Zaraz potem Mojżesz zwrócił się do anioła Matatrona358, ministra spraw wewnętrznych niebios:
– Proś o litość nade mną. Nie chcę umrzeć.
A Matatron na prośbę Mojżesza tak odpowiedział:
– Mojżeszu, nauczycielu mój, rabbi mój! Po co się tak fatygujesz? Daremna sprawa. Słyszałem za kulisami, że twoje błagalne prośby nie zostały przyjęte.
Mojżesz wtedy położył ręce na głowę, rozpłakał się i żałosnym głosem zawołał:
– Do kogo więc mam teraz iść? Kogo mam teraz prosić o litość? Boże Świata! Pytam się Ciebie. Czy słuszne jest i sprawiedliwe, aby nogi, które wstąpiły do nieba, i twarz, która widziała Ducha Bożego, Szechinę359, leżały w ziemi tak jak wszyscy ludzie? Co ludzie na to powiedzą? Na pewno powiedzą, że jeśli sam Mojżesz, który wzniósł się do nieba, który stał się jednym z aniołów i rozmawiał twarzą w twarz z Bogiem, nie doczekał się przyjęcia swojej pokuty, to co będzie z prostym zjadaczem chleba, który schodzi z tego świata bez Tory360 i bez dobrych uczynków? Jego pokuta z całą pewnością nie zostanie przyjęta.
– Powiedz mi, Mojżeszu – rzekł Wszechmogący – dlaczego tak się zamartwiasz? Czemu się tak przejmujesz?
I Mojżesz zapytał:
– Czy jest słuszne i sprawiedliwe, aby moja matka Jechewed361, która tyle wycierpiała za życia, kiedy mnie wrzucono do wody, cierpiała też z mego powodu po śmierci?
I Bóg na to odpowiedział:
– Taki miałem zamysł przy tworzeniu świata. I taki jest porządek rzeczy na nim. Każde pokolenie ma swoich kaznodziei, swoich nauczycieli i swoich przywódców. Do tej pory ty służyłeś narodowi żydowskiemu. Teraz nadszedł czas, aby przewodził mu twój uczeń Jozue362.
Mojżesz363 błaga o śmierć
Pewnego dnia Mojżesz powziął niezłomną decyzję:
– Napiszę Torę364 w trzynastu egzemplarzach. Po jednym dla każdego plemienia. Trzynasty zaś egzemplarz zostanie wstawiony do Szafy Boga. Kiedy po latach ludzie zaczną do tekstu Tory dodawać swoje własne słowa albo też zaczną niektóre z niej wykreślać, potomkowie Lewiego365 wyjmą z Szafy Boga trzynasty zwój Tory i pokażą wszystkim, jak w istocie brzmi tekst objawiony przeze mnie na Górze Synaj366.
W trakcie pisania Tory różne myśli chodziły mu po głowie:
„Teraz zajmę się sprawą, która jest źródłem życia każdego wierzącego. Dlatego też sądzę, że nigdy nie umrę”.
Wtedy objawił mu się Bóg i w takie odezwał się słowa:
– Mojżeszu, sługo mój, skończ prędzej swoją pracę, albowiem dzień twojej śmierci jest już bliski.
– Daj mi jeszcze trochę pożyć! Niech Jozue367 będzie przywódcą całego narodu, ja zaś zostanę jego sługą.
– Dobrze – powiedział Bóg. – Służ Jozuemu tak, jak on tobie służył.
Kiedy Mojżesz skończył pracę i księgi Tory zostały już spisane, udał się do namiotu Jozuego i stanął w drzwiach. Jozue siedział właśnie wewnątrz namiotu. Przed nim siedziała starszyzna plemion, której wykładał naukę Tory. Starszyzna z uwagą przysłuchiwała się jego słowom. A Bóg sprawił, że Jozue nie zauważył stojącego w drzwiach namiotu pochylonego Mojżesza, który również uważnie słuchał jego słów. W tym samym czasie zbliżyło się do namiotu wielu ludzi. Zwrócili uwagę na to, że Mojżesz stoi, podczas gdy Jozue siedzi. Podnieśli krzyk:
– Co się z tobą stało, Jozue? Dlaczego nie patrzysz w kierunku drzwi? Czyżbyś nie widział naszego wodza, Mojżesza? Dlaczego pozwalasz, aby stał w drzwiach?
