Ludzkie działanie. Ludwig Von Mises. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Ludwig Von Mises
Издательство: OSDW Azymut
Серия:
Жанр произведения: Философия
Год издания: 0
isbn: 978-83-63250-00-3
Скачать книгу
Nie ma znaczenia, czy historyk bądź polityk uważają, że zaistnienie pewnego czynnika jest korzystne, czy też szkodliwe. Nie mogą oni czerpać żadnych korzyści z tego, że nie docenią jakiegoś zdarzenia lub je przecenią. Tylko nieporadni niby-historycy uważają, że wypaczając prawdę, mogą przysłużyć się swojej sprawie.

      To, co powiedzieliśmy, dotyczy także rozumienia u męża stanu. Jaką korzyść miałby odnieść obrońca protestantyzmu z niewłaściwego rozumienia potęgi i prestiżu, jakimi cieszy się katolicyzm? A jaką liberał z niezrozumienia doniosłości idei socjalistycznych? Jeśli polityk chce być skuteczny, musi widzieć rzeczy takimi, jakimi są. Polityk, który oddaje się myśleniu życzeniowemu, jest skazany na porażkę. Sądy dotyczące doniosłości różnią się od sądów wartościujących tym, że mają na celu ocenę stanu rzeczy niezależną od arbitralnych sądów oceniającego. Osobowość autora zawsze odciska na nich piętno, toteż nie podzielają ich wszyscy ludzie. Musimy jednak ponownie zadać sobie pytanie: jaką korzyść mogłaby odnieść rasa lub klasa z „ideologicznego” wypaczenia rozumienia?

      Jak już zaznaczyliśmy, istotne rozbieżności w wynikach badań historycznych są wynikiem różnic na polu nauk pozahistorycznych, a nie różnych sposobów rozumienia.

      Wielu dzisiejszych historyków i pisarzy hołduje dogmatowi marksizmu, który mówi, że wcielenie w życie programu socjalistycznego jest nieuniknione i będzie oznaczało realizację najwyższego dobra, oraz że ruch robotniczy ma do wypełnienia historyczną misję osiągnięcia tego celu przez obalenie systemu kapitalistycznego. Na tej podstawie uznają oni za oczywiste, że partie „lewicy”, wybrańcy dziejów, powinny dla realizacji swoich celów politycznych uciec się do aktów przemocy i mordów. Rewolucji nie da się przeprowadzić metodami pokojowymi. Nie warto rozwodzić się nad takimi błahostkami jak zmasakrowanie czterech córek ostatniego cara, zabójstwo Lwa Trockiego, wymordowanie dziesiątek tysięcy przedstawicieli rosyjskiej burżuazji itd. „Gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą” – po co koncentrować się na wiórach? Sytuacja oczywiście ulega zmianie, gdy któraś z zaatakowanych osób odważy się stawić opór lub nawet przypuścić kontratak. Rzadko mówi się o aktach sabotażu, dewastowaniu i przemocy, których dopuszczają się strajkujący. Wszyscy za to rozwodzą się o tym, jak firmy próbują chronić swoją własność oraz bezpieczeństwo pracowników i klientów przed takimi aktami.

      Rozbieżności te nie mają związku z różnicami w sądach wartościujących ani w rozumieniu. Są one wynikiem przyjęcia odmiennych teorii rozwoju gospodarki i dziejów. Jeśli nadejście socjalizmu jest nieuniknione i jeśli może być on wprowadzony w życie wyłącznie przez rewolucję, to morderstwa popełnione przez „postępowców” są drobnymi incydentami bez większego znaczenia. Jednakże wypadki samoobrony i kontrataku „reakcji”, które mogą opóźnić ostateczne zwycięstwo socjalizmu, mają ogromne znaczenie. Są wydarzeniami wyjątkowymi, podczas gdy akty rewolucyjne należą do codzienności.

      6. W obronie rozumu

      Rozsądni racjonaliści nie utrzymują, że dzięki rozumowi człowiek może osiągnąć wszechwiedzę. Doskonale zdają sobie sprawę z tego, że choć wiedzę można poszerzać, to zawsze pozostaną pewne dane ostateczne, których nie da się wyjaśnić. Jednak – powiadają – w takim zakresie, w jakim człowiek może osiągnąć poznanie, musi polegać na rozumie. Dane ostateczne znajdują się poza racjonalnością. To, co poznawalne, o ile już zostało poznane, jest z konieczności racjonalne. Nie istnieje ani nieracjonalna metoda poznania, ani nauka dotycząca irracjonalności.

      W wypadku pytań, na które nie znaleziono jeszcze odpowiedzi, dopuszczalne jest stawianie różnych hipotez, o ile nie są one sprzeczne z logiką i niepodważalnymi danymi empirycznymi. To jednak są tylko hipotezy.

