Ale od początku. Czy faktycznie każdy religijny Żyd musiał być żonaty? Czy małżeństwo nie tylko było czymś powszechnie przyjętym, ale po prostu obowiązkiem? W odpowiedzi na te twierdzenia Meier zauważa słusznie, że kontekst historyczny jest owszem ważny, ale kontekstem, w którym należy umieszczać Jezusa, nie jest wyobrażony przez wielu komentatorów jednolity judaizm, który to wspierał małżeństwo. W ówczesnym judaizmie oprócz faryzeuszy, którzy faktycznie uznawali małżeństwo za praktycznie jedyną drogę dla mężczyzn i kobiet, istniały inne jego odmiany, w których znaczenie małżeństwa kontestowano. Ci, którzy dziś powołują się na rabiniczną naukę o konieczności małżeństwa, wnosząc stąd, że również Jezus musiał się do niej stosować, popełniają dwa błędy. Po pierwsze rzutują na judaizm I wieku n.e. jego późniejsze rozwinięcie, po drugie nie zauważają, że w swych naukach i postępowaniu Jezus wielokrotnie pokazał, iż pozostaje w niezgodzie z powszechnymi lub też dominującymi prądami Jego epoki. Na tej samej zasadzie – skoro w judaizmie mężczyzna powinien się ożenić – można by negować wszystko to, co odróżniało Jezusa od Jego współczesnych: rozumienie czystości, stosunek do kobiet, zachowanie szabatu. Jeśli Jezus byłby tylko zwykłym, religijnym Żydem żyjącym w I wieku, nie dałoby się wytłumaczyć ani Jego konfliktu z władzami w Jerozolimie, ani sporu z faryzeuszami.
Wiele wypowiedzi Nowego Testamentu opisuje relacje Jezusa z Jego rodziną, krewnymi, matką, ojcem, wspomina też o kobietach, które Mu służyły. I właśnie biorąc pod uwagę, ile miejsca Ewangelie poświęcają relacjom Jezusa z rodziną i kobietami, milczenie na temat Jego żony byłoby niezrozumiałe – zauważa trafnie Meier. Dlaczego nie ma o niej wzmianki w żadnym, po prostu w żadnym dokumencie z I wieku? Dlaczego ewangeliści mieliby nie wspomnieć o fakcie, który z pewnością byłby dla nich mniej szokujący i kłopotliwy – w końcu z wyjątkiem Łukasza wszyscy byli Żydami – niż ten, że bezgrzeszny Jezus poddał się chrztowi na odpuszczenie grzechów udzielanemu przez Jana Chrzciciela? Dlaczego nie wahaliby się informować, że Jego bliscy uważali, iż stracił rozum, a Jego przeciwnicy zarzucali Mu, że służy diabłu, a zabrakłoby im odwagi, by przekazać imię żony Jezusa? Skoro poza Łukaszem byli Żydami, to w małżeństwie upatrywaliby, zgodnie z logiką tych, którzy Jezusowi przypisują posiadanie żony, dobro i wartość samą w sobie. Inaczej: skoro małżeństwo było obowiązkiem religijnym i pobożni Żydzi stosowali się do niego, dlaczego żaden z żydowskich autorów Nowego Testamentu miałby o tym nie wspomnieć? Dlaczego owi autorzy nie mają oporów, żeby pisać o zdarzeniach, które są dla nich trudne i ambarasujące, a nie zachowali w pamięci faktu, który w ich oczach budziłby uznanie? Gdyby przypisanie celibatu Jezusowi było dziełem późniejszych chrześcijan, którzy wywodzili się z pogaństwa, to dlaczego mieliby to właściwie robić? Sokrates miał żonę, żonę miał Arystoteles i wielu innych najznakomitszych mędrców starożytności. W byciu żonatym nie było nic ani ujmującego, ani poniżającego. Greccy bogowie mieli żony, a niektórzy z nich gustowali w Ziemiankach. Krótko. Skoro ani Żydzi chrześcijanie nie mieli powodu, żeby pozbawiać Jezusa żony, ani nic nie zmuszało do tego pogan, to dlaczego nigdzie się o tym rzekomym małżeństwie nie wspomina? Jedyna odpowiedź jest prosta: bo taka była prawda historyczna, bo sam tak zadecydował, bo chciał przez to coś ważnego powiedzieć. Można wprawdzie dowodzić, że w myśli żydowskiej Bóg nie pozostaje w żadnych relacjach erotycznych z kobietami i dlatego Jezus, szybko wyniesiony na tron Boży przez pierwszych żydowskich chrześcijan, nie mógł mieć żony. Tylko że to wyjątkowo naciągany argument. Jak wspomniałem, świadkowie nie wahali się przekazywać i zachowywać kłopotliwej dla kultu Jezusa wiedzy. Dlaczego mieliby usuwać akurat przekaz o Jego małżeństwie?
