Bo taki jest wielki człowiek, taki jest wielki uczony.
Oświetla nowe drogi.
– Widzicie? Tędy droga. To co było ciemne, jest teraz jasne. Teraz już wam łatwo. Teraz już łatwo wam będzie.
9
Nie wie młody, co będzie. Nie wie, jaka będzie droga jego życia.
Nie wie, co serce mówi, co wola dyktuje.
Jedni mu pomagają, inni przeszkadzają. Jedni życzą dobrze, inni patrzą i chcą, żeby mu się nie udało. Powiedzą: głupiec. Albo: zarozumiały.
Potrzebny jest przyjaciel, który wysłucha i wierzy. Potrzebny jest młody przyjaciel, bo doda odwagi.
Ale potrzebny jest i starszy przyjaciel, który pomoże.
Ludwik miał młodego przyjaciela, Karola.
Miał starego przyjaciela, profesora Biot12 (Bio).
Był wtedy w Paryżu stary uczony, sławny Biot.
Badał Biot kamienie i kryształy. Oglądał Biot różne kryształy przez 30 lat. Znał tajemnice kryształów. Znał sól, cukier, kwas gronowy. Ale nie wszystko rozumiał. Nie wiedział wszystkiego stary, siwy profesor.
Dopiero Ludwik mu powie. On pierwszy odgadnie.
Każda nauka pyta się: dlaczego?
Dlaczego cukier rozpuszcza się w wodzie?
Dlaczego z cukru robi się spirytus?
Dlaczego do chleba potrzebne są drożdże?
Dlaczego chorują motyle i owce?
Dlaczego człowiek choruje?
Uczeni wiedzą i nie wiedzą. Uczeni próbują i chcą rozumieć.
Różne są nauki. – Nauka o kryształach nazywa się krystalografia.
Nauka o Ziemi nazywa się geografia. Nauka o zwierzętach nazywa się zoologia. Nauka o kamieniach nazywa się mineralogia.
Biorę kryształ soli, jeden kryształek cukru.
Wiem, że zupa bez soli jest niedobra, a herbata z cukrem słodka.
Dlaczego cukier jest słodki, a sól jest słona? Dlaczego rozpuszczają się w wodzie? Jakie są jeszcze inne kryształy na świecie?
Uczeni piszą grube książki. Ale nie wiedzą, dlaczego tak jest, a dlaczego inaczej.
Nie wie także profesor Biot. Nie wiedzą uczeni Francji i innych krajów. Nie wie nikt.
A był jeden dziwny kryształ. Już od stu lat wiedzieli o nim uczeni, oglądali ten kryształ i dziwili się, że jest jakiś inny. Ale nie wiedzieli, jak jest zbudowany.
Dopiero Ludwik Pasteur, który powiedział sobie: wola, praca, powodzenie – zrobił odkrycie.
Młody Pasteur pracował tylko rok i zrobił to, co nie udało się ani uczonemu Biot, ani nikomu.
Biot nie wierzy Ludwikowi. Nie wierzy na słowo. Wie, że Ludwik nie kłamie, ale może się myli?
– Jestem stary – mówi Biot – a ty jesteś młody. Pracowałem 30 lat, a ty tylko jeden rok. I ja, i moi uczeni koledzy za granicą nie wiedzą, a ty mówisz, że wiesz. Chcę zobaczyć, musisz mi pokazać. Musisz mnie przekonać.
To będzie próba naukowa.
– Dobrze. Zobaczymy.
Trzy dni trwała próba. Okazało się, że jest tak, jak mówi Ludwik.
Biot podaje rękę Ludwikowi.
– Moje drogie dziecko. Będę twoim przyjacielem.
Mocno biją dwa serca: stare i młode. Dwa serca: profesora i ucznia, nauczyciela i ucznia.
10
Jeden człowiek pomaga. Drugi przeszkadza.
Jedno pomaga uczonemu w pracy, drugie przeszkadza.
Czy Ludwik robił zawsze tylko to, co chciał? Czy robi teraz to, co chce?
Nie. Musi zdawać egzamina13, nie może siedzieć w pracowni. Musi się uczyć tego, co go mało obchodzi.
– Dla mnie tylko kryształy są ciekawe i ważne.
Nie. Egzamin trzeba zdawać nie tylko z tego, co ci się podoba.
Pisze Ludwik:
– Kocham kryształy. W kryształach są cuda, cudowne tajemnice.
Pisze do przyjaciela:
– Ach, Karolu drogi, gdybyś ty razem ze mną pracował. Są w zagranicznych fabrykach kryształy, których nie widziałem. Pojadę na koniec świata i odnajdę je.
Pojedzie, ale dopiero za pięć lat. Pięć lat musi czekać, bo nie ma teraz pieniędzy na podróż.
Zaczyna Ludwik nową ważną pracę, a tu w Paryżu wybucha rewolucja. Na ulicach toczą się bójki i walki. Ludwik chce uczyć się i pracować, ale musi iść do wojska.
Ma zebranych sto franków na książki, ale oddaje je: nic sobie nie zostawił.
Pisze ojciec do niego:
– Wydrukuj w gazecie, że syn żołnierza napoleońskiego dał sto franków dla Ojczyzny. Zrób zbiórkę dla biednych polskich wygnańców, bo nam pomagali. To będzie dobry czyn. (Po wojnach napoleońskich było we Francji wielu wygnańców – Polaków).
Nastał wreszcie spokój.
Ludwik zaczyna ważną pracę.
Otrzymuje list z domu, że matka zachorowała, żeby zaraz przyjechał.
Biedna, dobra matka. Mało jej listów zostało. Nie miała czasu pisać.
Dom, gospodarstwo, rachunki i pomoc mężowi wypełniały jej pracowite dnie.
Umarła przy pracy. Kiedy Ludwik przyjechał, matka nie żyła już.
Czuła, że syna nie zobaczy, kiedy pisała list z życzeniami.
Ostatni list otrzymał Ludwik w styczniu, a matka umarła w maju.
Pisała:
– Życzę ci szczęśliwego roku. Uważaj na swoje zdrowie. Nie mogę być z tobą, żeby się tobą opiekować. Pocieszam się myślą, że jest ci dobrze. Nie frasuj14 się, cokolwiek się stanie. Żegnaj, drogi synu.
Tak pisała w dzień Nowego Roku. A w maju umarła.
Ciężko jest stracić matkę i trudno pracować, gdy się myśli:
– Dlaczego nie przyjechałem do matki na święta? Kryształy mogły poczekać. Kryształy nie umierają. Książki nie chorują. Matka już nie wróci.
Jedno w życiu pomaga, a co innego przeszkadza.
Chce wrócić Ludwik do swojej pracy, dostaje wezwanie:
– W mieście Dijon (Diżą) potrzebny jest nauczyciel. Pan Ludwik Pasteur ma pojechać do miasta Dijon, będzie tam nauczycielem.
Taki jest rozkaz ministerstwa.
Na próżno prosi profesor Biot, żeby zostawili Ludwika w Paryżu.
Musi jechać. Kazali. Papier podpisany.
11
Ludwik jest teraz daleko od Paryża. Daleko od pracowni i kryształów. I od ojca daleko.
Jeżeli nie może być w Paryżu, to chce być w Besançon. Tam się uczył, zna tę szkołę.
W niedzielę będzie mógł pojechać do