Księzycowy Taniec. Amy Blankenship. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Amy Blankenship
Издательство: Tektime S.r.l.s.
Серия: Więzy Krwi
Жанр произведения: Ужасы и Мистика
Год издания: 0
isbn: 9788873045281
Скачать книгу
będzie.”

      Odwrócił się od drzwi i poszedł w dół ulicy z rękami w głęboko w kieszeniach czarnych jeansów. Gwizdał jakąś złowrogo brzmiącą melodię. Kiedy jaguar nachylił się, by szepnąć mu ostrzeżenie do ucha, zauważył, jak jego pan przemknął się za nimi do klubu. Nie widział Kane’a od dłuższego czasu. Prawdę mówiąc, to był pierwszy raz, kiedy go ujrzał od kilku tygodni, chociaż wielokrotnie czuł spojrzenie swego stworzyciela na karku.

      To, co zaskoczyło Kruka to to, że Kane z własnej woli chciał wejść do legowiska swoich wrogów. Jego pan opowiedział mu o tym, jak został pochowany żywcem przez przywódcę tego klanu jaguarów. Czy jego pan miał swój własny plan?

      â€žWrobili cię, mój panie, ale tym razem upewnię się, że będą mieli krew na rękach.” Wyszeptał Kruk do siebie zanim wtopił się w cień. Wiedział, że nie będzie musiał długo czekać. Nadal czuł zapach krwi swojej ostatniej ofiary unoszący się z wiatrem w kierunku Księżycowego Tańca.

      *****

      Kat patrzyła, jak Chad i Jason pomogli nieszczęsnemu chłopakowi wyjść z klubu… w kajdankach. Mówi się, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła, ale po prostu musiała się dowiedzieć, co chcieli z nim zrobić. Chociażby po to, by nie rozmyślać o tym przez resztę nocy.

      Wyszła przez jedne z bocznych drzwi i kryjąc się w cieniu poszła za nimi. Z jej wyostrzonymi zmysłami nie musiała podchodzić zbyt blisko, by ich słyszeć.

      Chad i Jason zablokowali Trevora pomiędzy jego samochodem, a radiowozem tak, żeby zdenerwowany chłopak nie wpadł za Envy z powrotem do klubu. Chad zdjął mu kajdanki – wiedział, że nie może aresztować chłopaka bez wyraźnego powodu… no chyba, że Trevor go do tego popchnie.

      â€žZałożę się, że to ty jej powiedziałeś, że tu jestem.” Warknął Trevor do Jasona. „Nie myśl, że nie zauważyłem jak ci staje na jej widok. Nie mogłeś nie wtykać nosa w nie swoje sprawy, co?”

      Chad wysunął rękę kiedy Jason zrobił krok do przodu. „Jason, ja go przejmę. Może wrócisz do środka i zobaczysz, czy nie znajdziesz tam Envy? Nie chcę jej tu dopóki Trevor nie odjedzie.”

      â€žNie powstrzymasz mnie przed ponownym wejściem. Jestem w pracy!” wysyczał Trevor bez zastanowienia.

      â€žTak, widzieliśmy nad czym pracujesz” Jason zacisnął pięści, ale widząc wyraz twarzy Chada zdecydował, że jednak lepiej wejść do środka zanim nie tylko Trevor wyląduje tej nocy w kajdankach. Odwrócił się na pięcie i rzucił Trevorowi przez ramię ostatnią uwagę „Znajdziesz nas na parkiecie… w objęciach.”

      Trevor wyskoczył do przodu, ale Chad odepchnął go na samochód. Ku jego zaskoczeniu, Trevor był dużo silniejszy niż wyglądał i musiał użyć sporo siły. „Ostrzegałem cię, żebyś nie pieprzył mojej siostry dopóki nie powiesz jej prawdy o tym, kim naprawdę jesteś i dlaczego włóczysz się po klubach. Do jasnej cholery, chłopie, Envy myśli, że jesteś niczym więcej jak pieprzonym chłopcem z bractwa. Jak chciałeś jej zaimponować, to trzeba było powiedzieć jej prawdę. Jedyne, czego nie może przełknąć to kłamstwo. Zwłaszcza kiedy ktoś okłamuje właśnie ją.”