Meier przytacza sprytny kontrargument zwolenników tezy o małżeństwie Jezusa. Pokazują oni, że literatura rabiniczna również nie podaje imion żon Hillela i Szamaja, dwóch wielkich nauczycieli z czasów Jezusa, ale nikt nie kwestionuje faktu, że obaj mędrcy byli żonaci. A jednak to błędne rozumowanie. Nie znamy bowiem żadnych fragmentów opowieści o życiu Hillela lub Szamaja, które usiłowałyby, tak jak to jest w przypadku Ewangelii, przedstawić rok lub więcej ich działalności. Jak pokazałem już w Kto zabił Jezusa?, ewangelie najbardziej przypominają, co się tyczy gatunku literackiego, starożytną biografię. W takiej zaś biografii należałoby oczekiwać, że tak istotna informacja o bohaterze jak to, czy miał żonę, czy nie miał, zostanie podana. I choć nie zawsze milczenie na temat danego faktu jest wystarczające, by go nie przyjmować, to w niektórych sytuacjach tak się dzieje. Nie należy oczekiwać w relacji z meczu piłkarskiego doniesień na temat prywatnego życia zawodników; można się jednak spodziewać, że pozna się w niej wynik meczu i nazwiska strzelców bramek. Tak samo ma się rzecz z biografią. Brak wspomnienia o tak ważnym fakcie z życia bohatera, jak istnienie jego żony, wydaje się nie do wyobrażenia. W tym wypadku zatem milczenie ma wartość rozstrzygającą. Tym bardziej że ewangeliści, pisząc o towarzyszących Jezusowi kobietach, zawsze wymieniają kilka z nich razem. Nawet główna kandydatka do bycia żoną Nazarejczyka, którą jest według niektórych współczesnych Magdalena, zawsze wymieniana jest przez ewangelistów wraz z innymi kobietami. Nie ma żadnego śladu wskazującego na jej intymną więź z Jezusem. Jedyny fragment, kiedy wspomina się o jej spotkaniu z Jezusem sam na sam, znajdziemy w Ewangelii św. Jana opisującego scenę po zmartwychwstaniu oraz scenę, w której Jezus nakazuje Marii przekazać świadectwo o tym wydarzeniu uczniom (J 20, 11-18).
Bezżenni esseńczycy
Meier dowodzi, że nie można przyjmować, iż Jezus tak ściśle żył zgodnie z regułami judaizmu swoich czasów, że nic Go nie wyróżniało. „Z jaką sektą, gałęzią, prądem lub tendencją w judaizmie I wieku Jezus zachowywał łączność, a z jaką zrywał – i pod jakimi względami?” – to jest realne pytanie, które musi sobie zadać każdy, kto próbuje zrozumieć Nazarejczyka. Nie można przyjmować, że wizja celibatu w judaizmie faryzejskim, który ostatecznie zwyciężył w historii, odpowiadała poglądom reprezentowanym przez prądy ezoteryczne, prorockie, apokaliptyczne lub mistyczne w judaizmie