjne stale używanych pojazdów.
Warszawa – kierunek ewolucji aktywności przestępczej wśród stołecznych gangsterów nadany został przed paroma laty inicjatywami Andrzeja H. pseud. Korek. Za rządów dawnej grupy pruszkowskiej trudnił się on praniem pieniędzy pochodzących z handlu narkotykami. Później doświadczenie na tym polu wykorzystał rejestrując sieć fikcyjnych podmiotów gospodarczych. Na ich bazie wystawiano równie fałszywe poświadczenia wysokich dochodów, umożliwiające żołnierzom Korka, oczywiście legitymującym się fałszywymi dowodami osobistymi, zakładanie złotych kont bankowych VIP. Owe złoto przekładało się na limit debetu. Niezwłocznie korzystano z maksymalnej przydzielanej wysokości, sięgającej każdorazowo kilkudziesięciu tysięcy zł, po czym kontakt banku z faktycznie nieistniejącym klientem urywał się. Tą bezpieczną metodą grupa w krótkim czasie skradła minimum kilka milionów zł. W tamtych latach nie weryfikowano klientów w międzybankowych bazach danych, możliwe więc było przeprowadzenie całej operacji w oparciu o fikcyjne dane osobowe, nie dziwił też tzw. „biały BIK”, czyli brak jakiejkolwiek przeszłości bankowej. Dziś człowiek nieposiadający (pozytywnej) historii w BIK-u, a rzekomo uzyskujący ogromne dochody, nie mógłby liczyć na zaufanie banków, a wysyp kilkudziesięciu takich menedżerów wzbudziłby podejrzliwość i skutkował powiadomieniem Policji.
Następnym źródłem dochodów fikcyjnych przedsiębiorstw Korka stał się leasing drogich pojazdów. Uzyskane w cenie pierwszej raty limuzyny prosto z autosalonu transportowane były do odbiorcy za wschodnią granicą. Tam zbyt zapewniały kontakty z tzw. rosyjską mafią. Pozyskane tą droga środki inwestowano w legalne interesy, m.in. restauracje, hotele, czy firmy budowlane, lecz nawet legalne przedsięwzięcia wykorzystywano do upłynniania towarów z uprowadzanych tirów i alkoholu bez banderol. W przeciągu kilku lat grupa wyrosła na najsilniejszy w Polsce gang gotowy przejąć dawne, międzynarodowe wpływy „Pruszkowa”. Podbudową potęgi były już nie tylko brutalne przestępstwa, a kapitał zdobyty na dziecinnie prostych oszustwach. Podobną filozofię działania przyjęli gangsterzy z łódzkiej „Ośmiornicy” oraz z wielu innych, operujących na terenie całego kraju mniejszych grup. Również zabójca Pershinga – Ryszard Bogucki – dokonywał wielomilionowych wyłudzeń m.in. przejmując ogromny transport kawy. Syn Leszka D., lidera starego „Pruszkowa” o pseudonimie Wańka, został zatrzymany w związku z podobnymi przestępstwami, ale popełnionymi w branży meblarskiej. Wszystkim im zabrakło finezji i operowania na granicy prawa a nie poza tą granicą.
Powodem upadku Korka było nadmierne zaangażowanie w biznes narkotykowy i brutalne wymuszenia. Kariera dobiegła końca, gdy Policja przejęła należący do niego transport ponad trzystu kilogramów kokainy. Jednak organom ścigania nigdy nie udało się odzyskać ukrytego za granicą majątku szacowanego na kilkadziesiąt milionów dolarów. Można założyć, że gdyby Andrzej H. ograniczył swą aktywność wyłącznie do oszustw, nadal pozostawałby bezkarny a jego działalność przynosiłaby każdego miesiąca wielomilionowe zyski. Podobnie identyfikacja Boguckiego i Młodego Wańki związana była z działaniami operacyjnymi wymierzonymi nie w pospolitych oszustów, a w członków zorganizowanych struktur przestępczych odpowiedzialnych m.in. za liczne zabójstwa i terror kryminalny. Czynnikiem niszczącym była więc legenda wiodącego, zbrojnego związku przestępczego lat 90-tych.
Rozdział VIII Jak okraść – wspólnika, spółkę kapitałową lub prywatyzowany podmiot
Rozdział dedykuję Dariuszowi N.
Idealną ofiarą oszustwa wydaje się osoba, o której sprawca dysponuje szeroką wiedzą. O ile obcy kontrahent może zaskoczyć dogłębną znajomością technik oszustw, bolesnymi koneksjami w świecie przestępczym lub organach ścigania, albo biegłością w zawiłych zagadnieniach prawnych, a co gorsza, wbrew pozorom, brakiem wartego zachodu majątku, o tyle „stary znajomy” zwykle nie stanowi w tych materiach żadnego zagrożenia. Wiemy, co może i ile ma pieniędzy.
