– Pani Robak…
– Robska.
Marta wyginała nerwowo tipsy. Miał wrażenie, że zaraz je połamie.
– Kiedy dokładnie odbyła się ta rozmowa? – spytał łagodniej.
– Dwudziestego czwartego kwietnia.
– Tak dokładnie pamięta pani datę?
– Kiedy usłyszałam, co się stało, wszystko sobie poukładałam – tłumaczyła rozpaczliwie.
– O której i gdzie?
– U nas w szpitalu, rozmawiali od szesnastej do osiemnastej, tak mniej więcej… Kiedy Johann wyszedł, zerknęłam na zegarek. Było za dwadzieścia szósta.
– Widzę, że jest pani precyzyjna i ma dobrą pamięć… – zawiesił głos.
– Może to było jednak o szóstej… – Kelnerka zaczęła się wycofywać. – Klaudia tak szybko wróciła do pracy.
– Przecież mówiła pani, że jeszcze rozmawiałyście. Klaudia płakała, zwierzała się, a pani pocieszała ją jak przyjaciółka. – Uśmiechnął się kwaśno. – To jak naprawdę było? A może ta rozmowa to wytwór pani wyobraźni?
– To prawda! – krzyknęła. – Może pan spytać siostrę oddziałową. Pani Bisaga potwierdzi moje słowa. Kiedy Johann wyszedł, faktycznie rozmawiałyśmy z Klaudią tylko chwilę, ma pan rację.
Szerszeń się uśmiechnął. Nie miał wątpliwości, że kelnerka kłamie. Nie przerywał jej jednak. Czekał, aż sama się zapętli.
– Martwiłam się o nią, potem poszłam na oddział. Rozmawiałyśmy przy papierosie.
– W jakiej sali leży teraz Klaudia?
Zaskoczył ją. Kelnerka się zapowietrzyła.
– Nie wiem. Chyba na OIOM-ie. Tak, chyba tak.
– Numer sali.
Kelnerka milczała i z przerażeniem wpatrywała się w twarz policjanta.
– Taka z pani przyjaciółka. Nawet jej pani nie odwiedziła – zaśmiał się.
– I tak by mnie nie wpuścili. Tam nie można wchodzić… – jęknęła Robska.
– Czy wszystkich gości w swoim rewirze tak doskonale pani pamięta? Czy podsłuchuje pani jedynie rozmowy znajomych? – zapytał, ale wiedział już swoje. Zastanawiał się tylko, w co ta kobieta gra? Na co liczy? I dlaczego tu przyszła?
Musiała się do tej rozmowy przygotowywać. Pamięta datę i godzinę wyjścia Johanna Schmidta z bufetu. Czekała tu ponad pół godziny. Spóźni się do pracy. Nie chciała rozmawiać z byle dyżurnym, tylko z prowadzącym śledztwo. A teraz, choć zrównał ją z ziemią, wcale nie odchodzi. Jeśli ma coś na sumieniu, czy nie boi się, że policja i ją zacznie sprawdzać?
– Jest jeszcze jedno… – Tipsy stukały w ekologiczną skórę amarantowej torebki. – Księgowa Johanna jest hazardzistką. Obstawia w zakładach bukmacherskich, gra w ruletkę i na wyścigach. Głównie przegrywa. Klaudia skarżyła się, że Johann pożyczył jej już w sumie około czterystu tysięcy, a ona nie miała z czego oddać. Pracowała dla niego właściwie za darmo. Trzymał ją, bo znała wszystkie tajemnice firmy. Także te niechlubne. Wie pan, Schmidt nie od razu stał się biznesmenem.
Szerszeń zastanawiał się, ile ta kobieta wie naprawdę, a ile kłamstw mu sprzedaje.
– On rozumiał jej słabość, sam kiedyś był nałogowcem, trochę innym, nie będę go oczerniać, ale tacy ludzie się rozumieją – opowiadała szybko kelnerka, jakby za wszelką cenę chciała go przekonać, że jest wiarygodna. – Klaudia mówiła, że chyba tych pieniędzy nie zobaczą. Ale jak Johann zaczął te rewolucje w swoim życiu, które zakończyły się groźbą rozwodu z Klaudią, to kazał też księgowej oddać dług. Naliczył jej odsetki. Duże odsetki. Chyba piętnaście procent. Klaudia mówiła, że Halina była wściekła. Dzwoniła do nich i groziła, że odejdzie i sprzeda konkurencji jakieś dane. Ja to wszystko wiem od Klaudii.
– Po co i dlaczego pani mi to wszystko mówi? – przerwał jej podinspektor.
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.