Każda inna możliwość kończyła się wprowadzeniem sprawy na oficjalne tory. Wprawdzie Hiszpanie rzeczywiście przejęliby śledztwo i Gerc straciłby szansę na spektakularny sukces, ale z pewnością nie zawahałby się ani na moment.
– Wejdźmy tam, zapytajmy, skąd to zdjęcie, i…
– Nie mam zamiaru tego robić – uciął Wiktor.
– Więc poczekasz na zewnątrz.
– Nie.
Aleksander nabrał głęboko tchu.
– W takim razie co zamierzasz? Nie ma z tej sytuacji żadnego innego wyjścia.
Forst zacisnął usta, by nie marnować czasu na dalsze słowne przepychanki. I tak stracił go wystarczająco dużo, podczas gdy odpowiedzi, których tak długo szukał, mogły znajdować się za drzwiami niewielkiego zakładu fryzjerskiego, na którego witrynie wisiało zdjęcie Olgi.
Wiktor zajrzał do środka. Dostrzegł osamotnionego klienta, któremu jeden z pracowników właśnie kończył przycinać brodę. Kawałek dalej za ladą krzątała się jakaś dziewczyna.
– Poczekasz tutaj – polecił Forst.
– Nie ma mowy – odparł Gerc, a potem natychmiast ruszył przed siebie.
Wiktor był na to przygotowany i zanim prokurator zdążył popchnąć drzwi, Forst złapał go za koszulę i szarpnął w bok. Aleks uderzył ramieniem o witrynę i zaklął, jednocześnie starając się odepchnąć przeciwnika.
Klient i dwójka pracowników natychmiast zwrócili na nich spojrzenia, jakby spodziewali się, że na niewielkiej uliczce może wydarzyć się to samo, co jakiś czas temu na ogromnej barcelońskiej Rambli.
– Zastanów się, co robisz, Forst.
– To, co dawno powinienem był zrobić.
Gerc skinął głową w stronę zakładu.
– Już utrudniłeś sobie zadanie – powiedział. – Teraz będą patrzeć na ciebie jak na agresora.
– Być może powinni.
Aleks oblizał górną wargę czubkiem języka.
– Może – przyznał. – Ale to nie ułatwi ci sprawy.
– Twoja pomoc też nie.
– Wręcz przeciwnie. Mam środki i sposoby, dzięki którym…
– Nie jesteś tu służbowo – wpadł mu w słowo Wiktor, nie puszczając koszuli. – Nic nie możesz.
Hiszpanie przyglądali im się coraz uważniej. Dziewczyna sprawiała wrażenie, jakby rozważała, czy nie nadszedł dobry moment, by zadzwonić na policję.
– Mam swoje sposoby. Mogę znacznie więcej niż ty – odparł ze spokojem Aleksander. – Ale masz rację, służbowo tu nie jestem. Korzystam z zaległego urlopu.
Wiktor ścisnął materiał mocniej i przyparł Gerca do okna.
– Nikt nie wie, że tu jestem – dodał Aleks. – I nikt nie wie, że ty także. Ale to tylko kwestia czasu. Wadryś prędzej czy później zacznie cię szukać, może już nawet zaczęła. A Osica jej w tym pomoże.
– I?
– Nie pozwolą ci na tę samowolkę.
– Ale ty tak?
– Ja uznam, że nigdy cię tu nie było, Forst – odparł z satysfakcją Aleksander. – Pomogę ci ukryć twój udział, nikt się nie zorientuje, gdzie cię szukać. – Znów wskazał na zdjęcie. – Nikt ci nie przeszkodzi w odnalezieniu jej.
A potem Gerc z pewnością spróbuje przypisać sobie cały sukces. Ale czy to miało znaczenie? Właściwie Wiktora zupełnie nie obchodziło, kto zbierze laury. Liczyło się tylko to, by jak najszybciej odnaleźć Olgę.
Namyślał się jeszcze przez moment, po czym w końcu puścił Aleksandra. Ten poprawił koszulę, skinął głową z udawaną wdzięcznością i wymownie spojrzał na drzwi.
Nie musieli wymieniać ani słowa więcej.
Forst wszedł do salonu fryzjerskiego, a Gerc podążył tuż za nim. Chwilę zajęło wytłumaczenie obsłudze, że to, co widzieli, było tylko przyjacielską przepychanką. Mężczyzna przycinający brodę nie mówił po angielsku, dziewczyna posługiwała się jednak tym językiem bezbłędnie.
I od razu odgadła powód, dla którego obcokrajowcy pojawili się w zakładzie.
– Dolly uprzedzała, że ktoś się zjawi – oznajmiła. – Ale miała to być jedna osoba.
Forst obrócił się w stronę ulicy.
– Dolly? To ona poprosiła, żeby wywiesiła pani zdjęcie?
– Tak. Przyniosła mi je kiedyś, żeby pokazać przykład nowej fryzury.
Fotografia Szrebskiej rzeczywiście znalazła się w otoczeniu innych, różnie obciętych i uczesanych kobiet. Jako jedyna jednak nie wyblakła, dzięki czemu Forst dostrzegł ją, gdy tylko omiótł wzrokiem witrynę.
Nie był to najsubtelniejszy sposób skierowania go na odpowiedni trop, ale alternatywą dla Dolly było chyba jedynie to, by wydrukować zdjęcie Stramowskiego.
– Zostawiła coś dla mnie? – spytał Wiktor.
– Tutaj? Nie. Dlaczego miałaby…
– Często tu bywała?
– Raz na miesiąc. Jesteśmy dobrymi znajomymi, chodzi tylko do mnie. No, przynajmniej kiedy jest w Torrevieja. Często przebywa na jakichś delegacjach.
– Więc znacie się prywatnie?
Wzruszyła ramionami.
– Jestem tylko jej fryzjerką. Albo aż, jakby się nad tym zastanowić, bo…
– I nie przekazała niczego dla mnie?
Dziewczyna pokręciła głową, a Gerc zaczął nerwowo się kręcić, wyraźnie niepocieszony perspektywą, że mogli trafić w ślepy zaułek.
Może Dolly dopiero przygotowywała się do zostawienia mu czegoś znaczącego? Może zdążyła jedynie załatwić sprawę skrytki i zdjęcia, a potem musiała wybrać się w jeden z rejsów?
Forst zaklął w duchu. Nie był gotowy przyznać się do porażki na tak wczesnym etapie. Nie, kiedy pojawiła się nadzieja.
– Nie wiesz, dokąd Dolly się wybrała? – zapytał.
– A nie ma jej teraz w mieście?
Forst nie musiał wyciągać telefonu i sprawdzać, czy aby nie oddzwoniła.
– Nie.
– W takim razie nie pomogę.
Gerc zaklął, sięgając po najpowszechniej używany znak przestankowy w Polsce. Dziewczyna uśmiechnęła się, jakby natychmiast rozpoznała słowo.
– Jesteście z Polski?
Wiktor potwierdził cichym mruknięciem.
– Starzy znajomi Dolly, co?
– Wieloletni – potwierdził Forst.
– Więc czemu jej nie odwiedzicie? Mieszka przecież niedaleko.
Aleks nagle się ożywił, a Wiktor robił wszystko, by powściągnąć emocje.
– Nie znamy adresu – powiedział.
– Pablo Mercader Torregrosa – podała nazwę ulicy dziewczyna. – O ile dobrze pamiętam, trzeci dom od skrzyżowania z Lafuente Aguado. Byłam u niej raz czy dwa.
Forst przypuszczał,