Ludzkie działanie. Ludwig Von Mises. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Ludwig Von Mises
Издательство: OSDW Azymut
Серия:
Жанр произведения: Философия
Год издания: 0
isbn: 978-83-63250-00-3
Скачать книгу
łaski oświecenia. Charyzmatyczni przywódcy otrzymali od mistycznej wyższej instancji misję kierowania sprawami błądzącej ludzkości. Jedynie oni dostąpili oświecenia; a reszta to ślepcy, głusi albo złoczyńcy.

      W wielu odłamach wielkich religii pojawiały się skłonności do teokracji. Ich apostołami kierowało pragnienie władzy; chcieli oni pognębić i wyeliminować wszelkie odszczepieńcze grupy. Nie wolno jednak mylić dwóch rzeczy: religii i teokracji.

      William James jako religijne określa „takie uczucia, czyny i doświadczenia odosobnionej jednostki ludzkiej, o których jednostka ta mniema, że odnoszą się one do czegoś, co ona sama uznaje za boskie”93. Wymienia następujące przekonania charakterystyczne dla życia religijnego: świat widzialny jest częścią innego, bardziej duchowego świata, który nadaje mu istotne znaczenie; zjednoczenie lub harmonijna relacja z owym wyższym światem jest naszym prawdziwym celem; modlitwa lub zjednoczenie z owym duchem – „Bogiem” czy „prawem” – jest procesem, w którym odbywa się realna praca, przepływa energia duchowa i wywołuje w świecie zjawiskowym psychologiczne lub materialne skutki. Z religią, kontynuuje James, wiążą się również następujące zjawiska psychiczne: „życie ludzkie nabiera jakby smaku nowego, przybywa mu coś, co przybiera postać bądź zachwycenia lirycznego, bądź odwołania się do dostojeństwa i bohaterstwa”; „zjawia się poczucie bezpieczeństwa, usposobienie pokojowe, a w stosunku do bliźnich przewaga uczuć miłosnych”94.

      Przedstawiona tu charakterystyka doświadczenia religijnego i uczuć religijnych jednostki nie dotyczy organizacji współpracy społecznej. Według Jamesa religia to wyłącznie indywidualna relacja między człowiekiem a sferą świętej, tajemniczej, budzącej lęk i podziw rzeczywistości boskiej. Narzuca ona człowiekowi określony sposób postępowania w życiu. Nie rozstrzyga jednak zagadnień związanych z organizacją społeczeństwa. Św. Franciszek z Asyżu, największy geniusz religijny Zachodu, nie zajmował się polityką ani ekonomią. Chciał nauczyć swoich uczniów pobożnego życia; nie planował organizacji produkcji ani nie nakłaniał swoich zwolenników do stosowania przemocy wobec osób o odmiennych poglądach. Nie odpowiada jednak za interpretację swoich nauk przez zakon, który założył.

      Liberalizm nie stawia człowiekowi przeszkód w wyborze drogi życiowej zgodnej z tym, jak on sam, jego kościół lub religia interpretuje Ewangelie. Sprzeciwia się natomiast zdecydowanie wszelkim tym próbom uniemożliwiania racjonalnej dyskusji na temat zagadnień związanych z dobrobytem społeczeństwa, które odwołują się do intuicji i objawienia o charakterze religijnym. Nikogo nie nakłania do rozwodu ani regulacji urodzeń, jednak walczy z tymi, którzy chcą uniemożliwić swobodną dyskusję na ten temat, z użyciem argumentów przemawiających za tymi rozwiązaniami i przeciw nim.

      Z liberalnego punktu widzenia celem prawa moralnego jest skłonienie jednostek do tego, żeby dostosowały swoje postępowanie do wymogów życia w społeczeństwie, powstrzymały się od wszelkich zachowań godzących w pokojową współpracę społeczną i relacje międzyludzkie. Liberałowie doceniają wkład religii we wspieranie przekonań moralnych, których sami są zwolennikami, sprzeciwiają się jednak wszelkim wzorcom przyczyniającym się do rozpadu społeczeństwa, bez względu na ich źródło.

      Jeśli ktoś utrzymuje – jak czyni to wielu zwolenników teokracji religijnej – że liberalizm zwalcza religię, to mija się z prawdą. Tam gdzie obowiązuje zasada, że Kościół ingeruje w sprawy życia świeckiego, rozmaite kościoły, wyznania i sekty zwalczają się nawzajem. Postulując rozdział Kościoła od państwa, liberalizm chce zapewnić pokój między nimi i dać każdej religii możliwość swobodnego głoszenia swojej wersji dobrej nowiny.

