Zemsta i przebaczenie Tom 4 Morze kłamstwa. Joanna Jax. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Joanna Jax
Издательство: OSDW Azymut
Серия:
Жанр произведения: Поэзия
Год издания: 0
isbn: 978-83-7835-631-8
Скачать книгу
nieco i pomyślał, że źle zaczął. Nie miał pojęcia, do jakich celów mógł wykorzystać Renate ten młody oficer z propagandy, sądził, że po prostu uciekł od zaborczej narzeczonej.

      – Opowiesz mi o tym…? – zapytał głosem psychiatry, który zwraca się do zagubionego pacjenta.

      – Nie. To nie ma kompletnie żadnego znaczenia, co, kto i dlaczego mi to zrobił. Jedyne, co jest ważne, to fakt, że nigdy więcej nie dam się na to nabrać. Albo miłość, albo przysługi – warknęła. – Więc wybieraj, Erichu.

      Vader przez chwilę się zastanawiał. Żadna odpowiedź nie wydawała mu się dobra. Jeśli okłamie ją i powie, że chodzi mu o ich prywatną relację, Renate opuści Emila Lewina i ostatnia szansa dorwania tej dwójki diabłów po prostu zostanie stracona. Jeżeli zaś oznajmi jej, że zależy mu wyłącznie na jej pracy, nie dość, że straci szansę na pikantny romans, to jeszcze Renate nie będzie się zbyt mocno starała, by pomóc mu osiągnąć cel. Panna Zoll wcale nie była taką łatwą zdobyczą jak mu się na początku wydawało.

      – Zależy mi i na jednym, i na drugim. Sądziłem, że uda nam się pogodzić sprawy służbowe z prywatnymi – bąknął niepewnie, udzielając dyplomatycznej odpowiedzi.

      „Chyba że zostałabym twoją żoną” – pomyślała Renate.

      – Erichu, pewnie można by było. Ale wtedy nigdy nie dowiem się, czy zależy ci na mnie, czy na mojej pracy i zadaniu, które mi powierzyłeś. Również jestem ambitna i także chciałabym ci podać na tacy tych morderców, ale nie chcę żyć ze świadomością, że twoje zauroczenie minie wraz z zakończeniem mojej misji – powiedziała zdecydowanie.

      Szef gestapo zniecierpliwił się. Nie był przyzwyczajony do tak stanowczych odmów. A Renate nawet nie próbowała owijać w bawełnę.

      – Powiedz, Renate, co ci naprawdę zrobił ten cały von Lossow i dlaczego czmychnął na wschód? – zapytał zimno.

      Kobieta straciła cały animusz. Pewnie, najchętniej poskarżyłaby się na Waltera. Opowiedziałaby, jak ją wykorzystał i porzucił. Jednak nie mogła. Musiała chronić Lossowa, jeśli chciała uchronić siebie przed konsekwencjami, których nawet nie potrafiłaby przewidzieć. Wznosząc się na szczyty swoich aktorskich umiejętności, machnęła od niechcenia dłonią i powiedziała:

      – Chciałam, żeby się ze mną ożenił. I nagle okazało się, że nie jestem dla niego wystarczająco dobrą partią. Pochodzę z ubogiej górniczej rodziny, jestem zaledwie wachmajstrem w więzieniu i nigdy nie należałam do tej całej towarzyskiej śmietanki. A Walter jest wykształcony, pochodzi z jakiegoś arystokratycznego rodu i taka żona jak ja po prostu do niego nie pasowała.

      – Głupiec. – Vader uśmiechnął się i dodał: – I nie wiadomo, czym się chełpi. Jego ojciec robił interesy z Żydami, podpadł władzom, bo zaciekle ich bronił i teraz mieszka w zrujnowanym dworku z małżonką i niezbyt urodziwą córką. Mają trochę pola, to nie głodują, ale nagle wielki pan arystokrata i przedsiębiorca w jednym musiał zakasać rękawy i stał się zwykłym chłopem. A wymuskany synalek pojechał na front wschodni, dał się złapać Ruskim i umarł w radzieckim obozie jenieckim.

      – Walter nie żyje? – zapytała, blednąc.

      Życzyła temu bydlakowi wszystkiego najgorszego, ale nie śmierci. Liczyła, że kiedyś odwdzięczy mu się za to, jak ją potraktował, widziała oczami wyobraźni, jak się łasi i błaga o wybaczenie, ale nie chciała, by zginął. Może w głębi duszy wciąż liczyła, że kiedyś go zobaczy, bo tkwił w jej sercu niczym drzazga. Nienawidziła go i kochała. Chciała, żeby wrócił i chciała, aby cierpiał. A teraz dowiedziała się, że nie żyje. Od mężczyzny, który miał go zastąpić i sprawić, by nigdy więcej Lossow nie pojawiał się w jej myślach. Już nie musiała udawać trudnej do zdobycia. Pragnęła zostać sama i pożegnać się w duchu z jedyną, jak dotychczas, swoją miłością.

