Księzycowy Taniec. Amy Blankenship. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Amy Blankenship
Издательство: Tektime S.r.l.s.
Серия: Więzy Krwi
Жанр произведения: Ужасы и Мистика
Год издания: 0
isbn: 9788873045281
Скачать книгу
tu swoje CV” uśmiechnęła się na samą myśl.

      â€žPrzynajmniej kolejka prawie się skończyła” – powiedział sarkastycznie Chad. Nie chciał czekać, aż Trevor dostanie za swoje od jego siostry, nabuzowanej adrenaliną.

      Zaparkował daleko, w najciemniejszym kącie parkingu, zaraz obok auta Trevora. Zanim Envy otworzyła drzwi, złapał ją za rękę. „Zaczekaj” – włożył jej do ręki mały paralizator, nic nie mówiąc. Otworzył drzwi i wysiadł.

      Envy zacisnęła palce na urządzeniu z uśmiechem. Brat nauczył ją samoobrony na tyle, że dałaby radę większości gliniarzy z którymi pracował bez większego wysiłku. Ale Chad zawsze mówił „Po co walczyć kiedy możesz po prostu nacisnąć guzik?”

      Wsunęła paralizator i swój dowód osobisty do kieszonki swojej skórzanej spódnicy. Chętnie wykorzystałaby go na Trevorze. Nacisnęłaby guzik windy prowadzącej do piekła, gdyby tylko w niej był. Nikt nie zdradza Envy Sexton i wychodzi z tego cało.

      Podeszli razem do kolejki. Envy była bardzo zadowolona kiedy kolejka ruszyła szybko i po kilku minutach mogli już wejść do środka.

      Bramkarz był ubrany w ładne spodnie od Armaniego i pasującą marynarkę. Koszula pod spodem była dopasowana i uwydatniała jego kształtną klatkę piersiową. Brązowe włosy opadały falami po obu stronach głowy. Na twarzy widoczny był lekki, kilkudniowy zarost, a jego oczy przeszywające, ciemne oczy prawie świeciły w neonowym świetle.

      Chad zapłacił. Pokazali bramkarzowi swoje dowody, a ten przybił im pieczątki i odczepił czerwoną linę pozwalając im wejść do środka. Przeszli przez główne drzwi w kierunku innych drwi, które się przed nimi otworzyły. Oboje zatrzymali się i spojrzeli na główną salę. To było prawie jak wejście do innego wymiaru.

      Sądząc po tym, jak zapakowany był parking, można by pomyśleć, że wewnątrz nie będzie gdzie szpilki wetknąć. Ale tak nie było. Envy otworzyła usta przechodząc przez salę do ogromnej dziury wyciętej w podłodze na środku pomieszczenia.

      Podeszła bliżej do poręczy i spojrzała na parkiet na dole. Po obu stronach było przejście przez główny poziom i łączyło się z barem, ciągnącym się przez całą długość pomieszczenia. Sam bar wyglądał jak wykonany z piaskowanego szkła. Przez całość przechodziło delikatne, neonowe światło.

      Po prawej i lewej stronie znajdowały się schody, które spotykały się w połowie, zanim zeszły na parkiet na dole. Sam parkiet promieniał lekkim światłem, wystarczającym, by ich stopy otulało coś w rodzaju czarnej poświaty. Wszystko to było dodatkiem do pandemonium tworzonym przez powieszony nad głowami stroboskop. Kolorowe światło padało wszędzie, tylko nie bezpośrednio na tancerzy.

      Przez to ustawienie można było jedynie widzieć nogi tancerzy od kolan w dół – reszta ciała była ukryta w cieniu.

      Envy przechyliła się przez barierkę, by zobaczyć czy na dolnym poziomie też są jakieś bary. Był tam jedynie parkiet. Przypominało jej to w pewien sposób wilczy dół. Jak tylko zejdziesz po tych schodach, jesteś zdany na łask ciemności, która otulała prywatność tancerzy.