      Nie wiemy, co sprawia, że ludzie mają różne wrodzone zdolności. Nauka nie potrafi odpowiedzieć na pytanie, dlaczego Newton i Mozart byli obdarzeni twórczym geniuszem, którego większości ludzi brak. Z pewnością jednak nie można uznać za wystarczające wyjaśnienia, że człowiek genialny zawdzięcza swoje niezwykłe uzdolnienia przodkom lub pochodzeniu rasowemu. Problem polega właśnie na tym, żeby odpowiedzieć na pytanie, dlaczego taki człowiek różni się od swoich braci i innych przedstawicieli swojej rasy.

      Nieco mniejszym błędem obarczony jest pogląd, że wielkie osiągnięcia białej rasy należy przypisać jej wyższości nad innymi rasami. Jest to jednak tylko niejasna hipoteza, która nie bierze pod uwagę, że podwaliny cywilizacji zbudowały ludy należące do innych ras. Nie możemy przewidzieć, czy w przyszłości inne rasy nie przejmą roli, którą teraz odgrywa cywilizacja Zachodu.

      Hipotezę tę trzeba jednak ocenić w świetle jej własnych założeń. Nie wolno jej z góry odrzucać tylko dlatego, że rasiści wyprowadzają z niej wniosek, iż między różnymi grupami ras istnieje nierozwiązywalny konflikt i niższe rasy muszą być niewolnikami wyższych. Prawo asocjacji Ricarda dawno już podważyło tę błędną interpretację nierówności między ludźmi60. Absurdem byłoby zwalczanie rasistowskich hipotez przez zaprzeczanie oczywistym faktom. A jest niezaprzeczalnym faktem, że jak dotąd do rozwoju cywilizacji niektóre rasy nie wniosły nic lub wniosły niewiele i że z tego względu można je nazywać gorszymi.

      Gdyby ktoś koniecznie chciał doszukać się jakiegoś ziarna prawdy w tym, co pisze Marks, mógłby powiedzieć, że emocje mają olbrzymi wpływ na rozumowanie człowieka. Nikt nigdy temu nie przeczył, a marksizmowi nie można przypisywać zasługi odkrycia tej prawdy. Jednakże dla epistemologii nie ma to żadnego znaczenia. Zarówno sukcesy, jak i porażki mogą mieć wiele różnych przyczyn. Sporządzaniem ich wykazu i klasyfikowaniem zajmuje się psychologia.

      Zawiść jest powszechną słabością. Nie ulega wątpliwości, że wielu intelektualistów zazdrości wyższych dochodów ludziom interesu, którym dobrze się powodzi, i że te emocje popychają ich w kierunku socjalizmu. Sądzą oni, że w państwie socjalistycznym otrzymają od rządzących wyższe wynagrodzenia niż te, które uzyskują w kapitalizmie. Jednakże wykazanie istnienia takiej zawiści nie zwalnia nauki z obowiązku skrupulatnej analizy doktryn socjalistycznych. Naukowcy muszą traktować każdą doktrynę tak, jakby jej zwolennicy głosili ją, kierując się wyłącznie czystym pragnieniem poznania prawdy. Różne odmiany polilogizmu zamiast poddać doktryny przeciwników teoretycznej analizie, zajmują się demaskowaniem pochodzenia autorów i ich motywów. Jest to metoda sprzeczna z podstawowymi zasadami racjonalnego rozumowania.

      Rozprawianie się z teorią przez odwoływanie się do jej historycznego tła, „ducha” jej czasów, warunków materialnych panujących w kraju jej pochodzenia i jakichkolwiek cech osobistych jej autorów jest tanim chwytem. Teoria podlega wyłącznie osądowi rozumu. Jedynym miernikiem jej wartości jest kryterium rozumu. Teoria jest albo prawdziwa, albo fałszywa. Może się zdarzyć, że przy obecnym stanie wiedzy nie będziemy mogli orzec, czy jest ona prawdziwa, czy fałszywa. Nie jest jednak możliwe, żeby teoria była prawdziwa w stosunku do przedstawiciela burżuazji lub Amerykanina, jeśli nie jest prawdziwa w odniesieniu do robotnika lub Chińczyka.

      Gdyby marksiści i rasiści mieli rację, to nie sposób byłoby wyjaśnić, dlaczego rządzący z taką determinacją zwalczają odmienne teorie i prześladują ich zwolenników. To, że istnieją nietolerancyjne rządy i partie polityczne, które dążą do zdelegalizowania i eliminacji przeciwników, stanowi właśnie dowód potęgi rozumu. Jeśli przeciwnicy jakiejś teorii uciekają się do pomocy policji, kata czy bojówek w celu jej zwalczenia, nie stanowi to jeszcze rozstrzygającego dowodu jej poprawności. Dowodzi to jednak, że ci, którzy posługują się prześladowaniami, są podświadomie przekonani o bezpodstawności głoszonych przez siebie doktryn.

      Nie da się wykazać poprawności apriorycznych podstaw logiki i prakseologii, nie odwołując się do tychże podstaw. Rozum należy do danych ostatecznych i nie może analizować ani kwestionować sam siebie.


<p>60</p>

Zob. s. 136–141.