      Kat skoncentrowała się na Trevorze. Co to do cholery miało znaczyć?

      â€žWiesz równie dobrze jak ja, że gdybym jej powiedział, że pracuję pod przykrywką już zawsze zastanawiałaby się czy ją wykorzystuję, kiedy idę z nią do klubu.” Zagrzmiał Trevor. Wyprostował się, ale nie próbował znów wrócić do klubu. Jeśli użyłby swojej prawdziwej siły, Chad byłby już martwy – a on nie lepszy niż ludzie, na których poluje.

      Ta świadomość bardzo pomogła mu uspokoić się na tyle długo, by opanować swoje zwierzęce instynkty. Nadal jednak był wkurzony. „Kurwa, ona potraktowała mnie paralizatorem!”

      â€žZasłużyłeś sobie, bo jesteś podejrzanym, zdradzającym chłopakiem. Hej, masz to tylko dlatego, że ją okłamałeś. Skończ na dziś, chyba, że idziesz nawiedzać jakieś inne bary. Poza tym, Envy nadal ma paralizator.” Chad uśmiechnął się złośliwie. „Dobrze ci radzę, daj jej spokój przynajmniej na resztę nocy… a jeszcze lepiej, na resztę jej życia skoro nie możesz być czysty.”

      Trevor zagryzł zęby, ale nic więcej nie powiedział. Chad nie mógł go zmusić, by trzymał się z daleka od Envy, ale pozwolić by trochę ochłonęła było prawdopodobnie dość mądrą radą.

      â€žDobra, ale to” skazał na klub „nie jest bezpiecznym miejscem dla twojej siostry i dobrze o tym wiesz.” Otworzył gwałtownie drzwi, aż Chad odskoczył, żeby nimi nie dostać. Zatrzasnął drzwi i po kilu sekundach palił gumę na parkingu.

      Kiedy Trevor był na tyle daleko, by Chad nie widział świateł samochodu, złapał telefon i wystukał numer do kogoś, kto był mu winien przysługę. Zatrzymał się przy najbliższym sklepie i zaparkował za ciężarówką, by nikt go nie zauważył.

      Frustrowało go to, że musiał ją tam zostawić wiedząc jak Devon na nią patrzy. Nawet jeśli to nie on był mordercą, ten wyraz twarzy nie oznaczał nic dobrego. Chad myślał, że może używać przemocy wobec niego kiedy chodzi o Envy, nie? Zobaczymy, czy mu się spodoba jak dowie się, kto jest tym słabszym. Przy okazji zajmie się też Jasonem.

      Kat przesunęła się głębiej do cienia kiedy Chad odwrócił się i spojrzał w jej kierunku. Zmarszczyła brwi, wiedząc, że nie mógł jej zobaczyć… nie miał tak wyostrzonych zmysłów jak zmiennokształtni. Zdmuchnęła z oczu kosmyk włosów i czekała, podczas gdy Chad po prostu gapił się w jej stronę. Westchnęła, gdy w końcu odwrócił się i wszedł z powrotem do klubu.

      Więc Trevor był gliną pod przykrywką, a siostra Chada o tym nie wiedziała… wygląda na to, że Jason też nie. Ten służbista, Trevor, mówił, że pracuje tu nad jakąś sprawą. Kat zgrzytnęła zębami – wiedział, że musiało mu chodzić o te morderstwa. Musi powiedzieć Warrenowi, żeby pospieszył się i znalazł tego, który zostawia po sobie krwawy ślad zanim zwalą winę na nich.

      *****

      Envy wstała powoli zastanawiając się, dlaczego Devon nie przyznał po prostu, że był właścicielem klubu – mógł ją przecież sam zatrudnić. Nienawidziła tego, kiedy ludzie ją okłamywali, ale jego nie znała i przynajmniej nie był jej nic winien – trzymała więc język za zębami. Szkoda tylko, że nie chciał tam zostać.

      â€žTo było strasznie szybko” popatrzyła na niego wyczekująco