      Przez resztę obiadu Renate albo milczała, albo odpowiadała półsłówkami. Vader był przekonany, że panna Zoll wiedziała o śmierci swojego byłego kochanka i nie spodziewał się, iż będzie tym, który przekaże jej te hiobowe wieści. Miał świadomość, że tego dnia już nic nie wskóra, bo jego partnerka pogrążyła się w żałobie po innym mężczyźnie. Swoją drogą nie spodziewał się, że Renate Zoll tak mocno przeżyje informację o śmierci człowieka, który zrobił z niej pośmiewisko na całą Warszawę.

      Ona natomiast nie miała pojęcia, dlaczego ta wiadomość tak bardzo ją dotknęła. Zdawało jej się, że ten etap życia ma już za sobą, a zranione serce stanowi jedynie mgliste wspomnienie. A jednak z żalem odkryła, że pod tą powłoką cynicznej i egocentrycznej maski, jaką zakładała, kryje się normalna kobieta, która kocha, tęskni i cierpi. Okłamywała wszystkich, jednak okazało się, że najtrudniej jest oszukiwać samego siebie.

      14. Kołyma, 1943

      Stiepan Kaganowski przetarł zmęczone oczy. Odkąd przybyli kolejni więźniowie, w tym niemieccy jeńcy, niewiele spał. Jadał w swoim biurze i tylko na chwilę je opuszczał, by skontrolować postęp prac wykonywanych przez łagierników. Za tydzień eldorado więźniów miało się skończyć. Większość z nich pójdzie do pracy do zaboju, reszta zaś będzie pełniła funkcje pomocnicze na terenie obozu. Uznał, że pozostawi tam głównie kobiety, ponieważ praca w kopalniach odkrywkowych była ciężka i wyczerpująca. Miały pracować jako pielęgniarki, kucharki i szwaczki roboczych ubrań. Nie był to jego pomysł, tak robiono w większości obozów, dlatego koedukacja w łagrach nie służyła jedynie uciechom dla wyposzczonych brygadzistów i smotritieli. Problem polegał jednak na tym, że wiele przybyłych do obozu kobiet nie miało pojęcia o pracy, jaką zamierzał wyznaczyć im Stiepan.

      – Za co tu trafiliście? – zapytał młodej kobiety o szarych wystraszonych oczach i cienkich włosach, spiętych niedbale wsuwkami.

      – Za niewinność – burknęła.

      – Natasza Pakunina – mruknął. – Nauczycielka w żeńskim gimnazjum. Podżegaczka i buntowniczka. I na dokładkę kolaborantka. Cieszcie się, że tutaj trafiliście, za konszachty z wrogiem z reguły dostaje się karę śmierci.

      – Niczego mi nie udowodniono, oprócz tego, że przetłumaczyłam kilka ulotek zrzuconych przez Niemców na miasto. Chcieliśmy wiedzieć, kiedy to się skończy – mruknęła.

      – I chcieliście się tego dowiedzieć z ulotek podrzucanych przez wroga? Przecież im tylko o to chodziło, żeby trafić na takie jak wy – stanowczo powiedział Kaganowski, ale postanowił jeszcze porozmawiać z kobietą, ponieważ natychmiast potrzebował tłumacza, a ten, którego kartotekę odłożył sobie wcześniej, miał tak zaawansowaną gruźlicę, że właściwie przybył do „Raju” tylko po to, żeby umrzeć.

      – Towarzyszu Kaganowski, w Leningradzie jest piekło. Ludzie nie mają co jeść, mieszkańców dziesiątkuje dystrofia, choroby zakaźne, a zimą zabija mróz i głód. To trwa już tyle czasu, ludzie tam tkwią jak w więzieniu. A nasze władze wywożą tylko rzekomych wywrotowców, zamiast dzieci i starców. – Natasza podniosła głos.

      – Zapominacie się, Nataszo Pakunino! – wykrzyknął Kaganowski.

      Po chwili jednak zmienił ton, bo uznał, że dyskusje na temat przewinień więźniów politycznych są bezcelowe. Każdy z nich miał swoją historię i każdemu z nich zdawało się, że został niewinnie oskarżony i niesprawiedliwie osądzony. Miał jeszcze jedną kandydatkę na tłumacza, także kobietę z Leningradu, ale tamta zdawała się jeszcze bardziej podejrzana

      – Przepraszam, towarzyszu.

      Natasza Pakunina spuściła