âPrzynajmniej kolejka prawie siÄ skoÅczyÅaâ â powiedziaÅ sarkastycznie Chad. Nie chciaÅ czekaÄ, aż Trevor dostanie za swoje od jego siostry, nabuzowanej adrenalinÄ .
ZaparkowaÅ daleko, w najciemniejszym kÄ cie parkingu, zaraz obok auta Trevora. Zanim Envy otworzyÅa drzwi, zÅapaÅ jÄ za rÄkÄ. âZaczekajâ â wÅożyÅ jej do rÄki maÅy paralizator, nic nie mówiÄ c. OtworzyÅ drzwi i wysiadÅ.
Envy zacisnÄÅa palce na urzÄ dzeniu z uÅmiechem. Brat nauczyÅ jÄ samoobrony na tyle, że daÅaby radÄ wiÄkszoÅci gliniarzy z którymi pracowaÅ bez wiÄkszego wysiÅku. Ale Chad zawsze mówiÅ âPo co walczyÄ kiedy możesz po prostu nacisnÄ Ä guzik?â
WsunÄÅa paralizator i swój dowód osobisty do kieszonki swojej skórzanej spódnicy. ChÄtnie wykorzystaÅaby go na Trevorze. NacisnÄÅaby guzik windy prowadzÄ cej do piekÅa, gdyby tylko w niej byÅ. Nikt nie zdradza Envy Sexton i wychodzi z tego caÅo.
Podeszli razem do kolejki. Envy byÅa bardzo zadowolona kiedy kolejka ruszyÅa szybko i po kilku minutach mogli już wejÅÄ do Årodka.
Bramkarz byÅ ubrany w Åadne spodnie od Armaniego i pasujÄ cÄ marynarkÄ. Koszula pod spodem byÅa dopasowana i uwydatniaÅa jego ksztaÅtnÄ klatkÄ piersiowÄ . BrÄ zowe wÅosy opadaÅy falami po obu stronach gÅowy. Na twarzy widoczny byÅ lekki, kilkudniowy zarost, a jego oczy przeszywajÄ ce, ciemne oczy prawie ÅwieciÅy w neonowym Åwietle.
Chad zapÅaciÅ. Pokazali bramkarzowi swoje dowody, a ten przybiÅ im pieczÄ tki i odczepiÅ czerwonÄ linÄ pozwalajÄ c im wejÅÄ do Årodka. Przeszli przez gÅówne drzwi w kierunku innych drwi, które siÄ przed nimi otworzyÅy. Oboje zatrzymali siÄ i spojrzeli na gÅównÄ salÄ. To byÅo prawie jak wejÅcie do innego wymiaru.
SÄ dzÄ c po tym, jak zapakowany byÅ parking, można by pomyÅleÄ, że wewnÄ trz nie bÄdzie gdzie szpilki wetknÄ Ä. Ale tak nie byÅo. Envy otworzyÅa usta przechodzÄ c przez salÄ do ogromnej dziury wyciÄtej w podÅodze na Årodku pomieszczenia.
PodeszÅa bliżej do porÄczy i spojrzaÅa na parkiet na dole. Po obu stronach byÅo przejÅcie przez gÅówny poziom i ÅÄ czyÅo siÄ z barem, ciÄ gnÄ cym siÄ przez caÅÄ dÅugoÅÄ pomieszczenia. Sam bar wyglÄ daÅ jak wykonany z piaskowanego szkÅa. Przez caÅoÅÄ przechodziÅo delikatne, neonowe ÅwiatÅo.
Po prawej i lewej stronie znajdowaÅy siÄ schody, które spotykaÅy siÄ w poÅowie, zanim zeszÅy na parkiet na dole. Sam parkiet promieniaÅ lekkim ÅwiatÅem, wystarczajÄ cym, by ich stopy otulaÅo coÅ w rodzaju czarnej poÅwiaty. Wszystko to byÅo dodatkiem do pandemonium tworzonym przez powieszony nad gÅowami stroboskop. Kolorowe ÅwiatÅo padaÅo wszÄdzie, tylko nie bezpoÅrednio na tancerzy.
Przez to ustawienie można byÅo jedynie widzieÄ nogi tancerzy od kolan w dóŠâ reszta ciaÅa byÅa ukryta w cieniu.
Envy przechyliÅa siÄ przez barierkÄ, by zobaczyÄ czy na dolnym poziomie też sÄ jakieÅ bary. ByÅ tam jedynie parkiet. PrzypominaÅo jej to w pewien sposób wilczy dóÅ. Jak tylko zejdziesz po tych schodach, jesteÅ zdany na Åask ciemnoÅci, która otulaÅa prywatnoÅÄ tancerzy.
âTo trzy piÄtra?â zapytaÅa, patrzÄ c na solidny sufit nad nimi. WliczajÄ c w to piwnicÄ, byliby na trzecim piÄtrze. ZastanawiaÅa siÄ, czy to też czÄÅÄ klubu.