Oszustwa na szkodę wspólnika dzielimy na dwie kategorie: defraudację kapitału przeznaczonego przez inwestora na realizację wspólnego projektu oraz uszczuplenie wypłaty zysków partnera biznesowego. Obie opcje mają również zastosowanie dla działań nieuczciwego menedżera lub prezesa spółki, wówczas w miejsce kontrahenta wpisać należy oddany pod nadzór podmiot. Zachowują aktualność wszelkie techniki przedstawione w rozdziałach dot. spółek kapitałowych w zakresie metod obciążania przedsiębiorstwa zbędnymi kosztami i fikcyjnymi zobowiązaniami: akceptowanie kar umownych za niewykonane prace, zamawianie u zaprzyjaźnionych specjalistów nigdy niezrealizowanych usług niematerialnych etc.
Podstawa, to uprawnienia do zawierania w imieniu wspólnej działalności zobowiązań, czyli podpisywania umów, a najlepiej także do wydawania wiążących poleceń kadrze wykonawczej. Wówczas, wystarczające do wyprowadzenia pieniędzy wspólnika jest złe wypełnianie przyjętych przez spółkę obowiązków, bądź obligowanie kadry do działań wykluczających wywiązanie się z przyjętych terminów lub zakresu podjętych prac. Drugim warunkiem skutecznej i nierodzącej odpowiedzialności karnej defraudacji kapitału inwestycyjnego pozostaje zewnętrzny podmiot gospodarczy lub zaufany, dyskretny współpracownik. Taki „oddelegowany” klient jest wręcz wymarzonym kontrahentem, poszukującym bardzo konkretnej, odpowiadającej specjalizacji spółki oferty, a co więcej skłonnym słono za nią zapłacić. Szybko więc dochodzi do zawarcia umowy, zleceniodawca zastrzega jednak w niej rygorystyczne, nieprzekraczalne terminy przekazania gotowego dzieła lub trudne do spełnienia warunki techniczne produktu. W wyniku „niedopatrzeń” kadry zarządzającej, kontrakt nie zostaje prawidłowo zrealizowany, co skutkuje koniecznością poniesienia kar umownych, albo wykonania zlecenia z utratą prawa do całości lub części wynagrodzenia. Inna metoda to zakup towarów, surowców lub usług po zawyżonych cenach. Zyskiem pozostaje, zwykle też dodatkowo zawyżona w stosunku do cen rynkowych, marża handlowa, która mogłaby trafić w przypadku uczciwego zakupu do innego sprzedawcy oferującego lepszy produkt w niższej cenie. Podobnym, o wiele bezpieczniejszym, gdyż niepozostawiającym materialnych dowodów, sposobem wyprowadzenia pieniędzy jest zakup drogich „eksperckich” usług doradczych. W przypadku zastrzeżenia w treści umowy składania raportów w formie ustnej, a nie pisemnej, ich sporządzanie nawet nie jest potrzebne, a realizacja zlecenia doradczego ogranicza się do regularnego przelewania środków z konta spółki na konto „specjalisty”. Podział zysków dokonywany jest już zazwyczaj z pominięciem możliwych do późniejszej weryfikacji przelewów, czyli gotówką. Jeśli inwencja oraz wiedza sprawców na to pozwalają, możliwe jest zaangażowanie do działalności zewnętrznych, w zupełności podległych spółek kapitałowych – krajowych i zagranicznych, powołanych zgodnie ze wskazówkami przedstawionymi w innych rozdziałach. Za ich pośrednictwem dokonywać też należy wszelkich zamówień, których samodzielna realizacja jest niemożliwa, np. dostaw dóbr objętych reglamentacją, wymagających niedostępnych środków produkcji, albo usług eksperckich o ograniczonej podaży. Każde zlecenie jest wówczas filtrowane i obłożone dodatkową marżą. Okradany podmiot zleca wykonawstwo lub dostawę spółce „pomostowej”, a dopiero ta przekazuje zlecenie do właściwego wykonawcy. Jedyne czego potrzeba do tak prostego działania na szkodę wspólnika, to jego zaufanie, wyrażone umocowaniem do zaciągania zobowiązań w imieniu spółki. Z tego powodu łańcuch zamówień jest masowo praktykowany na szkodę zasobnych spółek Skarbu Państwa, instytucji, fundacji i innych podmiotów finansowanych z budżetu, a prowadzonych przez słabo nadzorowanych menadżerów