      Liberalizm jest racjonalistyczny. Utrzymuje, że można przekonać znakomitą większość ludzi o tym, iż pokojowa współpraca w społeczeństwie służy lepiej ich dobrze pojętym interesom niż wzajemne walki i rozpad społeczeństwa. Ma pełne zaufanie do rozumu człowieka. Być może ten optymizm jest nieuzasadniony i liberałowie się mylą, wtedy jednak ludzkość nie może mieć żadnej nadziei na przyszłość.

      3. Podział pracy

      Podstawowym zjawiskiem społecznym jest podział pracy i związana z nim współpraca między ludźmi.

      Doświadczenie uczy, że działanie oparte na współpracy przebiega sprawniej i jest wydajniejsze niż osobne działanie samowystarczalnych jednostek. Warunki naturalne, w których człowiek żyje i pracuje, sprawiają, że podział pracy zwiększa wielkość produkcji przypadającej na jednostkę wydatkowanej pracy. Do tych czynników naturalnych należą:

      Po pierwsze, wrodzona nierówność ludzi pod względem ich zdolności do wykonywania różnych rodzajów pracy. Po drugie, nierównomierny rozkład możliwości produkcji na ziemi dany przez naturę. Te dwa czynniki można też uznać za jeden i ten sam i nazwać je różnorodnością przyrody, która przyczynia się do tego, że wszechświat jest nieskończenie różnorodny. Gdyby na całej ziemi fizyczne warunki produkcji były wszędzie takie same, i gdyby każdy człowiek był tak podobny do innych jak w geometrii euklidesowej koło jest podobne do wszystkich innych kół o tej samej średnicy, toby ludzie nie stosowali podziału pracy.

      Jest jeszcze trzeci czynnik; istnieją mianowicie zadania, które przekraczają możliwości pojedynczego człowieka i wymagają połączenia wysiłku wielu osób. Niektóre wymagają takich nakładów pracy, którym by jeden człowiek nie podołał z braku sił. Inne można by wprawdzie wykonać w pojedynkę, ale ich realizacja zajęłaby tyle czasu, że cel byłby osiągnięty znacznie później i nie rekompensowałby wkładu pracy. W obu wypadkach jedynie połączenie wysiłków umożliwia realizację założonego celu.

      Nawet gdyby istniał jedynie ten trzeci czynnik, dochodziłoby z pewnością do okresowej współpracy między ludźmi. Jednak takie przejściowe przymierza zawiązywane w celu wykonania określonych zadań przekraczających siły jednostki nie doprowadziłyby do trwałej współpracy społecznej. W początkowym okresie cywilizacji przedsięwzięcia, które wymagały takiego połączenia sił, były niezbyt liczne. Ponadto zainteresowane osoby mogły częstokroć zdecydować, że tego rodzaju zadanie jest mniej potrzebne i pilne niż wykonanie innych zadań, które wymagały zaangażowania tylko jednej osoby. Wspaniała ludzka społeczność, obejmująca wszystkich ludzi we wszystkich ich działaniach nie zrodziła się z przejściowych przymierzy. Społeczeństwo jest czymś znacznie więcej niż przemijającym sojuszem zawiązanym w konkretnym celu i wygasającym wraz z jego osiągnięciem, nawet jeśli się przyjmie, że partnerzy są gotowi odnowić go przy nadarzającej się sposobności.

      Wzrost wydajności związany z podziałem pracy jest czymś oczywistym, jeśli nierówność uczestniczących w nim elementów polega na tym, że każda jednostka lub każdy skrawek ziemi jest lepszy w porównaniu z innymi jednostkami lub skrawkami ziemi przynajmniej pod jednym względem. Jeśli A jest w stanie wyprodukować w jednostce czasu 6p lub 4q, a B tylko 2p, ale 8q, to gdy obaj będą pracowali osobno, wytworzą w sumie 4p + 6q. Jeśli będą pracowali z uwzględnieniem podziału pracy i każdy z nich wyprodukuje tylko ten towar, który potrafi wytwarzać wydajniej niż jego partner, to wytworzą 6p + 8q. Co się jednak stanie, jeśli A jest wydajniejszy od B nie tylko w produkcji p, lecz także przy wytwarzaniu q? Ten problem postawił Ricardo i natychmiast go rozwiązał.

      4. Prawo asocjacji Ricarda

      Żeby pokazać, jakie są konsekwencje podziału pracy w sytuacji, gdy jednostka lub grupa pod każdym względem bardziej wydajna współpracuje z jednostką lub grupą pod każdym względem mniej wydajną, Ricardo opracował prawo asocjacji. Badał, do czego prowadzi handel między dwoma rejonami o różnych warunkach naturalnych, przyjąwszy założenie, że towary mogą swobodnie


<p>93</p>

William James, Doświadczenia religijne, tłum. Jan Hempel, Kraków 2001, s. 30.

<p>94</p>

Ibid., s. 373.