Krzyki i gwizdy sprawiÅy, że spojrzaÅa ponownie na parkiet. PatrzyÅa z niedowierzaniem jak lodowato niebieski reflektor oÅwietla klatkÄ w samym Årodku doÅu. Od razu nie mogÅa odwróciÄ wzroku od mÄżczyzny za kratami.
Spojrzenie Chada również zatrzymaÅo siÄ na klatce. WyglÄ daÅa jak maÅa, wiÄzienna cela. W Årodku byÅ mÄżczyzna i kobieta, krÄ Å¼Ä cy wokóŠsiebie. Nawet z tej odlegÅoÅci mógÅ wyczuÄ gorÄ co w ich ruchach. Jego piÄÅci zbielaÅy, gdy zacisnÄ Å je na barierce. Facet w klatce popchnÄ Å swojÄ partnerkÄ na kraty, ale ta szybko przemknÄÅa mu pod ramieniem, gdy ten próbowaÅ jÄ przycisnÄ Ä do krat.
OdwróciÅ siÄ szybko, zÅapaÅ jÄ za rÄkÄ i przesunÄ Å z powrotem przed siebie. WziÄ Å jej rÄce i zmusiÅ, by zÅapaÅa prÄty. OcieraÅ siÄ o jej prawie nagie ciaÅo aż jej gÅowa opadÅa do tyÅu na jego klatkÄ piersiowÄ . WyglÄ daÅo na to, że jej siÄ to podoba.
ByÅo to bardzo animalistyczne w swojej naturze, prawie jak jakiÅ prymitywny taniec godowy. Chad i Envy nie mogli oderwaÄ od niego wzroku, ale każde z innego powodu.
Chad obserwowaÅ ich jeszcze w milczeniu przez kilka minut. Para rozdzieliÅa siÄ na chwilÄ tylko po to, by mÄżczyzna zÅapaÅ kobietÄ w innÄ puÅapkÄ. GorÄ czka ich ruchów sprawiÅa, że jego jeansy staÅy siÄ trochÄ za ciasne â biodra mÄżczyzny posuwaÅy siÄ w górÄ i w dóŠpo tyÅku dziewczyny. OdwróciÅ wzrok, sfrustrowany. Chad zmusiÅ siÄ by popatrzeÄ na dekoracje na Åcianach, które mógÅ dojrzeÄ ze swojej pozycji.
ByÅy to gÅównie rozbÅyskujÄ ce ÅwiatÅa z czarnymi lampkami niedaleko obrazów przedstawiajÄ cych smukÅe postacie jaguarów â niektóre w trakcie walki, a niektóre w trakcie samotnego polowania. DziÄki ÅwiatÅu wydawaÅo siÄ, że zwierzÄta ożywajÄ i obserwujÄ wszystko.
MusiaÅ przyznaÄ, że temat byÅ unikalny, ale dziaÅaÅ. Jego oczy ÅledziÅy ruch ÅwiatÅa po Åcianie â zauważyÅ rozwieszone ÅaÅcuchy pomiÄdzy obrazami. Niektóre miaÅy obroże najeżone kolcami, a niektóre z czarnymi, skórzanymi biczami.
SpojrzaÅ ponownie na klatkÄ i już miaÅ iÅÄ poszukaÄ Jasona, gdy zauważyÅ Trevora na parkiecie w pobliżu jednego z reflektorów. Idiota taÅczyÅ pomiÄdzy dwiema dziewczynami i wyglÄ daÅ jakby wÅaÅnie przeżywaÅ najlepsze chwile w swoim życiu. SpojrzaÅ na Envy i wiedziaÅ, że nie musi nic już mówiÄ. ZauważyÅ, że gapi siÄ na caÅÄ trójkÄ.
Envy przechyliÅa gÅowÄ â patrzyÅa dokÅadnie na Trevora, jak gdyby w ogóle go nie znaÅa. ZaczÄÅa siÄ zastanawiaÄ, dlaczego w ogóle zaczÄÅa z nim chodziÄ.
MusiaÅa przyznaÄ, że byÅ bardzo przyjemny dla oka. Cholernie przystojny â to byÅoby najlepsze okreÅlenie. WyglÄ daÅ trochÄ jak kalifornijski surfer z tymi swoimi rozwianymi piaskowo blond wÅosami, zÅotÄ opaleniznÄ i szaro-niebieskimi oczami. Można by go schrupaÄ â i zawsze dobrze siÄ z nim bawiÅa.
Ale gdyby zabraÄ mu ten wyglÄ d nie miaÅby wiele do zaoferowania dziewczynie. Wszystko co zostaÅo to dzieciak z bractwa urodzony ze srebrnÄ ÅyżkÄ w buzi. Kiedy byÅ w pobliżu, byÅ bardzo uważny â ale czÄsto potrafiÅ zniknÄ Ä z radaru, czasami na kilka dni.
Jeszcze jedna dobra rzecz â byÅ Åwietny w Åóżku i daÅ jej kilka Åwietnych momentów