Punkt zero. Thomas Enger. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Thomas Enger
Издательство: PDW
Серия: Mroczny zaułek
Жанр произведения: Ужасы и Мистика
Год издания: 0
isbn: 9788366420052
Скачать книгу
pod pachami. Emma Ramm wstała i przywitała się z policjantką, która odsunęła się nieco na bok i przedstawiła Blixa. Śledczy wyciągnął rękę na powitanie, mając nadzieję, że dziewczyna nie zwróci uwagi na to, jak bardzo był spocony.

      – O której pani tu przyjechała? – spytała Kovic.

      – Czterdzieści minut temu – odparła Emma. – Drzwi nie są zamknięte na klucz, ale Sonji Nordstrøm nie ma w domu.

      Blix przyjrzał się Ramm. Blond włosy miękko opadające na ramiona. Niebieskie oczy, przenikliwe spojrzenie. Wąski nos i wyraźnie zaznaczone kości policzkowe. Równe, białe zęby.

      – Była pani w środku? – spytała policjantka.

      – Tak, zajrzałam – wyjaśniła Emma. – W przedpokoju jest zbite lustro.

      Kovic i Blix wymienili błyskawiczne spojrzenie.

      – To znaczy, że nie ma pani stuprocentowej pewności, że Sonji Nordstrøm nie ma w domu?

      Pytanie zadała Kovic. Ramm odpowiedziała nieco zawstydzona:

      – Właściwie nie.

      Blix odchrząknął.

      – Wchodzimy.

      – Proszę tu zaczekać – poleciła Emmie policjantka i ruszyła za partnerem. Blix starał się skupić wyłącznie na pracy. Zawołał „halo” w głąb wyłożonego kafelkami przedpokoju.

      – Jesteśmy z policji.

      Kovic wskazała przewrócony wieszak na ubrania i zbite lustro.

      – Pokój za pokojem – powiedział Blix.

      Przeszukali cały dom. Za każdym razem gdy zbliżali się do kolejnych drzwi, byli przygotowani na to, że znajdą Nordstrøm. W wannie z przeciętymi tętnicami, zwisającą z żyrandola w salonie albo z pustą fiolką po tabletkach przy łóżku. Ale nigdzie jej nie było. Ani na parterze, ani na piętrze, ani w piwnicy. Chociaż w garażu stał jej samochód.

      Blix sprawdził szopę na narzędzia, a Kovic w tym czasie odbyła rozmowę z Emmą Ramm. Dla pewności zrobił rundkę po ogrodzie, po czym wyjął z kieszeni telefon. Wiedział, że powinien zadzwonić do Fossego, ale nie był w stanie z nim teraz rozmawiać. Zamiast tego wybrał numer do Tiny Abelvik i wyjaśnił jej, gdzie są i co zobaczyli.

      – Mam złe przeczucia – oznajmił. – Możesz poprosić Ann-Mari, żeby tu przyjechała i dokonała oględzin miejsca zdarzenia?

      I zanim Abelvik zdążyła odpowiedzieć, dodał:

      – I chciałbym, żebyście zaczęli badać sprawę od środka, ty i Wibe. Żebyście namierzyli telefon Nordstrøm, skontaktowali się z jej rodziną i prześwietlili grono jej przyjaciół i znajomych. To co zwykle.

      – Dam znać, jak coś ustalę – obiecała Abelvik.

      Blix zakończył rozmowę i ruszył w stronę domu.

      – Pani prosi o komentarz – powiedziała Kovic, wskazując głową Emmę, która notowała coś w swoim notesie, zanim do niego podeszła.

      – Do artykułu, który piszę – wyjaśniła Emma.

      Blix przyjrzał się jej uważnie. Przez głowę przelatywały mu setki myśli i trudno mu było uchwycić choćby jedną z nich. Dlatego starał się odsunąć je od siebie i skupić wyłącznie na tym, co tu i teraz.

      – Jak oceniają państwo sprawę zaginięcia Sonji Nordstrøm? – spytała.

      – Za wcześnie na wyciąganie wniosków.

      Odchrząknął i dodał:

      – Ale podjęliśmy wstępne czynności.