      â€žTo trzy piętra?” zapytała, patrząc na solidny sufit nad nimi. Wliczając w to piwnicę, byliby na trzecim piętrze. Zastanawiała się, czy to też część klubu.

      Krzyki i gwizdy sprawiły, że spojrzała ponownie na parkiet. Patrzyła z niedowierzaniem jak lodowato niebieski reflektor oświetla klatkę w samym środku dołu. Od razu nie mogła odwrócić wzroku od mężczyzny za kratami.

      Spojrzenie Chada również zatrzymało się na klatce. Wyglądała jak mała, więzienna cela. W środku był mężczyzna i kobieta, krążący wokół siebie. Nawet z tej odległości mógł wyczuć gorąco w ich ruchach. Jego pięści zbielały, gdy zacisnął je na barierce. Facet w klatce popchnął swoją partnerkę na kraty, ale ta szybko przemknęła mu pod ramieniem, gdy ten próbował ją przycisnąć do krat.

      Odwrócił się szybko, złapał ją za rękę i przesunął z powrotem przed siebie. Wziął jej ręce i zmusił, by złapała pręty. Ocierał się o jej prawie nagie ciało aż jej głowa opadła do tyłu na jego klatkę piersiową. Wyglądało na to, że jej się to podoba.

      Było to bardzo animalistyczne w swojej naturze, prawie jak jakiś prymitywny taniec godowy. Chad i Envy nie mogli oderwać od niego wzroku, ale każde z innego powodu.

      Chad obserwował ich jeszcze w milczeniu przez kilka minut. Para rozdzieliła się na chwilę tylko po to, by mężczyzna złapał kobietę w inną pułapkę. Gorączka ich ruchów sprawiła, że jego jeansy stały się trochę za ciasne – biodra mężczyzny posuwały się w górę i w dół po tyłku dziewczyny. Odwrócił wzrok, sfrustrowany. Chad zmusił się by popatrzeć na dekoracje na ścianach, które mógł dojrzeć ze swojej pozycji.

      Były to głównie rozbłyskujące światła z czarnymi lampkami niedaleko obrazów przedstawiających smukłe postacie jaguarów – niektóre w trakcie walki, a niektóre w trakcie samotnego polowania. Dzięki światłu wydawało się, że zwierzęta ożywają i obserwują wszystko.

      Musiał przyznać, że temat był unikalny, ale działał. Jego oczy śledziły ruch światła po ścianie – zauważył rozwieszone łańcuchy pomiędzy obrazami. Niektóre miały obroże najeżone kolcami, a niektóre z czarnymi, skórzanymi biczami.

      Spojrzał ponownie na klatkę i już miał iść poszukać Jasona, gdy zauważył Trevora na parkiecie w pobliżu jednego z reflektorów. Idiota tańczył pomiędzy dwiema dziewczynami i wyglądał jakby właśnie przeżywał najlepsze chwile w swoim życiu. Spojrzał na Envy i wiedział, że nie musi nic już mówić. Zauważył, że gapi się na całą trójkę.

      Envy przechyliła głowę – patrzyła dokładnie na Trevora, jak gdyby w ogóle go nie znała. Zaczęła się zastanawiać, dlaczego w ogóle zaczęła z nim chodzić.

      Musiała przyznać, że był bardzo przyjemny dla oka. Cholernie przystojny – to byłoby najlepsze określenie. Wyglądał trochę jak kalifornijski surfer z tymi swoimi rozwianymi piaskowo blond włosami, złotą opalenizną i szaro-niebieskimi oczami. Można by go schrupać – i zawsze dobrze się z nim bawiła.

      Ale gdyby zabrać mu ten wygląd nie miałby wiele do zaoferowania dziewczynie. Wszystko co zostało to dzieciak z bractwa urodzony ze srebrną łyżką w buzi. Kiedy był w pobliżu, był bardzo uważny – ale często potrafił zniknąć z radaru, czasami na kilka dni.

      Jeszcze jedna dobra rzecz – był świetny w łóżku i dał jej kilka świetnych momentów