Usłyszawszy ich słowa, Jozue zadrżał. Kiedy rzucił okiem w stronę wejścia i ujrzał stojącego w nich Mojżesza, z rozpaczy podarł na sobie szaty i głosem pełnym żalu zawołał:
– Biada mi! Wodzu mój! Nauczycielu mój! Wejdź, proszę cię, do środka i zajmij godne ciebie miejsce, przewodniczącego zgromadzenia.
A Mojżesz na to odpowiedział:
– Począwszy od dzisiejszego dnia ja będę tobie służył. Wszystko, co rozkażesz, wykonam. W nagrodę za to Bóg pozwoli mi dalej żyć i wprowadzi mnie do Ziemi Obiecanej.
Jozue wstał i podszedł do Mojżesza. Wspólnie udali się do Świątynnego Namiotu. Kiedy się do niego zbliżyli, ukazał się na niebie ogromny słup z chmur, który oddzielił Mojżesza od Jozuego. Bóg wtedy przemówił do Jozuego. A kiedy chmura uniosła się znowu ku niebu, Mojżesz rzekł do Jozuego:
– Rabbi mój, nauczycielu mój! Powiedz mi, co ci Bóg przekazał?
– Nie mogę ci tego powiedzieć. Bóg mi zabronił.
Usłyszawszy to, Mojżesz z bólem zawołał:
– Lepiej już sto razy umrzeć, aniżeli raz zazdrościć.
Kiedy Bóg usłyszał, że Mojżesz chce umrzeć, powiedział do niego:
– Wejdź na szczyt góry, a ja otworzę ci oczy. Pokażę ci ziemię, którą przyobiecałem ludowi Izraela. Ujawnię również przed tobą, jaki los spotka lud Izraela w dalszej przyszłości.
Śmierć kapłana Aarona368
W czterdzieści lat po wyjściu Żydów z Egiptu Pan Bóg rzekł do Mojżesza369:
– Idź i powiedz twemu bratu Aaronowi, że przyszła jego pora rozstania się ze światem.
Wtedy Mojżesz zaczął prosić Wszechmogącego:
– Panie i Władco świata! Jakże potrafię pójść do brata mego i przekazać mu taką wieść? Jak potrafię mu powiedzieć, że wybiła jego ostatnia godzina?
I Bóg na to odpowiedział:
– Jest to wyrok nieodwołalny. Aaron jednak nie umrze tak jak wszyscy ludzie, albowiem w dniu, kiedy powstrzymał szalejący wśród Żydów pomór, orzekłem, że nie oddam go w ręce Anioła Śmierci.
A wówczas panował taki zwyczaj: każdego dnia z rana przychodzili naczelnicy poszczególnych grup plemiennych do Eleazara370, syna Aarona, i wraz z nim udawali się do Aarona. Następnie Aaron, Eleazar oraz naczelnicy plemion szli do Mojżesza, aby złożyć mu hołd. Tego dnia Mojżesz odstąpił od tego zwyczaju. Wstał znacznie wcześniej niż zwykle i wraz z Eleazarem i naczelnikami udał się do Aarona. Ten na ich widok powiedział:
– Mojżeszu, bracie mój, dlaczego zmieniłeś obowiązujący zwyczaj?
A Mojżesz na to:
– Tak nakazał mi Pan Bóg.
I tak wszyscy już razem ruszyli. Pośrodku Aaron, po jego prawej ręce Mojżesz, po lewej Eleazar.
Kiedy Żydzi zobaczyli, że Aaron kroczy pośrodku, tak zaczęli komentować:
– Duch Święty odebrany