      – Jakie czynności?

      – Rutynowe – odparł, żeby nie wdawać się w szczegóły.

      – To znaczy, że wszczęliście dochodzenie?

      Przytaknął.

      – Może pan powtórzyć swoje nazwisko? – spytała. – Przepraszam, wiem, że już pan się przedstawiał, ale jakoś mi to umknęło.

      Zawahał się.

      – Alexander Blix – powiedział po chwili.

      Emma zanotowała. Nic nie wskazywało na to, żeby jego nazwisko coś jej mówiło.

      – Pisane przez „k” czy „x”?

      – Przez „x” – odparł. – Dwa razy „x”. Alexander i Blix.

      – Mogę zacytować pana słowa, że wszczęto dochodzenie w sprawie jej zaginięcia?

      Blix napotkał jej spojrzenie. Przytaknął.

      – Proszę – powiedział i wyjął własny notes. Nagryzmolił swój numer telefonu i podał go dziennikarce. – Może pani zadzwonić lub… skontaktować się, jeśli będzie pani miała więcej pytań.

      Podziękowała, odwróciła się i odeszła. Blix stał i patrzył za nią. Gdy zniknęła, zamknął oczy na kilka sekund i skupił się na oddechu. Policzki mu płonęły, a między łopatkami spływał pot.

      – Co robimy? – spytała Kovic.

      – Czekamy na techników – odparł, nie odwracając się w jej stronę. – A do tego czasu przejdziemy się po sąsiadach. Może ktoś coś widział.

      9

      Emma zbliżała się do końca Wiecznej Jedynki. Sprzed domu Sonji Nordstrøm pojechała prosto do swojej ulubionej, małej i ciasnej kawiarni na rogu placu Sofie i Frydenlundgata: „Kalle liker alle”5. Wiele artykułów, które opublikowała, powstało przy stoliku w rogu na pierwszym piętrze.

      Czytając książkę, odniosła wrażenie, że Nordstrøm bardzo się postarała, żeby zniszczyć swoją reputację. Rzucała oskarżenia na prawo i lewo, niektóre ostre i oszczercze, które bez wątpienia zakończą się pozwami sądowymi. Emma miała nadzieję, że Nordstrøm dysponowała dowodami na to wszystko, co wyjawiła opinii publicznej, i że przed publikacją książki wydawnictwo dokonało gruntownej oceny prawnej, bo jeśli nie, to mogło mieć poważne kłopoty.

      Media rzuciły się na sprawę zaginięcia. Niektóre skopiowały fragment artykułu Emmy, w którym cytowała Alexandra Blixa, na szczęście powołując się na oryginalne źródło. Zainteresowanie sprawą rosło z minuty na minutę, również w mediach społecznościowych. Coraz więcej osób było zaniepokojonych tym, co się stało z Nordstrøm, narodową ikoną.

      Pytanie brzmiało: co teraz?

      Emma wróciła do początku książki. Nordstrøm napisała ją we współpracy z dziennikarzem sportowym Stianem Josefsonem, człowiekiem, który dwa lata wcześniej odebrał odprawę w „Aftenposten”, gdy redakcja gazety dokonała cięć kadrowych. Emma postanowiła do niego zadzwonić. Przy sąsiednich stolikach nikt nie siedział, więc włożyła słuchawki do uszu, po czym odszukała właściwy numer.

      Głos mężczyzny po drugiej stronie był zniecierpliwiony i zrezygnowany.

      – Zaraz wyłączę telefon. Nie, nie mam pojęcia, gdzie ona może być, i nie, nie skomentuję treści książki. Okej?

      Dziennikarz chciał się jak najszybciej rozłączyć.

      – Podoba mi się książka – powiedziała spontanicznie. – Jest dobrze napisana. Domyślam się, że to pan ją napisał, a nie Nordstrøm?

      Na moment zapadła cisza.

      – Tak, owszem, dziękuję.

      Emma włączyła nagrywanie.

      – To musiała być interesująca praca? – skomentowała.

      Bardzo się starała, żeby jej głos zabrzmiał słodko i przymilnie.